Wystawa "Katyń 1940 – Smoleńsk 2010"
Klub Gazety Polskiej w Toronto informuje, że mimo różnych trudności, w sobotę, 12 stycznia 2013 r., odbyło się w pięknej, głównej rotundzie Toronto City Hall otwarcie zorganizowanej przez nas wystawy "Katyń 1940 – Smoleńsk 2010". Ostateczną decyzję zezwalającą na prezentację przygotowanych materiałów uzyskaliśmy dopiero na 24 godziny przed terminem otwarcia ustalonym w umowie podpisanej na początku grudnia 2012, co utrudniło nam rozreklamowanie wystawy w sposób przez nas planowany, ale i tak przybyła liczna grupa Polonii.
http://www.goniec24.com/goniec-turystyka/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=830#sigProId2107ed3ce6
Wystawa jest przeznaczona głównie dla anglojęzycznych mieszkańców naszego miasta (jest więc w całości w języku angielskim) i będzie prezentowana przez cały tydzień (do 18 stycznia włącznie) w godzinach otwarcia ratusza. Wstęp jest oczywiście bezpłatny. Miejsce, które wybraliśmy, jest tak powszechnie znane i odwiedzane tłumnie przez mieszkańców Toronto i turystów (charakterystyczny modernistyczny budynek ratusza został zbudowany w latach 60. według projektu fińskiego architekta Viljo Ravela), że uznaliśmy je za doskonałe dla prezentacji wystawy szerszej publiczności.
W poniedziałek, 14 stycznia, wystawę zwiedziła również przebywająca właśnie z wizytą w Toronto pani Magdalena Merta, wdowa po tragicznie zmarłym w Katastrofie Smoleńskiej wiceministrze kultury i dziedzictwa narodowego śp. Tomaszu Mercie.
Oto tekst krótkiego przemówienia przewodniczącej Klubu Gazety Polskiej w Toronto wygłoszonego w czasie otwarcia wystawy:
Szanowni Państwo,
Katyń i Smoleńsk, każdy z nas, Polaków, zna tragiczną wymowę tych słów. U każdego z nas wywołują one lawinę emocji i skojarzeń. Żal, ból, poczucie straty, ale też poczucie ogromnej krzywdy i niesprawiedliwości. Mimo iż obydwie te tragedie rozdziela 70 lat, mają one zaskakująco wiele wspólnego i obydwie często są określane jako bezprecedensowe we współczesnej historii. Łączy je cierpienie ofiar, ból ich rodzin i bliskich, ale też fakt, że w obu utraciliśmy wspaniałych, światłych obywateli i patriotów. Nigdy nie wolno nam o nich zapomnieć.
Katyń to wciąż krwawiąca rana w polskiej świadomości, ale jednocześnie wyrzut sumienia światowej opinii publicznej. Mimo upływu 70 lat nie doczekaliśmy się sprawiedliwości. Żaden ze sprawców Zbrodni Katyńskiej nigdy nie poniósł żadnej odpowiedzialności, a jak Państwo wiedzą, w chwili obecnej Rosja odwołuje się od wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości uznającego Masakrę Katyńską za zbrodnię ludobójstwa. Odmawia się nam nawet tego!
W Smoleńsku historia zatoczyła koło. Polska delegacja na czele ze śp. Pamięci Panem Prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego małżonką Marią zginęła tragicznie w drodze na uroczystości upamiętniające ofiary Zbrodni Katyńskiej. Wskutek niedopełnienia przez organy państwa konstytucyjnego obowiązku dbałości o polski interes narodowy również tutaj wyjaśnienie okoliczności Katastrofy Smoleńskiej i ewentualne pociągnięcie do odpowiedzialności winnych zaniedbań wydaje się nadal odległe. 10 kwietnia mijają już trzy lata i musimy zrobić wszystko, byśmy nie musieli czekać następne 70 lat!
Obie tragedie niestety łączy też przeraźliwy cynizm tych, którzy chcieliby ukryć prawdę za zasłoną kłamstw i półprawd oraz wymuszających milczenie. Nie wolno nam się nigdy na to godzić! Głoszenie prawdy to nie tylko nasz chrześcijański obowiązek, ale też nasz obowiązek obywatelski. Jak Państwo dobrze wiedzą z własnego doświadczenia, nie jest to łatwe i czasami wymaga dużej odwagi, ale przetrwać jako Naród możemy tylko budując naszą tożsamość na Prawdzie i wartościach chrześcijańskich.
Katyń i Smoleńsk łączy też obojętność międzynarodowej opinii publicznej. Nie wszystko daje się tutaj wytłumaczyć potrzebami doraźnej polityki i unikaniem kłopotliwych pytań. Czasami winny jest temu zwykły brak wiedzy społeczności międzynarodowej. Dlatego naszym patriotycznym obowiązkiem jest przekazywanie prawdziwych informacji i ciągłe przypominanie o sprawach dla nas, Polaków, ważnych, gdziekolwiek na obczyźnie żyjemy. Mamy nadzieję, że na miarę naszych skromnych możliwości, organizując dzisiejszą wystawę, choć trochę przyczynimy się do wypełnienia tej misji. Dlatego tak ważne dla nas było pokazanie tej ekspozycji właśnie tutaj, w ratuszu, w miejscu dostępnym i odwiedzanym przez wszystkich mieszkańców naszego miasta.
Korzystając z okazji, chcielibyśmy podziękować wszystkim, którzy wsparli naszą inicjatywę, a w szczególności Radnemu z 5. Okręgu Wyborczego Etobicoke-Lakeshore Peterowi Milczynowi. Jeszcze raz dziękujemy wszystkim za przybycie.
Wiceprzewodniczący
Klubu Gazety Polskiej
Dariusz Melon
Przy opłatkowym stole
Jest w moim kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny,
Przy wzejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,
Ludzie gniazda wspólnego, łamią chleb biblijny,
Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie.
C.K. Norwid
Cytując Norwida, myśli z odrobiną nostalgii ulatują na chwilę do stron ojczystych, przywołując Cud Narodzenia Dzieciątka Jezus, magiczny wieczór wigilijny z białym opłatkiem i uroczystą pasterkę.
Opłatek – symbol pokoju, pojednania i przebaczania, najpiękniejszy zwyczaj wieczerzy wigilijnej, jaki przenieśliśmy z kraju rodzinnego, wciąż utwierdza w przekonaniu, że przy opłatkowym stole roztkliwiają się najtwardsze serca, a słowa najlepszych życzeń wraz z kruchą bielą opłatka, przemieniają ludzkie serca, odkrywając nowe pokłady dobra, aby w nich mógł znów zamieszkać Ten co "W żłobie leży".
Piękne spotkanie przy opłatkowym stole, miało miejsce 5 stycznia 2013 r. w sali bankietowej Domu Kombatanta przy 206 Beverley w Toronto, zorganizowane przez Koło Pań "Nadzieja", działające pod skrzydłami SPK nr 20. Wystrój sali, staraniem samych członkiń, jak wyjęty z "Baśni tysiąca i jednej nocy", a wieczorowe kreacje gości wypełniających miejsca przy stołach dodawały elegancji, tworząc uroczysty nastrój oraz miłą i przyjazną atmosferę.
Spotkanie rozpoczęła "Parada kolędników", która z oprawą muzyczną, rozśpiewanym kolędą korowodem z migocącym w dłoniach światłem świec, weszła na salę, wprowadzając tym poczucie rodzinnego ciepła i przynależności do wspólnoty chrześcijańskiej. Po tym występie prezes Koła Pań, Halina Drożdżal, w serdecznych słowach powitała zebranych, dokonując prezentacji gości honorowych. Byli to: prezes KPK p. Teresa Berezowska, wiceprezes KPK p. Jan Cytowski, prezes KPK Okręg Toronto Juliusz Kirejczyk z małżonką, prezes SPK nr 20 p. Zofia Śliwińska, rzecznik prasowy KPK p. Krystyna Sroczyńska, komendant 114 Placówki SWAP Krzysztof Tomczak z małżonką, sekretarz SPK Irena Kremblewska, przewodnicząca Komisji Opieki Społecznej przy KPK p. Albina Polatyńska, redaktor "Nowego Kuriera" p. Jolanta Cabaj, członek Zarządu SPK Oddział nr 20 p. Beata Bazak i prezes chóru św. Cecylii "Echo" przy kościele św. Stanisława Kostki w Toronto p. Jan Borkowski.
Po ciepłych słowach powitania nastąpiła chwila refleksji, w której Joanna Drożdżal przywołała wspomnienia przeżyć od lat związanych z opłatkowym kolędowaniem przekładającym się na pokój, radość i miłość, "bo nikt w ten wieczór samotny być nie może". Chwila refleksji zakończona została strofami: "Dzielmy się opłatkiem, jak chlebem codziennym, polskim obyczajem od wieków niezmiennym….", po czym nastąpiło dzielenie się opłatkiem.
Następnie odmówiona została modlitwa przed posiłkiem, wystrzeliły szampany i podano wyśmienity obiad, a na deser kawę i pyszne domowe ciasta. Delektując się deserem wszyscy z nieukrywanym zainteresowaniem i zadowoleniem odbierali przygotowany we własnym zakresie program artystyczny według scenariusza sporządzonego przez Wandę Bogusz.
Rolę konferansjera pełniła Joanna Drożdżal. Gwiazdą wieczoru w pięknych kolędach była Teresa Klimuszko przy akompaniamencie muzycznym Teresy Mazurek – akordeon i Marioli Frąckowiak – skrzypce. Poezję bożenarodzeniową prezentowały: Maryla Zdyb, Wanda Bogusz i Basia Mazurek-Giallo ze swoim 3-letnim synkiem Michałkiem, który rozbawił publiczność "wrodzonym talentem aktorskim".
