Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Recital fortepianowy Magdaleny Prejsnar, wirtuoza z Polski
Napisane przez Joanna BochenekW niedzielę, 17 czerwca, w Dzień Ojca, uczestniczyłam w recitalu fortepianowym znakomitej pianistki, Magdaleny Prejsnar z Polski. Koncert odbył się w Brampton, w Villa Polonia, Domu Seniora.
Magdalena Prejsnar z wykształcenia jest doktorem habilitowanym sztuki muzycznej w dyscyplinie instrumentalistyka, specjalność – gra na fortepianie, i zatrudniona jest jako profesor nadzwyczajny na Wydziale Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Jest ona absolwentką Akademii Muzycznej imienia F. Chopina (obecnie: Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina) w Warszawie, a w klasie fortepianu prof. Bronisławy Kawalla oraz w klasie kameralistyki prof. Mai Nosowskiej. Sztukę pianistyczną doskonaliła na Międzynarodowych Kursach Mistrzowskich w Dusznikach Zdroju, Fryburgu, Zurychu i Nowym Jorku. W 2001 roku uzyskała specjalizację 1. stopnia (artystyczny doktorat) w Akademii Muzycznej w Warszawie im. F. Chopina.
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=1568#sigProId1cfa49eb89
Dorobek artystyczny Magdaleny Prejsnar obejmuje nagranie płyty solowej pt. „Piano preludes (DUX 2009)”, na której znajdują się preludia fortepianowe polskich kompozytorów XX wieku. Płytę tę nagrała w Studio Koncertowym Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego w Warszawie. Utwory fortepianowe w jej wykonaniu można również usłyszeć na płytach: „To co najpiękniejsze. The very best of Kilar (DUX 2012)” oraz „To co najpiękniejsze. The very best of Górecki ( DUX 2015)”. Oprócz tych osiągnięć pani wirtuoz jest również autorką książki pt. „Forma i technika dźwiękowa oraz problemy interpretacyjne w wybranych preludiach fortepianowych kompozytorów polskich XX wieku”. Jest również współredaktorką kilku innych publikacji dotyczących problematyki twórczego wychowania i edukacji, na przykład: „Mistrz-Mentor-Wychowawca”.
Nasza bohaterka jest animatorką kultury muzycznej. Od wielu lat prowadzi różnorodne działania związane z promowaniem muzyki w regionie Podkarpacia. Współpracuje też z różnymi instytucjami i stowarzyszeniami, w tym m.in. z Filharmonią Podkarpacką A. Malawskiego. Pani wirtuoz została wielokrotnie uhonorowana Nagrodą Rektora Uniwersytetu Rzeszowskiego za osiągnięcia naukowo-artystyczne w dziedzinie upowszechniania kultury muzycznej w kraju i za granicą ze szczególnym uwzględnieniem Euroregionu Karpaty. Występowała z recitalami fortepianowymi oraz nagrywała do radia i telewizji w kraju i za granicą (Anglia, Niemcy, Słowacja, USA, Szwajcaria, Węgry)... aż wreszcie dotarła do nas, do Kanady. Swoim recitalem zrobiła na nas ogromne wrażenie i podbiła nasze serca!!! Recital poprowadził pan Bogusław Tęcza, który z wrodzoną sobie klasą i kurtuazją anonsował artystów i przedstawiał kolejność utworów muzycznych.
W pierwszej części koncertu, poświęconej Dniu Ojca, pianistka zagrała niezwykle subtelnie kilka kompozycji Wojciecha Kilara, głównie muzykę filmową.
Zachwyciła nas, grając główne tematy z takich filmów, jak: „Drakula”, „Bilans kwartalny“, czy też „Rodzina Połanieckich”. Świetnie zinterpretowała również muzykę rejsu z filmu „Smuga cienia”. Słuchając jej muzyki, granej bardzo delikatnie, z niezwykłym wyczuciem artystycznym, obrazy z filmów ukazywały się naszym oczom wyobraźni jak żywe i przywiodły wiele pięknych wspomnień. Jako nawiązanie do tematu ojca Maria Jarzębińska wygłosiła piękną refleksję o roli ojca w rodzinie, o jego wkładzie w kształtowanie charakteru młodych ludzi, która była bardzo ciepło przyjęta przez widzów. Trzy preludia fortepianowe zagrane bardzo finezyjnie przez panią Prejsnar zakończyły pierwszą część koncertu. Artystka, jako dowód podziwu i uznania publiczności, otrzymała rzęsiste oklaski.
W drugiej części, poświęconej setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, nasza wspaniała pianistka zagrała z prawdziwą wirtuozerią wybrane kompozycje Fryderyka Chopina. Nawet jeśli był ktoś na sali, kto niekoniecznie przepadał za muzyką Chopina, to po usłyszeniu jej w wykonaniu Magdaleny Prejsnar na pewno zmienił zdanie. To była prawdziwa uczta dla ucha. Widzowie rozkoszowali się, słuchając dobrze nam znanych mazurków i walców Chopina w mistrzowskim wykonaniu Magdaleny Prejsnar. Mnie szczególnie urzekły dwa mazurki: cis-moll op.63 nr. 3 i B-dur op. 7 nr.1 zagrane z dużą werwą oraz dwa walce zapraszające do tańca: Des-dur op. 64 nr.1 i cis-moll op.64 nr.2. Niezwykle finezyjne wykonawstwo!!! W nawiązaniu do patriotycznego charakteru drugiej części koncertu Krzysztof Jaworski, aktor z Krakowa, zarecytował pięknie i z wielkim wzruszeniem mało znany szerszej publiczności wiersz: „Fortepian Chopina”. Jego recytacja wywołała wielki aplauz widowni. Na zakończenie recitalu usłyszeliśmy polonez fis moll op.44, który poruszył serca publiczności do głębi i rozrzewnił wszystkich jeszcze bardziej.
Po koncercie oczywiście owacja na stojąco, no i... oczywiście bisy. Publiczność zdecydowanie miała niedosyt, bo taki kunszt instrumentalny, jaki zaprezentowała wirtuoz Magdalena Prejsnar, budzi niekłamany podziw!!! Gratulacjom nie było końca... Koncert tej klasy zostanie w pamięci widzów na długo. Mamy nadzieję, że ta fantastyczna, utalentowana pianistka jeszcze kiedyś do nas zawita, aby nas urzec po raz kolejny swoją wirtuozerią. Już za nią tęsknię...
I tu należy się serdeczne podziękowanie pani Monice Skalskiej, menedżer Domu Seniora w Brampton, za jej trud i ofiarność w zorganizowaniu tego niezwykłego artystycznego wydarzenia. Wielkie dzięki, pani Moniko!!!
Chcielibyśmy również wyrazić swoją wdzięczność panom: Bogusławowi Tęczy oraz Krzysztofowi Jaworskiemu za ich wręcz nieocenioną pomoc w organizacji tego koncertu. Dziękujemy serdecznie za Wasze kreatywne pomysły i zaangażowanie.
