farolwebad1

A+ A A-

Czy warto zabezpieczać antykorozyjnie na zimę?

Oceń ten artykuł
(1 Głos)

Już za minutkę, już za momencik... – chciałoby się zaśpiewać, parafrazując słowa pewnej piosenki dla dzieci – zaczną lać sól na drogi i nasze choćby nie wiem jak wypieszczone cztery kółka narażone zostaną na postępujący proces degeneracji starczej – rdzę.

Jak się przed tym uchronić? Całkowicie nie da rady. Są w każdym razie różne szkoły. Osobiście wierzę w:

a. normalne użytkowanie samochodu zimą,

b. częste mycie – zwłaszcza zimą,

c. zabezpieczanie antykorozyjne raz w roku w profesjonalnym zakładzie rust check.

Mówiąc o myciu – najlepsze jest własnoręczne, dobrze też jest zaznaczyć sobie na planie miasta zakład, który reklamuje się, że używa bieżącej wody.

Dlaczego? No bo wówczas nie myjemy samochodu solanką! Większość myjni samochodowych recyklinguje wodę, ale oczywiście jej nie odsala, bo byłoby to bardzo kosztowne. Tak więc, jeśli mamy możliwość, to najlepiej umyć auto samemu na podjeździe przed domem czy choćby w ogrzewanym garażu...

To jeśli dbamy bardzo o samochód...

Rozumiem jednak doskonale inne podejścia. Jeśli zamierzamy trzymać auto 3 – 5 lat – nie ma co się starać, i tak włożone w takie zabezpieczanie pieniądze nie zwrócą się na końcu. A więc wszystko zależy od tego, ile dane auto chcemy trzymać.

Jeśli uważamy, że pojeździmy 10 – 15 lat – zabezpieczenie antykorozyjne jest całkiem na miejscu. Przy takim okresie samochód wyjdzie nam najtaniej, bo jego deprecjacja w kolejnych latach maleje. I to, czy nie ma korozji, daje później różnicę w cenie odsprzedaży czasem i tysiąc czy półtora tysiąca dolarów. Jeśli wziąć pod uwagę, że zabezpieczenie antykorozyjne to wydatek rządu 120 – 130 dol., to może się opłacać.

Tak więc dobrze jest zabezpieczyć drogie nam auto na zimę. Przy okazji, wymienić pióra wycieraczek – w końcu niewiele to kosztuje. Olej antykorozyjny zresztą chroni nie tylko karoserię czy podwozie, ale również takie podzespoły, jak przewody paliwowe.

Zabezpieczanie antykorozyjne jest z dekady na dekadę coraz lepsze. Warto też, wybierając samochód z myślą o dłuższym potrzymaniu – wybrać taki, który będzie miał fabrycznie zrobione wiele dobrych rzeczy, jak na przykład ocynk blach. Tradycyjnie można zakładać, że auta niemieckie – lepiej się trzymają na froncie walki z korozją niż azjatyckie – decyduje właśnie jakość blach. Ale jak zawsze, tak i od tej reguły są wyjątki.

Druga ważna rzecz to natychmiastowe reagowanie na najmniejsze ślady rdzy – korozja jest jak trąd i dlatego nie powinna być pozostawiona samej sobie. Ona sama nie ustąpi, a więc trzeba z tym walczyć, niekiedy nawet "chirurgicznie".

Jeśli zaś chodzi o inne gizma antykorozyjne, jak zabezpieczanie przy pomocy elektryczności – nie wierzę, i mało kto wierzy.

Wracając do zabezpieczeń antykorozyjnych na zimę - jednym ze wskazań "za" może być to, że i straż pożarna, i policja, i władze municypalne zabezpieczają antykorozyjnie swe pojazdy.

Kiedy to robić? No nie w środku zimy! Póki jeszcze jest w miarę sucho i nie ma soli na drogach. Warto umyć podwozie i całą resztę samochodu, poczekać dwa suche dni i zrobić sobie dobrze.

Potem wypada też przez tydzień auta nie myć ani nie jeździć po deszczu, żeby płyn antykorozyjny dobrze tam się powgryzał w karoseryjne zakamarki.

Oczywiście jest też wiele argumentów "za" i "przeciw", kiedy mowa o zabezpieczaniu antykorozyjnym starszych aut. Czy to ma sens, kiedy kupujemy 6-letnie auto i jedziemy do Rust Check?

W zasadzie zawsze powinno to nieco poprawić sytuację, nawet kiedy rdza zaczęła już swoją robotę. Tak więc znów wszystko zależy od naszego stosunku do samochodu; czy chcemy dłużej trzymać auto, czy też, na przykład, zajeździć do końca. Olej używany do rustproofing dobrze działa na gumy i uszczelki, a więc mamy dodatkową korzyść.

A jeśli nas zaatakuje?

Pierwsze wykwity rdzy pojawiają się zwykle tuż po zimie. Sól, którą posypywane są drogi, przyspiesza działanie, gdy robi się ciepło. W związku z tym znacznie bardziej narażone na nią są auta garażowane. Ogniska rdzy w większości aut najpierw atakują nadkola. Podczas jazdy opony odprowadzają wodę i dlatego akurat to miejsce jest najbardziej narażone na korozję. Wraz z wodą na nadkolach osadza się sól.

Szczególnie narażone na odpryski są również progi i dolne ranty drzwi. Rdza najpierw pojawia się wewnątrz. Dlatego warto skorzystać z kompleksowej usługi oferowanej przez warsztaty profesjonalne.

Nawet jeśli wykwity nie są duże, sam papier ścierny może nie wystarczyć. Potrzebna będzie szlifierka. Naprawę zaczynamy od zeszlifowania pordzewiałej powierzchni. Taśmą należy zabezpieczyć obrzeża zardzewiałego miejsca, tam gdzie lakier jest nienaruszony, aby go nie zniszczyć. Po starannym zeszlifowaniu rdzy trzeba przygotować miejsce do malowania – odtłuścić je i dokładnie usunąć wszystkie opiłki.

Trzeba pamiętać, żeby nie używać ciemnego podkładu do jasnego lakieru, bo będzie przebijał. Wszelkie ubytki uzupełniamy gładzią szpachlową, którą po wyschnięciu wyrównujemy papierem ściernym.

Przy wykonywaniu tego typu prac nie warto się śpieszyć, bo nawet najmniejsze zaniedbania będą widoczne już po kilku dniach od malowania.
Tak czy owak, jest to sytuacja ostateczna i można jej zapobiec, zabezpieczając co roku swe auto.

o czym zapewnia Wasz Sobiesław

Ostatnio zmieniany piątek, 07 luty 2014 22:15
Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.