Bardzo ucieszył mnie list od pana Dimitra (czytaj na str. 29). Proszę Państwa piszcie, do mnie listy; rozmawiajmy o samochodach. Przecież nie ma nic przyjemniejszego dla mężczyzny (nie tylko). Pan Dymitr pisze o kupowaniu starych samochodów, takich dobrze przechodzonych, no bo 200.000 km to już jest niezły stan licznika.
Niestety, błędnie zakłada, że samochody tak zwane luksusowe, z wyższej półki, mają lepsze części, niż te budowane dla nas wszystkich, całej reszty świata. Nic bardziej błędnego, w dobie globalizacji samochody buduje się na platformach, a te platformy są podobne czy wręcz te same dla całej palety modeli; nie łudźmy się, że kupując audi, będziemy mieli w nim dużo lepsze części niż w volkswagenie, a kupując lexusa, będzie w nim co innego niż w toyocie. Druga rzecz związana z listem, to że niestety, niech nas nie dziwią serie psucia się części. Tak się składa, że – używając lotniczego języka – wiele części ma podobny resurs i psuje się po podobnym okresie lub podobnej liczbie przejechanych kilometrów. Pompa wodna czy alternator mogą nam się zepsuć w podobnym czasie.
Jak więc kupować stary samochód? Oczywiście sprawdzać go u mechanika, oczywiście pytać, które części były wymieniane, poprosić o dowód serwisowania. To wszystko ma duże znaczenie i przesądzi o tym, czy samochód będzie nam służył, czy też będziemy musieli do niego dokładać.
Jedno jest pewne – kupowanie starszych samochodów ma sens, ponieważ tracą one na wartości o wiele wolniej i mniej, niż to ma miejsce w przypadku samochodów nowych, których już po wyjeździe z placu dilera ubywa o 20 proc.
Kupując samochód stary, dobrze jest zabrać ze sobą kogoś kto potrafi wiele rzeczy ocenić na oko. Jak już pisałem, o stanie zużycia często świadczą drobiazgi, takie jak zużyte nakładki na pedał hamulca, co – jeśli nie koreluje ze stanem licznika – może nasuwać podejrzenia, iż właśnie licznik został podkręcony.
Kupując stary samochód, ograniczmy się do kilku modeli i wyznaczmy sobie kwotę, powyżej której nie wychodzimy. Zarezerwujmy sobie też na to dłuższy czas; kilka ładnych tygodni, no bo wiadomo, że co nagle to po diable.
Ja kupuję samochody nie u dilera, lecz prywatnie, nie tylko dlatego, że w ten sposób można zaoszczędzić, ale również dlatego, że poznajemy w ten sposób różnych ludzi i zdarzają się ciekawe sytuacje.
Kilka razy udało mi się kupić samochód bardzo dobrze, ale też dwa razy popełniłem poważny błąd i gdybym kupował u zwykłego dilera, to pewnie bym lepiej na tym wyszedł.
W dzisiejszych czasach możemy mieć bardzo wiele informacji o samochodzie i też polecam żeby sprawdzać wszystkie te informacje właśnie przez Carfax czy inne takie agencje.
Dla mnie prywatnie kupowanie samochodu to duża przyjemność, ograniczam się do osób prywatnych i usiłuję przede wszystkim je rozeznać; czy jest to autentyczny sprzedający prywatnie, czy tylko podstawiony gość, który ma jedynie markować sprzedaż prywatną dla „przychodnikowego” dilera (zdarzyła mi się bowiem też i taka przygoda).
Jeśli widzimy, że – na przykład – nasz sprzedający to lekarz młody, pracujący w szpitalu, który właśnie – jak tłumaczy – musi wyjechać na kilkuletnie stypendium i pozbyć się w ciągu dwóch miesięcy swojego całkiem dobrego trzyletniego samochodu, no to możemy domniemywać, że właśnie nadarza się okazja.
Tak więc badajmy sprzedającego, jego sytuację; zadajmy kilka pytań kontrolnych, by właśnie ustalić, dlaczego sprzedaje. Jeżeli osoba sprzedająca jest stateczna, jest to na przykład kobieta, która używa samochodu na własne potrzeby i jest to drugi samochód w rodzinie, to bardzo prawdopodobne, że jest on dobrze utrzymany i zadbany. Jeśli natomiast kupujemy samochód od młodziana, który ma iskierki w oczach, to możemy domniemywać, że lubi szybką jazdę i samochód był używany do oporu.
Kupowanie starego samochodu prywatnie to po prostu rodzaj psychologii i zanim skupimy się na samym pojeździe, naprawdę warto rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać z osobą, która auto sprzedaje.
Gdy zaś skupimy się na samym samochodzie, dobrze jest popatrzeć w Googlu na ten konkretny model, jakie ma pięty Achillesowe, na co zwracać w nim uwagę, czy był naprawiany i tak dalej, i tak dalej.
Z Carfaksu będziemy mieli odpowiedź, czy samochód był w wypadku, choć nie zawsze jest to pewne, bo część osób decyduje się nie iść przez ubezpieczenie i za gotówkę na własną rękę naprawia szkody powypadkowe, zwłaszcza wtedy kiedy rozbija samochód w pojedynkę.
Rzeczą zasadniczą jest nie napalać się, oglądać, rozmawiać, sprawdzać w Internecie, obejrzeć samochód z osobą, która się na autach zna, odpalić na zimno, przejechać się kawałek, ocenić opony, czy równo się ścierają, popatrzyć, kiedy były wymieniane płyny, i utargować trochę z ceny.
Kupując stary samochód, trzeba też zdawać sobie sprawę, że będzie on wymagał napraw, ale tak jak już to wielokrotnie mówiłem, jeżeli dobrze kupimy, to koszt tych napraw absolutnie nie będzie dochodził do tego, co byśmy stracili z powodu deprecjacji przy kupnie auta nowego na gwarancjach, a kupując auto używane, możemy sobie pozwolić na samochód bardziej luksusowy, bardziej doposażony, właśnie z górnej półki.
Mamy też do wyboru, czy kupić auto starsze nieco drożej, ale takie, które wolno traci wartość, jak na przykład corolla, czy też kupić auto, które dużo traciło na wartości, bo jeżeli jesteśmy w stanie dobrze ocenić jego stan techniczny, możemy zrobić niezły interes.
Tak więc kupowanie samochodu to rzecz, którą trzeba polubić, wówczas można sobie sporo zaoszczędzić pieniędzy i czasu, a przy okazji mieć trochę przyjemności również ze spotykania i rozmów z ludźmi,
o czym zapewnia wasz Sobiesław