farolwebad1

A+ A A-

Darmowa jazda

Oceń ten artykuł
(3 głosów)

IMG 4023

Wielu z nas narzeka na wysokie ceny paliw. W ubiegłym tygodniu przedstawiliśmy jeden pomysł, w jaki sposób można taniej jeździć, prezentując firmę PHD Group (tel. 905-855-9600), która oferuje systemy propanowe dokładane do zwykłego napędu benzynowego. Pozwalają one jeździć znacznie taniej, bo po ok. 50 centów za litr, dzisiaj przedstawiamy jeszcze jeden pomysł, tym razem z napędem diesla.

Pan Mariusz Staniszewski, na co dzień zajmujący się instalacją systemów grzewczych, od kilku lat eksploatuje volkswagena transportera z napędem diesla, w którym ma zamontowany drugi system paliwowy – na zwykły olej roślinny lub zużyty olej silnikowy. Takie paliwo możemy uzyskać całkiem za darmo, a czasem nawet za dopłatą.

GONIEC – Co Pana skłoniło do tego, żeby się zainteresować problemem? Ma Pan transporter, z którego roku?

Mariusz Staniszewski – 97 rok.

– Specjalnie go Pan do biznesu kupił?

– Tak jest.

– I wybierał Pan diesla oczywiście ze względu na paliwo?

– Tak. Transporter jest bardzo oszczędny, pali około siedmiu – ośmiu na sto, osiem w mieście, siedem na trasie. Można zapakować do niego dużo.

– W porównaniu nawet z vanami osobowymi to dobry wynik.

– O tak. Jest pięciocylindrowy, 2,5 litra.

– Mało pali, więc dlaczego Pan postanowił coś tam robić w środku?

– To było w 2008 roku, paliwo podskoczyło wtedy – było 1,45 dol. – i wtedy zacząłem kombinować.

– Gdzie Pan szukał informacji, w Internecie?

– Trochę w Internecie. Paliwo i olej to jest to samo właściwie, mają te same właściwości, tylko go trzeba podgrzać.

– Mówi Pan olej, czy to jest taki sam olej roślinny, rzepakowy, jaki kupujemy w sklepie?

– Tak.

– Ten jest trochę drogi, czy można używać przepalanego oleju, takiego po frytkach?

– Są dwa rozwiązania. Można robić biodiesel lub bezpośrednio.

– I Pan ma ten bezpośredni sposób?

– Tak, z biodieslem jest za dużo zawracania głowy i niebezpieczny trochę, tam się dodaje alkohol, żeby to osiadło, żeby się separacja zrobiła z gliceryny, i to było za dużo. A właściwie jak się ma dwa zbiorniki, to można wlewać normalny olej i podgrzewać.

– Czyli Pan poszedł na ten system podwójny, czyli tankuje Pan na petrodieslu ze stacji, na tym zapala i na tym Pan gasi?

– Tak, tylko przełączam, jak silnik jest rozgrzany, jak olej jest podgrzany.

– Czy tam jest specjalny podgrzewacz oleju?

– Tak, są dwa podgrzewacze. Jeden z tego zbiornika wychodzi, przed filtrem, jak paliwo płynie, jest podgrzewane. Mam jeszcze dodatkowy filtr.

– Uściślijmy, Pan ma dwa systemy, jeden system jest zwykły, do tego normalnego diesla dołożony jest system na olej różnego rodzaju. I jest tylko jeden problem, że ten olej musi mieć odpowiednią temperaturę, musi być podgrzany, bo inaczej zestala się.

– Jeśli chodzi o rzadkość, to olej roślinny ma taką rzadkość jak diesel przy O st. C, czyli jest za gęsty. Żeby wtryski mogły dobrze działać, musi być podgrzany do około 80 – 90 st. Celsjusza.

– Ma Pan ten system zrobiony, zamontowany, zamontowane podgrzewacze do oleju i filtry. Jeździ Pan na oleju, który odbiera Pan z restauracji?

– Mam dostawcę.

– Czy to jest przefiltrowany już olej, czy Pan sam filtruje?