Joanna Bochenek
25. rocznica święceń kapłańskich o. Mirosława Olszewskiego OMI z Welland
Napisane przez Bożena S.-Z.„Ja jestem dobrym pasterzem – dobry pasterz daje życie swoje... za owce.”
25 lat minęło, odkąd z łaski Boga ustala się przed Tobą, Ojcze Mirosławie OMI – ta święta, ale piękna droga, a na niej Twe mozolne i trudne kroki i ten cel wspaniały – tak podniosły i wysoki, dar i tajemnica – z Bogiem wszystko jest możliwe. Każdy jubileusz jest źródłem wdzięczności za otrzymane łaski, hojność darów Bożych, a kapłaństwo – to dar szczególny, gdzie błogosławieństwa, którymi jest obdarowywany kapłan, są niezliczone. Nie ma większego sposobu, by podziękować Bogu – jak sprawowanie św. Eucharystii.
W niedzielę, 17 czerwca 2018 r., w parafii św. Apostołów Piotra i Pawła w Welland w Ontario, w czasie uroczystej, dziękczynnej św. Eucharystii swój srebrny jubileusz 25 lat święceń kapłańskich celebrował o. Mirosław Olszewski OMI wraz z ogromną rzeszą wiernych parafian, znajomych, przyjaciół – tłumnie przybyłych z Welland, Toronto, Mississaugi, St. Catharines i polskich Kaszub (Wilno) na tę niecodzienną uroczystość. Nie zapomnieli o swoim byłym proboszczu w dniu srebrnego jubileuszu 25 lat święceń kapłańskich i parafianie z Toronto i licznie dopisali. Po raz już trzeci z kolei do Welland przybył w niedzielę autobus wypełniony wiernymi z parafii św. Stanisława Kostki na Denison w Toronto, gdzie w latach 2012–2014 o. Mirosław posługiwał jako proboszcz tej parafii. W latach 2005–2011 o. Mirek był proboszczem w parafii Matki Bożej w Wilnie na Kaszubach, później przez rok (2011–2012) w parafii św. Kazimierza w Toronto, skąd został przeniesiony do parafii św. Stanisława Kostki na Denison.
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=1568#sigProId20602b73c0
Niedzielna św. Eucharystia została zainicjowana pieśnią „Barka” śpiewaną w jęz. angielskim i uroczystym wejściem do ołtarza 12 kapłanów w asyście Rycerzy Kolumba, którzy włączyli się wraz z o. Mirosławem w hymn wdzięczności Bogu za 25 lat jego kapłaństwa. Byli to ci współbracia, którym niedzielne obowiązki w parafiach nie przeszkodziły w przybyciu i pozwoliły na uczestnictwo i celebrację św. Eucharystii: biskup diecezji Saint Catharines – Gerard Paul Bergie; o. prowincjał Alfred Grzempa OMI, o. Jacek Nosowicz OMI (współkursanci o. Mirosława z czasów spędzonych w Obrze); o. Antoni Degutis OMI, o. Janusz Błażejak OMI, o. Wojciech Kurzydło OMI, o. Christopher Pulchny OMI, o. Adam Filas OMI, o. Paweł Ratajczak, o. Rudy Nowakowski OMI, ks. Mervin Coulasa oraz brat Tadeusz Orzechowski.
Liturgii dziękczynnej przewodniczył sam jubilat – o. Mirosław Olszewski OMI, wraz z biskupem G. Bergie i o. prowincjałem Alfredem Grzempą i o. Jackiem Nosowiczem oraz dziewięcioma pozostałymi kapłanami. Dwujęzyczną homilię – w języku polskim i angielskim – pochwałę sakramentu kapłaństwa Chrystusa i prawdziwej... przyjaźni, za którą otrzymał owację na stojąco, wygłosił o. Jacek Nosowicz OMI. Kazanie o. Jacka skierowane było w dużej mierze do ojca jubilata i współbraci kapłanów obecnych na tej Eucharystii. O. Jacek podkreślił, czym jest służba kapłańska – dar i tajemnica – dla tych wybranych i posłanych do winnicy Pańskiej, w najpiękniejszym i najważniejszym dziele – zbawienia dusz, i czym jest sam fakt, że kapłan zakonnik nie żyje tylko dla siebie, tylko nieustannie służy Bogu i ludziom, prowadząc wiernych za Chrystusem.
– Powołałeś nas, Panie, bo sprawy boskie splatają się z ludzkimi, trudna będzie moja droga, oby się na niej nie przestraszyć, nie zwątpić i nie uciec, na tej drodze jako kapłan nie jestem sam – prowadzi mnie kochający Bóg Ojciec, a obok są przyjaciele – współbracia, zakonnicy oblaci i dobrzy ludzie, których nie brakuje, gdziekolwiek jestem!
Dziś dziękujemy dobremu miłosiernemu Bogu, za to że Najwyższy Kapłan – Jezus Chrystus, i najlepsza z matek – Maryja Niepokalana, prowadzą nas tu obecnych wspólnymi ścieżkami kapłańskiej wędrówki misjonarza, przez Afrykę, Polskę, Kanadę, i nam błogosławią w tej apostolskiej działalności, i jest dla każdego z nas źródłem radości i spełnienia – słowa o. Jacka. – W kapłaństwie tkwi ciągłe odniesienie do Chrystusa. A w Nim jest wszystko. Co zrobić, by wytrwać w kapłaństwie? Żyć w stanie łaski uświęcającej, żarliwie modlić się, mieć żywą relację z Chrystusem i miłość do każdego człowieka, utrzymywać wspólnotę i przyjaźń z innymi kapłanami współbraćmi. Naszym szczęściem jest naśladowanie Chrystusa i radość zjednoczenia z Nim. I nasza prawdziwa przyjaźń – to nam daje radość życia. Tylko Bóg jest źródłem radości i nadziei człowieka.
Ojciec Jacek, zwracając się bezpośrednio do o. Mirka, przywołał słowa św. Jana Pawła II z książki „Dar i tajemnica” o powołaniu kapłańskim, które jest wielkim darem i nieskończenie przerasta człowieka – „Kapłaństwo jest darem wielkości, który czujemy, jak bardzo do niego dorastamy”.
Mocno zabrzmiały też w czasie tej Eucharystii słowa św. Jana Vianneya – niezrównanego wzoru kapłańskiej gorliwości i pracowitości, oraz ks. Jana Twardowskiego i jego wiersz podany przez o. Jacka Nosowicza OMI w języku angielskim. „Własnego kapłaństwa się boję / Własnego kapłaństwa się lękam / I przed kapłaństwem w proch padam / I przed kapłaństwem klękam.” Tę św. dziękczynną liturgię uświetnił też swą obecności chór parafialny z parafii św. Apostołów Piotra i Pawła, gdzie obecnie od prawie czterech już lat o. Mirosław posługuje, oraz obecność Rycerzy Kolumba.
