A+ A A-
piątek, 22 czerwiec 2018 15:32

Śmierć Taty

Wieczorem 13 czerwca 1950 r. czułem się źle i powiedziałem kolegom, że musiało się coś złego stać. Następnego dnia w przerwie w szkole polskiej w Paryżu kierowniczka internatu polskiej szkoły w Paryżu wezwała mnie do siebie. Była niezwykle miła i powiedziała mi, że Ojciec miał wypadek samochodowy i jest ciężko ranny.

Nie łudź się – pomyślałem – ta pani jest za miła, Ojciec zginął. Ale nie dopuszczałem tej złowrogiej myśli do siebie.

W ambasadzie wyrobiono mi paszport konsularny i następnego dnia poleciałem nie, jak się spodziewałem, do Hagi, gdzie Ojciec był posłem, a do Warszawy. Po przylocie na lotnisku brat Matki powiedział mi smutną wiadomość, że Ojciec nie żyje. Władza komunistyczna zaproponowała Stryjowi zajmującym się pogrzebem, że mogą zwłoki Ojca być złożone w alei Zasłużonych w Warszawie, ale Stryj zdecydował, że mamy grobowiec w Krakowie i tam będzie pogrzeb. Potem powiedział w rodzinie, że brat w czasie życia lubił dobre towarzystwo, więc nie ma powodów by po śmierci zmienił gust.

Następnego dnia przyleciał mój brat z siostrą z Hagi i nocnym pociągiem rządowym wagonem, tzw. salonką, pojechaliśmy do Krakowa na pogrzeb. W kościele św. Floriana mszę pogrzebową celebrowało trzech księży, w tym późniejszy Ojciec Święty Jan Paweł II.

Na cmentarzu Rakowickim nad otwartym grobowcem przemawiał minister spraw zagranicznych Modzelewski i złożył na trumnę komandorię Orderu Polonii Restituta z gwiazdą, czyli jeden stopień niższy od wielkiej wstęgi tego orderu. Potem przemawiał przyjaciel Ojca, śp. Aleksander Bocheński, i jakiś działacz krakowski.

Cała prasa była pełna artykułów o Ojcu, a rząd podjął uchwałę, iż Jego dzieci zostaną wychowane na koszt państwa.

Lata różni ludzi pytali nas, czy to przypadkiem nie była zorganizowana kraksa. W 1957 roku siostra Maria była w Bułgarii, gdzie jakiś wróżbita powiedział jej: – Miałaś wielkiego Ojca, ale nie zginął on w wypadku, a w zorganizowanej katastrofie.

Lata potem dowiedzieliśmy się, że kolega Ojca z pułku pan Rożek tłumaczył Amerykanom zeznania wielkiej fiszy UB, pułkownika Światły, który w 1954 r. wybrał wolność w Berlinie. Podczas przerwy sesji na obiedzie pan Rożek zapytał Światłę, jak zginął Ksawery Pruszyński.

– Zrobili to za nas – odpowiedział Światło – nasi wschodnioniemieccy koledzy.

Ojciec z profesorem z Krakowa jechał 13 czerwca z Hagi do Warszawy. Kilkadziesiąt km od Norymbergi remontowano uszkodzoną w czasie wojny autostradę. Tu zamiast dwu pasów jezdni był jeden, Jakiś samochód jechał wolno i Ojciec chciał go wyminąć, w tym miejscu wjechała nań 8-tonowa ciężarówka, uderzając „fachowo” w środek auta, i po 20 minutach Ojciec zmarł.

olo2518-2

Potem dowiedzieliśmy się, że komuna chciała bardziej elegancko pozbyć się Ojca z Polski. Kiedy w lutym był w Warszawie, jego przyjaciel Borejsza, brat Światły i szef wydawnictwa Czytelnik, powiedział Mu, że przygotowują Mu proces za współpracę z wywiadem RP podczas jego pobytu w Hiszpanii w latach 1937–1938.
Ojciec wiadomość tę przyjął dość spokojnie, bo z polskim wywiadem nie współpracował, a jak wrócił do Hagi, to pojechał do Brukseli i powiedział przez telefon o tym swym przyjaciołom, państwu Gilimom w Paryżu, i poprosił by ewentualnie przyjechali na jego proces.

Na pytanie przyjaciół, czemu nie zostanie na Zachodzie, Ojciec miał powiedzieć, że nie jest chorągiewką.

Ojciec zginął, mając 43 lata i 12 książek na koncie. Ile by jeszcze napisał, gdyby żył. Ilu jeszcze komuna wybitnych ludzi w podobny sposób zniszczyła, a ilu jeszcze lata gniło w więzieniach, zamiast służyć Ojczyźnie?

 

Nie wierz jankesom

Donald Trump, odnosząc się do spotkania z Kim Dzong Unem, napisał na Twitterze: „Świat zrobił duży krok wstecz przed potencjalną katastrofą nuklearną. Koniec z wystrzeliwaniem rakiet, z próbami jądrowymi i badaniami!”.

Kim osiągnął jedno, prezydent USA oznajmił, że Stany Zjednoczone nie będą prowadzić wspólnych ćwiczeń wojskowych USA i Korei Południowej, dopóki Korea Północna negocjuje w dobrej wierze denuklearyzację.

Moc rodaków komentowało to spotkanie w Internecie i, co najciekawsze, wszyscy z zasady uprzedzali władcę Kima, by nie wierzył Amerykanom.

 

Brak reakcji

Kilkudziesięciu ambasadorów akredytowanych w Warszawie wysłało list z poparciem dla ostatniej demonstracji zboczonych. Tym połamali konwencję o działaniu dyplomacji, która zakazuje dyplomatom mieszania się w sprawy kraju, gdzie są akredytowani. Powinni być za to wykopani, ale niech nikt tego nie spodziewa się, bo przecież rząd RP jest przede wszystkimi na kolanach.

 

Ambasador USA czy Izraela?

Nasz „sojusznik” przysyła nam ambasador, która bez mrugnięcia okiem klepie antypolskie bzdury. Jeszcze nie stanęła na polskiej ziemi, a już udało jej się napluć na Polskę.

Wygląda na to, że głównym zadaniem pani Mosbacher będzie „walka z antysemityzmem”.

Z pewnością nowa ambasador USA znajdzie wspólny język z ambasador Izraela Anną Azari. A polska dyplomacja będzie klaskać i śpiewać: „Nic się nie stało! Polacy, nic się nie stało!”.

 

Kto to?

Zieloni i ekolodzy to tacy brunatni czerwoni i zakamuflowani… Żydzi.

 

Łamanie konstytucji

Przypadkiem pewna pani spotkała parę prezydencką w Krakowie i zapytała JW Pana Dudę, dlaczego łamie konstytucję. Ten temu zaprzeczył.

Smutno mi, ale złamano ją już za jego poprzedników co najmniej dwa razy i nadal się za Jego kadencji łamie.

Pierwsze, przyznając paszporty polskie w Izraelu krewnym polskich obywateli, podczas gdy krewnym polskich obywateli za Bugiem dają, po egzaminie z polskiego, tylko Kartę Polaka. Dalej, żyjącym w Izraelu byłym obywatelom polskim dają ekstra 100 euro emerytury.

 

Po siódemce

Z niewielkim skutkiem, ale sporymi kosztami skończyło się posiedzenie siedmiu największych krajów, a Trump powiedział tam, że czy się chce, czy nie chce, to trzeba, by w tym gronie uczestniczyła Rosja. Ale czy tylko Rosja? Czemu nie uczestniczą w tym spotkaniu Indie, które mają ponad 1.000.000.000 mieszkańców, czyli są drugim największym krajem świata, i coraz większy potencjał ekonomiczny?

 

Białoruś

Ma 9.500.000 ludności i jest pod względem ludności 93. państwem świata. Ma 401.250 ludzi, czyli prawie 4 proc. obywateli w siłach zbrojnych, i pod względem wydatków na zbrojenia jest na 49. miejscu w świecie.

Aleksander Pruszyński

Opublikowano w Teksty
piątek, 15 czerwiec 2018 13:01

Ile Żydzi winni Polakom?

pruszynskiIle Żydzi winni Polakom?

Sprawę długów gmin żydowskich opisał słynny naukowiec, historyk i historiozof profesor Feliks Koneczny w książce „Cywilizacja żydowska”.

Według niego, dla żydowskich gmin było złotym interesem pożyczanie jak najwięcej u zamożniejszych Polaków, aż strunka nareszcie pękła. W roku 1764 komisja sejmowa ustaliła, że długi Żydów wynosiły bajeczną ówcześnie sumę 2,5 miliona złotych. Około półtora miliona przypadło na pretensje duchowieństwa, głównie jezuitów, dominikanów i franciszkanów, a do 1.000.000 na pretensje magnaterii.