Zabierając głos, goście honorowi wypowiadali wiele słów uznania dla Koła Pań "Nadzieja", życząc dalszych osiągnięć w działaniach charytatywnych, jak i na rzecz środowiska polonijnego, dziękując też za zaproszenie na to radosneucztowanie. Dodatkową atrakcją wieńczącą spotkanie były prezentowane przez panie suknie balowe na rozpoczynający się karnawał.
Na zakończenie prezes Halina Drożdżal odczytała życzenia i podziękowania nadesłane z okazji świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku od osób, które wyrażają swoją wdzięczność za otrzymane wsparcie finansowe, i podziękowała zebranym za wspólne kolędowanie przy opłatkowym stole, życząc wszystkiego co najlepsze na Nowy Rok 2013.
Wchodząc w Nowy Rok z dobrymi życzeniami, życzmy sobie, aby nie zanikała nasza tradycja dzielenia się opłatkiem, a pieśń kolędowa przekazywana z pokolenia na pokolenie łączyła polskie serca, jak posiadający magiczną moc biały opłatek.
Wanda Bogusz
Koncert i tradycja
Zmarły 29 grudnia 2012 roku biskup Ignacy Tokarczuk w czasie swego spotkania z wiernymi w Toronto powiedział: My, Polacy, mamy dobre tradycje, piękne tradycje.
Powinniśmy pielęgnować nasze tradycje. Często jest jednak tak, że człowiek, który ma jakieś szczęście, nie umie się nim cieszyć. Nie umie wręcz go dostrzec. Czasami poniewiera swoim skarbem. Ale życie co jakiś czas przypomina o wartościach. Często przypomina w sposób ukryty, pozornie niewidoczny.
fot. Marek Gołdyn
Znajoma, która pracuje w jednym z dużych banków kanadyjskich na jednym z górnych pięter drapacza chmur, opowiedziała mi swoje spostrzeżenia z wizyt na różnych piętrach budynku. Mianowicie nie zauważyła wśród zatrudnionego personelu banku osób z kolczykami w nosie, brwiach, wargach, osób z widocznymi tatuażami. A przecież oficjalnie jest równość. Mówiąc w pewnej przenośni, przynajmniej kilka osób z kolczykiem w nosie na kilka tysięcy zatrudnionych w wieżowcu winno się spostrzec. Oficjalnie idziemy z postępem, idziemy za liberalną kulturą i swobodami. Ale jednak kierownicy dobierający personel w jakiś dziwny sposób trzymają się tradycji. Oficjalnie twardo, wręcz restrykcyjnie, są uregulowane w prawie kanadyjskim warunki przyjmowania do pracy. Nie można kogoś nie przyjąć do pracy ze względu na jego wygląd. Przypuszczam więc, że proces selekcji dokonuje się niejako w sposób niezależny. Koledzy i znajomi, którzy mówią sobie o wolnych miejscach pracy, którzy rekomendują swoich znajomych do pracy, a później kierownicy, którzy przyjmują do pracy, dokonują często chyba nieświadomie, bo wypływającej z podświadomości, konserwatywnej selekcji. No bo jak to zjawisko selekcji inaczej wytłumaczyć?
Inne zdarzenie. U znajomej w biurze na praktyce studenckiej było zatrudnionych 30 studentów. Po praktyce zatrudnione zostają trzy dziewczyny na stałe. Jedna z nich po jakimś czasie pyta się swojego kierownika, dlaczego zdecydował się wybrać właśnie ją z grona 30 praktykantek? Oto odpowiedź jej kierownika: College można ukończyć z wynikiem od C+ do A. Pewne braki wiedzy można nadrobić w trakcie pracy. To, czego nie można nadrobić w pracy, i to, czego nie można zmienić, to charakter człowieka. Nie można lub bardzo trudno jest zmienić nawyki dorosłego już człowieka. Dlatego przyjmując pracownika, patrzę się oprócz jego wiedzy na jego soft skills, na jego charakter, umiejętność współżycia, życzliwość, pomocność, na sprawiedliwy osąd kolegów, wyczucie piękna, na to, jaki on jest. Unikam w ten sposób później konfliktów w podległej mi grupie, praca idzie szybciej i jest mniej stresu dla mnie i dla moich podwładnych.
Innym klasycznym przykładem jest ubiór i kwestia ikony Ameryki – dżinsy. W wielu biurach, w szkołach, nawet w piątki nie pozwala się pracownikom przychodzić w dżinsach. Ale gdyby tak przyjrzeć się bliżej, to przecież tradycja chodzenia w dżinsach ma już prawie 100 lat! Teoretycznie już dawno zwyczaj noszenia dżinsów, szczególnie na kontynencie północnoamerykańskim, powinien się zaliczać do konserwatywnego stylu ubierania się. A jednak tak nie jest. Konserwatyzm ubioru w stylu europejskim przeważa w większości biur.
Inne zdarzenie. Mój znajomy przeprowadził mały test socjologiczny w swoim biurze i przyglądał się współpracownikom, z których znakomita większość miała wyższe profesjonalne wykształcenie. Biuro znajduje się w naszym torontońskim wielokulturowym środowisku. Wyszło mu, że większość osób pracujących to osoby wierzące i praktykujące: sikhowie, muzułmanie, buddyści, chrześcijanie, hindusi, osoby uczęszczające na cotygodniowe modlitwy do świątyń i kościołów. Czy to jest przypadek, czy to nie jest przypadek, że właśnie takie osoby w większości przeszły selekcję i dostały prestiżową pracę?
fot. Stanisław Wyka
A więc są pewne cechy, które nas różnią, pewne subtelności, które powodują, że jesteśmy inni, że zostajemy przyjęci do lepszej pracy, dostajemy lepsze wynagrodzenie.
Często się nie zastanawiamy, dlaczego tak jest. Dlaczego dostaliśmy lepszą pracę? Może kiedyś rodzice zaprowadzili nas na koncert kolęd, może poszliśmy z rodzicami na jasełka, może śpiewaliśmy kolędy z babcią, może w naszym zachowaniu, w naszym stosunku do innych odbijają się lekcje religii?
A więc czy warto trzymać się tradycji? Czy warto organizować koncerty kolęd?
Już po raz drugi w kościele Our Lady of Sorrows Roman Catholic Church przy stacji metra Royal York w Toronto pan Maciej Jaśkiewicz, dyrektor muzyczny orkiestry Toronto Sinfonietta, i pani Maria Leśniak, dyrektorka muzyczna chóru Agnus Dei przy pomocy finansowej Konsulatu Generalnego RP w Toronto zorganizowali koncert kolęd pod nazwą "Bóg się rodzi".
Po tym koncercie można śmiało powiedzieć: tylko prawdziwa współpraca przynosi rezultaty. Toronto Sinfonietta połączyła siły z chórem Agnus Dei i ponownie wyszedł wspaniały koncert. Pan Maciej Jaśkiewicz i pani Maria Leśniak miesiące całe pracowali nad koncepcją i przygotowaniem tego koncertu, nie licząc zasług i nie patrząc na osobiste zyski. Taka współpraca jest trudna, obie strony muszą traktować się z szacunkiem, a artyści są wrażliwi i łatwo ich urazić.
Efektem współpracy był drugi już koncert bożonarodzeniowy nie mający sobie równych. Rozmawiałem potem z wieloma osobami, wypytywałem się i wszystkie wyraziły tę samą bardzo dobrą opinię.
fot. Stanisław Wyka
Centralnym punktem programu był "Magnificat" Marcina Józefa Żebrowskiego. Napisany około 250 lat temu (dokładnej daty nie znamy) przez pokornego mnicha klasztoru paulinów na Jasnej Górze. Koncert Żebrowskiego jest arcydziełem na skalę europejską. Warsztat muzyczny Żebrowskiego nie ustępuje kunsztowi takich mistrzów baroku, jak Vivaldi, Haendel czy Bach.
Inne pozycje reprezentujące polski barok to "Veni Consolator" Damiana Stachowicza oraz "Jesu, spes mea". Wszystkie trzy utwory natchnione, głęboko religijne i przepiękne. Są nie tylko doskonałymi kompozycjami. Słychać w nich słowiańską miękkość melodii i zadzierzystość tanecznych rytmów.
Solistami byli para doświadczonych śpiewaków i dwie młode sopranistki. Maciej Jaśkiewicz dobiera swoich solistów niesłychanie skrupulatnie. Widać było, że ich umiejętności i techniczne możliwości były w koncercie właściwie wykorzystane. Młoda Paulina Świerczek (soprano) jest wschodzącą gwiazdą wokalistyki, wyjątkowo sprawna koloratura. Kasia Konstanty (soprano) dysponuje pięknym głosem, znakomicie nadającym się do muzyki dawnej. Małgorzata Maye zademonstrowała również umiejętność dostosowania głosu do muzyki oratoryjnej. Mogliśmy już zapomnieć, że jest to przede wszystkim śpiewaczka "klasyczna". Michał Kuleczka też przypomniał nam, że jest nie tylko śpiewakiem operetkowym. Czuje się on równie swobodnie, śpiewając muzykę dawną.
Ten koncert przypomniał nam po raz kolejny, że mamy niezwykle utalentowane środowisko polskich muzyków mieszkających w Ontario (Kasia Konstanty mieszka w Hamilton, Paulina Świerczek studiuje w Rochester w USA, w orkiestrze siedzi kilku wybitnych muzyków). Pobudzanie tego środowiska do aktywności było zawsze jednym z celów działalności pana Macieja Jaśkiewicza. Pamiętajmy o tym, chodząc na koncerty!
Bohaterem tego popołudnia był jednak chór Agnus Dei. Chór pilnie pracuje pod kierownictwem pani Marii Leśniak. Zespół ten stale rośnie i podnosi swój poziom. Wykonane pieśni świadczą o coraz wyższym kunszcie śpiewaczym tego zespołu. Nic dziwnego, że dołączają do niego wciąż nowi śpiewacy szukający ambitniejszego repertuaru chóralnego i marzący o wielkich koncertach muzyki oratoryjnej.
