Ronald Reagan, którego przeciwnicy nazywali "ostatnim kowbojem Ameryki", był bardzo zbratany z farmerami, z wojskiem czy z NRA, czyli ze środowiskami znającymi zagadnienia broni. Urodził się w małej, rolniczej miejscowości Tampico w Illinois, w okolicach "największego polskiego miasta" – Chicago. Wkrótce po wyborze na prezydenta Stanów Zjednoczonych oprócz szeroko zakrojonych reform ekonomicznych, "reaganomii", dał się poznać jako przyjaciel Polaków, katolików i jakże mocnego, równie popularnego wśród Polonii lobby "pro-gun". Ogólnie znane są działania prezydenta Reagana w obalaniu komunizmu czy jego przyjaźń z Papieżem Janem Pawłem II.
Ponieważ w naszym kąciku tematycznym interesują nas bardzo konkretne zagadnienia, prześledźmy nieco historię, a być może zauważymy pewne podobieństwa osób przedstawionych w tytule tekstu.
W 1984 roku, 26 maja, stojąc przed zebranymi podczas konferencji członkami NRA, powiedział: "Zawsze czułem głęboką więź z waszą grupą...". Nawiązał też do historii Stanów Zjednoczonych oraz do słów jednego z ojców niepodległości Ameryki, Lincolna: 'Podstawowe zasady są bezkompromisowe!'', a Konstytucja Stanów Zjednoczonych mówi, że "the right of the people to keep and bear arms shall not be infringed". Cały okres podwójnej prezydentury Reagana był zgodny z obietnicami wyborczymi i wyznawanymi wartościami.
W 2012 roku Mitt Romney krok po kroku idzie śladami wielkiego poprzednika, zaprzyjaźniając się z "pro-gun" lobby, z katolikami oraz z... Polonia (podróżując do Polski, wspominając wkład Polaków w uzyskanie niepodległości Stanów Zjednoczonych, dziękując za Papieża Polaka.) Środowiska te są konieczne Romneyowi do wygrania wyborów.
Naśladując Reaganowy pierwowzór, Mitt Romney powiedział: "Wierzę, że jesteśmy zupełnie wyjątkowym państwem z wyjątkowym przeznaczeniem oraz rolą do odegrania w świecie". Oto kilka zdań Romneya z wywiadu udzielonego specjalnie dla członków NRA kilka dni temu: "Stany Zjednoczone są specyficznym krajem, gdyż jesteśmy narodem stojącym na fundamencie ustanowionym podczas rewolucji amerykańskiej. Jesteśmy więc spadkobiercami przodków, którzy własną krwią okupili odrzucenie tyranii i ustanowili państwo ludzkie, państwo ludzi dla ludzi. Uznajemy, jak to ujmuje Deklaracja Niepodległości, że człowiek otrzymał od stwórcy pewne prawa, których nie wolno mu odbierać. Możemy być bardzo dumni z tej całej spuścizny dziejowej. Mam nadzieję, że będę mógł służyć Amerykanom, pielęgnując tę piękną tradycję. Stany Zjednoczone potrzebują prezydenta stojącego na straży przywilejów i praw osób, które chcą bronić siebie, swojej rodziny, domostwa oraz chcą kontynuować tradycje myśliwskie. Prezydent Obama zupełnie nie wykonuje swojej misji w tym temacie, ale ja to będę robił. Wybór jest jasny i prosty i mam nadzieję, że członkowie (NRA) zagłosują na mnie, o czym proszę pamiętać w dniu wyborów".
Tyle w temacie, który może zainteresować czytelnika tej skromnej rubryki.
Sprawy przyszłej szerszej polityki, polityki reform krajowych czy polityki międzynarodowej (Izrael i Iran?) będą poruszone zapewne już w kolejnej rundzie telewizyjnej debat Obama-Romney.
Witold Jasek, komendant ZS Strzelec
kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.