Jak można się było spodziewać, salon samochodowy Detroit 2015 został zdominowany przez Masę, Benzynę i Maszynę, że sparafrazuję stary manifest.
To, co widzieliśmy, to produkt narastającego optymizmu gospodarczego w USA i malejących cen ropy naftowej.
Co prawda na świecie wieją zimne wiatry, ale w amerykańskim przemyśle motoryzacyjnym widać wolę mocy i jeziora taniego paliwa. Najmodniejszym obecnie modelem jest krzyżówka między SUV-em a coupe, odpowiednio wypasiona i pogrubiona gabarytowo, wyposażona we wszystkie możliwe gadżety elektroniczne, które siłą rzeczy coraz bardziej pozbawiają kierowcę przyjemności decydowania o maszynie, i coraz bardziej nim kierują.
Jak powiedział mój znajomy, współczesny samochód coraz bardziej przypomina kolarzówkę z przyczepionymi kółkami do nauki jazdy.
Turbodoładowane silniki coraz częściej zaczynają wyciskać grubo ponad 200 KM mocy, a sensory pozwalają nam nie tylko na automatyczne parkowanie, hamowanie czy nieopuszczanie pasa jazdy, ale również na sterowanie sprzętem grającym przy pomocy gestykulacji. Coraz częściej nie musimy niczego dotykać, bo sensory w mig "czytają" nasze gesty. Dobrze, że jeszcze nie czytają w myślach. Choć do końca nie wiadomo.
Podczas tegorocznego Detroit Auro Show pokazano kilka ciekawych debiutów, m.in. luksusowy SUV Volkswagena wyposażony w sześciocylindrowy silnik spalinowy plus dwa elektryczne, napędzające wszystkie koła.
Inny przykład, to sportowe coupe Mercedesa GLE 450 sport coupe i krzyżówka między coupe i SUV-em, GLE 63, tej samej firmy. Ten ostatni model ma konkurować z BMW X6.
W tych autach standardem staje się obecnie napęd na cztery koła z elektronicznym, automatycznym wysterowaniem zawieszenia. Nie muszę dodawać, że są to auta raczej szybkie; GLE 450 ma pod maską 577-konną ósemkę, która do 96 km/h rozpędza je w 4,2 sekundy.
Ceny zaczynają się nieco powyżej 60 tys. dol.
Niespodziankę wyglądającą jak pojazd Batmana zaprezentował Ford – model GT ma konkurować z samochodami pokroju ferrari, napędzany jest na tylne koła. Sześciocylindrowy silnik z podwójnym doładowaniem ma moc "przekraczającą 600 KM". Samochód zbudowany został wokół klatki kabiny pasażerskiej wykonanej z włókien węglowych z aluminiowymi elementami ramy przedniej i tylnej.
Cena? Prawdopodobnie powyżej 150 tys. dol.
Schodząc nieco na ziemię, zobaczymy w Detroit chevroleta volta – drugiej generacji z napędem hybrydowym, elektryczno-spalinowym. Na samej elektryce volt pojedzie do 80 km, czyli o niebo mniej niż taka wspominana niedawno na tych łamach tesla.
Notabene ostatnio cena akcji Tesli nieco spadła, a to po spadku sprzedaży w Chinach. Nie zmienia to jednak planów produkcji nowego modelu całkiem elektrycznego samochodu w zakresie cenowym nieco ponad 30 tys. dolarów.
W obecnym volcie zasięg elektryczny wynosi 61 km. Zmiany dotyczą również silnika spalinowego – jest lżejszy, mniej paliwożerny, mocniejszy i emituje mniej spalin.
W sprzedaży dostaniemy go w drugiej połowie 2015 roku, ale na razie nie ustalono ceny. Z pewnością nie są to jednak tanie zabawki mimo wszystkich dopłat za ekologię.
W 2015 samochodem roku zasłużenie został w Detroit volkswagen golf. Na trucka roku dziennikarze motoryzacyjni wybrali forda F-150. Wśród finalistów znalazły się: ford mustang, hyundai genesis oraz lincoln MKC i chevrolet colorado.
Aby zakwalifikować się do kategorii, samochód musi być znacząco przebudowany lub całkiem nowy.
Ford F-150 ma związki z Kanadą. Brave Controls z Windsor jest twórcą technologii pozwalającej na wyciskanie nowych supermocnych elementów aluminiowych trucka. Silnik również powstaje w Windsor.
Nowości przedstawił też GM – cabriolet buick cascada znany w Europie od 2013 roku, compact 2+2. Buick cascada bazuje na europejczyku sprzedawanym jako opel cascada, który z kolei powstaje na bazie architektury delta chevroleta cruze.
Cascada ma nam dawać "europejskie" czucie prowadzenia i zwartość nadwozia konkurującą z kabrioletami BMW serii 4.
Pod maską pulsuje 1,6-litrowy 200-konny silnik z turbem, ale niestety z kołami łączy go automatyczna sześciobiegowa skrzynka biegów.
Europejczycy mają do dyspozycji opla cascadę z sześciobiegową ręczną przekładnią. Jak się szacuje, cena oscylować będzie wokół 40 tys. dol.
Więcej nowinek w relacji z naszego własnego torontońskiego salonu, który już niebawem, w dniach 13 -22 lutego, będziemy mieli okazję podziwiać na miejscu.
O czym zapewnia
wasz Sobiesław.