Wypożyczone żydowskim gminom pieniądze nigdy nie zostały zwrócone. Po przeliczeniu owych złotych na czyste złoto otrzymujemy 56.270 uncji, dziś kosztującej około 1300 dolarów, czyli 74.276.500 dol. Doliczając do tego tylko 2 proc. składany 250 lat, dostajemy zawrotną sumę i wychodzi, że nie Polacy, a Żydzi są nam moc winni.


Kontrofensywa

Nagonka antypolska chwilowo ucichła. Jedni twierdzą, że Trump wpłynął na Żydów, bo dla niego Polska jest ważna, a ja twierdzę, że „wojna” z Palestyńczykami jest głównym tematem mediów i Żydzi doszli do wniosku, że nie ma teraz co walczyć z Polakami. Ale niech nikt się nie łudzi, że Żydzi nam odpuszczą, bo walka idzie o wielkie pieniądze.

Mym zdaniem, trzeba zakupić 1/3 strony np. w „New York Timesie” czy „Wall Street Journal” i ukazać żydowskie kłamstwa. Zacząłbym od powiedzenia, że media zarzucają, że Polacy są antysemitami i mordowali Żydów w czasie wojny. Więc wytłumaczcie mi, dostojni czytelnicy tej gazety, i zastanówcie się czemu:

Niemcy za pomoc Żydom zamordowali ponad 1400 Polaków, a tylko jednego Francuza?

Muzeum Yad Vashem w Jerozolimie Polakom przyznaje takie same medale za ratowanie Żydów jak Francuzom czy Holendrom, choć za wszelką pomoc Żydom Polaków rozstrzeliwano, a tych drugich tylko wsadzano do więzień?

Najwięcej medali Yad Vashem dotąd przyznał Polakom, 6500, czyli z 20 proc. wszystkich, a nie Francuzom czy Holendrom, gdzie pomoc Żydowi nie była karana śmiercią?

Żydzi twierdzą, że ponoć Polacy masowo kolaborowali z Niemcami w mordowaniu Żydów, choć największa liczba kolaborantów była wśród samych… Żydów?

We wspomnieniach Żydów z okresu holokaustu roi się od opisu haniebnej roli żydowskiej administracji i żydowskiej policji. Autorzy twierdzą, że policja żydowska była znacznie bardziej bestialska niż litewska, łotewska czy ukraińska, które pilnowały gett i niemieckich obozów w okupowanej Polsce. Bez tej pomocy praktycznie nie można było wymordować tylu Żydów?

Emigracyjny Rząd Polski urzędujący w latach 1940–1945 w Londynie dał na pomoc Żydom w okupowanej Polsce 5 mln funtów, równowartość dziś ze 100 mln, a organizacje żydowskie z USA nie dały nawet miliona?

Tylko w okupowanej Polsce była podległa Polskiemu Rządowi na Emigracji i przezeń finansowana Rada Pomocy Żydom?

Tylko 76 księży katolickich i zakonnic polskich dostało dotąd medale z Yad Vashem, a wedle badań przechowywano Żydów i dzieci żydowskie w 388 domach zakonnych, a ponad 100 księży zostało zamordowanych przez Niemców za pomoc Żydom. Jeżeli tylko szefom wspomnianych domów zakonnych przyznano by medale, to księża i zakonnicy mieliby ponad 400 medali, czyli 6 razy więcej?

Czemu Muzeum Yad Vashem nie honoruje zeznań nie-Żydów przy składaniu wniosków o odznaczenie kogoś za ratowanie Żydów?

Warszawski Żydowski Klub Dzieci Holocaustu wydał w 5 tomach historie przeżycia 151 jego członków. Okazuje się, że tylko 11 z nich, czyli 7 proc., zadało sobie fatygę załatwienia swym wybawcom medalu Yad Vashem. Jeśli jest to typowe dla wszystkich ocalałych Żydów, to zamiast 6600 medali Polacy powinni mieć 100.000, czyli prawie 20 razy więcej?

Pytanie, co jeszcze dopisać. Ale kto by pokrył ten koszt, około 50.000? Mógłby to pokryć pan Kobylański, ojciec Rydzyk, Polish Aid Foundation Trust z Londynu, Kongres Polonii Amerykańskiej, ale oni boją się mówić Żydom prawdę, a na władze dzisiejszej RP nie ma co liczyć.


Bez wizy

Podobnie jak kilka lat temu Białoruś, teraz na Mundial Rosja każdemu, kto kupi choć jeden bilet, daje bezwizowy wjazd do kraju oraz zapewnia wolny tranzyt przez Białoruś. Szkoda, że nie pomyślą i nie wprowadzą bezwizowego ruchu na stałe.


Weekend w Mińsku

W okolicy stolicy jest moc dacz, niektóre z 40 km od miasta, małe 10 proc. hektara i większe często ze sporymi domami. Dacze zwykle należą do starszych osób, które z wnukami, jak kończy się rok szkolny, czyli po 1 czerwca, tam biwakują. Teraz zamożniejsi kupują domy na wsi, jak znajoma, która kupiła wiejski dom koło Nieświeża około 120 km od Mińska za 2000 dolarów i tam spędza część wakacji z córą.

Są koło stolicy jeziora zwane Mińskim Morzem, a bliżej, z 10 przystanków od centrum tramwajem, jest Komsomolskie Jezioro, ośrodek wodny. Po procesji na Boże Ciało tam się zjawiłem. Przeważały dziewoje i dopiero wczesnym popołudniem pokazały się rodziny z dziećmi i mężczyźni. Jest też niedawno rozbudowany park koło odremontowanego przyzwoicie z 7 lat temu dworu w Łoszycy, dawnej posiadłości Prószyńskich piszących się przez „ó”. W latach 1922–39 był tam ośrodek sadowniczy i... siedziba wywiadu sowieckiego, ślącego agentów do Polski. Niedawno byłem tam i uśmiałem się, widząc w wejściu swój herb – Rawicz. Ktoś poszukał herbu Prószyńskich i nie orientując się w pisowni, znalazł mój herb, a nie tych Prószyńskich. Tam w weekendy przyjeżdża moc młodzieży na pikniki. Jest na Białorusi słuszny zakaz palenia ognisk, więc kto chce piec popularne szaszłyki, zabiera na piknik metalowy pojemnik, w nim rozpala ogień i tak je piecze.


Wybory z 1989 r.

Rozpisano się na ten temat, ale to nie były wybory, a plebiscyt. Padła komuna, a zdobyli mandaty ci, co mieli fotografie z Lechem, którego mocno popierał Kościół. Podkreślono ostatnio, zwłaszcza na portalach prawicowych, że oddała władze swym… agentom.

Chciałem być w Senacie przedstawicielem Polaków z zagranicy i mym hasłem wyborczym było: czy 4 miliony Polaków nie powinno mieć swego przedstawiciela w Senacie, ale nie zdążyłem zebrać potrzebnych 3000 podpisów. Zasadniczo mogłem uzyskać poparcie Wałęsy, ale wolałem być kandydatem niezależnym.

Dodam, że „świat” był wtedy zadowolony, że w Polsce opozycja miała zagwarantowane 33 proc. miejsc, ale tymczasem w Republice Południowej Afryki zażądano od białych, by wybory były w pełni demokratyczne.


6 czerwca

To dzień wolności podatkowej, czyli czas, kiedy zaczynamy zarabiać na siebie, a nie na wydatki rządowe. Jest to najwcześniejsza data od początku pomiarów rozpoczętych w 1994 r. – poinformowało Centrum im. Adama Smitha.

Aleksander Pruszyński

Opublikowano w Teksty
piątek, 01 czerwiec 2018 07:44

Konieczne jest kształcenie narodu

pruszynskiWarszawa

Pogoda piękna, moc ludzi spaceruje lub zasiadło na licznych ogródkach od Rynku Starego Miasta Szlakiem Królewskim aż do Plac Trzech Krzyży. Na na przeciw kościoła seminaryjnego są wielkie tablice pokazujące nasze mniej znane miasta.

 

Rocznica

W 26 minęły 3 lata od momentu, w którym Andrzej Duda wygrał z Bronisławem Komorowskim II turę wyborów prezydenckich. SW Research, na zlecenie portalu rp.pl, zrobiło sondaż. Pytano Polaków, czy urzędujący prezydent powinien w 2020 roku ubiegać się o reelekcję.

Niespełna 41% ankietowanych jest za a 37% przeciw by prezydent ubiegał się o drugą kadencję. Pozostali 22% nie było zdecydowanych w tej kwestii.
Częściej przeciwnikami są kobiety (43%), osoby w wieku powyżej 50 lat (52%) oraz ludzie o wykształceniu wyższym (46%). Tego zdania są też częściej osoby o dochodzie od 2001 do 3000 zł (48%) oraz ankietowani z miast od 200 do 499 tys. mieszkańców (50%).

Badanie prowadzono 22-23 maja 2018 roku na próbie 800 osób reprezentatywnej dla populacji Polski pod względem płci, wieku i miejsca zamieszkania.


