Inspektor ocenia stan nieruchomości w danym okresie, bazując na wizualnej inspekcji. Za skrzętnie ukryte wady inspektor zwykle nie odpowiada. Sprawdzane są wszystkie elementy domu – od fundamentów, poprzez wszystkie urządzenia mechaniczne; instalację elektryczną, do elementów zewnętrznych – dach, ściany, rynny, okna itd.
Zwykle inspektor ma specjalny notatnik, w którym zaznacza wszystkie uwagi. Po zakończeniu inspekcji – ów notatnik zostaje wręczony osobie zamawiającej inspekcję – czasami ze specjalnym poradnikiem mówiącym o tym, jak dom jest zbudowany i jak naprawiać jego poszczególne elementy.
Inspektor w wielu przypadkach jest w stanie określić przybliżony koszt poszczególnych napraw oraz czasami zasugerować potencjalnych wykonawców.
Nie należy oczekiwać cudów. To co jest skrzętnie ukryte przez sprzedających, może ulec przeoczeniu. Jednak doświadczony inspektor jest w stanie wychwycić większość poważnych problemów.
Czasami raport z inspekcji może pomóc uzyskać małą redukcję ceny – nawet już po zakończonych negocjacjach. Nie oznacza to wcale, bym sugerował słuchaczom, by zawsze wykorzystywali inspekcję do dodatkowych obniżek ceny.
- Wspomniałeś, że nie wszystko inspektor jest w stanie wychwycić. W związku z tym czy warto robić inspekcję? Jaki jest typowy koszt inspekcji?
Maciek Czapliński: Koszt zależy od firmy i od zakresu inspekcji. Typowy koszt kształtuje się na poziomie 250-450 dol.
Czy warto robić inspekcję? To zależy od wielu czynników, między innymi od wieku domu. Zrozumiałe jest, że im starszy dom, tym więcej elementów może wymagać naprawy.
Domy do 5 lat – najczęściej objęte są gwarancją i inspekcja często nie ma wiele sensu. Warto sprawdzić fundamenty i czy nie ma wody w piwnicy. W tym przypadku raport inspektora często bywa używany do negocjacji z firmą budowlaną lub NHWP, by uzyskać gwarancyjne naprawy.
Dom do 10 lat to ciągle nowy dom – nie ma zwykle większych problemów.
W tym przypadku również najczęstszymi problemami jest wilgoć w piwnicy i pęknięcia fundamentów. Oczywiście po takim okresie mogą się już pojawić pierwsze problemy z dachami czy piecami – jeśli były słabej jakości.
Domy około 15 lat – tu już często pojawiają się pierwsze poważniejsze problemy. Należy liczyć się z wymianą dachu, niektórych typów okien, czasami pieca czy klimatyzacji. Czasami pojawia się konieczność remontu łazienki – szczególnie w okolicach prysznica.
Domy 20 –30 lat – koniecznie należy zwracać uwagę na dachy, urządzenia mechaniczne, okna, łazienki oraz oczywiście ślady wilgoci w piwnicy. Jeśli nic nie było robione w domu w tym wieku – należy spodziewać się poważnych wydatków. Często również oprócz spraw technicznych należy liczyć się z inwestycjami wynikających ze względów estetycznych. 20-30-letnia kuchnia zwykle już nie zadowala żadnej pani domu – to samo często dotyczy łazienek.
Domy ponad 40 lat – powinny być sprawdzane, szczególnie jeśli nic nie było w nich robione. Należy spodziewać się wielu problemów technicznych głównie wynikających ze zużycia materiałów. Inspekcja jest najczęściej wręcz niezbędna.
Jakość budowanych domów często zależy od okresu, w którym były budowane. Na przykład domy budowane pod koniec lat 80. i początku 90. – w szczycie boomu budowlanego – były często budowane szybko, tanio i byle jak. Dziś, pomimo że minęło tylko 15-16 lat – są one często wręcz w złym stanie technicznym i wymagają generalnych remontów. Objawy zaniedbania są często widoczne gołym okiem: pognite drewniane okna i drzwi garażowe, które nigdy nie były właściwie pomalowane; podnosząca się dachówka przypomina o potrzebie natychmiastowej wymiany. Wystarczy na przykład przejechać się w okolicy tuż na zachód od Square One w Mississaudze – by zobaczyć wiele takich przykładów.
Innym zjawiskiem są domy budowane w latach 70. Powszechnie stosowano wówczas kable elektryczne z drutu aluminiowego. Nie jest to żaden poważny problem techniczny i jak się tego spodziewamy, to łatwo jest klientów przygotować i wytłumaczyć im obecność aluminium.
To samo dotyczy innych potencjalnych "szkodliwych" substancji, których szkodliwość jest czasami nadmiernie nagłaśniana – na przykład dotyczy to UFFI czy Vermiculate Insullation.
Doświadczony agent czy inspektor, znając wiek domu oraz buildera – z góry jest w stanie przewidzieć pewne problemy.
Ważne jest też, od kogo się dom kupuje. Istnieją właściciele, którzy domy niszczą i prawie nowy dom może wymagać całkowitego remontu. Na drugim biegunie są właściciele, którzy nawet dom stary utrzymują w bardzo dobrym stanie. Trzeba przyznać, że najczęściej domy Europejczyków są bardzo zadbane i właściwie pielęgnowane.
Chciałbym podkreślić, że dom 30-40-letni, a nawet starszy, jeśli był pielęgnowany – zwykle może być bardzo dobrym zakupem. Nie ma zwykle żadnych problemów strukturalnych, gdyż wówczas budowano jeszcze bardziej w stylu europejskim, czyli zewnętrzne ściany były z tak zwanej "solid masonry", czyli cegły i pustaka. To daje tym domom ogromną wytrzymałość oraz łatwość rozbudowy – na przykład dodanie drugiego piętra nie sprawia żadnych problemów.
Na zakończenie wspomnę o samych inspektorach. Niestety, jest to ciągle rozwijająca się nowa dziedzina, w której regulacje są jeszcze nie bardzo jasno określone. O ile większość inspektorów ma dobre podstawy i znajomość produktu, to równie wielu jest tam z przypadku, a właściwie z miłości do pieniędzy. Nie chcę tu powiedzieć, że wszyscy inspektorzy są źli. Natomiast uczulam wszystkich, by wybierając inspektora, zapytać o jego doświadczenie oraz być może popytać wśród znajomych o rekomendacje.
Maciek Czapliński
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Mississauga