Na Białorusi
Na Białorusi
Lato upalne, na szczęście przerywane kilkoma nocnymi deszczami, co powoduje wysyp kurek, leśnych malin, czarnych jagód i poziomek. Zajadam się nimi jak nigdy i boleję, że nie można ich posłać do Kanady.
Pielgrzymka Radia Maryja
Po raz kolejny wybrałem się na Jasną Góre z rędziną ojca Rydzyka, tym razem pierwszy raz Pendolino. Rzeczywiście wygoda przednia, jazda szybka i w dwie godziny byłem na miejscu.
Niestety, wyrzucono 3.000.000.000 zł. Te pociągi chyba jeszcze 10 lat nie będą mogły rozwijać prędkości do 240 km, a tylko coś 160 km na godzinę. Za połowę tych pieniędzy można było kupić polskie wagony z Bydgoszczy, a resztę wydać na remonty torów. Niestety, jak mówią kolejarze, ktoś się obłowił, ale nikogo za to dotąd nie powieszono.
Trzeba opowiadać o całej Polsce
W dzisiejszych czasach coraz mniejszej i coraz bardziej wyrywkowej znajomości historii (kariery na historii się nie zrobi) świadomość obecności i znaczenia Kresów dla Polski powoli zanika. Młodsze pokolenia przyzwyczaiły się do Polski owalno-kwadratowej, wyrysowanej na mapie ołówkiem Stalina; Polski bez Lwowa, Wilna i Grodna, o Żytomierzu nie wspominając. Tymczasem przecież częścią krajobrazu polskiej duszy i związanej z nim mentalności było poczucie swobody i otwartego nieba charakterystyczne dla wschodnich obszarów Polski. Bez tej ziemi zaludnianej przez wieki pokoleniami pobożnych, pracowitych i fantazyjnych Polaków, częstokroć dziwaków i sobiepanów, bylibyśmy kimś zupełnie innym.
Z oczywistych powodów przez okres PRL-u świadomość kresowych korzeni naszej Ojczyzny przemilczano, z uwagi na niepolskie interesy nie wróciła ona do sfery publicznej debaty po ogłoszeniu "upadku komunizmu". Zabrakło nie tylko międzynarodowej koniunktury, ale również samej koncepcji, po co i na jakich zasadach moglibyśmy na Kresy wracać. A przecież można było próbować, choćby za sprawą proponowanej Skubiszewskiemu przez prezydenta Białorusi Szuszkiewicza unii warszawsko-mińskiej. Do takich pociągnięć trzeba było jednak mieć jaja i polski rząd w Warszawie, a nie tylko być kompradorem na krótkiej smyczy. Gdyby Polska rzeczywiście wybiła się na niepodległość wysiłkiem Polaków,wówczas można byłoby, podobnie jak miało to miejsce po roku 1918, uprawiać politykę państwową odbudowania silnej regionalnej pozycji. Tak się nie stało.
List otwarty do prezydenta elekta Andrzeja Dudy
List bez odpowiedzi do dnia 26 czerwca 2015.
Dr Andrzej Duda,
Prezydent Elekt RP
Szanowny Panie Prezydencie,
Wracam z Kijowa, gdzie byłem na konferencji prasowej rzecznika MON Ukrainy. Od wielu tygodni zawieszenie broni uzgodnione w Mińsku w lutym NIE działa. Strony ostrzeliwują się. Giną żołnierze i cywile, a końca konfliktu NIE widać.
Zakończenie konfliktu widzę przez:
1 – demilitaryzację obu obłasni-województw, czyli ługańskiej i donieckiej, oraz wycofanie – WSZYSTKICH – wojsk,
2 – wprowadzenie na teren obłasni ługańskiej, czyli tzw. Ludowej Republiki Ługańskiej, pod flagą ONZ wojsk Szwecji nienależącej do NATO,
3 – wprowadzenie na teren obłasni donieckiej, czyli tzw. Ludowej Republiki Donieckiej, pod flagą ONZ wojsk nienależącej do NATO Finlandii,
4 – ewentualnie wprowadzenie policji neutralnej,
5 – referendum, które umożliwi obywatelom obu "republik" zdecydowanie o swym losie, co może oznaczać:
a – włączenie się do Federacji Rosyjskiej,
b – ogłoszenie się niezależnymi państwami,
c – na jakichś nowych warunkach wejście w skład Ukrainy.
Znów w Kijowie
Wyruszyliśmy po kontroli granicznej z Białorusi i już widać różnice między krajami. Drogi ukraińskie są w fatalnym stanie i często autobus musiał nawet zjeżdżać na przeciwny pas, by wyminąć sporą jamę. Autobus był godzinę opóźniony w Czernichowcach, pierwszym mieście na Ukrainie. Na dworcu przy drzwiach autobusu czekało dwoje ludzi, którzy proponowali nam wymianę pieniędzy. Dostawaliśmy po 21 hrywien za dolara, czyli 70 proc. więcej niż rok temu, ale potem dowiedziałem się, że w tym czasie hrywna skakała nawet do 50 za dolara.
W Czernichowcach siadła obok mnie emerytowana bibliotekarka, która jechała dalej tym autobusem do Nikołajewa, już tylko 30 km od Morza Czarnego, gdzie mieszka jej matka. Ma męża, dwóch dorosłych synów i daczę, gdzie spędza większość czasu latem. Choć jest Ukrainką, w domu mówi po rosyjsku i nie lubi tych z zachodniej Ukrainy, co chcą na chama promować język ukraiński.