– Są dwa rodzaje filtracji. Jedna to jest system centryfugi, odśrodkowy, to jest jeden z najlepszych. Filtruje do 0,5 mikrona.

– Żeby tam frytki nie było.

– Tak (śmiech). Ten system filtruje najlepiej. Jest też druga metoda, która jest bardzo dobra – metoda grawitacyjna, tylko te cząsteczki, które są lżejsze, nie opadają, więc najlepiej jednak odwirować olej.

– Jak Pan to robi?

– Mam centryfugę w domu, w garażu sobie to odwirowuję, zostawiam i chodzi trzy godziny.

– Ile litrów Pan za jednym razem robi?

– Pięćset – tysiąc litrów.

– Jeszcze jest filtr paliwowy.

– To jest zupełnie oddzielny system, który ma zbiornik na olej roślinny, filtr, i wtedy idzie to do selenoidów elektrycznych, który wybiera. Mam dwa przełączniki.

– Jeździ Pan na oleju z restauracji, a próbował Pan na silnikowych?

– Można jeździć na silnikowych olejach, można jeździć na oleju hydraulicznym, na oleju do skrzyni biegów, wszystkie te rodzaje oleju można przetwarzać, tylko chodzi o to, żeby wszystkie miały odpowiednią rzadkość.

– A jak to jest z mocą, silnik tak samo chodzi?

– Co jest ciekawe, że na oleju silnikowym, w danej temperaturze w lecie, to mam więcej mocy na oleju silnikowym, odczuwalnie. A jak już zimniej się robi, olej robi się gęstszy i nie jest dobrze podgrzany, to mam już taką samą moc. Ale definitywnie, w lecie jak jeżdżę i przełączę na olej silnikowy, to mam odczuwalnie więcej mocy.

– Ile Pan zrobił kilometrów na tych olejach?

– 150 tysięcy.

– A jakieś problemy z wtryskiwaczami?

– Na początku były problemy z filtrem, z podgrzewaniem, ale teraz mam system dopracowany i wszystko działa.

– Jak to się zaczęło, gdzie Pan ten system kupił?

– Sam to robiłem, selenoidy kupiłem, podgrzewacze, blowplug podgrzewacze, wszystko to można kupić. Są firmy, które sprzedają całe zestawy, ale to jest 1500 dol. za całość, przesyłka, potem instalacja.

– Ale Pana to kosztowało, jeśli można zapytać?

– Około sześciuset dolarów.

– Oszczędność jest duża?

– To zależy, jak duży jest zbiornik. Jeśli ktoś jest wybredny, może sobie kupić zbiornik z aluminiowym zaworem, żeby ładnie pasował. Zbiornik jest najdroższą rzeczą w tym systemie.

– Jeździ Pan praktycznie za darmo?

– Tak. Jeżdżę dużo na północ. Zagrzewam tylko silnik, trwa to pięć minut. Natomiast przed wyłączeniem trzeba pamiętać, żeby na petrodieslu jeszcze trochę pochodził, jeszcze jak jadę, to pięć minut wcześniej przełączam na petrodiesel, wtedy diesel wypełnia wszystko, pompy, wtryskiwacze i wszystko jest gotowe później do startu. Można to zrobić, żeby to następowało automatycznie, myślałem o tym, że nawet jak się wyłączy kluczyk, to pochodzi chwilkę, ale nie zrealizowałem tego.

– Zna Pan jakiś zakład, który się specjalizuje w tych rzeczach, w przerabianiu?

– Tu, w Ontario, nie wiem. Znaczy jest w Kanadzie jedna firma, Greacecar się nazywa, w Stanach jest, ale jak cena diesla spada, to cicho się robi. Podnosi się cena diesla, tak jak w 2008 roku, to rośnie zainteresowanie.

– Czy są jakieś kłopoty w czasie przeglądu samochodu, mają diesle badanie spalin?

– Tylko wizualne mają, nie są podłączane pod żadną maszynę.

– Nie ma problemów z ubezpieczeniem?