Po Eucharystii odbył się bankiet w wyremontowanej kompletnie przez o. Mirka sali parafialnej. Parafianie z Welland i wszyscy tu obecni włożyli wiele serca, by ten dzień był szczególnie uroczysty. Pięknie przybrane stoły, wspólna modlitwa zainicjowana przez ks. biskupa Bergie na początku bankietu, liczne słowa życzliwości, wspólne oglądanie na ekranie zdjęć z życia o. Mirka, gdzie zachwycały szczególnie te z czterech ostatnich lat, chwile spędzone w odnowionej i wyremontowanej sali parafialnej, plebanii i obejściu kościoła w Welland (różany ogród o. Mirka, założone ogrzewanie w kościele oraz klimatyzacja, naprawiony dach), i zdjęć z przeszłości – tej z misji w Kamerunie, pośród Pigmejów w diecezji Yokadouma, i fotografii ze stażu pastoralnego odbytego w RPA, w diecezji Durban. Zdjęcia oraz towarzysząca im narracja pokazały raz jeszcze ogromny dorobek i dziedzictwo tego niestrudzonego, pokornego, cierpliwego, obdarzonego wieloma charyzmatami kapłana-misjonarza oblata, pełnego wciąż nowych pomysłów na misjonarzowanie.
Niech Jego ofiarna praca całym swym życiem, dbałość i troska o parafie będzie inspiracją dla innych.
Ojcze Mirosławie, dziś cieszymy się razem z Tobą i życzymy dalszych sukcesów na niwie głoszenia Dobrej Nowiny. Wszyscy kochamy Cię – szczęść Boże, z pamięcią w modlitwie.
Bożena S.-Z., parafia św. Kazimierza w Toronto
Rozwód – aspekty prawne i proceduralne (26/2018)
Napisane przez Monika CurykW Kanadzie jedyną uznaną przez prawo podstawą do rozwodu jest trwały rozpad małżeństwa. Prawodawcy ustanowili, że trwały rozpad małżeństwa nastąpił, jeżeli:
1) Małżonkowie są w separacji przez rok lub dłużej.
2) Jedno z małżonków dopuściło się zdrady małżeńskiej.
3) Jedno z małżonków zachowuje się okrutnie w stosunku do drugiego (w stopniu, który uniemożliwia wspólne zamieszkanie).
Należy pamiętać, że jedynie osobne zamieszkanie daje obydwojgu małżonkom powód do wystąpienia o rozwód. W przypadku zdrady, jedynie zdradzony małżonek może starać się o rozwód. W przypadku okrucieństwa, jedynie małżonek będący jego ofiarą może starać się o rozwód. Warto wiedzieć, że w Kanadzie obowiązuje rozwód bez orzekania winy (no fault divorce). Skoro nie ustala się, z czyjej winy związek się rozpadł, postępowanie małżonków przed rozwodem, oprócz nielicznych ekstremalnych sytuacji, nie ma wpływu na kwestie finansowe ani na podział majątku.
Zdecydowana większość rozwodów udzielana jest w oparciu o separację. Separacja nie musi być „oficjalna”, nie trzeba jej nigdzie zgłaszać ani uprawomocniać.
Sąd definiuje separację jako fizyczną oddzielność, połączoną z tym, że jedno z małżonków zdecydowało się zakończyć związek małżeński. Czas trwania separacji liczy się od momentu, w którym jedno z małżonków zamieszkało pod innym adresem. W niektórych sytuacjach można być w separacji i mieszkać pod jednym dachem, ale sąd nie zawsze uznaje, że taka sytuacja kwalifikuje się jako separacja.
Warto wiedzieć, że jeżeli w trakcie osobnego zamieszkania małżonkowie podejmują nieudaną próbę ratowania swojego związku i zamieszkają razem na okres nieprzekraczający 90 dni, okresu tego nie odlicza się od czasu separacji. Znaczy to, że jeżeli jedno z małżonków wyprowadziło się 1 stycznia 2000 roku, potem wróciło do współmałżonka w lipcu 2000 na okres nie dłuższy niż 90 dni i wyprowadziło się po raz drugi przed upływem tego okresu, to rok w separacji, wymagany do złożenia wniosku o rozwód, upływa 1 stycznia 2001 roku i tego dnia każde z małżonków może wystąpić o rozwód.
W pewnych okolicznościach sąd może nie udzielić rozwodu po rocznej separacji. Najczęściej przyczyną nieudzielania rozwodu jest to, że rozwodzący się małżonkowie nie uregulowali spraw związanych z alimentacją dzieci oraz z prawami i obowiązkami rodzicielskimi. W takim przypadku sąd czeka z udzieleniem rozwodu, aż małżonkowie osiągną w tej sprawie porozumienie i spisana zostanie odpowiednia umowa albo aż sąd podejmie w tej sprawie decyzję i wyda stosowne orzeczenie.
Warto wiedzieć, że rozwód jako taki jest najmniej skomplikowanym i w sumie najmniej ważnym aspektem zakończenia związku małżeńskiego. Rozwód sprowadza się do decyzji sądu, stwierdzającej, że małżeństwo przestało istnieć. Umożliwia on ponowne wstąpienie w związek małżeński, ale sam w sobie nie rozwiązuje żadnej ze skomplikowanych kwestii prawnych związanych z rozpadem małżeństwa. W praktyce, po uzyskaniu rozwodu, pary często kłócą się o sprawy finansowe lub opiekę nad dziećmi przez wiele lat. Wszystkie prawa i obowiązki nabyte przez okres małżeństwa mogą przetrwać rozwód i być przedmiotem sporów długo po rozpadzie małżeństwa.
W jaki sposób można rozwiązać wszystkie kwestie prawne pojawiające się przy rozwodzie?
Należy zaznaczyć, że jedynie podpisana umowa separacyjna lub decyzja sądowa rozwiązuje kwestie prawne pojawiające się przy rozwodzie. Ustna umowa między stronami nie ma mocy prawnej, gdyż nie może być w żaden sposób egzekwowana, jeżeli któraś ze stron jej nie przestrzega.
W jaki sposób można dojść do punktu, w którym strony mogą podpisać umowę separacyjną?
Istnieje kilka sposobów.
1. Tradycyjnie obie strony znajdują prawników, którzy negocjują rozwiązanie możliwe do zaakceptowania przez obydwoje małżonków. W trakcie negocjacji obie strony zobowiązane są do pełnego ujawnienia swojej sytuacji finansowej. Jeżeli strony osiągną porozumienie, spisana zostaje umowa separacyjna, która po podpisaniu jest wiążąca dla stron i ma efekt zbliżony do tego, jaki ma decyzja sądowa. Umowa taka może być jednak uznana przez sąd za nieważną w przypadku udowodnienia, że jedno z partnerów zataiło informacje na temat swojej sytuacji finansowej. Dobrze wynegocjowana i prawidłowo spisana umowa kończy wszystkie relacje prawne pomiędzy partnerami lub małżonkami. Po jej podpisaniu, z punktu widzenia prawnego, związek przestaje istnieć. Rozwód po podpisaniu umowy jest formalnością i potrzebny jest w zasadzie tylko do ponownego zawarcia związku małżeńskiego. Wiele osób po podpisaniu umowy separacyjnej odkłada uzyskanie rozwodu na długie lata, a czasami na zawsze.
