Duży kilkuletni SUV na gaz, eksploatowany przez 10 lat, to najwygodniejsza i najtańsza opcja motoryzacyjna dla rodziny. Najważniejsze, abyśmy kalkulowali z ołówkiem w ręku…
Na początek krótka zapowiedź, niebawem będziemy rozmawiać z panem Arkadiuszem Kamińskim, który jest właścicielem marki „Syrena” i próbuje reaktywować tę markę w Polsce – jak się okazuje, jest to droga przez mękę, o czym wkrótce, bo spotkaliśmy pana Arkadiusza podczas przemarszu pod ontaryjską legislaturę z okazji święta 3 Maja.
Dzisiaj chciałbym polecić rozmowę z Robertem Jękoszem o przestawianiu samochodów na gaz (str. 26). Wiem, że gaz „jest kontrowersyjny”, bo wielu pamięta próby ugazowienia samochodów podejmowane w czasach, kiedy silniki nie miały wtryskiwaczy. Gaz rozprężany w gaźnikach zachowywał się bardzo różnie i ludzie bali się nawet zapalić papierosa, bo a nuż wybuchnie.
Dzisiaj jest zupełnie inaczej, zmieniła się technologia i ta gazowa, i ta silnikowa. Przy cenach benzyny, które z pewnością nie będą już niższe, jeżdżenie na paliwie, które kosztuje 0,50 dol. za litr, a ma wydajność energetyczną niewiele mniejszą od benzyny, to jest jeżdżenie za pół ceny; owszem, jeżeli ktoś przejeżdża, jak moja żona, 10 tys. km rocznie – może nie robi to aż tak znacznej różnicy, biorąc pod uwagę koszt instalacji gazowej, jednak już przy wyjazdach wakacyjnych na północ albo dojazdach do pracy z daleka, gdy mieszkamy gdzieś w okolicach Barrie, Stoney Creek, instalacja gazowa naprawdę pozwala sporo zaoszczędzić. Na dodatek, można to sobie sprawdzić w Internecie, o ile czyściej spala się gaz w porównaniu z tradycyjną benzyną. Nie dość, że oszczędzamy środowisko, to jeszcze oszczędzamy nasze własne pieniądze.
Jedyny mankament, to że trzeba to przekładać przy sprzedaży samochodu albo zamawiać nową instalację, co jest kosztowne.
Dlatego zawsze uczulam, że rozwiązaniem jest tu rozsądne kupowanie samochodu i rozsądne posiadanie samochodu. Na czym polega?
Żeby brać pod uwagę skalę deprecjacji auta, czyli kupujemy dobry samochód 4-, czy nawet 5-letni, wiedząc, że obniżenie jego wartości nie będzie tak duże, jak w przypadku auta nowego; następnie przekładamy do takiego samochodu instalację gazową, czyli mamy – powiedzmy – dużego SUV-a, który normalnie żłopie hektolitry drogiej benzyny, a tak jeździ za pół ceny jak oszczędna osobówka, trzymamy takiego SUV-a powiedzmy do czasu, kiedy osiągnie 12 lat, czyli przez 7 lat, i w tym czasie nasz rachunek utrzymywania samochodu powinien rocznie wypaść bardzo rozsądnie. Dobrze utrzymywany samochód pojeździ i 500 – 600 tys. km; duży, wygodny i tani. Musimy się jedynie wyzbyć tej wzbudzanej w nas przez marketing żądzy posiadania nowego. Stare może być naprawdę lepsze, a jak koledzy z lotnictwa wiedzą, wystarczy przestrzegać resursów części, by jeździć nawet i 20 lat tym samym autem. Proszę sobie teraz wyobrazić, jaka dzięki temu jest korzyść dla środowiska naturalnego; przecież przez 20 lat to moglibyśmy wymienić ze 4 albo i 5 samochodów. Czyli te samochody musiałyby być wyprodukowane dla nas, a tutaj wystarczą części zamienne, o czym, uśmiechając się z przekąsem, zapewnia Wasz Sobiesław.