Mimo to, Ameryka utraciła palmę pierwszeństwa i jest to obecnie drugi po chińskim rynek motoryzacyjny.
W tym roku w Detroit było sporo nowości, oblegano przede wszystkim postumenty korwety stingray nowego mustanga, mercedesa S 600, BMW M3, porsche 911 targa czy Toyoty FT-1.
Jak twierdzą eksperci, wystawcy wyraźnie przestali epatować nas paliwooszczędnymi maleństwami i choć nadal oszczędna jazda i ekonomia spalania są w modzie, postanowili dokonać zwrotu ku mocy i muskułom.
Jak to obrazowo ujął Michael Tracy z agencji konsultingowej Agile Group, seks sprzedaje i szybkość też, a więc jeśli ktoś kupuje camaro, to nie dlatego, że słyszy, iż jego szóstka będzie mało palić, a chce po prostu zasiąść za sterami małej rakiety drogowej.
Owszem, w Detroit 2014 nadal znaczną część powierzchni zajmowały różne hybrydy, samochody z napędem elektrycznym, czy też całkiem nowatorskie kreacje na paliwo wodorowe, jednak tłum gromadził się raczej wokół nowego mustanga z pięciolitrową ósemką o mocy 420 KM ewentualnie oszczędniejszym czterocylindrowym silnikiem EcoBoost, który wydobywa z siebie… bagatela 305 koni mechanicznych.
Generalnie panuje więc tendencja do podkręcania mocy i innych osiągów przy zachowaniu przyzwoitego spalania. Dobrym przykładem jest tutaj volkswagen golf R, który do sprzedaży w USA wchodzi w 2015 roku. Pod znajomą maską hatchbacka kryje się w nim 290-konny silnik czterocylindrowy o pojemności 2,0 litra z turbodoładowaniem... Koncern twierdzi, że jest to najmocniejszy golf, jaki do tej pory sprzedawany był w USA, a pod względem zużycia paliwa auto przewyższa swym minimalizmem model z roku 2013, który wedle badań EPA palił średnio 9 l na setkę. Aby poprawić właściwości trakcyjne, tym razem napęd na cztery koła jest już w wersji podstawowej.
Zauważalną tendencją jest zmniejszenie silników przy jednoczesnym powszechnym stosowaniu turbodoładowania – kolejnym przykładem jest tutaj sportowa kia GT4 stinger, gdzie z podobnej dwulitrowej czwórki wyciska się 315 koni mechanicznych. Dodatkowo stosowanie nowych materiałów i nowoczesnego projektowania komputerowego pozwala na redukcję ciężaru samochodów, co znów poprawia tak dynamikę jazdy, jak i zużycie paliwa. Nawet taki klasyk jak camaro Z24, który wchodzi do sprzedaży już na wiosnę, skorzystał z odchudzających kuracji stosowanych przez General Motors.
Pocienia się szyby, zmniejsza rozmiary akumulatora, usuwa zbędne dywaniki. Auta nabierają przez to nie tylko lepszych właściwości jezdnych, ale też prawdziwie sportowego wyglądu, choć oczywiście daleko im do skorup, jakimi ściga się w Europie na rajdach.
Kuracja odchudzeniowa objęła również inne kultowe wozy, jak na przykład przeprojektowaną serię BMW M3 sedan, który stracił niemal sto kilo.
Zamiast stali w większej mierze zastosowano aluminium i wzmacniane włóknami węglowymi plastyki. Zmniejszył się też motor z czterolitrowej ósemki do trzylitrowej szóstki z dwustopniowym turbem. Ten mniejszy silnik daje więcej mocy, co w połączeniu z odchudzeniem pozwala na większe przyspieszenia, jednocześnie poprawiając ekonomię spalania. Gdyby komuś jeszcze brakowało koni z pomocą przyjdzie corvette, której model 2015 ma wejść do produkcji latem. W przypadku tego samochodu możemy rozbijać się po drodze przy użyciu silnika o mocy 620 koni mechanicznych.
Jak można się domyślać, nie słabnie tendencja automatyzacji procesu kierowania. I auta oprócz ostrzegania zaczynają kierowcę wyręczać zwłaszcza w reagowaniu na sytuacje wypadkowe. BMW wyposaża się w system Active Driving Assisstant, który ma zmniejszyć ryzyko potrącenia osoby pieszej.
Coraz więcej aut wyposażanych jest też fabrycznie w czarne skrzynki, czyli rejestratory wszystkich parametrów jazdy, w ekstremalnych przypadkach – również odgłosów kabiny pasażerskiej. Coraz częściej standardem jest patrząca do przodu kamera wysokiej rozdzielczości.
W poniedziałek i wtorek w pierwszych dniach detroickiej wystawy zadebiutowało łącznie około 50 nowych modeli.
Wśród z nich jednym z ciekawszych z naszego punktu widzenia jest chrysler 200 model 2015. Pisaliśmy już w Moto-Gońcu o tym sedanie, który do tej pory uznać można było za coś trochę lepszego niż średnia. Chrysler postanowił w ten właśnie segment zainwestować i model 200 gruntownie przeprojektować. Obniżono też nieznacznie cenę modelu wyjściowego, a mimo to będzie można za te pieniądze kupić samochód ze standardową 9-biegową automatyczną skrzynią biegów oraz w wersji wyższej zamówić napęd na cztery koła. Auto po jednym calu wydłużono i poszerzono. Ciekawym rozwiązaniem kolisty – niczym w starych telefonach, wybór położenia lewarka przekładni automatycznej, co zwiększa powierzchnię półki pod konsolą.
Wydatnie poprawiono komfort jazdy i standardowe wyposażenie bezpieczeństwa. Samochód ma w założeniu korygować niebezpieczne ruchy kierowcy – jak na przykład niebezpieczną zmianę pasów ruchu.
Tyle tytułem zajawki. W każdym razie, zdaniem niektórych ekspertów, model jest tak bardzo unikatowy w swej klasie, że warto poczekać te kilka miesięcy.
To oczywiście tylko jeden z wielu przykładów nowości obecnych na Detroit 2014. Wszystkim, którzy chcą dotknąć i pogłaskać, a których wyjazd do Detroit ominął, pozostaje polecić cierpliwość – bo od 14 do 23 lutego będziemy to mogli oglądać u siebie na 2014 Canadian International AutoShow. Jak co roku zapraszam i obiecuję obszerną fotorelację.
Wasz Sobiesław