Ulubiony samochód CIA
Huragany, śnieżyce, powodzie, podtopienia, gałęzie z drzew na asfalcie, przewody elektryczne dyndające z połamanych słupów...
Czym jeździć w taki czas? Co przeciętnemu Kowalskiemu zapewni ochronę niczym pancerz czołgu abrams; czym ewakuować rodzinę przez zalane tereny?
Oczywiście, mówię o zwykłych niewyspecjalizowanych autach.
I w tej grupie, na czołówkę wysuwa się towar jak najbardziej amerykański, choć dzisiaj już nieprodukowany – ford excursion.
To pudełkowate bydlę na kółkach schodziło z taśm Forda w latach 2000–2005 i za dobrze utrzymany stary model trzeba dzisiaj zapłacić nawet i 20 tys. dol.
Konstrukcyjnie oparty na modelu super duty, excursion był wówczas największym SUV-em Forda, jego głównym rywalem w segmencie był chevrolet suburban.
Do napędu używano silników V8 i V10, moc przenoszona była na koła tylne (opcjonalnie AWD) przez 4-biegową automatyczną skrzynię biegów.
Po zakończeniu produkcji w 2005 roku, excursion został zastąpiony przez przedłużoną wersję modelu expedition. W Brazylii wciąż produkowany jest ford F-250 tropivan plus, który konstrukcyjnie oparty jest także na płycie podłogowej modelu super duty.
Przyjrzyjmy się modelowi AD 2002 wyposażonemu w trzy rzędy foteli – rodziny wielodzietne powinny by zadowolone, ponieważ w trzecim rzędzie również producent ulokował mocowania do siodełek dziecięcych.
Ford podkreślał, że samochód jest przyjazny środowisku naturalnemu ponieważ 85 proc. excursion podlega recyklingowi, jednak złośliwi wskazują, że 85 proc. modelu excursion do jest 2,5 ówczesnych hond civic.
SUV zabiera na pokład 8 osób i będą one podróżować z wielką wygodą – samochód ma luksusowe wyposażenie kabiny – trzy strefy regulacji klimatycznej, a w wyższej opcji siedzenia i pedały regulowane elektrycznie – zapamiętują swoją pozycję. W tylnych rzędach standardowe wyposażenie obejmuje system rozrywkowy oparty na DVD i 6,4-calowym monitorze ciekłokrystalicznym.
Niestety, nasze bydlątko nie ma w wersji amerykańskiej ręcznej przekładni, więc musimy polegać na automacie.
Radzę w ogóle ignorować propozycje tych SUV-ów z silnikami benzynowymi – chyba że chcemy tankować pół oceanu i mieć spalanie rzędu 21 litrów w jeździe miejskiej. Nie pisałbym o tym samochodzie, gdyby nie fakt, że Ford oferował go z pięknym dieslem – 7,3-litrową ósemką o mocy 250 KM z turbodoładowaniem i cudownym momencie zamachowym 505 funtów na stopę.
Z czymś takim możemy podczepić na haku 11 tys. funtów, czyli np. pół "Titanica"; hak jest standardowym wyposażeniem
Podstawowy model excursion XLT posiada deski pod progami, pilota do zamków, czterodyskowe hamulce z ABS-em przednie siedzenia kanapowe składane 40/20/ 40 i wyjmowaną trzecią ławkę.
Aby przejechać również te większe "kałuże", można wypatrzyć model z napędem na cztery koła.
Nie muszę chyba dodawać, że auto ma olbrzymią ilość miejsca na bagaże.
Niestety wymiary naszego wo-zu uniemożliwiają korzystanie z wielu myjni automatycznych, jak również podziemnych parkingów. To piękne "autko" nie wszędzie się mieści. Nie można też powiedzieć, by pilotowanie tego behemota wzbudzało sympatię innych użytkowników dróg.
