Lubię auta, cieszą mnie samochody, jednocześnie zdaję sobie sprawę i całkiem dobrze toleruję sytuację, kiedy komuś samochód po prostu zwisa. Samochód jest samochód, sztuk jeden, ważne, żeby jeździło, nie psuło się, nie zaprzątało uwagi – taki "przezroczysty" środek transportu. Ma nas sprawnie "teleportować" z miejsca A do B – najlepiej przy jak najmniejszym naszym udziale.
Dla tego typu szczytem marzeń jest samochód wyposażony w służbowego kierowcę...
Wspominam o tym dlatego, że dzisiaj pozwolę sobie napisać – proszę się nie obrażać – o aucie marki auto, czyli trzeciej już generacji samochodów kia rio – kiedyś reklamowanych w Toronto jako najtańszy samochód na rynku, którego cena zaczynała się poniżej 10 tys. dol. Czasy te minęły bezpowrotnie, dzisiaj kia to auto dojrzałe i jednak nieco droższe.
Trzecie pokolenia rio pojawiło się na rynku w 2001 roku jako kombi, czyli hatchback, rok później dołączył do tego modelu sedan, czyli limuzyna.
Było to o tyle dziwne, że zazwyczaj sedan sprzedaje się lepiej w każ-dym modelu i on to wydaje się być bardziej oczywistym wyborem na wejście. Tak czy owak, i jeden, i drugi rodzaj nadwozia sprzedaje się dobrze i obecnie w niczym nie przypomina brzydkiego kaczątka pierwszej generacji. Co nie dziwi, bo kia to efekt kreski byłego projektanta Audi Petera Schreyera.
I taki właśnie piękny kawałek metalu i plastyku możemy mieć już za 13.895 dol. (model 2013).
Przejedźmy się jednak autem rok starszym – 2012 EX z ręczną skrzynią zmiany biegów.
16-calowe koła to w tym wypadku wyposażenie podstawowe, kierownica nachylana i wysuwana, szyberdach, sterowane głosowo stereo wyposażone w 6 głośników, automatyczne światła drogowe i kamera do cofania.
Standardowe wyposażenie modelu LX to klimatyzacja, światła przeciwmgielne, podgrzewane siedzenia przednie, tempotakt (cruisecontrol), zdalne otwieranie i możliwość podłączenia Bluetooth.
Na EX trzeba było wysupłać w 2012 roku 17.195, w 2013 roku za gotówkę można ten model dostać już za 16.529, zero finansowania na 60 miesięcy plus 500 dol. cashback. Jeszcze lepsze warunki dostanie się dzisiaj na modele 2012, które schodzą z placu.
Główna nowość w modelach rocznik 2013 to Lx+Eco – pierwszy subcompact na kontynencie z technologią stop/start – kiedy auto zatrzymuje się, silnk automatycznie jest wyłączany.
Jeśli jesteśmy upośledzeni i nie czerpiemy przyjemności z ręcznej zmiany biegów, auto będzie nas słono kosztowało – bo 1200 dol. dodatkowo. Będzie to jednak coraz bardziej standardowa sześciobiegówka. Nadal jednak, jeśli ktoś z niewielkiej maszyny spalinowej modeli rio chce wykrzesać nieco ikry, powinien zdecydować się na pojazd z ręczną zmianą biegów.
Również sześciobiegowa przekładnia jest precyzyjna – biegi wchodzą lekko, a sprzęgło bardzo wybaczające; mimo że punkt "brania" dokładnie zdefiniowany i wyczuwalny.
Zdaniem niektórych, byłby to nawet dobry samochód, by zacząć uczyć juniora czy żonę, jak machać biegami. Jedyny mankament to położenie dźwigni zmiany biegów – zbyt bardzo do tyłu, co sprawia, że czwórka i szóstka może wbić nam łokieć w siedzenie.
Wracając do silnika – z czterech cylindrów o łącznej pojemności 1,6 litra – wyciśnięto aż 136 koni, a maksymalny moment zamachowy uzyskiwany jest przy 4850 obrotach na minutę.
Z kanadyjskich ustaleń oficjalnych wynika, że rio pali po mieście 6,6 litra na sto, a po szosie 4,9 litra, jednak należy oczekiwać, że są to raczej teoretyczne ustalenia i wiele zależy – zwłaszcza przy ręcznej przekładni – od dynamiki jazdy.
Przy prędkościach autostradowych – samochód jest średnio głośny – co nikogo nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę klasę auta. Na 6. biegu przy 100 km/h silnik ma 2600 obrotów na minutę.
Jeśli komuś rio wyda się sztywny na autostradzie, to jednak będzie zadowolony na zakrętach z zawieszenia tego subcompaktu. Nie ma żadnego wrażenia pływania karoserii, co można się dopatrzyć choćby w hyundaiu accencie.
16-calowe koła świetnie się prezentują, a obszerne wnętrze i wygodne fotele czynią z rio całkiem sensowne auto na codzienne dojazdy; pojemny bagażnik otwierany również od środka – 387 litrów w przypadku sedana i 425 litrów w przypadku kombi – pozwala załadować spore zakupy nawet dla wielodzietnej rodziny.
Czy ja bym taki samochód kupił? Tak, rio to wspaniały wózek do jeżdżenia, zwłaszcza w warunkach miejskich. Jak to mówią Anglicy, nie jest to coś żeby zaraz o tym pisać w listach do mamy, ale też nie jest to coś, co będzie spędzało sen z powiek i zmuszało do uzupełniania szkliwa na zębach.
Nie ma co narzekać, auta z roku na rok robią się coraz lepsze i coraz bardziej niezawodne – pozwala na to współczesna technologia – głównie komputerowa – ta użyta podczas projektowania, i ta zastosowana do kontrolowania pracy żywotnych podzespołów.
O czym zapewnia
Wasz Sobiesław