Chór wspierany był przez Macieja Jaśkiewicza (w programie koncertu znalazły się też jego piękne opracowania naszych polskich kolęd). Doświadczenie Macieja Jaśkiewicza i znajomość repertuaru oratoryjnego są niesłychanie pomocne w podnoszeniu poziomu chóru.
Maestro Jaśkiewicz był też dyrygentem utworów wykonanych z orkiestrą. Niewielka Toronto Sinfonietta brzmiała stylowo w delikatnych akompaniamentach arii i chórów. Pan Jaśkiewicz skrupulatnie użył do tego koncertu typowych instrumentów popularnych w okresie baroku: obojów, rogów, małych organów i trąbki piccolo. Efekt brzmieniowy był zadziwiający. Piękna akustyka kościoła dodatkowo wzbogaciła te brzmienia.
Duet artystów Maria Leśniak – Maciej Jaśkiewicz myśli o następnych koncertach. Opowiadają oni o nadchodzących planach, myślą, jak zebrać jeszcze większą grupę chórzystów, jak zachęcić sponsorów i znaleźć więcej polskich kościołów zainteresowanych takimi koncertami. Współpraca i poparcie proboszczów naszych parafii będzie tu najważniejszym składnikiem przyszłych sukcesach tej ambitnej grupy.
Głównym sponsorem koncertu był Konsulat Polski w Toronto. Wykonawcy opowiadali mi, jak bardzo są wdzięczni naszej placówce i konsulom za życzliwość i pomoc. Szczególne podziękowania za współpracę należą się konsulowi Jopkiewiczowi. Wspólnie jesteśmy w stanie przypomnieć Polonii, jakie skarby muzyczne posiadamy. Możemy zaznajomić kanadyjską publiczność z muzyką, której nigdy nie słyszała i o której nigdy nie słyszała.
Profetycznie prawie 15 lat temu powiedział biskup Tokarczuk w czasie spotkania w kościele św. Kazimierza przy ulicy Roncesvalles: My, Polacy, mamy dobre tradycje, piękne tradycje.
Janusz Niemczyk
Toronto
52. Konkurs Pisemny na:"Najpiękniejsze wypracowanie w języku polskim"
Niedawno obchodziliśmy 50. rocznicę założenia Związku Nauczycielstwa Polskiego w Kanadzie. Pracy tej organizacji dla naszej społeczności polonijnej nie da się ocenić i naszej wdzięczności nie wyrażą żadne odznaczenia. Od 52 lat organizowany jest Konkurs Pisemny na "Najpiękniejsze Wypracowanie w Języku Polskim", który jest sponsorowany przez Fundację im. Adama Mickiewicza w Kanadzie. W ubiegłym roku zmieniono zasady konkursu i nie uczestniczyli w nim uczniowie najmłodszych klas. W roku 2012 wypracowania pisało 2757 uczniów z 42 szkół na terenie Kanady. Najwięcej wypracowań pisali uczniowie z polskich szkół w Mississaudze w Ontario: Saint Pio of Pietrelcina, Szkoły im. M. Kopernika-John Cabbott i Polskiej Szkoły im. sen. S. Haidasza. Najwięcej pierwszych nagród przyznano uczniom ze Szkoły im. Jana Pawła II w Calgary w Albercie. Tematy wypracowań były bardzo ciekawe, od patriotycznych, do osiągnięć sportowych. W każdej z grup wiekowych przewijały się dwa tematy: "Życie i osiągnięcia Marii Skłodowskiej-Curie" i "Życie i nauczanie Jana Pawła II". Bardzo trudno jest zrozumieć osiągnięcia naukowe Marii Skłodowskiej-Curie i ich znaczenie dla współczesnego świata bez dobrej znajomości podstaw fizyki i chemii. Natomiast nauczanie Jana Pawła II dociera do każdego.
Czasami zadajemy sobie pytania, po co organizowane są te konkursy, po co nasze dzieci powinny uczyć się języka polskiego. Na te pytania odpowiadają uczniowie szkół polskich w Kanadzie w opracowaniach na temat: "Podróż do moich korzeni. Jakie znaczenie mają patriotyzm, kultura i mowa ojczysta?". Na ten temat tak pisze Piotr Pacut z klasy XII Polskiej Szkoły im. sen. S. Haidasza w Mississaudze w Ontario: "W czasach wielkiej globalizacji i mody wyjeżdżania za granicę coraz mniej ludzi umie zachować kulturę i mowę ojczystą swoich przodków. Wielu ludzi nie widzi sensu zachowania swojej kultury, szczególnie w krajach, gdzie ta kultura nie jest powszechna. Wiele rodzin w Kanadzie uczy dzieci kultury i tradycji swoich przodków. Niektórzy się fascynują swoją kulturą, a inni są obojętni. Jednak w mniejszy lub większy sposób kultura kształtuje człowieka i daje nam inną perspektywę. W krajach emigranckich jest tyle kultur, że można się zagubić. Kiedy mamy swoją kulturę, mamy coś, co nas różni od innych, mamy swoje reguły. Kultura otwiera nam drzwi do rozwijania się. Mowa ojczysta jest bardzo ważna, ponieważ pozwala nam komunikować się z naszymi rodzinami. Wielu Polaków łączy się, przynależąc do polonijnych organizacji. To kultura łączy tych ludzi, bez niej tracimy swoją osobowość. Patriotyzm ma również wielkie znaczenie. Kultura i patriotyzm mogą sprawić, że kraj lub cywilizacja nie zginie. To właśnie przez patriotyzm Polska mogła powrócić na mapę świata po 123 latach niewoli. Nie możemy tych wartości utracić".
Katarzyna Przystupa, klasa 11, grupa IV, Polska Szkoła św. Kazimierza, Vancouver, Kolumbia Brytyjska, nie ma wątpliwości, że należy uczyć się języka polskiego i cenić nasz hymn. "Będąc Kanadyjką urodzoną w polskiej rodzinie, bardzo sobie cenię polskie korzenie w kraju, gdzie wielokulturowość jest widoczna na każdym kroku i jest moją rzeczywistością. Na co dzień w moim życiu rozmawiam w szkole, odrabiam lekcje i funkcjonuję, posługując się językami angielskim i francuskim. Nawet tak daleko od Polski staram się podtrzymywać naszą kulturę i tradycje. Uczęszczam do sobotniej polskiej szkoły, tańczę w zespole ludowym POLONEZ i rozmawiam w domu po polsku z rodzicami i młodszą siostrą. Mieszkając w Kanadzie, w kraju wielokulturowym, jestem dumna, że umiem mówić po polsku, że mogę napisać list do swojej rodziny po polsku i że pochodzę z takiego pięknego kraju. Pamiętam miłe uczucie i radość, gdy w czasie zimowej olimpiady w moim mieście Vancouver koleżanki i koledzy z klasy gratulowali mi złotego medalu zdobytego przez Justynę Kowalczyk. W tym momencie byłam dla nich ambasadorem Polski."
Każdy z nas podnosi głowę, kiedy słyszy nasz hymn. Pisze o tym Maya Bielecki ze Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie Generalnym RP (Toronto, Ontario) w wypracowaniu na temat "Jaką rolę w życiu każdego narodu pełni hymn narodowy i jakie treści powinien zawierać?" : "Każdy kraj ma hymn narodowy. Gra się go na ważniejszych uroczystościach. Coś, co często słyszymy w hymnach,to słowa, które przypominają nam o wartościach kraju. Na przykład w polskim hymnie jest napisane... »za Twoim przewodem złączym się z narodem«. Ta zwrotka pokazuje jedną z wartości Polski, każdy Polak jest częścią narodu, miłuje kraj i innych Polaków. Hymny również podkreślają patriotyzm. Mówią o potędze kraju i o tym, że każdy człowiek należący do narodu powinien o niego dbać. Jedna z takich zwrotek w hymnie polskim to – »jeszcze Polska nie zginęła kiedy my żyjemy, co nam obca przemoc wzięła szablą odbierzemy...«. To jest dobry przykład powoływania ludzi do kochania i strzeżenia swojej ojczyzny. Śpiewając te słowa, człowiek czuje się bliżej ojczyzny. Przypomina mu się historia narodu i poświęcenie jego przodków dla kraju. Ponieważ hymn gra się, kiedy się jest razem z innymi ludźmi swojej narodowości, czuje się przynależność do tych ludzi i wielkość narodu. Również można być dumnym ze swojej ojczyzny szczególnie np. na olimpiadzie, kiedy grają hymn, kiedy ktoś wygra".
Tak bardzo się cieszyłam, kiedy grali ten hymn na olimpiadzie letniej w Londynie, i tak bardzo brakowało mi go na Euro 2012 w Polsce. Ale rośnie nam nowe pokolenie piłkarzy i w Polsce, i tu w Kanadzie. Michał Dzierlaga z Polskiej Szkoły im. Jana Pawła II w Edmonton w Albercie, miał co napisać w wypracowaniu "Moje osiągnięcia sportowe", bo ma na swoim koncie ponad dwadzieścia medali z różnych turniejów piłkarskich na terenie prowincji Alberta, w tym w większości złote i srebrne. Pisze: "Ja zawsze chciałem zostać sportowcem, chciałem być dobrym sportowcem, żeby pojechać na olimpiadę i reprezentować swój kraj. Najlepiej chciałbym zostać piłkarzem jak Messi czy Ronaldo". Michale, my też byśmy tego chcieli i tylko ciężko jest przyzwyczaić się do myśli, że może, kiedy Twoja drużyna wygra, będziemy słuchali "O Canada", a nie "Jeszcze Polska nie zginęła", chociaż może uda ci się zająć miejsce Kuby Błaszczykowskiego. Cieszy nas to, że uczysz się dobrze i potrafisz wspaniale łączyć sport z nauką. Gratulacje dla Ciebie i rodziców.