– Nie ma żadnych, na oleju można jeździć, nie można jeździć na czerwonym dieslu, kolorowanym, bo on jest specjalnie opodatkowany.

– Czyli nie można jeździć na tym, który jest tani, ale można jeździć na tym, który jest darmowy.

– Tak. Tutaj wspomnę o tym, jak zacząłem z tym. Kolega mi opowiadał, że jak był w Polsce, to widział, jak z supermarketu wychodzi babcia z olejem roślinnym i wlewa do zbiornika do diesla. On się pyta, co pani robi, a ta odpowiada: ja na tym jeżdżę. Taka stara babuszka (śmiech). On mi to opowiedział w 2008 roku i to mi dało do myślenia, dlaczego by nie. Jak cena poszła w górę do 1,46 dol. bodajże – to był najdroższy diesel, jaki kupowałem – to wtedy zatankowałem tylko pół zbiornika.

– Czy wie Pan, jak to jest z tymi najnowszymi dieslami, które są na clean diesel, takie jak nowe golfy, w których diesel wszedł bodajże w 2006 czy 2007 roku, kiedy była ta zmiana?

– Nowsze diesle mają tzw. common rain injector, czyli wysokociśnieniowe, tam wtryskiwacze nie są już mechaniczne, ale elektronicznie sterowane i jest zwiększone ciśnienie do 15 tys. psi, żeby rozpylanie było lepsze i żeby można było wtryskiwacz kontrolować elektronicznie. I to już nie jest problem. Wiem na pewno, że mają sensory koloru, na ultrafiolet w paliwie, ale już do nowszych sprinterów też sprzedają zestawy i przerabiają w ten sposób.

– Czyli te nowsze też nadają się do przerobienia?

– Trzeba śledzić, jakie zmiany następują.

– Czyli jeśli ktoś dużo jeździ, na północ, na cottage, to zachęca Pan, bo człowiek tego nie czuje w kieszeni, a jak się przejedzie tysiąc kilometrów, to stówkę trzeba wydać?

– Zachęcam, to jest piękna rzecz.

– Pan lubi być niezależny, a czy robi Pan energię własną na dachach?

– Buduję dom, cottage w Waubaushene, i tam mam takie wszystkie rozwiązania, duże zbiorniki magazynujące ciepło, własna studnia, własny prąd elektryczny, panele na fotowolty, na ogrzewanie wody, może założę generator wiatrowy, bo tam wreszcie mam miejsce.

– Czy to wolno robić, bo coraz częściej człowiek się musi w tym wolnym kraju pytać o wszystko, czy może na przykład postawić maszt?

– Jeśli chodzi o te rzeczy, w Mississaudze sześć lat temu dzwoniłem do City Hall i pytałem, czy mogę na dachu postawić generator wiatrowy. Okazało się, że na dachu nie można, ale można w ogródku, ale maszt musi mieć taką wysokość, że jakby się przewrócił, to nie spadnie na cudzą nieruchomość, czyli trzeba mieć dużą działkę.

– Mało kto ma takie działki, żeby było 20 – 30 metrów w każdą stronę.

– Na cottage'u mam miejsce. Sześć lat temu sam zrobiłem, zupełnie odręcznie, generator i tak leży, teraz mam miejsce, żeby go zamontować.

– Jakieś magazynowanie energii, akumulatory, Pan tam robi?

– Tam będę miał akumulator, będą miał baterie, ale też będę to sprzedawał do sieci.

– I za to będzie Pan dostawał pieniądze?

– Tak, są w tej chwili dwa programy, NicroFit i Net Metering, inaczej płacą za słoneczną energię i inaczej za wiatrową. Jeśli chodzi o energię słoneczną, płacą lepiej, 45-50 centów, a za wiatrową może 30 centów.

– Czy często się ten system psuje?

– Filtr trzeba wymienić co 10 – 15 tysięcy.

– Dziękuję za rozmowę i szerokiej drogi.

Rozmawiał Sobiesław Kwaśnicki

Ostatnio zmieniany niedziela, 29 wrzesień 2013 22:50
Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.