Zostawmy na moment interesujące dywagacje o nowych paliwach i powróćmy do nowych samochodów. Dopóki bowiem nowe technologie nie zejdą bardziej na ziemię, będziemy skazani na rozsądne cztery koła. Jak pewnie Państwo zauważyli, jestem zwolennikiem jeżdżenia przyjemnego, ale nie na pokaz. Auto jako symbol objętości portfela czy przejaw pokazywania miejsca zajmowanego w hierarchii społecznej to zjawisko chore i smutne.
Niestety w naszej prowincji właściwie, prócz torów wyścigowych, nie da się nigdzie bezpiecznie pojeździć, nie łamiąc prawa. Kupowanie samochodu, którego prawdziwą klasę widać przy prędkościach przekraczających 200 km/h, przypomina nieskonsumowane małżeństwo – ręce co prawda możemy na nim położyć, ale żeby rozkosz zawładnęła, to już nie.
Amatorom prawdziwego jeżdżenia pozostają jakieś drobne szaleństwa na leśnym szutrze, no i prężenie muskułów w postaci szybkiego ruszania sprzed świateł lub hałasowania motorem po nocy. Cóż zrobić, nie żyjemy w ojczyźnie autobahnów i niewiele osób ma tu zrozumienie dla inżynieryjnego dopracowania samochodu.
A więc samochód to raczej rozsądnie wyceniona platforma przemieszczania się z punktu "a" do "b". Jedną z najlepszych takich platform jest hyundai accent.
Samochód, który od czasu pogardliwych spojrzeń przeszedł bardzo długą drogę i obecnie wraz z elantrą jest jedną z najlepszych ofert na rynku wśród pojazdów subkompakt i kompakt. Powiem szczerze, że w dzisiejszych czasach, kiedy samochodem jeździmy raczej blisko miasta, jest to auto, które zapewni nam wszystko. No, ewentualnie jeśli jesteśmy wygodni i kilka razy do roku chcemy mieć wygodne podróże na dalsze odległości, możemy sobie pożyczyć – coś obszerniejszego.
Podliczywszy wszystkie koszty eksploatacji, jest to rozwiązanie o wiele bardziej ekonomiczne niż kupowanie jednego "rodzinnego" suva i jednego małego auta. Radziłbym więc spróbować żyć przez rok z dwoma małymi autkami w rodzaju accenta i zobaczyć, że nie jest to optymalne rozwiązanie nawet dla młodej rodziny z dziećmi.
A jeśli już bierzemy pod uwagę kupno "autka", to hyundai accent powinien być na samej górze listy. Hyundai accent 2013 (wersja 2014 wkrótce, choć nie należy oczekiwać dużych zmian) uznawany jest za króla subkompaktów. Jego 1,6-litrowy silnik z bezpośrednim wtryskiem został zaliczony do pierwszej dziesiątki najlepszych silników roku 2012. Wokół tego silnika hyundai zabudowuje obszerną kabinę pasażerską i całą gamę najnowocześniejszych rozwiązań w dziedzinie bezpieczeństwa. 6-biegowa automatyczna skrzynia biegów sprawia wrażenie całkowicie płynnej jazdy. Umożliwia też bardzo ekonomiczną jazdę i dlatego nikogo nie dziwi, że auto pali na sto 7 litrów w jeździe mieszanej.
I nie jest to auto leniwe. Hyundai accent zwłaszcza z ręczną przekładnią dał się poznać jako całkiem agresywne "coś", i to tak w wersji hatchback jak sedan. Powiem szczerze, że w wersji sedan przypomina trochę taką nieco pomniejszoną elantrę. Co nie wszystkim się podoba, to że w accencie czuć jednak drogę i auto nie tyle płynie nad powierzchnią asfaltu, co trzyma się go sztywnymi kołami. Dla mnie akurat to raczej plus.
Cena – nie jest rekordowo niska. Rozmowa zaczyna się od 15 tys. Hyundai po raz kolejny pokazuje, ile w samochodzie – wydawałoby się bardzo dobrym – można jeszcze poprawić.
Koreański koncern pokazał też przez minione 20 lat, że szefowie Wielkiej Trójki jednak zasypiali gruszki w popiele za nic brali krociowe pieniądze. Dopiero teraz po zimnym prysznicu 2008 roku wzięli się do roboty.
Tak więc jeśli chcemy mieć samochód, który zapewni nam wszystkie potrzeby motoryzacyjne na poziomie więcej niż średnim, możemy kupić dwa accenty na rodzinę i mieć sprawę z głowy na lata. A przy takim zakupie dobra cena jest murowana.
O czym zapewnia
Wasz Sobiesław