Bardzo racjonalne podejście do uprawiania sportu ma również Patryk Świerkosz z Polskiej Szkoły Średniej przy Katolickim Wydziale Oświaty w Hamilton w Ontario, podejmując temat "Sport to zdrowie, ale czy tylko? Jakie wartości i umiejętności kształtuje uprawianie sportu?". Patryk pisze tak: "Ruch fizyczny jest potrzebny i wskazany dla naszego zdrowia. Pomaga nam kształtować wewnętrzną dyscyplinę, np. punktualność, obowiązkowość i sumienność. Sport rozwija nam osobowość i pomaga stać się lepszym człowiekiem. Stwarza w nas szacunek dla ludzi, którzy są autorytetem i przykładem życia w grupie. Sport, który jest uprawiany zawodowo, może być bardzo niebezpieczny dla zdrowia fizycznego i psychicznego. Jest bardzo niebezpieczny, kiedy jest uprawiany w ekstremalnych warunkach z narażeniem zdrowia i życia zawodników". Mam nadzieję, że Michał Dzierlaga o tym dobrze wie, że sport zawodowy to nie tylko sława i duże pieniądze, ale i wiele wyrzeczeń.
Podczas Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie błogosławiony Jan Paweł II był patronem piłkarzy. Kiedyś przecież sam stawał na bramce. Teraz, kiedy w październiku 2013 ma zostać ogłoszony Świętym Janem Pawłem II, musimy o nim bardziej pamiętać i modlić się do niego.
Napisano już wiele modlitw, ale te napisane przez dzieci chyba najbardziej do niego docierają. Oto modlitwa napisana przez Athenę Koodoo z Polskiej Szkoły Sobotniej w Winnipegu w Manitobie w wypracowaniu: " Błogosławiony Jan Paweł II. Ułóż modlitwę do Jana Pawła II".
"Kochany Janie Pawle II.
Błagam Cię o pomoc dla tego świata,
Żeby wojny się skończyły,
Żeby wszystkie dzieci miały jedzenie na stole,
Żeby każdy bezdomny znalazł dom,
A każdy chory bezpieczne łóżko w szpitalu,
Żeby żołnierze nie musieli zabijać,
Proszę Cię o to, żeby każdy nauczył się kochać,
Błagam o pokój na świecie,
Proszę o świat, gdzie nikt nie musi się bać,
Proszę, by ludzie nauczyli się pracować razem,
Żeby dzieci mogły mówić jakim chcą językiem,
Żeby chłopcy i dziewczynki na całym świecie byli równi,
Proszę o świat, gdzie nikt nie musi się ukrywać,
Gdzie jesteśmy wszyscy specjalni,
Proszę o świat, gdzie kolor skóry i rasa nie są ważne,
Gdzie nieważny jest pieniądz i posiadłość,
Proszę o wolność, o którą Ty się tak mocno starałeś."
Ja do tego tylko mogę dodać. Janie Pawle II, proszę, aby wszystkie dzieci były bezpieczne w szkołach i aby nigdy więcej nie było takich tragedii jak w Newtown w Connecticut.
Proszę, aby wszystkie dzieci i rodzice mieli radosny i szczęśliwy Nowy Rok 2013.
Anna Paudyn
Toronto
The Emergence of Media: Humanity's Endgame (1)
This work of critical writing intends to look at the topic of media in contemporary society. This writing should be seen as the beginning of further attempts -- building on the insights of figures as diverse as Marshall McLuhan and the lesser-known media theorist Harold A. Innis, Canadian philosopher George Parkin Grant, Noam Chomsky, and Camille Paglia -- to extend towards a “unified field theory” of the relations between media and society.
It could be argued that the effect on society of the emergence of electronic mass media (and their immediate precursors such as cinema) has been profoundly underestimated by most thinkers, or interpreted in banal and fairly trivial terms. One point that can almost immediately be made is that there are considerable differences between the mass media before the emergence of the Internet as a mass medium, and afterwards. It could be suggested that the real birth of the Internet was in 1995, with the creation of the first websites which could be accessed by everyone who had a computer with an Internet connection. With ever-faster connections and ever-faster microcomputers (personal computers) the Internet spawned all kinds of new media developments that had never really been possible before, or had been prefigured only in some kind of fragmentary form. Thus, to look at the impact of the somewhat earlier media (mainly cinema, television, and the VCR) and then to try to examine the multifarious impacts of the post-1995 Internet, are largely separate questions.
As the Internet develops, we learn through different events and junctures about different aspects of its possible impact – such as the emergence of Amazon, of Napster, of political blogs, of MMORPGs, of Google, of MySpace, of YouTube, of Facebook, of SecondLife, of iTunes, of podcasts, of smartphones, and so forth. To briefly look at just one of these developments, Google has become the overwhelmingly dominant search-engine, and has been able to parlay that into vast commercial wealth. The only main alternative to Google one can probably think of today is A9, which is most prominently utilized now (as far as the author knows) by Amazon. There were also reports that some regional search engines in China and Korea were being hugely utilized.
In terms of human consciousness, it could be argued with a broad sweep, that the realm of modern media (mainly cinema, television, and Internet) constitutes a new type of reality, of various dimensions -- parts of which can also be stored and recreated for viewing or listening by most people.
Until the emergence of the mass Internet after 1995, the situation was that, while almost anyone could use a camcorder, there was no easy way of widely distributing personal content. In the pre-Internet days, the “video” content that could be given a truly mass-audience constituted only an infinitesimal portion of all videotape filmed. Of course, just having “video” content today theoretically available to everyone on the Web who wishes to view it certainly does NOT guarantee it a mass-audience. What can be seen is that much of Web content, even today, is driven by the inertia, resources, and economic as well as cultural power of vast media enterprises, franchises and brands. This weight of inertia goes back three to four decades, at least.
In the pre-1995 days, almost everything in media that was widely available was produced by a relatively small number of different types of professionals, such as Hollywood movie directors and network television producers. And the final say on virtually all the sounds, speech, and images which could become available to a truly large, mass-audience was further channeled through an extremely small number of effective decision-makers, or “gatekeepers”. However, the weight of the pre-1995 media is such that the hegemony of various media enterprises, franchises and brands, endlessly and almost effortlessly continues. In fact, an argument could be made that such phenomena as celebrity gossip websites have in fact intensified many people’s never-ending excitation over various entertainment and sports celebrities.
While eclectic material can theoretically be made available on the Internet, in most cases, it lacks the “authority”, “cool-factor”, and advertising muscle of such phenomena as Hollywood blockbusters, CNN news programs, or videogames created with multi-million dollar budgets. Indeed, the effect of the Internet is often just to mobilize and intensify a given “fan-base” – rather than to encourage any kind of eclectic philosophical thinking, reflection, or discussion. The Internet has arrived on the scene after more than four decades of extremely intensive image shaping by media such as television and electrically-enhanced popular music (formerly mostly existing in the category of rock music, and now given over largely to rap and hip-hop.)
The notion that so-called “televangelism” may be a major aspect of the current-day media that brings into question the idea that there is overwhelming antinomianism in current-day media culture, is highly dubious. It could be argued that “televangelism” (which in any case may have in fact peaked in the 1980s) is mostly just another form of entertainment, at considerable remove from more traditional understandings of religion and the religious experience. It also frequently trades on highly dubious misapplications of prophetic and apocalyptic traditions. And any serious comparison of the comparative social and cultural reach and influence of Hollywood as opposed to “televangelism” show the former as far, far more salient.
In regard to talk-radio, it could be argued that there is little there but a mostly mindless, jingoistic, ersatz patriotism whose main purpose appears to be to drive America into endless wars abroad.
As far as independent “art” films, documentaries, and so forth, nearly all of them can be seen as intensifying most of the trends and concepts prevalent today in most major Hollywood productions, rather than trying to give voice to a truly serious, constructive critique of current-day society.
It might also be noted that the mass-education system over the last three to four decades mostly failed to encourage any kind of “counter-ethic” to the prevalent media messages and images, thus resulting in the near-destruction of the possibility of nurturing a substantial number of more reflective, cultured, truly literate people in our society.
Partially based on a translation into English of the author’s original Polish-language text that appeared in Obywatel (The Citizen) 2001 no 2 (no 3) (Summer 2001) “Swiat mediow: mordercy kultury” (The world of media: killers of culture), pp. 23-24.
Jasełka 2012
Szkoła Polska im. Świętej Jadwigi Oshawa, Ontario
"Nie było miejsca dla Ciebie"
W sobotę, 16 grudnia 2012 roku, uczniowie Szkoły Polskiej im. Świętej Jadwigi w Oshawie przedstawili jasełka pt. "Nie było miejsca dla Ciebie".
Przedstawienie odbyło się w sali parafialnej kościoła Świętej Jadwigi.
Tytuł wystawionej sztuki był wzięty z pięknej sądeckiej kolędy. Chociaż w tej kolędzie Pan Jezus nie może znaleźć miejsca dla siebie, to w naszej inscenizacji Malutki Jezus urodził się w oshawskim Betlejem.
http://www.goniec24.com/goniec-turystyka/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=830#sigProId3e62791bad
Uroczystość rozpoczęła się o 13.30 i trwała dwie godziny.
Przedstawienie zostało zrealizowane z wielkim rozmachem i pietyzmem. Aktorzy wykazali się ogromnym talentem. Olbrzymie wrażenie wywarły na mnie dekoracje, stworzone na potrzeby przedstawienia.
Publiczność jak zawsze dopisała. Obecni byli honorowi goście, ksiądz proboszcz Stanisław Rakiej, ksiądz Krzysztof Janicki, przedstawiciele organizacji polonijnych, p. Stanisław Lasek z żoną, kurator Fundacji Reymonta i prezes Stowarzyszenia Sybiraków, p. Elżbieta Plusa z mężem z Credit Union oraz rodzice, uczniowie, absolwenci i sympatycy naszej szkoły.
