Kanadyjski rząd nie zamierza wycofywać się z wymogu podpisywania poparcia dla polityki rządu w zakresie aborcji oraz praw osób trans w celu otrzymania rządowych grantów w ramach programu pracy wakacyjnej. Jednak opozycja wobec tego drakońskiego wymogu również nie ustępuje.
Wśród głosów krytyki mocno zabrzmiało stanowisko katolickich biskupów Kanady, którzy wspólnie potępili ten wymóg, określając go jako naruszający wolność sumienia i przekonań religijnych. Niektórzy wprost doradzają organizacjom, które ubiegają się o granty, by nie podpisywały zobowiązania zawartego w podaniu, ale wysłały pisemnie zobowiązanie zgodne z zasadami wiary podaje Catholic Register
Tymczasem minister Patty Hajdu poinformowała że warunek wprowadzono w związku ze skargami, po tym jak latem ubiegłego roku organizacje pro-life otrzymały granty dzięki którym zatrudniały uczniów w wieku od 15 lat do 30. Hajdu dodała, że aby organizacja otrzymała dofinansowanie musi potwierdzić że nie będzie działać na rzecz podważenia praw przysługujących Kanadyjczykom. Neil McCarthy, dyrektor do spraw komunikacji w archidiecezji torontońskiej powiedział Catholic Register że doradza się parafią, aby nie podpisywały zobowiązania. - Gromadzimy obecnie informacje na temat tego, jak wiele parafii oraz organizacji dotyczy ta sprawa - dodał.
Również Ontario Civil Liberties Association skrytykowało wymóg wprowadzony przez rząd federalny, jako naruszenie wolności wypowiedzi i zgromadzeń oraz innych praw zawartych w konstytucji. - Tego rodzaju polityka jest charakterystyczna dla totalitaryzmu a nie demokracji i musi być bezustannie i aktywnie zwalczana - twierdzi Joseph Hickey dyrektor wspomnianego stowarzyszenie.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!