Z Chicago

Jak pisałem przed cmentarzem w Chicago gdzie prezydent składał wieniec grupa Polaków trzymała transparenty z napisami „Nie przepraszam za Jedwabne i Marzec ’68”, „Prezydencie już czas powstać z kolan” oraz „Żądamy wznowienia ekshumacji w Jedwabnem…”

Ci sami ludzie próbowali rozwinąć te transparenty podczas spotkania Polaków z prezydentem Andrzejem Dudą w Millenium Park w Chicago. Naszła ich policja i zostali „wyproszeni” ze spotkania, niektórzy ukarani mandatami, a jeden Polak nawet został aresztowany.

Demoliberalny i prawicowe media próbowały zakłamać to jak zostali potraktowani Polacy, którzy jeszcze w 2015 roku świętowali zwycięstwo Andrzeja Dudy.
Właśnie tych Polaków ambasador RP określił mianem „hołota” a przecież były to najdelikatniejsze jakie mogły być hasła.
Dobrze, że mi się udało tam zebrać trochę podpisów pod apel o wznowienie ekshumacji i nie trafiłem do kicia.


Pieniądz elektroniczny

Rodacy nie zdają sobie sprawy, bądź nie chcą tego wiedzieć, że tylko gotówka gwarantuje swobodę i anonimowość. Każda elektroniczna transakcja zostawia ślad w archiwach bankowych, pozwala ustalić, gdzie kto się znajduje, co robi, kim jest, czym się interesuje, jakie są jego słaby punkty, ewentualne nałogi itd. Czyli całkowita kontrola. W razie czego wystarczy spojrzeć na wyciąg z konta, żeby dowiedzieć się wszystkiego o danej osobie. Informacje te są nie tylko w posiadaniu banków, ale także urzędów skarbowych, a przez to państwa, które może mieć pełną kontrolę nad obywatelami.

Przy okazji afery Amber Gold okazało się, że upadek tej firmy był szybszy bo wszystkie banki, z którymi współpracował Marcin Plichta, zamknęły mu konta, a inne odmówiły jego otwarcia. Okazało się, że mają do tego pełne prawo.

Wyobraźmy sobie, że nagle nie ma w Polsce lub w Kanadzie gotówki. Wówczas, żeby w ogóle móc funkcjonować: mieć pracę, dostawać pensje, płacić za mieszkanie, jedzenie, ubranie trzeba mieć konto w banku. Inaczej nie da się żyć.

W tej sytuacji jesteśmy całkowicie na łasce i niełasce banków. W każdej chwili odpowiednie instytucje za dotknięciem jednego guzika mogą pozbawić nas wszystkich środków do życia. Dostęp do konta staje się jedynym sposobem przetrwania. Żeby kogoś zniszczyć wystarczy zablokować mu konto.


Jak Pan Bóg dopełni historii Zbawienia?

Wykład ks. prof. Tadeusza Guza: połączony z promocją arcyciekawej książki nawróconego na katolicyzm Żyda, prof. Harvardu, Roya Schoemanna pt. „Zbawienie bierze początek od Żydów” wydanej przez siostry loretanki.

Autor książki należy do coraz liczniejszego grona Żydów z USA, którzy nawrócili się na wiarę katolicką. Odsłania, historię własnego nawrócenia, związki polityki ze zwyrodniałą seksualnością, eugeniką, rasizmem.

Zasadniczo nic nowego bo istnieją liczne grupy nawróconych dawno Żydów i organizacja „Jews for Jezus”.

Najciekawsza była dyskusja gdzie zadawano profesorowi pytania i tam powiedział, że najważniejsze by rodziny odkładały pewną ilość czasu na rozmowy i nie był to czas przypadkowy, jak np przy wspólnym posiłku. Dalej twierdził, że konieczne jest kształcenie narodu, by był on świadomy swych celów, by wiedział co oznacza Bóg i jest to znaczenie ważniejsze niż dążenie do dobrobytu.


Odwalcie się

Żydzi przypuścili nowy atak na Polaków. 19 maja 2018 papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności cnót kardynała. To nie spodobało się Komitetowi Żydów Amerykańskich (AJC), który wystosował list do kardynała Kurta Kocha, przewodniczącego Papieskiej Komisji ds. Stosunków Religijnych z Żydami.

Kontynuowanie procesu beatyfikacyjnego kardynała Hlonda „będzie postrzegane w społeczności żydowskiej i poza nią jako wyraz aprobaty dla niezwykle negatywnego podejścia kard. Hlonda do społeczności żydowskiej” – napisał rabbi David Rosen, dyrektor ds. Międzynarodowych Związków Międzyreligijnych AJC.

Wydaje się Żydom, że mają monopol na ocenianie co i kto jest OK, a kto nie. Tym samym kreują nowych antysemitów, bo każda akcje automatycznie tworzy reakcje. Chciałbym powiedzieć więcej, ale „nie wypada”.


Pewna droga do sławy i…

Kopanie Polaków. Burmistrz miasta w New Jersey nie tylko dostał sporo pochlebstw od mediów, ale prezydent Duda temu bucowi dał prezent.
Nie do wiary.

Dr hab. Michał Bilewicz z Centrum Badań nad Uprzedzeniami, ostatnio obwieścił, że Polacy powinni przeprosić Żydów za Bermana i Różańskiego, ponieważ „obaj zdecydowanie identyfikowali się jako Polacy, a wprowadzali z gruntu antysemicki system władzy”. Ciekawe jacy to byli „Polacy”, jeśli Berman nawet prosił członków BP PPR by mógł wziąć ślub w bożnicy.

 

„Demokraci”

Celem przeciwników demokracji, nazistów czy komunistów, było wykluczenie z dyskursu politycznego swoich przeciwników. Naziści czy komuniści odbierali swoim przeciwnikom politycznym prawa polityczne i wolności obywatelskie, prawo do działalności politycznej, prawo do głoszenia swoich poglądów, prawo do publicznego manifestowania swoich przekonań.

Dziś lewica choć werbalnie potępia nazizm, tak jak naziści czy naziści, dąży do odebrania praw politycznych i wolności obywatelskich, swoim przeciwnikom z środowisk patriotycznych.


Najstarszy dziennikarz

W Chicago mieszka nadal były redaktor naczelny Dziennika Związkowego pan Jan Krawiec (na zdj.), który w lipcu kończy 99 lat i jest najstarszym żyjącym dziennikarzem polonijnym.

Aleksander Pruszyński

Opublikowano w Teksty
piątek, 25 maj 2018 07:46

Matka Boska pomogła?

pruszynskiNagonka na Polaków w zachodnich mediach ustała z prostej przyczyny – jak w przypadku poprzednich nagonek wydarzyło się coś innego, co przyciągnęło uwagę mediów.

W tym przypadku starcia na granicy między Izraelem a Palestyńczykami. Mimo że Palestyńczycy byli od granicy z 500 metrów, to armia Izraela otworzyła ogień. Padło 50 Palestyńczyków i z 2000 jest rannych. Sprawa stanęła na Radzie Bezpieczeństwa ONZ i jak zwykle USA zablokowały uchwałę potępiającą zachowanie Żydów.


        Chicago

        Tym razem za ocean wyruszyłem fińskimi liniami. Powód prozaiczny, 200 dolarów taniej, ale przesiadka w Helsinkach. Finnairem mało lata rodaków, bo niestety, nie ogłasza się w „Gońcu”, a kiedyś ogłaszając się w moim „Expressie”, miał moc polskich klientów.

        Tamtejszy dworzec już ogromny, nowoczesny, stal i drzewo, oraz mnóstwo sklepów, ale ceny, zwłaszcza alkoholów, wyższe niż na Okęciu.

        Zamiast boeingiem leciałem do Chicago europejskim airbusem. Komfort podobny i jedzenie też, z tą różnicą, że pod koniec podróży dali nam znów ciepłe danie, a nie kanapki jak LOT.

        W drodze nie nudziłem się, bo czytałem ciekawą książkę Albina Siwaka, choć z niektórymi kawałkami nie zgadzałem się, zwłaszcza z tym, co przy okazji piszę o Marszałku Piłsudskim.

        Spotkałem w samolocie Rumuna, który przeniósł się do Chicago kilka lat temu i dostał od razu pracę zastępcy menedżera restauracji McDonalda, bo też w takiej w ojczyźnie pracował. Twierdzi, że podobne są tu i tam problemy, zbyt dużo pracowników jest leniwych, choć na początek dostają w USA 10 zielonych, a po 6 miesiącach już 15 i do tego mają darmowe wyżywienie.

        Na lotnisku odebrała mnie rodaczka z Białorusi, której brat kiedyś miał sklep z obuwiem damskim na rogu Bloor i Renamit w Toronto, naprzeciw mego mieszkania, i nawet udzielił mi ciekawego wywiadu dla mego „Expressu”.

        Przyjechałem do drugiego największego miasta polskiego w dobrym momencie. Była wszędzie bujna soczysta zieleń i jak na tą porę bardzo ciepło.

        Pani Zosia ugościła mnie bardzo po staropolsku, zjadłem smaczną kolacji i poszedłem spać.

