"Piszę, ponieważ szukam pomocy lub porady. Jesteśmy normalną rodziną, bez nałogów i innych większych problemów. Zawsze staraliśmy się być dobrymi rodzicami i wszystko robiliśmy dla dzieci. A jednak coś nam nie wyszło, bo od kilku lat mamy bardzo poważne problemy z 18-letnim synem. Od momentu, gdy poszedł do liceum, zmienił się nie do poznania. Raz nam po prostu powiedział, że ma dosyć dotychczasowego życia i chce w końcu być zły. Zaczął okradać naszą rodzinę, jest w stosunku do nas wulgarny, ma problemy w szkole (bójki, niechęć do nauki). Kradnie nie tylko pieniądze, ale też np. narzędzia męża, papierosy, słodycze młodszego rodzeństwa, po prostu wszystko. Jesteśmy wykończeni. Żadne rozmowy, zmiana szkoły, kary nic nie pomagają. Co robić?" Agata
Jak widać, wielu rodziców traci swoje dzieci, i to często bezpowrotnie. Najczęściej w okresie dorastania porywają je koledzy, politycy, idole czy medialni guru. Wielu rodziców zastanawia się, gdzie popełnili błąd, bo przecież robili wszystko, żeby było dobrze, stosowali najlepsze, nowoczesne metody wychowawcze. Trzeba pamiętać o tym, że problemy takie jak przedstawione w liście nie zaczynają się z dnia na dzień.
W XX w. odrzucony został sposób wychowania, który przez wieki ukształtował wielu świętych, królów i mężów stanu. W zamian zaoferowano nam ideologiczne banały o tolerancji i wolności. A natura ludzka się nie zmienia, więc może należy wrócić do tego, co już sprawdzone? Tydzień temu przybliżyłam 3 zasady wychowania klasycznego, opartego na mądrości greckiej, rzymskiej i chrześcijańskiej. Dziś ciąg dalszy tych zasad.
Zasada 1: Każde dziecko jest inne i wymaga odkrycia drogi prowadzącej do jego wewnętrznego świata.
Zasada 2: Od doskonałości moralnej rodziców zależy to, jak dobrze wychowają swoje dzieci (im człowiek jest doskonalszy moralnie, tym skuteczniej i lepiej będzie wychowywał swoje dzieci).
Zasada 3: Wiedza teoretyczna (znajomość technik i metod) jest tylko wstępem do prawdziwego wychowania, które wymaga systematycznego i wytrwałego stosowania jej w praktyce.
Zasada. 4: Nie ma dobrego wychowania bez kształtowania konkretnych cnót.
Cnota to mówiąc inaczej dyspozycja do właściwego postępowania w różnych sferach życia. Daje nam ona możliwość realnego wykonywania jakiegoś dobra. Bez niej co najwyżej wyrażamy chęć czy zamiar zrobienia czegoś. Rozróżniamy cnoty obyczajowe: roztropność (pewien rodzaj realizmu), męstwo, umiarkowanie, sprawiedliwość, oraz cnoty wprowadzone przez chrześcijaństwo, zapewniające rozwój duchowy: wiarę, nadzieję i miłość. Ciało zaś doskonalone ma być przez sprawności fizyczne, tj. zwinność, zdrowie, siłę i piękno.
Dziecko, które posiądzie ww. cnoty, może skutecznie mierzyć się ze światem i zwyciężać. I tak np.:
Jeśli ukształtujemy roztropność – nauczymy je dokonywać trafnych wyborów w trudnych sytuacjach życiowych.
Jeśli wdrożymy do umiarkowania – nauczymy panowania nad sobą, uchronimy przed zgubnymi nałogami.
Jeśli ukształtujemy męstwo (odwagę cywilną) – będzie potrafiło oprzeć się wpływom grupy rówieśniczej.
A więc zamiast wychowywać dziecko do wolności i tolerancji, musimy najpierw nauczyć dziecko porządku wokół siebie, systematyczności, wytrwałości, cierpliwości, panowania nad emocjami, logicznego rozumowania, zwalczania lenistwa, chciwości itd. Bo żeby być rzeczywiście tolerancyjnym (wyrozumiałym) dla innych, trzeba w pierwszym rzędzie umieć zapanować nad sobą!
Zasada 5: Nie ma dobrego wychowania bez stawiania wymagań i kontrolowania dziecka.
Wielu rodziców wierzy w to, że kontrolowanie i cenzurowanie dziecka to przeżytek. A prawda jest taka, że aby wychować odpowiedzialnego i pracowitego człowieka, należy ingerować w jego zachowanie już w pierwszych latach jego życia. Polega to oczywiście na odpowiednim kształtowaniu cnót, ale też na kontrolowaniu i cenzurowaniu go, nie zapominając jednocześnie o nagradzaniu i własnym przykładzie. Jest to podstawowy warunek dobrego formowania charakteru.
Zasada 6: Zdrowy dystans w relacjach z dziećmi jest niezbędny do tego, aby je dobrze wychować.
Aby wznieść dziecko na wyższy poziom moralny i duchowy, trzeba, po pierwsze, być dla dziecka autorytetem i coś sobą reprezentować (chodzi o cnoty), po drugie, relacje w rodzinie powinny się opierać na zasadzie podległości, tzn. dorośli wydają polecenia, a dzieci słuchają, a nie na odwrót. Częstym błędem jest też zbytnie spoufalanie się dziećmi, np. zachowywanie się z jak koleżanka/kolega dziecka, a nie jak rodzic.
Każda matka i ojciec powinni znać granicę w swoich relacjach z dzieckiem i jej nie przekraczać. Bywa, że matki i ojcowie raz czegoś zabraniają, by za kilka minut na to pozwolić. Jest to błąd.
Zasada 7: Nie można bezgranicznie ufać dorastającemu dziecku.
Nie wolno wierzyć w tzw. naturalną dobroć dziecka i być w nim bezmyślnie zakochanym. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że każde dziecko, chociażby pod wpływem grupy rówieśniczej, może zrobić coś, czego byśmy się nigdy po nim nie spodziewali. Często po jakimś wykroczeniu dziecka, rodzice mówią: "Nie, mój syn nie mógł tego zrobić". Życie pokazuje, że jednak mógł. Dlatego, szczególnie wobec dorastających dzieci, potrzebne jest tzw. ograniczone zaufanie.
Zasada 8: W wychowaniu nie można zapominać o Bogu.
Ktoś mądry powiedział: rób tak, jakby wszystko zależało od ciebie, i módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga. Tak samo jest z wychowaniem. Dlatego:
• wychowujmy dziecko do wieczności, cele ziemskie osiągając niejako po drodze,
• należy wypraszać dla dziecka łaski u Pana Boga poprzez modlitwę, zamawianie Mszy św. w jego intencji i uczestnictwo razem z nim (!) w sakramentach,
• pamiętajmy, że walka o dziecko odbywa się na płaszczyźnie duchowej, dlatego powierzenie naszych dzieci opiece Bożej jest szczególnie ważne!
B.Drozd - psycholog