Rynek papierów wartościowych jest wielce skomplikowany. Każdy, kto chce powiększyć swoje oszczędności poprzez inwestowanie na tym rynku, staje przed wyborem – korzystać z porad doradcy finansowego, czy też oddać ciężko zarobiony majątek pod opiekę zawodowego menedżera. Wbrew pozorom, nie jest to decyzja lekka, łatwa i przyjemna.
Najczęściej bywa, że klient zaczyna przygodę z inwestycjami od słuchania rad znajomych, przyjaciół czy członków rodziny. Dobrze, jeśli taka decyzja nie przyniesie większych strat, bo można całkiem zniechęcić się do pomnażania majątku cudzą pracą. Wcześniej czy później każdy staje jednak wobec konieczności wyboru: komu zaufać? Kto sprawdzi się najlepiej w roli zarządcy naszym majątkiem?
Szukanie odpowiedzi na to pytanie trzeba zacząć od podstawowego wyboru: od ustalenia raz na zawsze (albo: prawie na zawsze), czy mamy czas i ochotę zajmować się sprawą samemu, czy też chcemy zdać się na pomoc fachowca – menedżera zasobów finansowych. W pierwszym z powyższych przypadków też nie zostajemy na lodzie sami. Istnieje spora liczba zawodowych doradców finansowych, którzy służą swoją radą i doświadczeniem, sugerując konkretne rozwiązania inwestycyjne po przeprowadzeniu starannej i dogłębnej analizy sytuacji finansowej klienta, jego potrzeb, możliwości i celów.
W licznych przypadkach skorzystanie z pomocy doradcy finansowego utrudnia nam nabyta z wiekiem nieufność wobec "dobrych rad". W przypadku doradców finansowych jest to zasadniczo nieufność nieuzasadniona. Zalety korzystania z takiej rady są oczywiste: wszak doradca finansowy spędza na pracy w tym sektorze cały swój dzień roboczy. Nie ulega wątpliwości, że jego rozeznanie w tym zakresie spraw będzie większe i głębsze niż amatora, który może na pogłębianie swojej wiedzy o finansach i aktywności rynku poświęcić nie więcej niż kilka godzin tygodniowo.
O jednym trzeba pamiętać zawsze, by uniknąć nieporozumień. Doradca finansowy (w tej liczbie brokerzy i sprzedawcy oferujący fundusze powiernicze) jest tylko właśnie doradcą. Może mniej lub bardziej starannie i szczegółowo wytłumaczyć podstawy takiej czy innej rady, ale ostateczna decyzja spoczywa w rękach klienta. To on, właściciel lokowanych pieniędzy, dokonuje ostatecznego wyboru. Jeśli okaże się on błędny – można mieć do doradcy co najwyżej żal, że jego rada okazała się nietrafna. Ostateczna odpowiedzialność za wyniki decyzji inwestycyjnej spoczywa na inwestującym.
Ważnym czynnikiem, który pomoże zorientować się w potencjalnym konflikcie interesów, jest znajomość form wynagrodzenia doradcy za udzielone rady. Zazwyczaj, doradcy otrzymują honoraria od firm, w które ich klienci inwestują. Dobrze jest wiedzieć, jaka jest skala owych honorariów oraz czy i jakie występują różnice między poszczególnymi rozwiązaniami. Łatwiej się wówczas zorientować, czy doradca radzi zainwestować w fundusz X, bo istotnie tak uważa, czy też dlatego, że ów fundusz wypłaci mu wyższe komisowe.
Albo też – można ciężar całego procesu przerzucić na barki zawodowego menedżera finansowego. Oszczędzamy czas i nerwy, narażone na szwank, gdy zastanawiamy się nad problemem, czy podjęliśmy słuszną decyzję. Ma to rozwiązanie oczywiście i swoją ujemną stronę: cena takiej usługi jest zasadniczo wyższa. Kupujemy za to za nią spokój aż do odebrania zarobionych sum.