        Na drugi dzień po śniadaniu ruszyliśmy w miasto, najpierw udając się do siedziby Związku Narodowego Polskiego, który spełnia dwie role, jest organizacją polską, a zarazem organizacją samoubezpieczeniową. Warunkiem koniecznym bycia jej członkiem jest wykupienie jakiegoś  ubezpieczenia, a najtańsze z coś 35 rodzajów jest ubezpieczenie na życie od wypadku rejsowym samolotem. To czyni ZNP silną finansową organizacją i trzeba dodać, że jest takich polskich organizacji ubezpieczających więcej w Chicago, główne to Związek Kobiet, Związek Podhalan oraz Związek Polsko-Katolicki, którego prezesem przez wiele lat był ni mniej, ni więcej stryj byłego I sekretarza KC PZPR Stanisław Kani.

        Nie zastaliśmy prezesa Spuli w ich obszernym budynku, porozmawialiśmy z jego sekretarką oraz chwilę znalazła dla nas pełniąca obowiązki redaktora naczelnego pani Alicja Otap, której dałem do recenzji swą książkę „Ile Żydzi Polakom zawdzięczają” i angielską wersję książkę śp. Szymona Datnera o ratowaniu Żydów. Ciekawi mnie, czy dadzą jej recenzje.

        Wizyta prezydenta Dudy rozpoczęła się w piątek. Miał on spotkania z burmistrzem miasta oraz gubernatorem. Potem była jego wizyta w Muzeum Polskim, gdzie jest sala poświęcona wielkiemu Polakowi, politykowi i pianiście Ignacemu Paderewskiemu.

        Mimo skierowanego tydzień przedtem do Konsula prośby o akredytację i wejście na różne imprezy, tego nie uzyskałem i nie dostałem się też tam. Czekając na decyzję, bym mógł wejść, od jednego z aktywistów Polonii Chicago, mówiącego świetnie po polsku, dowiedziałem się, że od trzech lat nie może dostać obywatelstwa i paszportu polskiego, tymczasem Żydzi dostają je w miesiąc i nikt nie pyta ich, jak znają polski i czy przypadkiem ich dziadowie nie mordowali w UB Polaków, a dotąd żadnemu z blisko 20 tysięcy tych „rodaków” paszportu nie odmówiono. Ponadto zgodził się ze mną, że władze PiS, tak jak dawniej PO, „olewają” rodaków z USA i Kanady. Nie mamy, jak Francuzi, Grecy czy Portugalczycy, swej reprezentacji w parlamencie. Przesyłamy do 6 mld dolarów do kraju i na nasz rynek importujemy towary za miliardy zielonych. Jedynym wyjściem, jego zdaniem, byłoby, by jednego lata zaprzestać latania do Polski, bo biurokraci każdego kraju, nie wyłączając Polski, reagują tylko na „kopniaki”.

        Drugą imprezą tego dnia było złożenie wieńców przez prezydenta pod pomnikiem katyńskim na polskim cmentarzu.

        Przed wejściem na cmentarz zgromadziło się z 40 osób z flagami, demonstrując z banerami wzywającym władze Polski do podniesienia się z kolan i nieustępowania Żydom.

        Na samym cmentarzu pod pomnikiem była przybyła z Polski orkiestra reprezentacyjna Wojska Polskiego, poczet sztandarowy Kompanii Honorowej WP i wiele pocztów sztandarowych Polonii chicagowskiej, w tym poczet sztandarowy 12. Pułku Ułanów Podolskich, jednostki, która polski sztandar zawiesiła na Monte Cassino.

        Tu zebrało się z 300 rodaków bardziej ciepło witających prezydenta i jego żonę, którzy po złożeniu wieńca podeszli do nich i z 15 minut z nimi rozmawiali. Na zakończenie uroczystości ambasador RP okazał się mało dyplomatyczny, nazywając demonstrujących godnie przed cmentarzem hołotą.

        Największą imprezą było spotkanie w sobotę w Millennium Park nad jeziorem Michigan. Tu na fotelach bliżej sceny zasiadło z 1000 osób i stawiły się tam liczne poczty sztandarowe miejscowej Polonii, a na murawie dalej za płotem drugi tysiąc. Czyli w sumie z 0,3 proc. rodaków z tej metropolii, to oczywiście da sygnał naszym wrogom, że z Polonią nie ma co się liczyć.

        Na murawie zjawiło się kilku młodych z transparentami niekoniecznie przychylnymi prezydentowi. Interweniowała policja, każąc je usunąć, zaś kilkunastu zwolenników KOD-u ustawiło się w szereg i miało na koszulkach litery tworzące w sumie napis – konstytucja – czym chciało napiętnować prezydenta za jej łamanie.

        Po odegraniu i odśpiewaniu polskiego i amerykańskiego hymnu przemawiał najpierw ambasador, potem konsul RP, a wreszcie sam prezydent. Następnie odbyło się długie wręczanie najpierw orderów, a potem dyplomów, w tym szkół polskich tej metropolii. Ja zaś poszedłem sprzedawać swą książkę „Ile Żydzi Polakom zawdzięczają” oraz wspomnianą wyżej angielską książkę śp. Szymona Datnera – dzięki czemu zdołałem pokryć prawie cały koszt przybycia do Chicago.

        Na murawie spotkałem pana Mariana Bagińskiego, który wydał po angielsku książkę „Jedwabne Massacre” przedstawiającą prawdę o tym „ewenemencie”. Niestety, nie podano adresu wydawcy, Patria Publishing, więc nie wiem, jak tę książkę czytelnicy mogą zdobyć.

        Zbierałem też podpisy pod apel dr Kurek o ekshumację w Jedwabnem. Szło dobrze, a gdybym nie musiał koncentrować się na sprzedawaniu książek, zebrałbym z 400 podpisów.

        Boleję, że nie było w sobotę bankietu czy balu z udziałem pary prezydenckiej. Na taką imprezę, kosztującą z 300 dol. od osoby, przybyłoby z 300 majętniejszych rodaków i tak można byłoby zebrać $$$$ na kilka stypendiów.

        No i na koniec coś praktycznego. W Chicago jest sporo polskich restauracji, ale ja zapoznałem się z jedną – „Old Warsaw” – przy 4750 N Harlem Ave. Bufet do wczesnego popołudnia za 17 dol., wieczorem za 27. Byłem dwa razy, jedzenie przednie i bardzo polecam.

Aleksander Pruszyński

Opublikowano w Teksty
piątek, 18 maj 2018 08:11

Pospolite ruszenie

pruszynskiWeszła w życie uchwała Senatu USA nr 447, która upoważnia władze amerykańskie do popierania żądań żydowskich, czyli rozpocznie się najazd Żydów na Polskę. MSZ twierdzi, że nic nam nie grozi, ale Stanisław Michalkiewicz pisze, że to dopiero jest przegrana Polski.

W tej sytuacji trzeba zrobić POSPOLITE RUSZENIE wszystkich, nie tylko polskich świętych oraz POSPOLITE RUSZENIE PATRIOTóW. Dobrze by było zrobić w tej intencji pielgrzymkę w Polsce do sanktuarium Matki Boskiej na Jasnej Górze, w USA pielgrzymkę do Amerykańskiej Częstochowy, a w Kanadzie do Midland i do innych centrów duchowych, powiedzmy już 26 maja.

        Oczywiście taką ideę będą zwalczać nie tylko główne media, ale też mało patriotyczne władze. Co najgorsze, to poszczególnie ludzie bez wsparcia Episkopatu będą prowadzili rodaków do boju. Z Żydami mieli problem Islandczycy, więc wprowadzili bojkot ich firm i pomogło. Polacy mogą zacząć od bojkotu drogerii Rossmana, by dać znać Żydom, co ich może spotkać.


        Już lato w Polsce

        Praktycznie nigdy tak nie było ciepło w maju jak teraz, i to nieprzerwanie od 1 maja. W Warszawie ogródki na Trasie Królewskiej od Nowego Światu po Staromiejski Rynek pełne ludzi, a panie roznegliżowane i już często w powiewnych długich kieckach.

 

        Brygada Świętokrzyska

        Była częścią Narodowych Sił Zbrojnych, które nie podporządkowały się w 1944 r. AK i stacjonowały w Górach Świętokrzyskich, a od września 1944 r. nie podejmowały żadnej akcji przeciwko Niemcom.

        W chwili rozpoczęcia styczniowej ofensywy Armii Czerwonej, między oddziałami niemieckimi zaczęła się wycofywać na Zachód i ostatecznie znalazła się pod Pragą czeską. Tam wyzwoliła obóz kobiecy, uwalniając do 1000 kobiet, w tym 200 Żydówek, które były w dwóch barakach otoczonych beczkami z benzyną, a które miała być podpalone z chwilą podejścia Amerykanów. Wśród tych uwolnionych Żydówek nie znalazła się dotąd jedna jedyna „sprawiedliwa”, która by złożyła wniosek o nadanie Brygadzie zbiorowego medalu Sprawiedliwych z Yad Vashem, jaki dostał np. Batalion „Zośka”, który uwolnił 200 węgierskich Żydów z obozu podczas powstania warszawskiego.

