Nic tak mi nie działa w aucie na nerwy, jak jakaś wibracja; jakieś rozedrgane dygotanie; jakieś stuki-puki.
Można te samochodowe dźwięki podzielić na kilka kategorii, przyczyny jednych możemy zidentyfikować w miarę prosto, inne niestety wymagają drogi kosztownej eliminacji poszczególnych problemów.
Generalnie powinniśmy na samym początku ustalić, kiedy dana przypadłość się pojawia, a kiedy ustępuje, i czy jest związana z obrotami silnika, obracaniem się kół, czy drganiami wynikającymi z wybojów na drodze.
Podam przykład:
Zwichrowane tarcze hamulcowe – to powszechna sprawa. Możemy się tego nabawić przy byle okazji, kiedy rozgrzane tarcze nagle się schłodzą w jakiejś zaspie śniegu czy kałuży, możemy też dostać to z wiekiem samochodu.
Nagłe schłodzenie prowadzi do lekkiej deformacji tarczy, co z kolei powoduje pulsowanie pedału hamulca podczas hamowania. Jest to szczególnie denerwujące, kiedy mamy w miarę nowe klocki, bo na dobrą sprawę powinniśmy w takiej sytuacji wymienić i tarcze, i klocki, co daje łączny wydatek kilkuset dolarów. Możemy też tarcze oszlifować do równego specjalną maszyną, ale wówczas jest prawdopodobne, że problem wróci, ponieważ oszlifowana tarcza ma różną grubość w różnych miejscach, przez co nagrzewa się nierównomiernie i nierównomiernie oddaje ciepło, a to sprzyja wyginaniu.
Jeśli problem zostawimy nieleczony, możemy sobie uszkodzić całe przednie zawieszenie – wyleje się olej z amortyzatorów, rozwalą łożyska, gdzie karoseria jest zawieszona na amortyzatorze, co z kolei do naszego pulsowania doda charakterystyczne klekotanie na nierównościach. Wylane amortyzatory mogą nam z kolei doprowadzić (pomijając pogorszenie trzymania się drogi, a co zatem idzie, bezpieczeństwa jazdy) do złej zbieżności i nierównomiernego ścierania się opon.
Jeśli więc coś nam w aucie drga, wibruje, czy stuka, warto się zastanowić, co to może być, i poddać pojazd leczeniu – zwłaszcza gdy planujemy nim trochę pojeździć. W większości przypadków problem lubi się nawarstwiać i spiętrzać.
Innym męczącym problemem jest złe wyważenie opon. Nietrudno o to, bo wystarczy, że wjedziemy w jakąś dziurę, by ołowiany odważnik na feldze przesunął się lub odpadł. Osobna sprawa to zwichrowanie samej felgi – też warto podczas sprawdzania koła przyjrzeć się jej geometrii.
Problem w tym jest taki, jak stwierdzić, o które koło chodzi. Wiadomo, że jeśli wibrację bardzo czuć na kierownicy, a ponadto wydaje się mieć pik przy pewnej prędkości, dajmy na to 90 km/h, a potem przechodzi, no to mamy niewyważone koło przednie (raczej).
Warto jednak dokładnie sprawdzać wszystkie koła. Ostatnio miałem taki przypadek, że nagle samochód zaczął mi lekko ściągać do lewego i wibrować powyżej 120 km/h. Przeświadczony, że to niewyważone koło przednie, dałem do balansowania dwa przednie koła. Wydawało mi się, że wibracja przeszła, jednak przy dużych prędkościach ponownie było coś nie tak...
Pomyślałem, że źle mi wyważyli koła. I gdy tak psy wieszałem na mechanikach, sprawdziłem ciśnienie powietrza we wszystkich oponach... Okazało się, że tylna od strony kierowcy to... prawie flak. Dopompowałem i wszystko ustało. Auto pięknie płynęło 140 km/h, jak po szynach. Mam prawdopodobnie mały wyciek przy aluminiowej feldze lub na wentylu i stąd problem.
Warto też tak raz na miesiąc sprawdzać ciśnienie w oponach. Niedopompowana opona to nie tylko gorsze bezpieczeństwo, ale również większe spalanie i krótsza żywotność ogumienia.
Dlatego, o ile nasze informacje mogą bardzo pomóc mechanikowi w zrozumieniu problemu, o tyle nie jedźmy do warsztatu z gotową diagnozą, jeśli nie posprawdzaliśmy wszystkich rzeczy.
A sprawdzać warto, dlatego trzeba samochodu słuchać. Problemy zazwyczaj słychać o wiele wcześniej, niż się coś dzieje, i choć nie polecam kupna samochodowego stetoskopu (wielu mechaników używa tego przyrządu), to jednak słuchanie silnika ma duże znaczenie. Różne rzegotania i wizgi mogą nas naprowadzić np. na rozpadające się łożysko. Te dają o sobie znać m.n. coraz głośniejszym wizgiem.
To samo dotyczy pompy wodnej czy łożysk urządzeń spiętych paskiem klinowym. Jeśli mamy łatwy dostęp, to psykanie jakimś płynnym smarem pozwoli nam zlokalizować problem.
Samochód to fajna maszyna, warto o nią dbać, a zaoszczędzi nam hektolitrów pieniędzy. Wbrew przysłowiu, że częste mycie skraca życie, w przypadku samochodów jestem zwolennikiem jak najczęstszego mycia i czyszczenia. To pozwala wcześniej dostrzec problemy, o unikaniu rdzy nie wspominając.
O czym zapewnia
Wasz Sobiesław.