2. Mediacja jest drugą metodą rozwiązywania konfliktów powstających przy rozwodach i separacjach. W trakcie mediacji neutralna, trzecia osoba, która powinna znać prawo i psychologię konfliktu, pomaga stronom w znalezieniu rozwiązań swoich problemów, ale nie podejmuje żadnych ostatecznych decyzji. Porozumienie osiągnięte przez strony stanowi podstawę do sporządzenia umowy separacyjnej. Mediacja jest szybsza, tańsza (strony dzielą się kosztami mediatora) i nie eskaluje konfliktu między rozstającymi się.
3. Arbitraż jest trzecim sposobem pozwalającym rozwiązać problemy wynikające z rozwodu lub separacji. Różni się od mediacji tym, że w przypadku nieosiągnięcia porozumienia, arbiter ma prawo podjąć decyzję o tym, jak ostatecznie rozwiązać konflikt między stronami. Decyzje te są wiążące dla stron na mocy umowy sporządzonej przed rozpoczęciem arbitrażu. Arbitraż ma tę zaletę, że może być szybszy niż proces sądowy, choć niekoniecznie mniej kosztowny.
4. Collaborative law jest czwartą metodą na rozwiązanie problemów związanych z rozwodem i separacją. Podobnie jak w opisanej przeze mnie tradycyjnej metodzie, każda ze stron reprezentowana jest przez prawnika. Podstawową różnicą jest to, że prawnicy obu stron nie mogą reprezentować ich w sądzie, jeżeli partnerzy nie osiągną porozumienia. W trakcie negocjacji, strony i ich prawnicy spotykają się razem (inaczej niż w procesie tradycyjnym, w którym prawnicy negocjują między sobą zgodnie z instrukcjami swoich klientów) i ustalają rozwiązania punktów spornych. Jeżeli się porozumieją, sporządzają umowę separacyjną, jeżeli nie uda im się osiągnąć porozumienia, każda ze stron musi znaleźć nowego prawnika, aby udać się do sądu. Konieczność szukania nowego prawnika ma motywować strony i ich prawników do osiągnięcia porozumienia.
Jeżeli strony nie osiągną porozumienia, prawnicy rozpoczynają proces sądowy i sprawy sporne rozwiązuje decyzja sędziego. Ten sposób rozwiązywania sporów jest rozpowszechniony, ale ma swoje wady. Trwa długo. Jest stresujący, stosunkowo kosztowny i często zaognia konflikt pomiędzy stronami.
Na mocy ustawy, aby umowa separacyjna miała moc prawną, obydwie strony muszą ujawnić swoje informacje finansowe. Dotyczy to wszystkich sposobów negocjowania umowy separacyjnej (negocjacje prowadzone przez prawników, mediacje, arbitraż ) oraz procesu sądowego. Informacje finansowe muszą być wymienione na samym początku negocjacji lub procesu sądowego. Jeżeli sprawa trafia przed sąd, to strona spóźniająca się z przedstawieniem swojej sytuacji finansowej może być zobowiązana do pokrycia kosztów sądowych drugiej strony.
Umowa separacyjna zawarta bez ujawnienia przez strony swojej sytuacji finansowej może być uznana przez sąd za nieważną. Wymiana informacji finansowych następuje przez wypełnienie Financial Statement (zeznania finansowego), które strony wymieniają przed rozpoczęciem negocjacji lub składają w sądzie razem z aplikacją rozpoczynającą jakikolwiek proces mający aspekt finansowy. Formularze do wypełniania dostępne są w Internecie (http://www.ontariocourtforms.on.ca/english/family/).
Po starannym i uczciwym wypełnieniu formularza, strony, pod przysięgą i w obecności prawnika, składają podpis. Razem z podpisanym formularzem finansowym strona przeciwna dostaje z reguły kopie czeków, Notices of Assessment z urzędu podatkowego za ostatnie trzy lata i inne potrzebne dokumenty. Istnieje absolutna konieczność ujawnienia wszystkich dochodów, bez względu na ich źródło i na to, czy jest to dochód opodatkowany, czy nie. Konieczne jest również wyszczególnienie nieruchomości, samochodów, mebli, dzieł sztuki, papierów wartościowych, kont bankowych, RRSPs, planów emerytalnych, ubezpieczeń na życie, udziałów w korporacjach, zakumulowanych dni urlopowych, a nawet air miles oraz wszystkich długów i zobowiązań finansowych. Wypełnienie Financial Statement często bywa skomplikowane i wymaga pomocy prawnika lub księgowego.
Warto wspomnieć, że procedura rozwodu w Kanadzie znacznie różni się od polskiej. Jest mniej skomplikowana, gdyż rozwód sam w sobie nie rozwiązuje żadnych kwestii prawnych poza unieważnieniem małżeństwa, ani nie wymaga orzeczenia o winie. Uzyskanie rozwodu nie wymaga od stron stawienia się w sądzie, co znacznie upraszcza procedurę.
O rozwód może wystąpić jedno z małżonków lub obydwoje małżonkowie. Jeżeli o rozwód występuje jedno z małżonków, to składa w sądzie aplikację o rozwód. Po ostemplowaniu i przyznaniu numeru sprawy, kopia aplikacji musi być dostarczona drugiemu małżonkowi. Jeżeli dostarczona jest pocztą, to małżonek proszony jest o podpisanie oświadczenia, że ją otrzymał. W przypadku niepodpisania takiego oświadczenia, aplikację dostarcza się osobiście przez kogoś znajomego lub przez osobę w tym celu wynajętą (od 1 marca 2010 roku małżonek występujący o rozwód nie może być osobą wręczająca aplikację drugiemu małżonkowi).
Osoba, która dostarczyła aplikację, podpisuje oświadczenie (affidavit), że ją dostarczyła. Oczywiście, jeżeli małżonkowie składają aplikację razem, to nie musi być ona nikomu dostarczana.
Po otrzymaniu aplikacji należy w ciągu 30 dni na nią odpowiedzieć i ewentualnie zażądać alimentacji, podziału majątku czy opieki nad dziećmi. Jeżeli zawiadomiony tego nie uczyni, to milczenie oznacza zgodę. Po upływie 30 dni od dostarczenia aplikacji, małżonek proszący o rozwód składa w sądzie kolejny dokument (Affidavit for Divorce), na podstawie którego sąd decyduje o rozwiązaniu małżeństwa i wydaje Divorce Order, którego kopia z reguły wysyłana jest do drugiego małżonka. Rozwód nabiera mocy prawnej po upływie 30 dni od wydania Divorce Order.