        Ze cztery lata temu wręczyłem sekretarzowi ambasady Izraela materiały drukowane na temat uwolnienia tych Żydówek z tego obozu i ZERO. Nawet te „gentelmeny” mi nie odpowiedziały na mój wniosek. Ostatnim aktem bojowym Brygady było pokonanie 22. Dywizji niemieckiej i w jakimś stopniu uniemożliwienie Niemcom zdławienia powstania w Pradze. Potem Brygada przeszła do amerykańskiej strefy okupacyjnej, została rozbrojona i przekształcona w bataliony wartownicze przy armii USA, a część jej członków dostała stypendium i poszła na studia w Niemczech. Pierwsza dotąd wystawa na temat Brygady znajduje się w Warszawie na Rakowieckiej 2A, a nie w jakimś miejscu otwartym.

 

        Gdzie zwycięstwa?

        W dziale historia portalu Prawy.pl znalazłem wspomnienia o polskich patriotach, którzy zginęli, ale gdzie o patriotach, którzy zwyciężali, i gdzie o zwycięskich bitwach?

 

        Problem bez opiekunów

        Coraz więcej jest w Polsce Ukraińców i niestety nikt się nimi w zorganizowany sposób nie zajmuje, a mógłby to zlecić Episkopat księżom w miastach, gdzie jest ich mrowie.

 

        Kolejna bzdura

        Zmarł nagle mój, dwadzieścia lat młodszy, stryjeczny brat i był wielki pogrzeb na Powązkach w Warszawie. Ludzie, co go znali, wydali w sumie co najmniej 30.000 złotych na kwiaty, ale boleję, bo zapewne mało kto z nich zamówił Mszę Świętą za zmarłego.

        Wśród odprowadzających go była też jego ostatnia, od 20 lat, towarzyszka, z którą nawet nie miał ślubu cywilnego. Teraz nie wiem, co po nim uzyska, a nie jestem pewien, czy zostawił testament. Więc czytelniczki, jak nie możecie brać ślubu kościelnego, nie idźcie za modą i jakoś załatwiajcie prawnie swój stosunek, bo inaczej po śmierci lubego pójdziecie z torbami. 

 

        Msza gregoriańska 

        Żyjący w VI w. św. Grzegorz Wielki, późniejszy papież, w swym dziele opowiada historię mnicha o imieniu Justyn, który pełnił funkcję lekarza. Kiedyś przyjął pewną sumę w złocie, co było grzechem ciężkim, bo ślubował ubóstwo. Został przez swego opata ekskomunikowany i bardzo bolał, ale przed śmiercią wyspowiadał się i odszedł pojednany z Bogiem. Ale Grzegorz opat nie uwolnił go od ekskomuniki i kazał pogrzebać tam, gdzie zrzucano śmiecie, by zakonnikom wpoić bojaźń przed łamaniem ślubów zakonnych. Kilka lat potem św. Grzegorz był z tego powodu nieszczęśliwy i  wezwał jednego z zakonników, by zaczął odprawiać msze za nieszczęśnika. Gdy odprawił 30 mszy, ukazał mu się ten mnich i powiedział, że już wyszedł z czyśćca, i dziękował za modlitwy.

        Od tego czasu przyjął się zwyczaj odprawiania codziennie przez 30 kolejnych dni mszy za duszę danego zmarłego i po nich dusza opuszcza czyściec, co zostało potwierdzone wieloma objawieniami, i taka ofiara za wstawiennictwem św. Grzegorza jest przyjmowana w szczególny sposób przez Pana Boga. Rzadko jakiś ksiądz w parafii może przyjąć zamówienie na 30 mszy i przyjmują je z zasady klasztory. Ja zamawiałem ostatnio aż 3 takie 30-dniowe msze poprzez zaprzyjaźnione siostry karmelitanki w Katowicach – Kilińskiego 15. Kosztuje to 2000 złotych, czyli około 800 kanadyjskich dolarów. Nic innego tak zmarłemu nie pomoże, więc z całego serca polecam.

 

        9 maja

        Jak co roku w Warszawie w dniu oficjalnego zakończenia wojny na cmentarzu sowieckich żołnierzy przy ulicy Żwirki i Wigury odbyła się uroczystość składania wieńców. Przybyło co najmniej 500 osób, w tym cały zestaw osobowy ambasady wraz z rodzinami. Wielu z nich niosło powiększone fotografie swych bliskich, którzy służyli w Armii Czerwonej. Było kilku emerytowanych oficerów Ludowego Wojska Polskiego oraz zwolennicy ruchów solidarności Słowian.

 

        Problemy

        Wybieram się do Chicago na wizytę Pana Prezydenta i mam kolejny raz kłopoty z akredytacją. Nie dostałem się na imprezę w pałacu 2 maja, choć walczyłem o to tydzień, a teraz znów dziesięć dni walczę i chyba zginąłem jak mrówka. Taka to demokracja u pana prezydenta Dudy, proszę drogich czytelników.

 

        Kiedy oprzytomnieje MSZ???

        Żydowska Agencja Telegraficzna (Jewish Telegraphic Agency) puściła w świat informację sugerującą, że „grubo ponad pół miliona żydowskich ofiar holokaustu zginęło na skutek działań Polaków”. Informację powtórzyły „Jerusalem Post” i „The Times of Israel”. W jaki sposób spreparowano to absurdalne oskarżenie? JTA odwołuje się do najnowszej książki pod redakcją Jana Grabowskiego i Barbary Engelking.


Aleksander Pruszyński

Opublikowano w Teksty
piątek, 11 maj 2018 07:46

Trzeci Maja (19/2018)

pruszynski„W 1931 roku 48,86 procent Żydów posiadało dochód nieprzekraczający 50 zł na tydzień, 29,06 procent posiadało dochody pomiędzy 50 a 100 zł na tydzień. W 1929 roku 15-30 procent Żydów żyło poniżej poziomu nędzy.”

O 15.00 na placu Zamkowym Janek Pietrzak zorganizował udane tańce poloneza, a kilku narodowców wystąpiło z transparentami. Amerykanie uczcili 100. rocznicę polskiej niepodległości, przyjmując uchwałę 447, która promuje ograbienie Polski.


        Niemcy też

        Nie tylko Anglicy z Polakami i Francuzami złamali szyfr Niemiec, ale ci ostatni złamali system szyfrowania rozmów Churchilla z Rooseveltem. To były rozmowy na najwyższym szczeblu, ale taktycznych wiadomości nie odbierali. Był też problem, o kim mówili ci dwaj przywódcy – Uncle Joe – wreszcie zrozumieli, że to Stalin.

        Okazuje się jeszcze, że Niemcy w 1943 r. złamali szyfr polski, jakim posługiwała się Armia Krajowa w komunikacji z Londynem. O tym pisze superszpieg Zacharski.

 

        As wywiadu

        W kwietniu 1971 r. powrócił z Monachium Andrzej Czechowicz, który w 1964 roku uzyskał azyl polityczny w NRF, a w latach 1965–1971 pracował w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa i w tym czasie był agentem wywiadu PRL-u.

        Zorganizowano mu wielką konferencje prasową transmitowaną przez TV. Potem były następne i nie pamiętam szczegółów, ale z jakichś powodów stał się pośmiewiskiem większości Polaków.

        Był nawet kawał: Jakie są stopnie durnoty? Ostatni to „As wywiadu”.

        Potem wydał książkę o pracy w RWF, pracował w Ośrodku Studiów Wschód-Zachód, był konsulem w Ułan Bator i Rostoku, ale z horyzontu zainteresowań przeciętnego Polaka zniknął.

        Wiedziałem już rok temu, że przygotowuje książkę, i wreszcie się ukazał jej pierwszy tom mający prawie 500 stron, a za kilka tygodni drugi. Oba są wydane przez niego samego i nie wiem, czy w ogóle będą w księgarniach sprzedawane, a ja dostałem ją „spod lady” za 55 zł.

        Właśnie kończę wyrywkowo czytać to liczące 500 stron dzieło, które napisane jest doskonałą i barwną polszczyzną.

        Pierwsza uwaga – 112 stron poświęcone jest jego życiu w PRL-u, które mógł był sobie w większości darować.

        Dalej pisze, jak się znalazł na Zachodzie, jak przebiegały jego przesłuchania i jak biwakował w ośrodku dla azylantów, jak został członkiem Kompanii Wartowniczych przy Armii Brytyjskiej i wreszcie jak już miał dość tego „raju” i złożył podanie w Berlinie do przedstawicielstwa polskiego o powrót do kraju.

        Nim mu odpowiedziano, zaświeciło mu słońce. Dostał dobrze płatną posadę w RWE, ale wtedy dotarli doń ludzie wywiadu PRL- u i zaczął z nimi współpracować.

