W niedzielę, 18 maja, załoga EuropeanCar Club Canada uczestniczyła w kolejnym zlocie starych samochodów, tym razem w Mississaudze (reklamowaliśmy rzecz w "Gońcu"). Załoga, czyli Artur i Kamila Romanowiczowie – polonez, Andrzej Stec – syrena, Jurek Wysocki – maluch 126p, i Sławek Ciurzyński – syrena.
Przypomnę tylko, że nie tak dawno publikowaliśmy wywiady z właścicielem poloneza Arturem Romanowiczem oraz relację Sławomira Ciurzyńskiego z rajdu górskiego syreną w USA. Pogoda dopisała, nastroje również, impreza była udana, a zainteresowanie polskimi autami bardzo duże. Co ciekawe, zaraz obok syrenki z 1969 r. Andrzeja Steca z dumną rejestracją "królowa" stanął retro nissan figaro z 1991 roku do złudzenia przypominający syrenkę stylistyką nadwozia. Czyżby Japończycy wzorowali się na Polakach?
Miałem okazję obserwować przyjazd drugiej, nieco młodszej syrenki, należącej do Sławka Ciurzyńskiego, która uraczyła nas wspaniałym odgłosem motoru i aromatycznym zapachem spalin z rury wydechowej. Porozmawialiśmy o polskiej motoryzacji w peerelu, powspominali rajdowe ekscesy, ponarzekali.
Niebawem do klubowej "kolekcji" dołączy duży fiat, na wyładunek którego "Goniec" jest już zaproszony do Polimeksu; wszystkim marzy się warszawa "garbuska". W każdym razie kolekcjonowanie polskich aut w Kanadzie nabiera coraz większych rumieńców i miejmy nadzieję, że już wkrótce jeździć będziemy do ślubów i na polonijne imprezy naszymi oldtimerami. Korzystając z okazji, oczywiście pytałem o samochody, tym razem właściciela "Królowej" Andrzeja Steca:
– Od kiedy ma Pan tutaj syrenkę?
– Dwa lata.
– Ile to kosztowało? Po pierwsze, żeby znaleźć, bo widzę, że "Królowa" w bardzo dobrym stanie – jak to jest z syrenkami w Polsce? Trudno o dobry egzemplarz?
– Dobry egzemplarz trudniej dostać, ale ogólnie rzecz biorąc, są dostępne. Istnieją strony internetowe. Dopóki nie zacząłem się interesować tym tematem, to tego nie wiedziałem, ale istnieje cały świat, ludzi, którzy restaurują. Proszę popatrzeć, tutaj mamy coś pięknego, cztery polskie auta razem. Brakuje nam jeszcze fiata i warszawy, aby mieć pełny przegląd. Coś pięknego posłuchać takiej syrenki.
– No właśnie, i ten dźwięk, i zapach...
– Tak że istnieje cały taki świat. Wystarczy wejść na Internet i wpisać "giełda klasyków". Mamy cały świat entuzjastów – jest pełno części zamiennych. Części do mojej syrenki kupuję ze sklepu fsopolmozbyt w Bielsku. To normalny sklep internetowy, gdzie można kupić wszystkie części do polskich aut. Byłem zaszokowany, że coś takiego istnieje. Człowiek myślał, że to będzie dłubanina i dorabianie części, a wszystko nadal jest dostępne.
– To są części ze starych samochodów, oryginalne czy dorabiane?
– Takie i takie, część jest robiona na nowo. Praktycznie wszystko jeszcze można dostać. Ta syrenka została znaleziona przez Internet. Rozmawiałem z właścicielem, mówił, że w dobrym stanie.
Poprosiłem wujka, który niedaleko mieszkał, czyby nie mógł pojechać i faktycznie stwierdzić stan, przejechać się nią, bo to tak trudno przez Internet kupić samochód na drugim końcu świata. Pojechał, powiedział, że jest OK, zostawił depozyt i akurat tego lata z żoną i dziećmi jechaliśmy do Polski i umówiliśmy się z człowiekiem, że jak przyjadę, to zapłacę mu resztę, a tymczasem przygotowałem sobie firmę transportową, która zapakowałaby auto w kontener. Tak też się stało, auto pojechało lawetką do firmy kontenerowej, tam zostało zapakowane z drugim małym fiacikiem i miesiąc później było w Kanadzie.
