Dla większości emerytów lub zbliżających się do wieku emerytalnego własny spłacony dom stanowi najistotniejszy element gospodarowania pieniędzmi w ostatniej fazie życia. Rosnące ceny domów dają poczucie, że skoro już mamy dach nad głową, całkowicie pozostający naszą własnością, którą możemy dysponować zgodnie z wolną wolą – nie ma powodu do zmartwień. Za lata wyrzeczeń i spłacania pożyczki hipotecznej system finansowy wynagrodzi nas zapewnionymi dochodami emerytalnymi.
System finansowy wypracował kilka sposobów zaczerpnięcia gotówki z wartości zawartej w naszym domu. Najpopularniejsza jest oczywiście zamiana na gotówkę, z której następnie opłacamy koszty skromniejszej rezydencji, a nadwyżkę konsumujemy. Rosnącą popularnością cieszą się także tzw. "reverse mortgages", czyli swoiste odwrócenie kota ogonem – teraz to bank płaci nam w zamian za przejęcie tytułu własności budynku w określonym i wyliczonym momencie.
Każde z rozwiązań jednak wiąże się zarówno z zaletami, jak i zagrożeniami. "Reverse mortgage" wygląda najbardziej atrakcyjnie, ale tego rodzaju umowa opatrzona jest licznymi zastrzeżeniami co do wieku kontrahenta i ilości gotówki, jaką bank jest skłonny wyasygnować na cele pożyczki. Co gorsza – jest to pożyczka dość wysoko oprocentowana. Pięcioletnia pożyczka hipoteczna nosi dzisiaj obciążenie 2,99 proc., ale "reverse mortgage" Canadian Home Income Plan – już 5,5 proc.
Linia kredytowa pod zastaw domu (HELOC, czyli Home Equity Line of Credit) wygląda obiecująco, ale jest znacznie bardziej ryzykowna. Nadzorujące rynek biuro Office of Superintendent of Financial Institutions ostrzega przed pospiesznym zawieraniem takich umów i zaleca redukcję zakresu pożyczki z 80 do 65 proc. wartości domu.
Nie należy także zapominać o wliczeniu do całości kalkulacji sprawy podatków. Dodatkowy dochód z tytułu tych operacji podlega opodatkowaniu i może zredukować dochody wypłacane emerytowi z tytułu rządowego zabezpieczenia seniorów Kanady.
Część ekspertów finansowych sugeruje także zaciągnięcie pożyczki hipotecznej pod zastaw spłaconego domu po to, by uzyskane pieniądze zainwestować w pakiet akcji czy udziałów w funduszach. Tu ocena takiego kroku jest już bardzo różna – zależnie chyba od tolerancji na ryzyko. Są zwolennicy takich rozwiązań, ale i oni zastrzegają się, że płynność rynku sprawia, iż może taka decyzja przynieść zupełnie niekorzystne efekty. Najrozsądniejszym rozwiązaniem wydaje się tu zacząć od stosunkowo niewielkich sum i sprawdzić, jak to się udaje w praktyce. Za najpoważniejszy błąd eksperci uważają podjęcie takiej decyzji na sumę znacznie wyższą niż to, na co nas byłoby stać, gdyby efekty inwestowania okazały się niemiłe.
W sumie – każde rozwiązanie ma swoje wady i zalety, a klientowi pozostaje usiąść z doradcą finansowym, przeanalizować wszelkie opcje, starannie policzyć konsekwencje każdego z rozwiązań i podjęcie decyzji w oparciu o fakty, a nie marzenia czy przeczucia. W tej sytuacji dom, który przez lata budowaliśmy (dosłownie lub w przenośni), faktycznie staje się schronieniem na stare lata.