        W weekendy jeździł na spotkania z oficerem prowadzącym najpierw do Wiednia, który szkolił go w pracy agenta. To szkolenie jest dużo lepiej opisane niż szkolenie prowadzone w Starych Kiejkutach, gdzie była szkoła wywiadu opisana w książce pt. „Szkoła szpiegów”, o której niedawno pisałem.

 

        Bogactwo polskich Żydów?

        Antony Polansky podaje, że w II RP „1 milion z 3 milionów” Żydów polskich prawie w całości uzależnionych było od pomocy dobroczynnych organizacji. „W 1938 roku 50 proc. Żydów w Polsce nie było w stanie zapłacić 5 zł komunalnego podatku, 50 proc. reszty nie było stać na zapłacenie 10 zł”. 

        Jako źródło tych informacji Polansky wskazuje opracowanie prof. Oskara Janowskiego, który o przedwojennych polskich Żydach pisze tak: „75 proc. Żydów można sklasyfikować jako biedotę”. 

        Jeszcze jedna informacja podana przez prof. Yehudę Bauera: „W 1931 roku 48,86 proc. Żydów posiadało dochód nieprzekraczający 50 zł na tydzień, 29,06 proc. posiadało dochody pomiędzy 50 a 100 zł na tydzień. W 1929 roku 15-30 proc. Żydów żyło poniżej poziomu nędzy”.

        Te fakty też podważają tezę, że Żydzi płacili 40 proc. podatków w II RP.

        Jak więc ci biedni Żydzi mieli zostawić po sobie nieruchomości, których co najmniej 40 procent znajduje się dziś na Litwie, Białorusi i Ukrainie, warte 65, czy nawet 300 mld dolarów, nie mówiąc już, że przed wojną na gwałt brali pożyczki „pod hipotekę”, licząc, że po wojnie będzie dewaluacja złotego i spłacą swe zobowiązania znacznie taniej?


        Gdzie logika

        Niedawno podano w Onecie, że nasze polskie śmigłowce z Mielca latają w 40 krajach, a tu był skandal, że miano kupić śmigłowce dla wojska we Francji.

 

        Wiadomość

        Dziwi mnie często, co trafia na łamy prasy, a ostatnio na portale internetowe. Okazuje się, że para Polaków na Kubie znalazła zagłodzone psy, zaopiekowała się nimi i przywiozła je do Polski.

        Czy nie ma lepszych celów dla akcji dobroczynnych w Polsce?

Aleksander Pruszyński

Opublikowano w Teksty
piątek, 04 maj 2018 00:52

W Kijowie (18/2018)

pruszynskiZajechałem znów do zielonej i ciepłej stolicy Ukrainy, która oficjalnie ma ponad 4 miliony mieszkańców, ale może drugie tyle, wliczając tych, co nawet ponad 100 km przyjeżdżają tu do pracy, bo w reszcie Ukrainy jest jej niewiele.

Wymieniłem dolary i okazało się, że od listopada kurs prawie się nie zmienił, i na dworcu rozgościłem się hostelu, gdzie ceny wzrosły, odespałem, pojadłem i znów uderzyłem w kimono. Następnego dnia, obładowany sporą ilością prasy katolickiej, zamiast jechać metrem i iść sporo pod górę do katedry, postanowiłem wziąć taksówkę za 8 zielonych. Ta podróż miała dwie strony. Okazało się, że korki w związku z przysięgą wojska na jednym z placów były okropne i zamiast 20 minut jechałem ponad godzinę, ale odbiłem sobie na ciekawej rozmowie z kierowcą, z wykształcenia prawnikiem.

                  Niezadowolenie obywateli kraju sięga szczytu, ale nie widać prawdziwego wodza wśród opozycji, bo Saakaszwili jest w Polsce, a Tymoszenko to już ograna karta. Demonstracja pod Wierchowną Radą praktycznie się skończyła, bo zwinięto pole namiotowe. Były inne, ale Poroszenko nadal ma władzę. Wszyscy narzekają na korupcję, ale życie idzie, a co gorsza, nie bardzo wiedzą, co nastąpi. Wszyscy są zdania, że Krym odpadł, choć po kilku miesiącach euforii sytuacja tam jest nieciekawa. Ceny wielkie, a turystów nawet z Rosji niezbyt dużo, bo twierdzą, że na Krymie ceny wysokie, a jakość obsługi niska.

                  W centrum prasowym na konferencji pułkownika ukraińskiego dwie osoby i powtórka. Znów strzelają Ruscy i separatyści, ale na szczęście przez dobę nie zabito żadnego żołnierza, jest tylko kilku lekko rannych. Od pierwszego ma nastąpić przejęcie operacji przez departament obrony, bo teraz niby to jest akcja antyterrorystyczna.

                  W Domu Ukraińskim na centralnej ulicy Kreszczatiku wystawa biżuterii robionej głównie z półszlachetnych kamieni i stali nierdzewnej. Tu ciekawostka, okazuje się, że koło Łucka i Równego są pokłady bursztynu i oferowano mi naszyjniki w cenie 2 zł za gram, podczas gdy w Polsce jest bodaj gram za 8 złotych. Na tej alei pełny wielki McDonald. Okazuje się, że hostesą jest słabo mówiąca po polsku rodaczka po pedagogice, ale mówi z przykrością, że więcej tu od lat zarabia, niż gdyby była nauczycielką, a  sam szef firmy na Ukrainie to też Polak z Polski. Jej nieruszająca się z domu matka stale słucha Radia Maryja. Na Kreszczatiku jest sporo stoisk z suwenirami, w tym papierem toaletowym z podobizną Putina. Tu warto dodać, że ponoć w Rzymie do podcierania używano płytek ceglanych, często u bogatszych były na nich nazwiska ich wrogów.

                  Od popołudnia w piątek i cały weekend pełno młodych z gołębiami oraz małpkami, którzy szukają turystów, by z ich podopiecznymi się fotografowali. Była też sympatyczna dziewoja z jastrzębiem i poparłem ją dwoma dolarami, by z nim mieć fotkę. Inna dama chodzi z puszką i zbiera na ofiary wojny, a tych niestety przybywa. Z wszystkimi rozmówcami poruszałem sprawę stosunków polsko-ukraińskich, między innymi prześladowania Polaków. Wszyscy przyznawali mi rację, że trzeba nie tylko brać, co się da, od Polaków, ale to nie my, to władza, na którą nie mamy wpływu.

                  Podobnie jak w Warszawie, było kilka stoisk Świadków Jehowy i wielu z agitatorów po studiach. Mam dla nich uznanie, bo szerzą swą wiarę, a nie jak katolicy uważają, że od tego są tylko księża i zakonnice.


                  Pokój w Korei?

                  Spotkanie przywódców Korei świadczy, że może nastąpi podpisanie traktatu pokojowego, więc trzeba przypomnieć czytelnikom coś z historii tego kraju, który od 1904 r. do 1945 był pod butem Japonii. Po zrzuceniu na Hiroszimę bomby atomowej i pokonaniu Japonii Korea została podzielona wzdłuż 38. równoleżnika na części północną pod okupacją Sowietów i południową pod okupacją USA. Na południu odbyły się wolne wybory, a na północy władzę miała Kompartia, gdzie były wewnętrzne walki i na czoło wyszedł przeszkolony w Sowietach syn protestanckiego pastora i jeden z przywódców antyjapońskiej partyzantki w Mandżurii, Kim Ir Sen. Ten namawiał Stalina, by uderzyć na południe, i twierdził, że naród przyjmie ich tam z kwiatami. Stalin i Mao Tse-tung sceptycznie odnosili się do tych planów i agresja nastąpiła dopiero w 1950 r. 25 czerwca ruszyły kolumny Kim Ir Sena, drugiego dnia wojny zajęły Seul i posuwały się szybko, bo południe nie było przygotowane na tę ofensywę. ONZ przy nieobecności taktycznej Sowietów podjęło decyzję o pomoc Korei Południowej, ale pod flagą ONZ zaczęli pomagać najpierw tylko Amerykanie, potem nawet Kanadyjczycy.

                  Wydawało się, że komuniści zawładną całym krajem, ale najpierw gen. MacArthur zatrzymał ich inwazję na końcu półwyspu, potem obszar kontrolowany znacznie powiększył. Następnie mimo oporu zwierzchnictwa sił zbrojnych USA, zamiast rozszerzać posiadane tereny, wysadził desant w porcie Inczon na zachodnim wybrzeżu Korei niedaleko od Seulu. Amerykanie mieli kapitalne szczęście, bo szpiedzy Kima dowiedzieli się w Japonii o planowanym desancie, wysłali łódź z tą wiadomością, ale była burza i kurierzy zginęli. Uderzenie Amerykanów przecięło Koreę na pół, potem ich wojska dotarły do 38. równoleżnika, a wojska koreańskie poszły dalej prawie do granicy z Chinami. Wtedy uderzyli „chińscy ochotnicy”, odparli przeciwników, zajęli sporo ziemi, aż wreszcie ustalił się na prawie dwa lata front.