Bez podpisania umowy separacyjnej, rozwód, mimo że kończy małżeństwo, nie jest przeszkodą w dochodzeniu przez małżonków swoich praw ani nie rozwiązuje kwestii spornych raz na zawsze. Po otrzymaniu rozwodu małżonkowie mają dwa lata na to, aby wystąpić o podział majątku (albo sześć lat od daty separacji, jeżeli para nie ma rozwodu). Jeżeli kwestia alimentacji współmałżonka nie została uregulowana przez umowę separacyjną, to jedno z małżonków może prosić sąd o przyznanie alimentów bez względu na to, ile czasu upłynęło od rozwodu i separacji. Również sprawy związane z alimentacją dzieci i prawami rodzicielskimi nie ulegają przedawnieniu. Nawet umowa separacyjna nie daje ostatecznego rozwiązania kwestii alimentów na dzieci i praw rodzicielskich, ze względu na to, że okoliczności rodziców mogą ulec zmianie, a najlepszy interes dziecka jest nadrzędny. Kwestie prawne towarzyszące rozpadowi małżeństwa lub związku nieformalnego są skomplikowane i tylko prawnik może poradzić stronom, jak je rozwiązać.
Monika J. Curyk
Barrister & Solicitor, Notary Public
289.232.6166
Mississauga, Ontario, Kanada
Treść niniejszego artykułu w żadnym wypadku nie powinna być traktowana jako porada prawna. Celem artykułu jest wyłącznie udzielenie ogólnych informacji.
Nadchodzące zmiany w przepisach prawa karnego Kanady mogą być powodem odmowy pobytu stałego, kryminalnej rehabilitacji lub przyczyną deportacji dla osób posiadających wyrok za jazdę pod wpływem alkoholu lub środków odurzających, nawet jeśli osoba taka posiada już pobyt stały w Kanadzie. Ponieważ w naszej polskiej społeczności wykroczenia te nie należą do rzadkości, warto zwrócić uwagę na te niekorzystne w procesach imigracyjnych zmiany. Nowe przepisy najprawdopodobniej wejdą w życie pod koniec roku 2018.
Osoby przebywające w Kanadzie czasowo, starające się o pobyt stały, wizę pracy, wizę studencką czy inną procedurę prawną, mogą z tego powodu otrzymać decyzję negatywną oraz nakaz deportacyjny. Oczywiście są także pewne opcje prawne, by odwoływać się od nakazów deportacyjnych, ale będzie moim zdaniem trudniej, niż jest obecnie. Myślę też, że nowe prawo jest związane z tym, że od listopada w Kanadzie zalegalizuje się użycie marihuany i rząd już teraz chce zaostrzyć przepisy dla osób, które prowadzą pod wpływem środków odurzających czy alkoholu. Według nowych przepisów, maksymalna kara, jaką można otrzymać za jazdę w stanie nietrzeźwym, zostanie zwiększona z 5 do 10 lat. A zatem w świetle przepisów imigracyjnych, wykroczenie takie będzie definiowane jako poważne, serious criminality. Zmienia to zatem całe scenario prawne wnioskodawcy, który posiada taki wyrok. A zatem osoba, która popełniła takie wykroczenie, będzie miała mniejsze szanse zalegalizowania statusu, natomiast większe otrzymania nakazu deportacyjnego. I uwaga, osoby z pobytem stałym, jak wspomniałam, po takim wykroczeniu – poważnej „kryminalności”, mogą w łatwy sposób stracić stałą rezydencję. DLATEGO PONOWNIE PRZESTRZEGAM PRZED DOPUSZCZANIEM DO SYTUACJI JAZDY W STANIE NIETRZEŹWYM.
Apeluję także, by nie pozwalać znajomym, bliskim kierować po spożyciu alkoholu... Osoby posiadające rekord kryminalny mogą zneutralizować swoją sytuację imigracyjną specjalnym permitem lub uzyskaniem kryminalnej rehabilitacji, ewentualnie zawieszeniem wyroku w Kanadzie, jednak nie dzieje się to automatycznie i wnioskodawca musi przekonać urząd, że na rehabilitację po upływie określonego czasu zasłużył. Podobnie w przypadku permitu. Jednak najtrudniejsze w tym wszystkim może być to, że służby porządkowe CBSA chcą deportować taką osobę, zanim permit czy rehabilitacja zostaną uzyskane. Urząd imigracyjny nie deportuje.
Można się co prawda odwoływać od deportacji, ale procedury są skomplikowane i kosztowne.
Sytuacja imigracyjna zależy też od indywidualnych okoliczności, a zatem warto skonsultować swoją sprawę ze specjalistą imigracyjnym. Dowiedzieć się, jakie są szanse na zneutralizowanie prawne „kryminalności”. W przypadku wezwania na rozmowę z urzędnikiem straży granicznej CBSA, warto także dowiedzieć się, jakie mamy jeszcze prawa i opcje przedłużenia pobytu w Kanadzie lub szanse wygrania apelacji sądowej w sprawie wydanego nakazu deportacyjnego.
Izabela Embalo
licencjonowany doradca
416-5152022, www.emigracjakanada.net
Bardzo ucieszył mnie list od pana Dimitra (czytaj na str. 29). Proszę Państwa piszcie, do mnie listy; rozmawiajmy o samochodach. Przecież nie ma nic przyjemniejszego dla mężczyzny (nie tylko). Pan Dymitr pisze o kupowaniu starych samochodów, takich dobrze przechodzonych, no bo 200.000 km to już jest niezły stan licznika.
Niestety, błędnie zakłada, że samochody tak zwane luksusowe, z wyższej półki, mają lepsze części, niż te budowane dla nas wszystkich, całej reszty świata. Nic bardziej błędnego, w dobie globalizacji samochody buduje się na platformach, a te platformy są podobne czy wręcz te same dla całej palety modeli; nie łudźmy się, że kupując audi, będziemy mieli w nim dużo lepsze części niż w volkswagenie, a kupując lexusa, będzie w nim co innego niż w toyocie. Druga rzecz związana z listem, to że niestety, niech nas nie dziwią serie psucia się części. Tak się składa, że – używając lotniczego języka – wiele części ma podobny resurs i psuje się po podobnym okresie lub podobnej liczbie przejechanych kilometrów. Pompa wodna czy alternator mogą nam się zepsuć w podobnym czasie.
Jak więc kupować stary samochód? Oczywiście sprawdzać go u mechanika, oczywiście pytać, które części były wymieniane, poprosić o dowód serwisowania. To wszystko ma duże znaczenie i przesądzi o tym, czy samochód będzie nam służył, czy też będziemy musieli do niego dokładać.
Jedno jest pewne – kupowanie starszych samochodów ma sens, ponieważ tracą one na wartości o wiele wolniej i mniej, niż to ma miejsce w przypadku samochodów nowych, których już po wyjeździe z placu dilera ubywa o 20 proc.
Kupując samochód stary, dobrze jest zabrać ze sobą kogoś kto potrafi wiele rzeczy ocenić na oko. Jak już pisałem, o stanie zużycia często świadczą drobiazgi, takie jak zużyte nakładki na pedał hamulca, co – jeśli nie koreluje ze stanem licznika – może nasuwać podejrzenia, iż właśnie licznik został podkręcony.