Na scenę wyszła narratorka (Martynka Janota), która odczytała tekst opisu narodzenia Jezusa z Ewangelii św. Łukasza.
Światła zgasły. Cisza. Z podniesieniem kurtyny nadszedł moment rozpoczęcia długo oczekiwanego przedstawienia. Przenieśliśmy się w przeszłość, do Betlejem, jakie było ponad 2000 lat temu. Na wzgórzach stały białe domy osnute granatową nocą z tysiącami małych gwiazdek, a najjaśniej świeciła gwiazda betlejemska rzucająca światło na scenę. U podnóża miasta miała rozgrywać się akcja misterium bożonarodzeniowego.
Jasełka składały się z trzech scen. Pierwsza scena to Poszukiwanie noclegu przez Maryję (Izabela Sagan kl. 8) i Józefa (Paweł Majewski z kl. 8), którzy po bezowocnych prośbach o schronienie zdecydowali się przenocować w stajni.
W drugiej scenie była wielka polana z pasterzami przy płonącym ognisku i aniołami ogłaszającymi Wielką Nowinę. Ostatnia scena to Uboga Stajenka, w której Święta Rodzina z Jezuskiem w żłóbku, otoczona jest aniołami, pasterzami i krakowiankami, oraz uroczyste składanie darów. Dary i piękne modlitwy składali więc pasterze, krakowianki, dzieci i Trzej Królowie. Od pasterzy Malutkie Dzieciątko dostało koszyk jabłek, pyszną śmietanę w garnuszku i świeżutki chlebek. Dzieci z przedszkola mówiły... my, malutkie dzieci, do Ciebie idziemy, dziecięcą modlitwę w darze Ci niesiemy... i przyniosły modlitwę z prośbą o pokój, szczęście i zgodę na świecie. Przyniosły także swoje serduszka.
Pod koniec przedstawienia wystąpiła dyrektor szkoły, p. Stanisława Michalska. Podziękowała uczniom za wspaniałą grę, honorowym gościom i publiczności za przybycie oraz złożyła serdeczne życzenia świąteczne i noworoczne. Następnie głos zabrał ksiądz proboszcz Stanisław Rakiej, który bardzo wysoko ocenił przedstawienie, a p. Marii Kudybie podziękował za oryginalną dekorację do jasełek.
Po przemówieniach Aniołowie roznieśli opłatki i tak wszyscy zebrani zaczęli dzielić się opłatkami i składać sobie życzenia. Świątecznie udekorowany stół zastawiony był ciastkami tradycyjnie przygotowanymi przez mamy naszych uczniów oraz owocami. Dla dzieci był sok, a dla dorosłych herbata i kawa.
Na sali panował świąteczny nastrój. Tegoroczne jasełka zostały nagrodzone długimi oklaskami.
Program poetycko-muzyczny jasełek opracowała i przygotowała dyrektor szkoły, p. Stanisława Michalska, a dekorację sceny p. Maria Kudyba z gronem nauczycielskim. Atrakcyjność widowiska podniosła bardzo dobrze przygotowana scenografia oraz piękne polskie kolędy wykonane przez uczniów i publiczność.
Przepięknymi momentami w przedstawieniu były śpiewane przez wszystkie dzieci kolędy Maleńka miłość i Do naszych serc oraz kolęda-kołysanka Lulajże Jezuniu, którą zaśpiewała Izabela Sagan, jako Maryja tuląca do snu Jezuska.
Muzyczna oprawa przedstawienia to zasługa chóru (Basia Piasecka, Janina Baranski, Joanna Krynski, Ola Sagan i p. Elżbieta Czuba), jasełkowej kapeli (gitary – Piotr Gardziński i Grzegorz Czuba, skrzypce – Anna Dzięgiel) i dyrygenta, księdza Krzysztofa, który grał na keyboardzie i prowadził po mistrzowsku śpiewanie pięknych polskich kolęd.
Jasełka są specjalnym wydarzeniem w życiu szkoły i cieszą się ogromną popularnością wśród uczniów, a udział w nich jest wyróżnieniem.
W przedstawieniu wzięło udział 60 uczniów, od klas przedszkolnych do klasy ósmej. Dali oni wspaniały popis gry aktorskiej, recytowali poezję bożonarodzeniową i śpiewali kolędy, m.in. Wśród nocnej ciszy, Zaprowadź mnie do Betlejem, Pójdźmy wszyscy do stajenki, Gdy się Chrystus rodzi, Mędrcy Świata i wiele innych.
Słowa uznania należą się pani Stanisławie Michalskiej za przygotowanie uczniów do występu. Pomagały panie Elżbieta Piasecka, Julita Michalska i Anna Skomra. Gra naszych aktorów zasługuje na wyjątkową pochwałę! Dziękujemy rodzicom, a szczególnie Mamom, które ćwiczyły role z dziećmi i przywoziły je na liczne próby.
W czasie jasełek była wystawa kartek bożonarodzeniowych wykonanych przez uczniów na Konkurs Kartka Bożonarodzeniowa 2012. Praca konkursowa składała się z dwóch części: kartki świątecznej z napisem Wesołych Świąt oraz zestawu 4 pytań – Czy znasz wigilijne tradycje. W konkursie wzięło udział 50 uczniów. Po zakończeniu przedstawienia zwycięzcom w konkursie rozdane były Nagroda Publiczności, Nagroda Dyrektora Szkoły i Nagroda Grona Nauczycielskiego. Dodatkowo rozdzielonych zostało 5 nagród dla najlepszych prac. Wszystkim uczniom, którzy wzięli udział w konkursie – gratulujemy!
Wspólne spotkanie jasełkowe przed świętami Bożego Narodzenia, śpiewanie kolęd i składanie sobie życzeń odbywa się tradycyjnie co roku w naszej szkole. Za każdym razem jest nastrój wyjątkowy i niepowtarzalny, który wzrusza wszystkich uczestników, aktorów i publiczność. Trudno sobie wyobrazić, aby takiego spotkania mogło kiedyś zabraknąć.
Za kolędę dziękujemy.
Zdrowia, szczęścia wam życzymy,
Abyście nam długo żyli,
Z Narodzenia Pana się cieszyli,
O naszych jasełkach opowiadali,
Coście tu dziś oglądali.
Do zobaczenia w przyszłym roku na następnych szkolnych jasełkach w Oshawie.
Ewa Najchow
Ania w Krainie Nadziei...
Ania jest 18-latką – i jak wszystkie dziewczyny w jej wieku chciałaby biegać w powiewnych sukieneczkach po ścieżkach pełnych słońca...
Różne są dziecięce losy, ale niestety jest na świecie tak, że niektórzy młodzi mogą tylko marzyć o chodzeniu. Przydział szczęścia lub nieszczęścia dzieci – tych najbardziej bezbronnych mieszkańców naszej planety, bywa niewytłumaczalny, stanowi być może Bożą tajemnicę, której nie nam dociekać. Dużo jest na świecie ludzkiego bólu, ale cierpienie dzieci szczególnie jest przejmujące, chwyta za serce... Ania Smolińska nie może nie tylko chodzić, ale i samodzielnie się poruszać, ma porażone zarówno obie ręce jak i nogi. Groźna choroba – dziecięce porażenie mózgowe, uniemożliwia również samodzielne siedzenie bez oparcia i od urodzenia całe swe krótkie życie spędzać musi na wózku inwalidzkim…
Anulka stara się być radosna i pokazać raczej, że jest dumna ze swoich osiągnięć, a ma po temu powody: dzięki żmudnej pracy i intensywnym ćwiczeniom nauczyła się samodzielnie jeść i pić, no i pisać na komputerze, bo trudno jej utrzymać długopis w ręku. Jest uczennicą III klasy Integracyjnego Gimnazjum w Bydgoszczy. Dziewczynka bardzo jest komunikatywna, inteligentna, wrażliwa, otwarta na problemy innych, ma dużo koleżanek, stara się w miarę możliwości nawet im pomóc – choćby poprzez wsparcie duchowe. Tak jest w istocie – jak koleżanki są smutne, to przychodzą do niej... Ma w sobie dużo optymizmu, jest ciekawa świata i uwielbia słuchać muzyki…
Rodzice Ani robią wszystko, by mogła ona w przyszłości być na tyle sprawna, żeby nie być całkowicie uzależniona od pomocy innych. W tym celu potrzebne były kolejne operacje chirurgiczne. Takim operacjom poddawano ją już czterokrotnie. W 2000 roku była to operacja biodra dla zwiększenia szansy na samodzielne chodzenie. Niestety, nie powiodła się i wpłynęła na pogorszenie stanu mięśni nóg. Kolejną operacją było podcięcie ścięgien obu nóg w 2003 roku w Klinice Grunwaldzkiej w Poznaniu dla zlikwidowania przykurczu mięśni, które sprawiały duży ból… W następnej operacji w Szpitalu Klinicznym w Poznaniu usunięta została blaszka z kości udowej...
Ważnym krokiem, jaki zbliżył Anię do jej marzeń o chodzeniu, było wstawienie jej pod powłokę brzuszną pompy baklofenowej – urządzenia, które zawiera lek baclofen i cewnik doprowadzający ów lek do kanału rdzenia kręgowego, co zmniejszyło bolesne napięcie mięśni. Urządzenie to, dla jej drobnego organizmu niezbędne, było bardzo drogie, a rodzina Ani, co tu dużo mówić, nie żyje w dostatku. Pracuje tylko ojciec – jako mechanik, a rodzina mieszka w dwupokojowym mieszkaniu na III piętrze, należącym do ADM. Z powodu wypadku samochodowego, jakiemu uległ ojciec Ani w 1997 roku i przez parę lat był bezrobotny – to małe mieszkanko jest poważnie zadłużone jeśli idzie o spłatę comiesięcznego czynszu… A matka, Barbara Smolińska, nie może pracować, ponieważ Ania musi mieć zapewnioną całodobową opiekę. Z tytułu opieki nad nią pobiera ona niewielki zasiłek...