                  Jedną z ostatnich decyzji Stalina było zakończenie wojny. Udzielił wywiadu prasie zachodniej, że warto przerwać wojnę, i po miesiącach pertraktacji podpisano układu o zawieszeniu broni 5 lipca 1953 r. Odtąd wiele razy Korea Północna próbowała obalić kolejnych prezydentów Korei Południowej, a nawet pod linią demarkacyjną zrobiono siedem tuneli, którymi wojska północy mogły się przedostać na południe. Korea Północna jest skansenem komunizmu, panuje tam niespotykany terror, kraj jest zmilitaryzowany, poziom życia bardzo niski i panuje głód, bo większa część kraju jest górzysta i ma mało pól uprawnych.

                  Jak potoczą się dalsze sprawy, co załatwi Trump, gdy niedługo tam pojedzie, jeszcze zobaczymy.


                  2 maja w Warszawie

                  Tego dnia jest Dzień Polonii i były uroczystości na placu Zamkowym, gdzie był pan prezydent z małżonką oraz orkiestra i Kompania Honorowa WP. Potem pan prezydent Duda przeszedł wśród publiczności. Skorzystałem z tej okazji i o 12:28 przedstawiłem Mu do podpisu apel dr Kurek o wznowienia ekshumacji w Jedwabnem. Pan prezydent, choć stałem od niego metr i nie mógł nie widzieć formularza, jaki Mu przedstawiłem, nic nie powiedział i odszedł dalej i rozdawał polskie flagi innym uczestnikom tego spotkania.

                  Komentarz pozostawiam czytelnikom.

Opublikowano w Teksty
piątek, 27 kwiecień 2018 07:32

Rocznica powstania w getcie

pruszynskiRocznica powstania w getcie

Warszawa zaroiła się ludźmi noszącymi żółte papierowe „żonkile” jako pamiątkę 70. rocznicy powstania w getcie, a o 12 na minutę grały syreny, ale niewiele aut na ten sygnał do przerwania ruchu zareagowało.

Pod mym domem spotkałem czwórkę młodych, co rozdawali te kwiatki, i spytałem, czy Żydzi też tak czczą rocznicę powstania warszawskiego. Potem dałem im swą książkę i koniecznie chciałem dowiedzieć się, kto ich nakłonił do tej akcji. Okazało się, że „pani od religii”, i nie chcieli zdradzić, z jakiej szkoły są.

        Zasadniczo nic złego obchodzić tę rocznicę, ale czy właśnie teraz, gdy idzie nawała szkalowania Polaków? Pytam, kiedy Żydzi zaczną w rewanżu czcić podobnie rocznicę powstania warszawskiego, w którym zginęło więcej Polaków i 22.500 Niemców, czyli 500 razy więcej niż w czasie ich powstania w getcie? Wojska Izraela wiele razy przyjeżdżały do Polski, może tego roku 1 sierpnia ich kompania honorowa zawita do Warszawy na rocznicę powstania? Oczywiście gotów jestem postawić, co tylko mam, na zakład, że tego nie będzie.


        W Łodzi

        W tym mieście na ulicy Tuwima jest księgarnia patriotyczna, która organizuje co dwa tygodnie spotkania z ciekawymi ludźmi. Wybrałem się więc, chcąc, by me książki tam były i by usłyszeć, co ma do powiedzenie pani dr  Lucyna Kulińska o stosunkach polsko-ukraińskich.

        Dotarłem szybką koleją na nowy wspaniały dworzec,  gdzie było kilkanaście plansz Żydów, którzy wtedy z łaski Gomułki wybyli z Polski, co, jak wiadomo, było niemożliwe dla Polaków. Takiego dworca mogą pozazdrościć wszelkie metropolie, ale grzecznie mówiąc, dworzec jest co najmniej dwa razy za duży.

        Księgarnia była jakoś zamknięta, ale odczyt pani dr  Lucyny Kulińskiej był przedni nie tylko dlatego, że mówiła, co było 75 lat temu na Kresach, ale jak się władze wolnej Polski zachowują, liżąc nie tylko żydowskie zadeczki, ale również ukraińskie, białoruskie i litewskie. Problem w tym, że nie widać, by coś spowodowało, by nowi „władcy Polski” zaczęli naprawdę realizować polskie interesy.

        Na pożegnanie dostałem książkę pani Kulińskiej „Dzieci Kresów” – i zacząłem czytać jedną makabryczną historię i drugiej strony już nie mogłem. Tych, co bronią banderowców, powinno się skazywać na wysłuchanie właśnie tych opowieści.


        Kary za antysemityzm

        W „Gazecie Koszernej” dziennikarka Agnieszka Markiewicz powiedziała: Nie było reakcji na antysemickie wypowiedzi Rafała Zienkiewicza, Krystyny Pawłowicz czy prof. Zybertowicza. Nie ponieśli żadnych konsekwencji.

        Nie mogłem się jednak z tego tekstu dowiedzieć, co konkretnie te osoby powiedziały i jak konkretnie ta dama sugerowała, by je ukarać. Niestety, też nie mogłem dowiedzieć się, jak ta pani reaguje na mnożące się polakożerstwo.


        Kongres Prawicy

        W Warszawie odbył się kolejny Kongres Prawicy w Bibliotece Rolniczej na Krakowskim Przedmieściu.

        Niestety, był to raczej kongresik. O 11 w sobotę były na dużej sali 92 osoby, potem trochę więcej. Następnego dnia jeszcze gorzej. Jedyna pozytywna uwaga, że było tam co najmniej 60 proc. młodzieży.

        Nie przemawiał zapowiedziany Kukiz, a wystąpił tylko jego zastępca. Jedyną ważną ideą, jaką zanotowałem, było to, że powinny być nie tylko dla państwa, ale też plany powiatowe i wojewódzkie. W kuluarach dało się też słyszeć, że warto wrócić do programu ekonomicznego późnej komuny, czyli śp. Wilczka. Były też  stoiska z książkami, gdzie prezentowano wiele wydawnictw, w tym książkę niedawno zmarłego prof. Wolniewicza. Nie dostałem jej do recenzji, więc jej nie opiszę. Amen. Drugiego dnia była prezentacja dwóch panów z ruchu 1. Polska. Nie widzę, jak dotrą do wyborców, a ich program nie zawiera dwóch istotnych rzeczy:

        – ograniczenia finansów na kampanię wyborczą i zmniejszenia liczby posłów, jak to zrobiono we Francji.


        W sanktuarium półprawdy

        Z dużą reklamą pojawiła się dwutomowa „cegła” na temat stosunków polsko-żydowskich, a w głównych mediach twierdzono, że mówi o 200.000 Żydów zamordowanych przez Polaków podczas okupacji. Choć miałem w tym samym czasie być na koncercie Janka Pietrzaka, zmusiłem się do „zaszczycenia” tej prezentacji w Muzeum Historii Żydów Polskich.         Był to zlot Żydów, szabesgojów i lemingów, którzy nawet nie mieścili się w głównej sali tej instytucji. Podczas prezentacji okazało się, że nie padły słowa o ponoć masowym mordowaniu Żydów przez Polaków. Zgromadzeni na scenie autorzy mówili o tym, co się działo w kilku powiatach okupowanej przez Niemców Polski.

        Potem im zadałem pytanie:

        – ile na terenie powiatu Nowy Targ zmordowano Żydów, a ilu Polacy uratowali, na co nie dostałem odpowiedzi,   – choć w 388 domach zakonnych przechowywano dzieci żydowskie, a tylko 65 księży i zakonnic ma medale Yad Vashem – na to pytanie nie było też odpowiedzi,

        – czemu tylko 11 z 151 członków Klubu Dzieci Holokaustu zadało sobie fatygę załatwienia swym wybawcom medalu „Sprawiedliwych”. 

        Prezeska Klubu zaczęła twierdzić, że starają się, by dobroczyńcom medale zostały nadane. Na jej słowa podałem przykład członka klubu śp. pana Bieńka, który złożył dwa razy wniosek o nadanie medalu mej ciotce, która go uratowała, i dwa razy został on słownie odrzucony, bo przedstawiciel Yad Vashem stwierdził, że on, obrzezany, pół-Żyd, nie był... zagrożony.

        W końcu ktoś powiedział, że pewna Żydówka z Toronto przez lata przesyłała swej wybawczyni, a potem jej krewnym 50 dolarów miesięcznie. Tak, warto o niej pisać, ją chwalić, ale gdzie są inni uratowani? No cóż, byłem na tej sali „kanarkiem” między wróblami.

Aleksander Pruszyński

Opublikowano w Teksty
piątek, 20 kwiecień 2018 07:37

Toronto - Warszawa (16/2018)

pruszynskiToronto - Warszawa

Zdumiewające, że podległa Rzymowi Cerkiew greckokatolicka czci ludzi, o których satanizmie mówił i pisał bł. bp Grzegorz Chomyszyn. Dziwny jest jednak brak reakcji na to Watykanu i Konferencji Episkopatu Polski. 