Kupując stary samochód, ograniczmy się do kilku modeli i wyznaczmy sobie kwotę, powyżej której nie wychodzimy. Zarezerwujmy sobie też na to dłuższy czas; kilka ładnych tygodni, no bo wiadomo, że co nagle to po diable.
Ja kupuję samochody nie u dilera, lecz prywatnie, nie tylko dlatego, że w ten sposób można zaoszczędzić, ale również dlatego, że poznajemy w ten sposób różnych ludzi i zdarzają się ciekawe sytuacje.
Kilka razy udało mi się kupić samochód bardzo dobrze, ale też dwa razy popełniłem poważny błąd i gdybym kupował u zwykłego dilera, to pewnie bym lepiej na tym wyszedł.
W dzisiejszych czasach możemy mieć bardzo wiele informacji o samochodzie i też polecam żeby sprawdzać wszystkie te informacje właśnie przez Carfax czy inne takie agencje.
Dla mnie prywatnie kupowanie samochodu to duża przyjemność, ograniczam się do osób prywatnych i usiłuję przede wszystkim je rozeznać; czy jest to autentyczny sprzedający prywatnie, czy tylko podstawiony gość, który ma jedynie markować sprzedaż prywatną dla „przychodnikowego” dilera (zdarzyła mi się bowiem też i taka przygoda).
Jeśli widzimy, że – na przykład – nasz sprzedający to lekarz młody, pracujący w szpitalu, który właśnie – jak tłumaczy – musi wyjechać na kilkuletnie stypendium i pozbyć się w ciągu dwóch miesięcy swojego całkiem dobrego trzyletniego samochodu, no to możemy domniemywać, że właśnie nadarza się okazja.
Tak więc badajmy sprzedającego, jego sytuację; zadajmy kilka pytań kontrolnych, by właśnie ustalić, dlaczego sprzedaje. Jeżeli osoba sprzedająca jest stateczna, jest to na przykład kobieta, która używa samochodu na własne potrzeby i jest to drugi samochód w rodzinie, to bardzo prawdopodobne, że jest on dobrze utrzymany i zadbany. Jeśli natomiast kupujemy samochód od młodziana, który ma iskierki w oczach, to możemy domniemywać, że lubi szybką jazdę i samochód był używany do oporu.
Kupowanie starego samochodu prywatnie to po prostu rodzaj psychologii i zanim skupimy się na samym pojeździe, naprawdę warto rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać z osobą, która auto sprzedaje.
Gdy zaś skupimy się na samym samochodzie, dobrze jest popatrzeć w Googlu na ten konkretny model, jakie ma pięty Achillesowe, na co zwracać w nim uwagę, czy był naprawiany i tak dalej, i tak dalej.
Z Carfaksu będziemy mieli odpowiedź, czy samochód był w wypadku, choć nie zawsze jest to pewne, bo część osób decyduje się nie iść przez ubezpieczenie i za gotówkę na własną rękę naprawia szkody powypadkowe, zwłaszcza wtedy kiedy rozbija samochód w pojedynkę.
Rzeczą zasadniczą jest nie napalać się, oglądać, rozmawiać, sprawdzać w Internecie, obejrzeć samochód z osobą, która się na autach zna, odpalić na zimno, przejechać się kawałek, ocenić opony, czy równo się ścierają, popatrzyć, kiedy były wymieniane płyny, i utargować trochę z ceny.
Kupując stary samochód, trzeba też zdawać sobie sprawę, że będzie on wymagał napraw, ale tak jak już to wielokrotnie mówiłem, jeżeli dobrze kupimy, to koszt tych napraw absolutnie nie będzie dochodził do tego, co byśmy stracili z powodu deprecjacji przy kupnie auta nowego na gwarancjach, a kupując auto używane, możemy sobie pozwolić na samochód bardziej luksusowy, bardziej doposażony, właśnie z górnej półki.
Mamy też do wyboru, czy kupić auto starsze nieco drożej, ale takie, które wolno traci wartość, jak na przykład corolla, czy też kupić auto, które dużo traciło na wartości, bo jeżeli jesteśmy w stanie dobrze ocenić jego stan techniczny, możemy zrobić niezły interes.
Tak więc kupowanie samochodu to rzecz, którą trzeba polubić, wówczas można sobie sporo zaoszczędzić pieniędzy i czasu, a przy okazji mieć trochę przyjemności również ze spotykania i rozmów z ludźmi,
o czym zapewnia wasz Sobiesław
Finał Konkursu Wiedzy o Polsce dla uczniów szkół polonijnych
Napisał Andrzej KumorW minioną sobotę odbyły się w Centrum Kultury Polskiej im. Jana Pawła II w Mississaudze finały Olimpiady Wiedzy o Polsce organizowanej przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w Kanadzie. Byliśmy tam z kamerą i relację filmową można obejrzeć na stronach YT GoniecTv Toronto, przeprowadziliśmy również rozmowy z uczniami i nauczycielami biorącymi udział w tym wydarzeniu.
Maria Baran, dyrektor Polskiej Szkoły im. Trójcy Świętej w Chicago: W aglomeracji chicagowskiej mamy około 50 polskich szkół.
Andrzej Kumor: Ile dzieci łącznie?
– Myślę, że około 16 tysięcy. Jako nauczyciele działamy w Zrzeszeniu Nauczycieli Polskich w Ameryce. Braliśmy też udział w poprzedniej edycji konkursu, zajęliśmy 3. miejsce, więc teraz też mamy nadzieję, że nam dobrze pójdzie. Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Przedstawię naszą drużynę Chicago: Wiktoria Trojanowska, Julia Kobulski, Michał Kolanko, i pani Aneta Wesołowska, która jest wychowawczynią i główną opiekunką, przygotowywała dzieci.
– A dzieci gdzie się urodziły?
– Wszystkie w Chicago, ale pięknie mówią po polsku. Nasza szkoła jest przy dużej polskiej parafii, na Trójcowie, taki duży polonijny ośrodek. I dla rodziców, i dla nauczycieli, i dla dzieci polskość jest bardzo ważna. I mimo że urodziły się tutaj, to taki duch polskości jest w nas wszystkich.
– Chicago to chyba taka druga Warszawa.
– Tak, to prawda.
Aneta Wesołowska, wychowawczyni: Myślę, że jako patrioci to jesteśmy na pierwszym miejscu.
– ...przed Warszawą...
– ...tak, i wszystkie ośrodki polonijne tutejsze są bardziej patriotycznie nastawione niż cała Polska razem wzięta, bo my tęsknimy.
Maria Baran: Chciałam jeszcze pogratulować organizatorom, podziękować za przyjęcie, za inicjatywę. Bo naprawdę młodzież tutaj ma okazję jeszcze bardziej pogłębić wiedzę o polskiej kulturze, historii, tradycjach...
– A przede wszystkim mamy okazję spotkać się ponad granicami, my, Polacy i z Kanady, i ze Stanów Zjednoczonych.