Na szczęście ludzie wrażliwi na cierpienie innych złożyli się na pompę baklofenową i operacja odbyła się w Klinice Poznańskiej. Córkę, jak na każdą operację, mama musiała dowieźć z Bydgoszczy, opłacić sobie i jej dojazd, zakwaterowanie i utrzymanie w ciągu dwóch tygodni w Poznaniu. Chorych po założeniu pompy trzeba przywozić parę razy w roku na doładowanie – dla napełniania leku, a co siedem lat na operacyjną wymianę pompy... (termin wymiany już się zbliża).
A już szykowała się już następna operacja w związku z pogłębiającą się skoliozą Ani, sięgającą aż 60 proc. – by utrzymać Anię w pionie wszczepiono jej implant do kręgosłupa... No i teraz dziewczyna jest na wózku prawie pięknie wyprostowana...
***
Pytam Anię, jak zniosła tyle cierpienia, związanego z tak poważnymi operacjami, a ona uśmiecha się i odpowiada krótko: – "Wiara daje mi siłę...". Jest żarliwą chrześcijanką i stąd czerpie pogodę ducha. A na co dzień jest czułą, wrażliwą, a nawet wesołą dziewczyną. Głęboko odczuwa miłosierdzie Boże, uważa, że Bóg dał jej bardzo wiele, obdarzając ją tak mądrą, kochającą i oddaną mamą oraz wspaniałymi przyjaciółmi. Bo jej mama, Barbara Smolińska, nie uważa konieczności bezustannej opieki nad córką za dopust Boży, wręcz przeciwnie, jej obecność w swym życiu traktuje jako wielki dar całkowitej bliskości. Gdy o tym z nią rozmawiałam, zawołała z żarem: – "Bez Ani nie mogłabym żyć!".
Mając takie oparcie w matczynej miłości, Ania ma poczucie bezpieczeństwa i sensu swej egzystencji, toteż może być radosna i nawet szepce mi, że jest na swój sposób szczęśliwa... Bo drugiemu człowiekowi możemy tak naprawdę pomóc tylko przez miłość – to już zauważył Eurypides...
***
A konieczna jest stała, intensywna specjalistyczna rehabilitacja Ani każdego dnia. Ważna jest też od czasu do czasu hipoterapia, dogoterapia, hydroterapia, terapia zajęciowo-ruchowa i manualna. Dlatego Ania – mówią lekarze specjaliści – powinna sześć razy do roku jeździć do Centrum Hipoterapii i Rehabilitacji w "Zabajce"pod Bydgoszczą, gdzie odbywają się specjalistyczne turnusy rehabilitacyjne, ale koszt takiego turnusu dla niej i osoby towarzyszącej (a wszak Ania nie może nigdzie ruszyć się bez mamy) wynosi 3500 zł, co pomnożone prze sześć wyjazdów rocznie sumowałoby się w niewyobrażalnie duże pieniądze.…
I tu ogromnej wagi nabiera zakup specjalnego, rehabilitacyjnego łóżka "MOBILA", w cenie 7 tys. zł. Pozwoli ono na ćwiczenia Ani w łóżku, zwłaszcza na tak ważną w jej sytuacji gimnastykę kręgosłupa. Wiąże się to z podnoszeniem i opadaniem części przedniej i tylnej łóżka, a także przekręcaniem jego osi, co stwarza możliwość uczynienia zeń fotela. Byłoby to ważne również dla mamy Ani, której coraz trudniej podnosić z łóżka dorastającą córkę, a być może od zbytniego wysiłku pani Barbara miała w ubiegłym roku mały wylew, na szczęście wróciła do normy, ale musi uważać na siebie...
***
Najpierw zwróciłam się w imieniu Ani i jej mamy z prośbą o wsparcie do Koła Pań "Nadzieja" w Toronto, bo ta działająca od siedmiu lat organizacja pań przy Stowarzyszeniu Polskich Kombatantów nr 20 – znana jest nie tylko w środowisku polonijnym z niezwykłej ofiarności i licznych akcji charytatywnych oraz patriotycznych. Widziałam je niejednokrotnie w akcji – 120 pań w zielonych chustach, zarzuconych na ramiona, uczestniczy zawsze w rocznicowych akademiach oraz pochodach i innych manifestacjach rocznicowych, organizowanych przez Polonię torontońską.
Głównym założeniem Koła jest jednak działalność charytatywna – zdobywanie środków finansowych dla potrzebujących, szczególnie dzieci, tak w Polsce jak i w Kanadzie. Pod przewodem niestrudzonej prezes Koła, Haliny Drożdżal, panie organizują piękne bankiety i loterie, zwłaszcza na rzecz dzieci i młodych ludzi, cierpiących z powodu biedy czy niepełnosprawności, np. Dzieci Ociemniałych w Laskach, polskich dzieci z najbiedniejszych rodzin na Ukrainie, którymi opiekuje się ks. Skwierczyński, czy też Łódzkiego Ośrodka dla Dzieci z porażeniem mózgowym lub Lubelskiego Ośrodka Wychowawczego dla Dzieci i Młodzieży Niesłyszącej i Słabo Słyszącej.To tylko niektóre ze stałych akcji niesienia pomocy najbardziej potrzebującym, którzy znaleźli się w trudnych sytuacjach losowych, bo przekazywano też donacje na leczenie operacyjne wielu osób, np. 14-letni Dariusz z Ośrodka Lubelskiego, niesłyszący, któremu wybryk natury umieścił uszy na szyi – zwrócił się do nich o pomoc i przeszedł dzięki nim trzy operacje. Choć uszu nie udało się przemieścić na właściwe miejsce – częściowo odzyskał słuch.
Dużą pomoc przekazano całkowicie sparaliżowanemu po niefortunnym skoku pływackim Mariuszowi Rokickiemu, który dopiero po 14 latach od wypadku, po dwóch operacjach, odzyskał mowę, a jedynie sprawnym w rękach kciukiem napisał książkę "Życie po skoku" – jej fragmenty drukował "Goniec". Koło Pań "Nadzieja" świadczy też m.in. wzruszającą, stałą pomoc 14-osobowej rodzinie Serafinów ze wsi Józefów w zapomnianym, dalekim powiecie biłgorajskim – opłacając od dwóch lat codzienną dostawę chleba i bułek z piekarni, wysyłając paczki z żywnością, odzieżą i przyborami szkolnymi... A kanadyjskim chorym dzieciom Panie przekazały 6 tys. dol. na rzecz Hospital for Sick Children... Nie zapominają też o seniorach – 1000 dol. dały na rzecz Copernicus Lodge, a 10.000 dol. – na budowę windy w Domu Kombatanta w Toronto.
Mam w ręku tomik poezji chorej na stwardnienie rozsiane, będącej na wózku inwalidzkim, utalentowanej poetki z Warszawy, Izy Marciniak, która dzięki pomocy Koła Pań "Nadzieja" ma otwarte okno na świat – może pisać wiersze pełne siły wewnętrznej, które docierają i do Kanady. Oto jeden z jej aforyzmów:
"Żałuj, że nie potrafisz żałować,
nie użalaj się, gdy jeszcze się użalasz.
Zmień swoje życie i to zaraz..."
***
Skąd panie z Koła Pań "Nadzieja" zdobywają pieniądze na tak rozległą działalność charytatywną? Otóż działają w tej mierze na wielu frontach, jeśli tak można się wyrazić. Wspomniałam już o bankietach charytatywnych, a jednym z frontów charytatywnej działalności Pań są też stale organizowane przez prezes Halinę Drożdżal atrakcyjne wycieczki po Kanadzie czy Ameryce, mające tak naprawdę na celu gromadzenie funduszy na rzecz potrzebujących. Panie zapisują się na te wycieczki tym chętniej, że podczas drogi nazwana "Słowikiem Polonii" Teresa Klimuszko daje im w autobusie prawdziwy jednoosobowy kabaret, jako że dysponuje również dużym talentem komicznym. Więc panie pytają, zapisując się na wycieczkę: czy pojedzie z nami Teresa Klimuszko? Potrafią się też składać się na charytatywne cele z własnych skromnych zasobów, choć nikt ich do tego nie obliguje, podobnie jak grono przyjaciół i sympatyków Koła. "Sztuką jest umieć dawać, choć ma się niewiele" – powiedziała sekretarz Koła, znana nie od dziś w Polonii torontońskiej ze wzruszających i pełnych prostoty wierszy poetka Wanda Bogusz. Oto fragment jednego z nich, będący, być może, swoistą dewizą Koła Pań "Nadzieja", pt. "Być kroplą...":
Być kroplą w morzu potrzeb,
jak kroplą w oceanie,
Bo krople i kropelki
potrafią drążyć skały.
Być kropelką dobroci
w ogromnym morzu potrzeb(...)
wsparciem, dłonią pomocną...
Tak, panie z Koła Pań Nadzieja mają świadomość, ile jest biedy, smutku, bólu, niespełnionych dziecięcych potrzeb na tym świecie – i cieszą się, że mogą w jakimś stopniu przyczynić się do zmniejszenia tego ogromu ludzkiego cierpienia. A wiedzą, że jeśli każdy przyczyni się choć trochę – "krople tworzą ocean" – jak powiedziała Wanda Bogusz...
Może dlatego panie zawsze są pogodne, uśmiechnięte – że więcej myślą o innych, niż o sobie...? A już mądry Goethe powiedział: "Jeśli będziesz działał z myślą o sobie, skazany jesteś na cierpienia. Działaj dla innych, aby cieszyć się razem z nimi".