Pod pomnikiem Katyńskim mimo podłej pogody sporo rodaków oraz notabli różnego szczebla. Potem przydługie mowy w sali parafii św. Kazimierza. 

        Niestety, mi nie dano słowa, a chciałem przypomnieć o walce o dobre imię Polski. Na szczęście sporo rodaków podpisało apel dr Kurek o kontynuację ekshumacji w Jedwabnem.

        Pogoda spowodowała, że pracownicy Pearsona masowo zostali w domu i nie wyładowano bagaży pasażerów samolotu LOT-u, którzy nim przylecieli do Kanady. Dlatego nie było miejsca na nasze bagaże i bez nich wylądowaliśmy spóźnieni o pięć godzin w Warszawie, gdzie inny świat, zielono i ciepło, a nie jak w Toronto moc śniegu i plucha.


        Kolejna pomoc

        Śmiem twierdzić, że kolejna nawała ogniowa Żydów przeciw Polakom skończy się jak poprzednie dzięki interwencji Naszej Królowej Matki Pana Naszego. 

        Zaczyna się wielka konfrontacja Żydów z Palestyńczykami, co spowoduje, że tym mimo wszystko zajmie się opinia świata, ale czy naprawdę sami Polacy nie mogą się obronić?


        Właściwa osoba

        Pani Anders została ostatnio skrytykowana przez lewków, że wydano na jej podróże 600.000 zł. Nie ubóstwiam tej Pani, ale dobrze jest, że jeździ tu i tam, a nie odrywa od roboty innych, a dieta zielonych 60 to, mówiąc szczerze, Caritas. 

        Jedyna uwaga, że jak ma już posadę, to po cholerę jeszcze jest senatorem, czy jedna pensja i emerytura USA to za mało? 


        Ciekawe

        Zdumiewające, że podległa Rzymowi Cerkiew greckokatolicka czci ludzi, o których satanizmie mówił i pisał bł. bp Grzegorz Chomyszyn. Dziwny jest jednak brak reakcji na to Watykanu i Konferencji Episkopatu Polski. 

        Moc katolików zastanawia się, czemu Episkopat daje się wciągnąć w fałszywe gesty pojednania, nie reaguje na przypadki gloryfikacji rezunów przez greckokatolickich duchownych i nie upomina się o ekshumację i chrześcijański pochówek ofiar rzezi wołyńskiej. 

        Episkopat też nie protestował przeciwko uznaniu heroiczności cnót abp. Andrzeja Szeptyckiego, autora listów gratulacyjnych dla Adolfa Hitlera i Józefa Stalina, człowieka, który ponosi moralną odpowiedzialność za ludobójstwo na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.


        Co dalej?

        PiS nie chce ostro odpowiedzieć na żydowskie ataki, obawiając się ewentualnych kłopotów w stosunkach z USA. Twardemu elektoratowi PiS-u coraz mniej podoba się jego miękkość w stosunku do żydowskich żądań. Czy to nie cel żydowskich ataków, oddzielić PiS od wyborców, przywrócić do władzy w Polsce partie i siły Żydom bardziej posłuszne?

        Przecież przed dojściem PiS-u do władzy przygotowano już ustawę sprzedającą polskie lasy, aby w ten sposób uzyskać środki na zapłacenie haraczu. Czy PiS zmężnieje, stanie w obronie polskich interesów, czy też padnie ofiarą własnej głupoty?

Aleksander Pruszyński

Opublikowano w Teksty
piątek, 13 kwiecień 2018 07:46

W Fundacji Kościuszkowskiej

pruszynskiW Fundacji Kościuszkowskiej

        Część Żydów, jak moja koleżanka z piaskownicy Małgosia Rubel, pojechała nie do Wiednia, a do Danii. Tam też pojechało 58 byłych wysoko postawionych Żydów i Gomułka kazał im z funduszy wywiadu kupić sklepy i mieszkania.

Po rozpoczęciu się antypolskiej kampanii w mediach napisałem list do Fundacji, oferując odczyt pt. „Ile Żydzi Polakom zawdzięczają”.

        Od tego czasu zacząłem dostawać ich komunikaty, a nagle zawiadomienie, że będzie tam panel na temat Marca 1968 r. z podaniem osób do tego zaproszonych.

        Ponieważ byli to tylko ludzie związani z instytucjami żydowskimi, jak imć Żbikowski, który niedawno oświadczył, że łatwiej było Żydom przeżyć w koncentraku niż wśród Polaków, i żona głównego polakożercy imć Grossa, postanowiłem wybrać się tam, by prezentować polski punkt widzenia.

        W pięknej sali zebrało się do 90 osób, głównie powyżej 70. roku życia, i impreza rozpoczęła się prelekcją wspomnianego „prawdomównego” Żbikowskiego.

        Potem niczego nowego nie usłyszałem, ale zapomniano dodać, jakim cudem zaczął się Marzec.

        Po kilku wystąpieniach uczestników spotkania dorwałem się do głosu i mniej więcej powiedziałem:

        Nie powiedziano dotąd nic o genezie Marca, który był próbą obalenia Gomułki przez koterię żydowską wewnątrz PZPR oraz że Marzec dzieli się na cztery części:

        Marzec głównie polskiej młodzieży. Protestowała  przeciwko zaprzestaniu pokazywaniu sztuki „Dziady”, cenzurze i dyktaturze Gomułki. Moc z niej aresztowano, sporo wyrzucono ze studiów i ponoć 500 karnie powołano do wojska.

        Dalej był Marzec przeciętnych Żydów, którzy nie zajmowali wysokich stanowisk, a część ich dzieci nie zdawała sobie sprawy, że są pochodzenia żydowskiego.

        Był też Marzec „bananowych Żydów”, wysokich aparatczyków PZPR i państwa. To określenie pochodziło od tego, że uważano, iż ich dzieci jedzą drogie wówczas banany. Tych Gomułka kazał przenieść na niższe stanowiska z zatrzymaniem dotychczasowych wysokich zarobków, a dalej wszystkim Żydom dał prawo opuszczenia Polski.

        W wyniku tego wyjechało: 12 generałów, 200 pułkowników LWP. Podobna liczba wysokich dygnitarzy z MSW, których część zaczęła karierę w UB, 900 kadrowych pracowników KC i KM, dwóch wiceministrów, 50 dyrektorów departamentów w różnych ministerstwach, moc wicedyrektorów. Dalej, sporo prokuratorów, sędziów, dziennikarzy, profesorów.

        Był też Marzec Polaków. Ci nie mieli prawa wyjazdu i tego zazdrościli Żydom. Patrzyli z uśmiechem, jak jedne kanalie kopią drugie kanalie, choć moc Polaków stało się zwolennikami antyżydowskiej sitwy „Partyzantów”, czyli ludzi Mieczysława Moczara. Sporo też Polaków poszukiwało krewnych żydowskich, by móc opuścić „raj Gomułki”.

        W Wielki Czwartek spotkałem w kościele na Rakowieckiej 15 członków rodziny książąt Radziwiłłów i hrabiów Platerów, a po mszy zapytałem, dlaczego wszyscy na raz tu przybyli.

        Moja matka – powiedziała hr. Plater z domu Radziwiłł – zamówiła mszę za szczęśliwy wyjazd nas do Izraela, bo mąż miał babkę Żydówkę.

        Część Żydów, jak moja koleżanka z piaskownicy Małgosia Rubel, pojechała nie do Wiednia, a do Danii. Tam też pojechało 58 byłych wysoko postawionych Żydów i Gomułka kazał im z funduszy wywiadu kupić sklepy i mieszkania.

        Potem przeczytałem skrót listu Żydówki, pani Miler, która napisała do marszałka Sejmu Płażyńskiego, że Żydzi wyjechali dobrowolnie, zrzekli się obywatelstwa dobrowolnie i dostali odprawę. 

        Więc jaka to „krzywda”  im się stała i pomawianie narodu polskiego za exodus Żydów jest bzdurą.

        Próbowano mnie uciszyć, ale w końcu powiedziałem to, co chciałem, a pierwsza część imprezy zakończyła się recitalem pana Markowicza.

        Później rozmawiałem z prezesem Fundacji, któremu powiedziałem, że w okresie takiej nagonki na Polaków byłoby dobrze, bym mógł wygłosić mój referat.

        Prezes negował istnienie żydowskiej nawały ogniowej na Polaków i twierdził, że Fundacja robi bardzo wiele dla obrony dobrego imienia Polski. Gdy mu chciałem dać mą książkę pt. „Ile Żydzi Polakom zawdzięczają”, to powiedział, że ma wiele książek, które najpierw musi przeczytać, i nie reflektują na mój odczyt, bo nie będzie... słuchaczy.

        Ale dopiero jakby taki odczyt się zorganizowało, to okazałoby się, czy dostojny Prezes ma rację.

Aleksander Pruszyński

Opublikowano w Teksty
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.