– Tak, młodzież się integruje. Tak że jest tutaj pewnie duch rywalizacji, ale też takiego zjednoczenia, że to my jesteśmy Polonią. Nieważne, gdzie mieszkamy, ale jak poza granicami Polski, to jesteśmy Polonią. I wczoraj to było widać, bo młodzież nawet na basenie wieczorem miała okazję spotkać się.
– Powodzenia.
Aneta Wesołowska: Nie dziękujemy, żeby nie zapeszyć, polskim zwyczajem.
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=1568#sigProId0b63939c53
***
Andrzej Kumor: Może Pani powiedzieć, jakie są szkoły i ile dzieci bierze udział w konkursie?
Organizatorka Dorota Wilk: Mamy pięć drużyn ze szkoły średniej i cztery drużyny ze szkoły podstawowej. Dzieci przyjechały z Chicago, z Nowego Jorku, Edmonton i Montrealu. I oczywiście są dzieci z Toronto i Mississaugi. To są drużyny, które wygrały półfinały, i dzisiaj będą reprezentować swoje szkoły na finałach.
– Jaką strukturę ma cały konkurs, czy to są testy, czy odpowiedzi ustne?
– Szkoła podstawowa będzie od razu przygotowywała się do głównej gry, czyli do gry na światełka, jak Jeopardy, a ze względu na to, że mamy pięć ośrodków ze szkoły średniej, więc na początku będziemy musiały przeprowadzić testy i wybrać trzy ośrodki, które będą rywalizować w finale.
***
Andrzej Kumor: To finały, czy już wiadomo, jaka jest tematyka?
Ewa Woźniak: Literatura, geografia, historia, tradycje, wszystko razem. I to będzie naprawdę bardzo ciekawe.
– Testy czy...?
– Testy na zasadzie quiz. To dzieci będą wybierały sobie, z jakiej dziedziny chcą mówić, za ile punktów. Będzie się działo, będzie super. Dzieci są bardzo fajnie przygotowane. Wczoraj mieliśmy spotkanie w hotelu, pokazały, że są bardzo dobrze przygotowane, aż miło patrzeć. To są dzieci nasze, urodzone tutaj.
– To najbardziej cieszy.
– To naprawdę trzeba cenić. Oj tak, nas, jako nauczycieli
– To jest już drugie czy trzecie pokolenie.
– Tak. Ja już jestem w tej szkole tyle lat, że czasami patrzę, że rodzeństwo się uczy coraz młodsze, a nawet moje uczennice już mają swoje dzieci w tej szkole.
– Czyli jest nadzieja, polskość jest atrakcyjna?
– Tak, i dzieci są naprawdę chętne i są odważne. To się liczy, są bardzo odważne i nie boją się. Mamy się z czego cieszyć.
– Dziękuję bardzo.
***
Andrzej Kumor: Ile jest szkół polskich w Montrealu?
Nauczycielka z Montrealu: Mamy trzy szkoły społeczne i jedną szkołę przy konsulacie tak zwaną, SPK.
– Płaci się za te szkoły?
– Tak, w prowincji Quebec szkoły są płatne. To są szkoły prywatne, utrzymywane przez rodziców i przez dotacje z organizacji polskich.
– Tak z ciekawości, ile kosztuje, żeby wysłać dziecko do takiej szkoły?
– Przeciętnie za dziecko do 300 dolarów na rok szkolny.
– To nie tak dużo w porównaniu z tym, co się płaci w Ameryce.
– Tak, ale to jest tylko opłata – ponad połowę czynszu płaci Polska Rada Szkolna i dużo dotacji jeszcze jest z organizacji polskich, polonijnych. Dzięki temu te opłaty są bardzo zaniżone. Staramy się trzymać je na najniższym poziomie, jaki można.
– Ile dzieci się uczy?
– Ja odpowiadam tylko za szkoły społeczne, te trzy szkoły, które mamy. Uczy się w nich około 300.
– W podstawowych i średnich?
– Tak.
***
Andrzej Kumor: Proszę powiedzieć, skąd pomysł na ten konkurs, bo to już jest drugi?
Teresa Szramek, wiceprezes ZNPwK: Tak naprawdę, pomysł zrodził się w Hamilton w Związku Nauczycielstwa Polskiego w Kanadzie. Oddział Hamilton przygotował dla swoich uczniów – prezesem była wtedy pani Monika Karpińska – konkurs wiedzy o Polsce. Myśmy pomyślały, że skoro jest taki piękny konkurs wiedzy o Polsce, to może rozszerzyć ten pomysł na inne szkoły i zrobić olimpiadę. Rozmawiałyśmy ze Zrzeszeniem Nauczycieli Polskich w Ameryce, rozmawiałyśmy z Zespołem Szkół Dokształcających w Nowym Jorku, i oni ten pomysł też podchwycili. Mówią, to może my do was przyjedziemy. Złożyłyśmy wniosek, prośbę do Senatu Rzeczpospolitej Polskiej o dofinansowanie. Na początku było tak, że trzeba było sobie znaleźć partnera w Polsce, znalazłyśmy partnera, który się nazywał Fundacja „Zatrzymać Czas”. I zaczęłyśmy z nimi współpracować. Wysłałyśmy kosztorys, obliczyłyśmy, ile to może kosztować, półfinały, finały. Wymyśliłyśmy, że stworzymy pięć ośrodków półfinałowych, dwa ośrodki w Stanach, w Chicago i w Nowym Jorku, i trzy ośrodki w Kanadzie, Montreal, Edmonton i Toronto. Tam się odbędą półfinały, a wszyscy spotkamy się w Polskim Centrum Kultury im. Jana Pawła II.
– Wszyscy się na to zgodzili?
– Tak, z wielką przyjemnością i z wielkim entuzjazmem przywitali ten pomysł, żeby mogą przyjechać. Przyjechali tutaj już finaliści. Tak to się zaczęło. Podobało nam się to wszystko, podobał nam się sposób przeprowadzenia tej olimpiady.
– A kto od strony technicznej to wszystko przygotował?
– Na pierwszej olimpiadzie przygotowywała to Monika Karpińska z mężem Januszem. On obsługiwał stronę techniczną. W drugiej edycji oni się wycofali z tego pomysłu, może za dużo obowiązków, za dużo pracy. Wypożyczyli nam część sprzętu, część musiałyśmy dokupić. Ta młoda dziewczynka, Wiktoria Wilk, wyszukała w Internecie zasady, jak to pracuje. Potem pytania, to już była moja działka, poprawianie pytań, uściślanie. Sama szukałam pytań, podpowiadali mi niektórzy, co ewentualnie, jak; punktację. Bazowałyśmy też na pierwszej olimpiadzie, bo to wszystko nam się podobało, tak że zmieniałyśmy tylko charakter pytań, skalę trudności, tak żeby było wszystko dobrze, mam nadzieję.
– Gratuluję i czekamy na następny konkurs. Będzie w przyszłym roku?