70. rocznica wypędzenia z Kresów Wschodnich - Maria Pyż rozmawia z Danutą Skalską
Danuta Skalska (ur. 25 czerwca 1945 we Lwowie) – polska dziennikarka i redaktorka, działaczka samorządowa i społeczna.
W Polskim Radiu Katowice prowadzi audycję "Lwowska Fala". Jest prezesem bytomskiego oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa. Była radną Bytomia. W 2004 roku w rankingu "Dziennika Zachodniego" została uznana za jedną ze stu najbardziej znanych kobiet na Śląsku. Jest autorką książki "Mózg na ścierce czyli dwa łyki Ameryki" i spektaklu teatralnego przedstawiającego problemy polskiej emigracji; napisała kilka scenariuszy dla prezentowanych w TVP programów o tematyce kresowej i programów lwowskiego kabaretu Pacałycha.
Była współinicjatorką powołania Społecznego Ruchu im. Lecha Kaczyńskiego. Jest organizatorką Światowych Zjazdów Kresowian na Jasnej Górze, prelekcji i spotkań z przedstawicielami środowisk kresowych z kraju i zagranicy w Bytomskim Centrum Kresowym.
Maria Pyż: Moje ulubione pytanie – kiedy wreszcie zawitasz do Lwowa?
Danuta Skalska: Mam nadzieję, że to będzie już tego lata. Wybieramy się na taką wyprawę, ale na razie o tym nie będziemy mówić. Bliższa jest sprawa, która już niezadługo będzie miała miejsce u nas na Jasnej Górze – XXI Światowy Zjazd i pielgrzymka Kresowian. Zapraszam i informuję wszystkich, i tych którzy nie mogą, aby w ten dzień duchowo łączyli się z nami modlitwą, w ten szczególny dzień, gdy się zjeżdżają Kresowianie z kraju i ze świata, ci którzy mogą. Rozumiem, że jest nas coraz mniej, bo wymierają tamte roczniki, ale przyjeżdżają dzieci, wnuki. Co najważniejsze, Kresy i Kresowianie, Polacy mają ciągle sympatyków wielu.
Ja z prawdziwą radością i satysfakcją mogę to podkreślić. Właśnie poprzez słuchanie "Lwowskiej Fali" Polacy, którzy nigdy nie mieli nic do czynienia z Kresami, czują się duchowo z nami związani, Polacy, którzy uważają, że wszyscy jesteśmy po trochę z Kresów. To ogromnie raduje. W ubiegłym roku było około 1,5 tys. ludzi. Ja mam nadzieje, że w tym roku też nie będzie mniej.
Dobre wieści?
Dobre wieści?
Władze Białorusi podały, że wybory prezydenta odbędą się 11 października, czyli na miesiąc wcześniej niż przewidywano, co oczywiście utrudni kampanię wyborczą alternatywnych kandydatów.
Równocześnie minister spraw zagranicznych Rosji Ławrow zakomunikował, że jego kraj będzie popierał Kołchoźnika na kolejną kadencję.
Ciekawy jestem, jak ocenia tę deklaracje on sam, bo ja jednoznacznie, że wcale nie będzie Rosja tak bardzo za nim stała. Jedyne tylko to, że teraz nie widzę kogoś, kogo imć Putin by popierał na jego miejsce.
Niewypał
Kilka tygodni temu dostałem zaproszenie na 6 czerwca do Poznania na kongres "Dla społecznego panowania Chrystusa Króla" w sprawie Intronizacji Chrystusa na Króla Polski, co uważam za sprawę priorytetową dla Ojczyzny, zarówno Polski jak i Białorusi, a dla popularności tej sprawy wydałem konkretnie 500 dolarów kanadyjskich.
Dodam, że gdy król Jan Kazimierz w katedrze lwowskiej w 1665 r. intronizował Matkę Chrystusa na Królową Polski, Jej władanie miało dotyczyć całej I Rzeczpospolitej, czyli też dzisiejszej Litwy, Białorusi i Ukrainy.
Koncert chamstwa
Koncert chamstwa
Nie miałem "szczęścia" obserwować polskiego kwiku prokomorowskich mediów publicznych, ale z tego co dowiaduję się, była to piramida Cheopsa. Zadaję sobie pytanie, jak by mnie potraktowano, gdybym startował w Polsce?
Opinia staruszka
Mam 81 lat i niejedno widziałem. Cieszy mnie to, że szef żydowskiej loży masońskiej B'nai B'rith, Hartman, profesor z łaski Lecha Kaczyńskiego, oraz car polskich mediów Adaś Szechter-Michnik z wyników wyborów są niezadowoleni.
Ale jestem ostrożnym optymistą. Pamiętam entuzjazm dla Gomułki w 1956 r., takiego nikt w Polsce nie miał, a jak się skończyło. Dodam, że za jego władzy jeszcze sporo akowców kiblowało we Wronkach i Strzelcach Opolskich. Jaki on będzie, zobaczymy po pierwszych jego krokach, czy np. pozytywnie odpowie na pytania, jakie zadałem mu i reszcie kandydatów na łamach "Gazety Polskiej Codziennie", na które ani on, ani żaden inny kandydat nie odpowiedział. Co mi się naprawdę nie podoba, to że obejmie władzę dopiero 6 sierpnia, czyli konkurent ma jeszcze 71 dni władzy. Janusz Korwin-Mikke, który boleje, że splamił się poparciem Bula hr. Komorowskiego w II turze, przewidywał, że konkurenci wprowadzą stan wojenny, co mając prezydenta, premiera i Sejm, mogą zrobić "legalnie".