– Dużo jest problemów z utrzymaniem?
– Nie, nie, o ile oczywiście nic konkretnego się nie dzieje.
– Ile kilometrów rocznie przejeżdża?
– Mało, w zeszłym roku zrobiłem może 500 km. Nie jeżdżę nią na co dzień. Przyjadę na show. Tutaj niedaleko mieszkam, córki zawiozę czy przywiozę ze szkoły, do Starsky'ego do kościoła, tak po okolicy. Tak że nie na co dzień. Chociaż wiem, że kolega Artur polonezem jeździ do pracy, ale to już jest inny samochód, inna technika niż syrena.
– Ostatnio dużo Pan naprawiał?
– Coś trzeba dłubać, w zeszłym roku musiałem zrobić pompę wodną, w tym roku wymieniłem świece i wypiaskowałem oraz wymalowałem koła. Na jesieni, jak już będzie po sezonie, boczki sobie odnowię, na drzwiach. Tak że co roku po jednej rzeczy, tak żeby finansowo się nie naciągać, żeby to nie było jakimś kłopotem. W rezultacie po kilku latach powinna być cała odrobiona.
– Nie sądzi Pan, że te samochody powinny prezentować się podczas polskich parad?
– Tak, mamy to na uwadze, że jeżeli będzie jakiś piknik w parku Paderewskiego... W ubiegłym roku byłem na poświęceniu aut w Kolbem. Raz do roku jest poświęcenie samochodów. Sam proboszcz święcił. Gdybyśmy pokazali taką gamę jak tu, to na pewno byłoby jeszcze ciekawiej.
Powiem panu, mógłby za te same pieniądze kupić jakiegoś mustanga, tylko że do tego mustanga to ja nic nie czuję, a syrenka to jest co innego, dzieciństwo mi się przypomina, rodzice mieli syrenkę. Pamiętam, jak jeździliśmy w góry do rodziny, to było 100 kilometrów, ale to była cała wycieczka, mama kanapki robiła, jechało się na cały dzień. Ale tacy wszyscy byliśmy zadowoleni, że dojechaliśmy do tej cioci!
– W tej wersji, którą Pan ma, drzwi otwierane są do przodu, niektórzy mówili, że to na kury dobre...
– Tak, gdy byliśmy w Radiu 7, mówiłem właśnie, że to kurołapka.
– Wie Pan, to też był pierwszy mój samochód, którym w życiu jeździłem, jeszcze w pieluchach. Dziękuję bardzo i wszystkiego dobrego, żeby syrenka "żyła" jak najdłużej!
Artur Romanowicz przyjechał polonezem z Barrie, polonezem po dziadku przywiezionym tutaj pięć lat temu, auto zimą jest garażowane.
Fiat Jurka Wysockiego ma na sobie oryginalne gumy z Dębicy. Jego właściciel ma nadzieję, że wkrótce dojedzie mu do kolekcji "tata", czyli duży fiat.
Na złocie przy 403 i Erin Mills było wiele ciekawych modeli, w tym isettka BMW – jednocylindrowy powojenny samochodzik produkowany w czasach, kiedy to jakby nie składać produkcji niemieckich zakładów, to wychodził tygrys albo Me-262.
Właścicielom gratuluję, a Państwa zachęcam do kibicowania Polakom na zlotach, no i oczywiście do zastanowienia się nad sprowadzeniem fiata czy warszawy.
Wbrew pozorom nie jest to wcale drogie hobby, o czym z satysfakcją
zapewnia Wasz Sobiesław.
http://www.goniec24.com/goniec-automania/item/3731-polskie-samochody-na-zlocie-w-mississaudze-i-ten-d%c5%bawi%c4%99k-i-zapach#sigProId8f1d052f60