***
Znając takie podejście Koła Pań "Nadzieja" do ludzkiej biedy i cierpień niepełnosprawności – na ręce prezes Koła, Haliny Drożdżal, złożyłam w pierwszym rzędzie apel o pomoc dla Ani w zakupie łóżka "MOBILA" – żeby przykład ich znanej szczodrości otworzył serca i kieszenie innych. I nie zawiodłam się – panie z Koła "Nadzieja" wyasygnowały dla Ani aż 1000 dolarów na łóżko Mobila!!! Radość mamy, Barbary Smolińskiej, i samej Ani oczywiście, nie miała granic. I moja radość też, bo taki gest przywraca wiarę we wrodzoną dobroć ludzkiego serca...
Więc teraz zwracam się z apelem do Polonii torontońskiej o datki na dofinansowanie łóżka MOBILA – dla dzielnej i żarliwej dziewczyny, Ani Smolińskiej, z porażeniem mózgowym. Jestem przekonana, że niezwykle hojny przykład pomocy dla Ani, zademonstrowany przez Koło Pań "Nadzieja" – pociągnie za sobą innych i skłoni Polonię do łożenia mniejszych czy większych datków, które w sumie pozwolą kupić naszej Ani omawiane łóżko (jego całkowity koszt w przełożeniu na dolary wynosi ok. 3000 dol. kanad.)
Fundacja Charytatywna Kongresu Polonii Kanadyjskiej, zarejestrowana w Revenue Canada, będąc właścicielem konta #24583 w St. Stanislaus – St. Casimir's Credit Union przy 220 Roncesvalles Ave. w Toronto M6R 2L7 – będzie pośredniczyć w zbiórce pieniężnej. Wszystkie donacje na ten cel prosimy przekazywać na wymienione konto z adnotacją: "Na leczenie Ani".
Pamiętajmy, że to co dajemy innym bezinteresownie – życie nam zwróci, ale w innej formie... Może w postaci wielkiej, a niczym niewytłumaczalnej radości życia, którą radzę Państwu przeżyć na Boże Narodzenie...
Krystyna Starczak-Kozłowska
e-mail: krysia Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Narodziny miłości
"Maleńka miłość w żłobie śpi,
Maleńka Miłość przy Matce Świętej
Dziś cała ziemia i niebo lśni
Dla tej miłości maleńkiej"
Na tydzień przed Bożym Narodzeniem największa sobotnia szkoła w Kanadzie przy St. Pio of Pietrelcina w Mississaudze wystawiła jasełka pt. "Narodziny Miłości", w których głównymi aktorami były polskie dzieci. Z uwagi na dużą liczbę uczniów, w jasełkach wystąpiła połowa klas, druga część będzie miała możliwość zaprezentowania się w czasie International Day.
Pani Lidia Rusin zadbała o to, aby sala dzięki przepięknym dekoracjom wyglądała zjawiskowo.
Scenę główną stanowiło rozgwieżdżone niebo, szopka i bydło. Po bokach umieszczone były aniołki. Na sali zasiedli rodzice, dziadkowie oraz sympatycy polskiej szkoły, udowadniając, że wydarzenia kulturalne szkoły nie są im obojętne.
Zaproszonych gości powitała pani dyrektor Elżbieta Bejaoui. Następnie głos zabrał ojciec Paweł Nyrek z parafii Świętego Maksymiliana Kolbe, który jest już stałym gościem i opiekunem duchowym szkoły. Ojciec Paweł przypomniał wszystkim zebranym, że prawdziwą istotą świąt Bożego Narodzenia jest narodzony Jezus – miłość zesłana nam przez Pana Boga.
http://www.goniec24.com/goniec-turystyka/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=830#sigProId4d7654d9f8
Niespodziewanym gościem był Superintendent – Principal of Adult and Continuing Education Program – pan Herman Viloria, który rozpoczął swoje przemówienie w języku polskim, co wzbudziło wielkie zainteresowanie publiczności.
Główną część widowiska przygotowała pani Lidia Rusin ze swoją czwartą klasą. Dzieci ciężko pracowały, przygotowując się do występu, ćwiczyły role i wszystkie wspaniale wywiązały się ze swoich obowiązków. Narratorzy – Paola Ćwiek i Jasiu Zając, mieli największe role. W roli Maryi mogliśmy oglądać Patrycję Stadnik, a w roli Józefa występował Filip Pieczara. Marcin Dworakowski w ostatniej chwili zastąpił chorego kolegę i odegrał rolę króla, radząc sobie równocześnie z rolą pasterza. Na brawa również zasługuje Nicole Fijałkiewicz. Publiczność po raz kolejny mogła przeżyć historię Maryi i Józefa szukających miejsca do schronienia. Podsumowaniem tego pięknego i jakże wymownego przedstawienia niech będą słowa narratora "Chociaż wiele lat minęło od tego zdarzenia, co roku przeżywamy cud ten narodzenia. Co roku przeżywamy cud Bożej miłości, dzięki której dobro w każdym sercu gości".
Prezenterzy akademii – uczniowie klasy siódmej pani Elżbiety Jacuk – Natalia Kluszczynski, Dominika Wnek oraz Antoni Kusznirewicz, zapraszali na scenę kolejnych wykonawców. Mogliśmy podziwiać występ dzieci z Senior Kindergarten pani Honoraty Szymańskiej, które przedstawiły piosenkę zespołu kleryckiego Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej z Obry koło Poznania pt. "Chodziłeś Panie po ziemi", klasę trzecią i czwartą pani Beaty Blaziak z piosenką pt. "Tego, co sobie". Senior Kindergarten pani Krystyny Doleczek wprawił całą widownię w zachwyt. Maluszki przedstawiły scenę wypędzenia człowieka z raju, zapowiedź proroka Izajasza o przyjściu Zbawiciela i pomocy człowiekowi powrotu do Królestwa Bożego. Punktem kulminacyjnym inscenizacji była pieśń pt. "Bóg jest Miłością", którą dzieci wykonały przy akompaniamencie skrzypaczki pani Jolanty Bieniek. Adrianna Serra wykonała skoczną piosenkę pt. "Pierwsza Gwiazdka", a klasa druga pani Maryli Małek przedstawiła inscenizację pt. "Kolędnicy w stajence".
Klasa piąta pani Ewy Nowak zaśpiewała "Hej w dzień Narodzenia", a klasa siódma i ósma pani Renaty Zapalskiej wesołą piosenką pt. "Gore gwiazda Jezusowi" pobudziła wszystkich do tańca.
Zgrany zespół dzieci z różnych klas przedstawił taniec góralski, a na zakończenie mogliśmy podziwiać dzieci z klasy czwartej Pani Mirosławy Cieniak, którzy wykonali piosenkę pt. „ Znak pokoju”.
Ogromne zaangażowanie młodych aktorów, nauczycieli i rodziców opłaciło się, gdyż wywarło na wszystkich duże wrażenie i poruszenie często do łez. Dzieci „zaistniały” w swoim własnym środowisku, miały możliwość uczestniczenia w tradycji, a także zaprezentowania swoich umiejętności artystycznych. Na zakończenie na scenie pojawił się Mikołaj( były uczeń naszej szkoły, syn nauczycielki Pani Maryli Małek- Adam), który zachęcił wszystkich do wzorowego zachowania, posłuszeństwa i nauki.
Po tych pięknych wrażeniach uczniowie udali się do swoich klas lekcyjnych, gdzie czekały na nich niespodzianki świąteczne.
Trzy klasy w szkole – klasa pierwsza, klasa druga i trzecia oraz klasa szósta zrezygnowały już po raz kolejny z prezentów, a w zamian za to zorganizowały paczki do Domu Dziecka w Stalowej Woli.
Dzięki pomocy rodziców i uczniów tych klas mieszkańcy Domu Dziecka otrzymają aż dziesięć paczek.
Teresa Bielecki
27 lat ze "Stokrotkami" pana Kazimierza!
Z końcem listopada bieżącego roku, w Domu Polskim przy placu Solidarności 4 w Hamilton odbył się kolejny bankiet Chóru Dziecięcego "Stokrotki". Bankiet podsumowujący kolejny, już 27. rok działalności chóru, który w historii Polonii zapisał się złotymi zgłoskami. Dzięki "Stokrotkom" mogliśmy jeszcze bardziej tu na przyjaznej, ale obcej ziemi czuć się Polakami i jeszcze bardziej być dumnymi z tego, jak potrafimy polskość nie tylko kochać, ale przez długie lata pielęgnować w naszych sercach. Przez te 27 lat założyciel, dyrygent "Stokrotek" Kazimierz Chrapka dzięki pomocy rodziców, ich dzieci, walczył uparcie i cierpliwie pracował, by polska pieśń rozbrzmiewała na kanadyjskiej ziemi. By polskie serduszka na emigracji biły po polsku. Na szczęście dla nas, dla Polonii, nie zraziły go kłody rzucane przez ludzi małej wiary. Dlatego tym wszystkim, którzy przez te 27 lat szli razem z Kazimierzem Chrapką, należy się głęboki szacunek. Dzieciom, które przewinęły się przez chór, ich rodzicom i wychowawcom nisko się dzisiaj kłaniamy i ze szczerego serca mówimy: DZIĘKUJEMY!!!
{gallery}stokrotki{/gallery}
Bankiet kończący 27. rok działalności Chóru Dziecięcego "Stokrotki" otworzył, jak to już w zwyczaju bywa, wspomniany wcześniej Kazimierz Chrapka, bez kozery można stwierdzić, legenda chóru! Na początku, powitał honorowych gości: ks. proboszcza z parafii św. Stanisława Kostki, Floriana Stasińskiego, Davida Christophersona MP, hamiltońskiego radnego Toma Jacksona, Adama Biesiadeckiego – prezesa RCL Pl. 315, Witolda Jaroszewskiego – wiceprezesa Fundacji im. Władysława Reymonta, liczną delegację z Grupy 10 ZPwK z Brantford z prezesem Zygmuntem Furmaniakiem, kierowniczki szkół polonijnych w Hamilton, Monikę Karpińską i Marzannę Biernat, delegację z Oshawy z prezesem "Sybiraków" Stanisławem Laskiem na czele, honorowych członków chóru: Stanisława Laska, Annę Lewandowską i Aleksandra Siwiaka, byłą przewodniczącą Komitetu Rodzicielskiego Chóru, Ewę Pachowicz, obecną przewodniczącą, Krystynę Boruch, przedstawicieli licznych organizacji polonijnych.
