1. Jeśli chcemy czegoś sportowego, z kopytem i pięknym basem rozgrzanych "garów", to około piątki damy za forda mustanga, rocznik 1997 – czwarta generacja mustanga z napędem na tylną oś, 4,6-litrową ósemką i pięciobiegową nieautomatyczną przekładnią to auto dla ułożonego młodzieńca, który wie, jak ujarzmić moc silnika, i moment zamachowy, przekładany na tylne koła. Ręczna skrzynia biegów wymagać będzie od niego umiejętności, którymi można zaimponować nie tylko kolegom.
Od 1996 roku mustangi wyposażone były w nowe "modułowe" V-8. Oczywiście jeśli chcemy to kupić dla dziecka, musimy być rodzicem o stalowych nerwach...
2. Honda cr-v rocznik 2002 , 2,4 litra, 4 cylindry, automatik z napędem na cztery koła. Za 5 tys. dol. kupimy bezpieczne, pojemne i przyjemne w prowadzeniu auto – typowy cross-ver o charakterystyce samochodu osobowego, zaś silnik I-VTEC zapewni nam dobre spalanie, podobne bardziej do tego, jakie oczekujemy od sedana, a nie od SUV-a. Jeśli trochę się potargujemy, to w takiej cenie dostaniemy i abs, i boczne poduszki powietrzne czy sensory ostrzegające przed dachowaniem.
3. Kiedy potrzebujemy czegoś na kształt nawet nie tyle konia roboczego, co roboczego woła – za 5 tys. kupimy toyotę 4Runner z napędem na cztery koła i silnikiem czterocylindrowym, rocznik 1998. 4Runner, choć montowany na bazie trucka, ma tę przewagę, że prowadzi się bardziej jak auto osobowe, zaś stylistyka karoserii świadczy o tym, że jest to pojazd poważny, "który żadnej pracy się nie boi". A jeśli silnik wydaje się zbyt mały, no to...
4. Ford expedition, rocznik 1998 – wielkie bydlę z 8-cylindrowym motorem o pojemności 4,6 litra, automatic z napędem na cztery koła. Proszę wybaczyć to "bydlę", ale jak inaczej nazwać auto, którym z wygodą może podróżować 8 osób na trzech rzędach foteli. Expedition to prawdziwy czołg miejski, który przez każdą chlapę i błoto przejedzie suchą oponą, a i w kopnym śniegu nieźle sobie poradzi. Samochód, do którego weźmiemy na wakacje cały majdan i zostanie nam jeszcze wolne pół bagażnika. Za piątkę jest to bardzo kusząca propozycja – oczywiście, jeśli ktoś lubi SUV-y. No bo jeśli wolimy coś mniejszego i do tego podoba nam się jazda z odkrytą głową, to:
5. Mazda miata z 1997 roku – auto kierowcy, mały, lekki kabriolet, wspaniały projekt karoserii, dobra skrzynia biegów (oczywiście ręczna). Dla pojedynczej osoby, łączącej się w pary tylko od czasu do czasu, oraz psa wystarczy i da mnóstwo wrażeń, niczym kabriolet z "Absolwenta" (przypomnę młodszym Czytelnikom, że w tym kultowym klasyku nakręconym w 1967 roku z młodziutkim Dustinem Hoffmanem w roli głównej był to alfa romeo spider).
6. Dla osób, które prowadzą aktywny tryb życia (tylko może nieco inaczej aktywny niż użytkownicy wspomnianej wyżej mazdy), w sam raz będzie subaru outback – rocznik 2000 – z 2,5-litrowym boxerem, pięciobiegową ręczną przekładnią i napędem na cztery koła. Pakujemy na dach canoe lub kajak i ruszmy na północ. Samochód jest niezawodny i jeśli będziemy dbać, pojeździmy jeszcze ładnych kilka lat.
7. VW golf GTI rocznik 2000. Jeśli ktoś naprawdę lubi ostrą jazdę, to to jest auto! – Das Auto! Cudownie trzyma się drogi, zbudowany na platformie audi TT, z turbodoładowaniem (174KM), pojemny. Można by długo zachwalać. Volkswagen to niemiecki styl jazdy, samochód, który wywoła nam uśmiech zadowolenia na twarzy, gdy tylko dotkniemy drążka zmiany biegów.
8. No a gdy jesteśmy spokojnym zwykłym facetem z miłą żoną i dwójką uroczych dzieci, który chce po prostu bezpiecznie jeździć z punktu A do B, chce mieć auto, które nie będzie się psuło, o dużym komforcie jazdy – no to za 5 tysięcy kupimy używaną toyotę camry z 2003 roku. To dziesięcioletnie dzisiaj auto spokojnie da nam drugie 10 lat, jeśli tylko zadbamy o zabezpieczenie antykorozyjne. Znajdziemy w nim radosny czterocylindrowy cichy silnik, automatyczną skrzynię, ABS wiele innych usprawnień w zakresie bezpieczeństwa jazdy.
9. Na koniec zaś rzecz dla ludzi rodzinnych, czyli minivan. A jeśli za pięć tysięcy dolarów, to tylko używana odyseja, rocznik 2000, automatik, z szóstką 3,5-litrową, jako wyposażenie standardowe, drzwi odsuwane z jednej i drugiej strony auta, bardzo dobre rozłożenie wnętrza. Każda pani domu będzie sobie ją chwalić, o czym mówię zupełnie szczerze.
10. Dziesiąta lokata pozostaje nieobsadzona – dlaczego? Dlatego, że jak to z kupowaniem starych samochodów bywa, czasem, po prostu, trafi nam się okazja – bardzo dobrze utrzymany, zadbany samochód od rodziny czy znajomych. Kupując stare auto, trzeba pamiętać o kilku rzeczach. Sprawdzić, czy nie po wypadku, czy nie po powodzi, czy nie został złożony z dwóch innych, popatrzyć, jak tam rdza podjada, a jeśli jest już pokolorowany na rudo, to gdzie.
Dobrze zadbane auto będzie nam wiernie służyć, jego koszt utrzymania będzie niewspółmiernie niższy niż nowych samochodów, bo nie zapominajmy, że główny koszt posiadania samochodu to jest jego deprecjacja – najwyższa przy samochodach całkiem nowych. Tymczasem, kiedy dzisiaj kupimy stare 10-letnie auto za 5 tys., to po pięciu latach używania, jeśli będziemy dbać, dostaniemy za nie 2 tys.
Szczerze mówiąc, stare auto czasem da nam więcej zadowolenia niż niejedna lśniąca nówka.
O czym zapewnia Wasz Sobiesław