Kierowca, który przesiada się na coś takiego z samochodu osobowego, musi sobie zdawać sprawę, że jeździ małą ciężarówką, i postępować stosownie do rozmiarów,
Wielu użytkowników jest jednak zakochanych w tym "pełnowymiarowym samochodzie sportowo-użytkowym" i twierdzi, że nie wymieniłoby go za żadne pieniądze na nic mniejszego.
Oto jedna z takich wypowiedzi:
– Kupiliśmy excursion, by bez względu na pogodę móc wozić rodzinę i znajomych. Nie ma na rynku samochodu o możliwościach podobnych do tego.
Nasz zabiera 8 osób. Kiedyś mieliśmy suburbuna 97 z 6,5-litrowym dieslem, nie da się jednak porównać go do luksusu i możliwości naszego super duty excursion.
Zdaniem większości zagadniętych osób, te auta są zbudowane jak czołgi i bez wielkich kłopotów można nimi jeździć ponad 30 lat.
I kolejna wypowiedź:
– Uwielbiam mojego SUV-a, mam turbo diesla i po mieście wyrabiam siłę w nieco ponad 11 litrów oleju na sto. Gdy biorę na hol wózek z trzema końmi, spalanie wrasta do 16 litrów na sto, co wciąż nie jest najgorzej. Mimo diesla, excursion jest całkiem zrywny i daje się nim nieźle wyprzedzać, najważniejsze zaś, że auto ma mnóstwo miejsca na nogi, przestrzeni na bagaż i bardzo przyjemnie się prowadzi.
Dlaczego Ford zrezygnował z produkcji? Mały popyt i wysoka cena – nowy excursion kosztował ok. 55 tys.
Jest też i powód psychologiczny. Tak wielki SUV spalający rzekę ropy czy benzyny na setkę niezbyt dobrze wpływa na ekologiczny, nowoczesny wizerunek koncernu.
Dlatego na koniec kilka uwag zdroworozsądkowych. Nie dajmy się zwariować.
Po pierwsze, Amerykanie potrafią robić duże samochody – zawsze potrafili. Dlatego taki ford ma też – o dziwo – bardzo dobre opinie, gdy chodzi o usterkowość. Auto było też specjalnie modyfikowane, by w testach zderzeniowych nie powodować tak wielkich zniszczeń u innych samochodów.
Do 30 września 2005 excursion był produkowany w zakładach w Louisville w Kentucky.
Po drugie, użytkowanie wielkich SUV-ów mniej truje środowisko naturalne i daje mniejszą emisję gazów cieplarnianych niż reklamowane obecnie samochody hybrydowe.
Nieprawda?
Już wytłumaczę dlaczego.
Otóż, proszę się przypatrzyć produkcji, od chwili gdy auto jest rudą żelaza czy czego tam jeszcze, do momentu kiedy podlega odzyskowi recyklingowemu i złomowaniu.
Hybrydy mają dwa silniki oraz bardzo trującą w produkcji baterię, do tego jeśli dodamy transport materiałów i to, że bateria jest wymieniana co 5 lat, okaże się, że całkowity ślad środowiskowy takiej "ekskursji" jest mniejszy od hybrydowej toyoty prius.
A co jak co, ale takim quasi-czołgiem wyjechać możemy na ulicę prawie w każdą pogodę.
I jeszcze jedno, amerykańskie diesle – znoszą brudne paliwa, nie można co prawda lać wprost oleju rzepakowego i liczyć, że bezproblemowo będziemy latami jeździć, ale ujechać pewnie ujedziemy, zwłaszcza gdy już rozpalimy te 8 cylindrów na petrodieslu i dolejemy rzepaku.
Jeśli zaś mamy trochę smykałki, to w warunkach domowych jesteśmy w stanie produkować biodiesel.
A co to oznacza w warunkach klęsk żywiołowych?
– Przyjemność jeżdżenia bez konieczności spuszczania benzyny z baków porzuconych samochodów...
O czym zapewnia
Wasz Sobiesław