– Za dwa lata, bo co dwa lata sobie wymyśliłyśmy, dlatego że jest tak dużo pracy. To jest takie przedsięwzięcie ogromne... Ale jest to fajne i porównując na przykład wiedzę przeciętnego ucznia... Czasami oglądam program „Matura to Bzdura” – porównując, co wiedzą dzieci w Polsce i co wiedzą nasze dzieci tutaj, to naprawdę czuję się dumna, że jestem nauczycielką tutaj i że tyle dzieci o tylu rzeczach wie. Dla mnie to jest największa nagroda, że te dzieci są i tak jak powiedziały dziewczyny z Montrealu, że w momencie, kiedy dowiedziały się, że w tym roku będzie olimpiada, od razu zgłosiły się, że będą się przygotowywać. Dwie nawet wyrażały żal, że nie mogły przyjechać, bo ich czas się skończył, bo skończyły szkołę średnią. To jest największa nagroda i największa satysfakcja z tego, co robimy.
– Że dzieci lgną do Polski?
– Tak, to jest najważniejsze, że chcą się uczyć, że chodzą do tej szkoły. Mogłabym książkę napisać z historii mojego uczenia w szkole tutaj, 22 lata. Akurat w szkole średniej pracowałam, z 10. i 11. klasą, tak że wiem, że oni naprawdę tego bakcyla polskości mają w sobie i na pewno będą mieć.
– Dziękuję bardzo.
***
A oto oficjalne wyniki konkursu:
Szkoły podstawowe:
I miejsce: Polska Szkoła im M. Kopernika
w Mississaudze
II miejsce: Polska Szkoła
im. M. Chrzanowskiej w Edmonton
dwa III miejsca: Polska Szkoła im. Jana Pawła II w Montrealu i Polska Sobotnia Szkoła im. A. Mickiewicza w Stamford, CT (USA)
Szkoły średnie:
I miejsce: Polska Szkoła
im. Jana Pawła II w Montrealu
II miejsce: Polska Szkoła im. H. Sienkiewicza w Edmonton
dwa III miejsca: Polska Szkoła im. św. Trójcy w Chicago
i Szkolny Punkt Konsultacyjny w Toronto
Wyróżnienie: Polska Sobotnia Szkoła im. A. Mickiewicza w Stamford, CT.
***
Cóż można dodać? A to, że może była to trochę niewykorzystana okazja – formuła olimpiady jest bardzo nośna i przypomina grę telewizyjną. Jest to więc konkurs bardzo atrakcyjny, który z pewnością – gdyby został nagłośniony – wcześniej zgromadziłby szeroką publiczność – nie tylko dzieci i ich rodziców, bo też każdy z nas sprawdzał swoją wiedzę o Polsce, odpowiadając sobie po cichu na pytania konkursowe. A więc może w przyszłości udałoby się z tej olimpiady uczynić publiczne wydarzenie kulturalne. Wiedzę o Polsce dobrze jest sprawdzać jak najczęściej...
Gratulujemy organizatorom.
Andrzej Kumor
We wtorkowe popołudnie w Wavel Villa urządzono obchody Canada Day połączone z uroczystym otwarciem nowej przestrzeni rekreacyjnej, czyli ogrodu z miejscami do siedzenia, gdzie będzie można urządzać pikniki. Do tej pory wykorzystywano w tym celu część parkingu. Spotkania tego rodzaju odbywały się, można powiedzieć, „przy śmietniku”.
Piękny zielony teren służyć będzie do spotkań, gier zespołowych i zajęć grupowych – powiedział nam dyrektor Wawel Villa Jon Grayson. Wtorkowa uroczystość połączona była z prezentacją piosenek z lat młodości pensjonariuszy oraz grillowaniem kiełbas, hamburgerów i kurczaków.
Korzystając z okazji, rozmawialiśmy z panią Alfredą Gorłow, która od 2000 roku jest wolontariuszem, przychodzi tam, aby rozmawiać z pensjonariuszami i pomagać w prostych czynnościach. Zapytana, dlaczego to robi, pani Alfreda stwierdziła, że nie lubi siedzieć w domu i patrzeć w okno i po prostu kocha ludzi. Ona sama ma prawdziwie polską historię rodzinną, bo jej brat walczył pod Monte Cassino, a ją z rodzicami wywieziono na Syberię, gdzie spędziła 6 lat. Brat pozostał na Zachodzie, a rodzina z Syberii przedostała się do Polski.
Swój przyjazd do Kanady wspominał pan Ladislav Michniczek, pensjonariusz, który imigrował w 49 roku, po trzyletnim pobycie w Niemczech, w obozach. Twierdzi, że dzisiaj nowi imigranci mają w Kanadzie prawdziwy raj, on po przyjeździe do Halifaxu od razu został zagnany do ciężkiej pracy, w lasach, w śniegu po pachy, za 2 centy na godzinę. Dopiero po jakimś czasie mógł się swobodnie osiedlić i większość lat życia czynnego zawodowo pracował dla Chryslera. Dziś w Wawel Villa przeżywa jesień życia. Do obejrzenia reportażu filmowego zapraszamy na kanał Gońca w YouTube, Goniec TV Toronto. Happy Canada Day i podziękowania dla tych wszystkich naszych Czytelników, którzy budowali i budują ten kraj. (ak)
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=1568#sigProIdaa052b7ee8
Rusza przebudowa terenów portowych w Toronto
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakRozpoczęły się prace nad rewitalizacją torontońskich Port Lands. W tym tygodniu ciężarówki zwożą gruz i ziemię do powiększenia i ukształtowania nabrzeża pod realizację projektu. Do zasypania jest 7,5-metrowy fragment jeziora przy Cherry Street. Powstanie tu park z widokiem na miasto. Zwożony gruz pochodzi z innych miejscowych placów budowy, m.in. z placu wokół starego budynku Globe and Mail przy Front St. i Spadina.
W ramach przebudowy Port Lands powstaną parki, budynki mieszkalne i handlowe. Projekt obejmuje teren o powierzchni podobnej do centrum Toronto, który jest oddalony zaledwie 5 minut od serca miasta. Pierwszym etapem przedsięwzięcia jest zabezpieczenie terenu przed podtopieniami. Jesienią zaczną się prace nad rzeką Don.
Jeszcze nigdy w historii Ontario w parlamentarnych ławach nie zasiadało tylko kobiet ile będzie w najbliższej kadencji. Aż 40 proc. posłów wybranych w czerwcowych wyborach to kobiety. Ostatnim razem panie stanowiły 33 proc.
Christine Hogarth, posłanka z Etobicoke-Lakeshore, cieszy się, że coraz więcej kobiet startuje. Przyznaje jednak, że nie lubi dyskusji o parytetach i stwierdzeń, że skoro mamy w parlamencie tak dużo pań, to coś się zmienia. "Chcę wykonywać moją pracę, ponieważ nadaję się na dane stanowisko i jestem odpowiednio wykształcona", tłumaczy. "Tak samo jest z posłami, to po prostu grupa odpowiednich ludzi, ze wspaniałych środowisk, z dobrym wykształceniem i każdy wnosi swoje doświadczenie".
Wśród posłów NDP połowa to kobiety.