Oczywiście część artystyczną zawdzięczamy naszym kochanym "Stokrotkom". Soliści chóru, Jessica Małek i Filip Baran (w oryginalnym stroju z Powstania Listopadowego), zaśpiewali pieśń "Bywaj dziewczę zdrowe" (znaną także pod tytułem "Pożegnanie") dedykowaną przez Rajnolda Suchodolskiego "kobietom-Polkom". Utwór śpiewany na ludową nutę "Kujawiaka od poranka" jest bardzo trudny do wykonania, ponieważ wymaga dużej rozpiętości głosu, od dźwięków bardzo niskich do bardzo wysokich. Wykonawcy stanęli na wysokości zadania i za ich wykonanie posypały się gromkie brawa oraz kilkuminutowa owacja widowni na stojąco.
Kazimierz Chrapka w części obrazującej dokonania chóru wymienił dzieci, które zostały przyjęte do "Stokrotek": Jessicę Małek, Monikę Małek, Natalię Skrodzką i Szymona Grzegdałę. Wzruszający jak zawsze był moment pożegnania z chórem tych, którzy ukończyli 14 lat. W tym roku była to tylko jedna osoba, a mianowicie Natalia Gołąb. W bardzo ciepłych słowach, niezmiernie wzruszona podziękowała dyrygentowi chóru, koleżankom i kolegom, których poznała w chórze. Jej podziękowanie pokazało, jakie piękne wartości wynoszą dzieci z chóru. Dzieci, które śpiewają w "Stokrotkach", współzawodniczą między sobą. Na współzawodnictwo składa się między innymi obecność na próbach, koncertach oraz ilość opanowanych na pamięć piosenek. A zatem pora na wyróżnienie najlepszych "Stokrotek". Pierwsze miejsce zajęła Nicole Błędowska, która zdobyła 327 punktów. Kolejne miejsca zajęli: Marta Skrok (319), Małgorzata Błędowska (312), Magda Kaproń (292), Magda Kowalczuk (286) i Alex Medrecki (285). Chór "Stokrotki" dał w ostatnim roku 9 koncertów, a w przyszłym roku (wiosna 2013) planowana jest trasa koncertowa Calgary-Edmonton-Vancouver.
Opiekunowie "Stokrotek", organizatorzy bankietu, otrzymali sporo donacji dla chóru, a także sporo nagród rzeczowych na loterię od sponsorów i osób prywatnych. Korzystając z okazji, patrząc i obserwując niemal już od dwudziestu lat pracę dyrygenta, rodziców i dzieci, aż ciśnie się na usta apel. Kochani, wszędzie gdzie jesteście, propagujcie ideę polskiej pieśni w wykonaniu naszych dzieci, bo dzięki nim mamy namiastkę polskości tutaj, w Kanadzie. Rodzice, pozwólcie swoim dzieciom śpiewać po polsku, pozwólcie chociaż na moment, by poczuły się dumnymi Polakami. Wiele mogą zrobić polskie organizacje, przypominając od czasu do czasu, jak to pięknie, że tylko tu, w Hamilton, jest jedyne miejsce w Kanadzie, gdzie od 27 lat bez względu na porę roku kwitną polskie "Stokrotki". I tego dorobku nie wolno nam zmarnować. To jest naszym fundamentalnym obowiązkiem, "Żeby Polska była Polską" i by w sercach naszych wiecznie żyły słowa naszego hymnu: Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy!
W "Stokrotkach" polskie dzieci uczą się polskich tradycji, historii, języka polskiego i kultury. Próby odbywają się w każdą niedzielę o godzinie 14 w sali Domu Polskiego, obok kościoła św. Stanisława Kostki. Więcej informacji można uzyskać pod numerami telefonów (905) 385 5201 lub (905) 574 9212.
Chciałbym napisać też o jednej jakże ważnej i potwierdzającej moje pochwalne słowa o "Stokrotkach" akcji. Podczas wiosennej zabawy zebrano fundusze i wysłano paczki na Ukrainę (prawie 200 kg). Jaka jeszcze jedna nauka płynie z tego, nauka pomocy innym, tym biedniejszym. Nam nie ubyło, a ile radości sprawiło tym, którzy je otrzymali.
A takie podziękowania otrzymały "Stokrotki" za swój dar serca (zachowana oryginalna pisownia):
Podziękowanie
Składamy serdeczne "Bóg zapłać" za pomoc Kościołowi na Ukrainie, rodakom i ludziom Wschodu. Wasze Dary Serca w różnej postaci są bardzo potrzebne i służą dorosłym, dzieciom i sprawiają wielką radość, że ktoś o nas pamięta. Dziękujemy za odzież, buty, artykuły higieniczne, żywność , lekarstwa i inne rzeczy. Dzieci dziękują za przybory szkolne, zabawki, "świecidełka" i za słodycze. Młode mamy dziękują za odzież i inne rzeczy niemowlęce. W każdą środę ślemy do Boga dziękczynienie za Was i Wasze rodziny, przyjaciół i prosimy Boga o pomoc. Niech Bóg Was błogosławi, w imieniu obdarowanych ks. Jerzy Skwierczyński, duszpasterz na Ukrainie.
W kolejnym liście podpisanym przez grupę nauczycieli ze Szkoły Języka Polskiego im. Jana Pawła II w Bykówce "romanowski rejon", "żytomierski obwód", czytamy:
Kochane "Stokrotki",
Pięknie Wam dziękują dzieci z Bykówki, Marianówki i okolicznych miejscowości za drogocenne dary. To dla nich wielka radość. Dobrze, że umiecie się dzielić z innymi. Dziękujemy Waszym Rodzicom, pozdrawiamy Was i Rodziny. Pozdrawiamy Waszych nauczycieli, a szczególnie p. Kazimierza. Bądźcie radośni.
I jeszcze jeden, jakże sympatyczny list:
Podziękowanie
Chór Dziecięcy "Stokrotki"
Podziękowanie za pamięć, troskę, przyjaźń i pomoc okazywaną naszym siostrom i braciom na Wschodzie. Tym razem dzieci chcą pokazać to, co otrzymały od Państwa lub mogły kupić za przesłaną pomoc – "Dary Serca": ubranka, zabawki, pomoce szkolne i higieniczne itp. To tylko wspomniana mała cząstka, co tutejsi ludzie od Państwa otrzymują. Można by wiele pisać. Mówimy: Dziękujemy!
Trzeba wspomnieć o jeszcze jednej akcji, dzięki której przeprowadzono remont wiaty na cmentarzu Żołnierzy Polskich w Niagara-on-the-Lake. Akcję prowadziło Towarzystwo Przyjaciół Miejsc Polskich we współpracy z KPK Okręg Niagara, a cichymi bohaterkami tej akcji były autorka książki zatytułowanej "Legenda Trzech Ołtarzy", Marta Jakubowska i Alicja Dębowska, polonijne nauczycielki, które całkowity dochód ze sprzedanych książek przeznaczyły na remont cmentarza. Same "Stokrotki" sprzedały 70 książek, czyli można napisać, że zarobiły sporo na materiał potrzebny do remontu dachu. Zostało to docenione przez Okręg KPK w Niagarze.
Na zakończenie dwa miłe akcenty. Pani Basia Gołąb przez 14 lat zaangażowana była w pracę społeczną na rzecz chóru, 12 lat była skarbnikiem chóru, na bankiecie została uhonorowana dyplomem i pożegnana gromkimi brawami. Jej przygoda jako społecznika została zakończona. Dziękujemy Ci, Basiu, wybacz ten bezpośredni ton, ale dla sympatyków "Stokrotek" zawsze byłaś tą wierną chórowi Basią, na którą zawsze można było liczyć.
Drugi, bardzo przyjemny akcent, to to, że na bankiecie, pierwszy raz od wielu lat, pokazali się działacze Grupy 2 Związku Polaków w Kanadzie. Tak, tak, tej Grupy 2, w której narodziła się 27 lat temu idea założenia "Stokrotek". Piękny gest działaczy Grupy 2, bo tam przez wiele lat biły serca naszych "Stokrotek". To "Stokrotki" przez wiele, wiele lat były żywymi ambasadorami Grupy 2 na wszystkich trasach koncertowych w Polsce, Europie i Kanadzie, a było ich wiele. To "Stokrotkom" Grupa 2 ma wiele do zawdzięczenia i wspaniale się stało, że ludzie, którzy doprowadzili do odejścia "Stokrotek" ze "Związkowca", dzisiaj chcą naprawić swój błąd. Takie gesty jedności i chęci zgody cieszą i napawają optymizmem co do lepszego jutra Polonii.
Pamiętajmy, że przyszłość Polonii należy do naszych dzieci i młodzieży!!!
Aleksander Siwiak
PS Do tańca podczas bankietu grał i wspaniale bawił publiczność zespół "Sonet".
Cyclone, czyli wylęgarnia samolotów
Z Andrzejem Sochajem, właścicielem firmy Cyclone Manufacturing, rozmawia Andrzej Kumor.
– Co słychać w Cyclonie, chyba jednym z największych zakładów kierowanych przez Polaków?
– Nie wiem, czy największym, ale jest nas czterysta osób.
http://www.goniec24.com/goniec-turystyka/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=830#sigProId3d2080168a