Samochód symbol zniewolenia?
Jestem zmęczony - tak można by było określić wrażenie oczopląsu po najnowszej wystawie motoryzacyjnej w Toronto. Tłumy gęstnieją z roku na rok i w sumie nieraz trudno dojrzeć samochód spoza ludzi. Szczęśliwie w tym roku poszedłem dosyć wcześnie i jakoś się udało...
Zawsze robię sobie obietnicę, że pójdę na dzień przewidziany dla mediów, ale z drugiej strony, to jest tak jakoś głupio oglądać te samochody bez ludzi, bo to obmrówczenie jest najlepszym wyznacznikiem tego, co się najbardziej podoba i gdzie warto wsiąść.
Oczywiście, wsiadają w większości wypadków dzieci... Dzieci było też na wystawie motoryzacyjnej mnóstwo i nikt ich znikąd nie wyganiał bo przecież to przyszli kierowcy... Jak się ma 6 lat to siąść za kierownicą prawdziwego samochodu to nie lada gratka.
Na poważnie zaś mówiąc, to w sumie nie wiem, z czego ci ludzie tak się cieszą, że tylu ich na te wystawy przychodzi, bo to czym samochód jest w kulturze zmienia się o 180°. Wizerunek samochodu osobowego zaistniał jako substytut konia dla kowboja, narzędzia wolności, dzięki któremu możemy pokonywać przestrzeń niezależni, kierując się własną zachcianką, zdolni jechać w odległe rejony. Taka była wizja zaklęta później w „filmach drogi”, samochód tak właśnie reklamowano - jako uosobienie wolnego człowieka poruszającego się po pięknych i przestronnych sceneriach.
To wszystko się zmienia odkąd mamy raczej mieszkać na kupie w wielkich miastach i nie za bardzo się z nich ruszać.
Samochody są też coraz bardziej uzależnione „od systemu”, stają się elektryczne a ładować możemy je wyłącznie z sieci czyli nic już tam własnego, żadnego oleju po frytkach nie wykombinujemy. Wszystko samochody są coraz bardziej uzależnione elektroniki radarów i GPS-sów, a te impuls elektromagnetyczny może znieść w oka mgnieniu i nigdzie nimi nie uciekniemy. Samochody coraz bardziej nas też wyręczają w kierowaniu; w zasadzie możemy dzisiaj na autopilocie jeździć większość czasu. Oczywiście, jeśli mamy nowoczesna auto, ono samo utrzyma dystans do samochodu przed nami, samo zahamuje, samo zaparkuje, samo do nas podjedzie jeśli naciśniemy guzik na pilocie. A nawet samo zadzwoni na 911 i zjedzie na pobocze, kiedy wyczuje atak paniki u kierowcy wiozącego rodzącą żonę do szpitala - taki przykład podawała pani prezentująca pewien model. (W dzisiejszych czasach mężczyzna doznający ataku paniki przy rodzącej kobiecie to norma...) A więc o jakich „kowbojach” i jakiej niezależności można tu mówić. Po prostu, stajemy się częścią systemu transportowego niezależnie od tego czy ten samochód posiadamy, czy go wynajmujemy, czy też dzierżawimy. Na dodatek, samochód może nam pewnych rzeczy zabronić, jeśli uzna że jest to zbyt niebezpieczne. Kiedyś pisałem już o tym, że systemy obecne we współczesnych samochodach zabraniają nam przejechać przechodnia, no a jeśli taka sytuacja będzie konieczna? A co jeśli zechcemy rozjechać jakiegoś bandytę?
Dzisiaj nawet mówi się o tym, żeby w samochodach przyszłości takie rzeczy jak pedały czy kierownica były chowane to znaczy wysuwały się jedynie na czas kiedy osobiście kierujemy, a następnie w trybie automatycznym chowały się w podłogę czy deskę rozdzielczą.
Coraz więcej jest też modeli elektrycznych które chwalą się dużym zasięgiem, ale zasięg ten jest osiągalny w optymalnej sytuacji, a gdy już są mrozy to już gorzej.
A dlaczego wydajny diesel nie może być ekologiczny? Wszak energia produkowana do auta elektrycznego również jest przesyłana ze stratą i produkowana przy ograniczonej sprawności - w większości wypadków - z paliw węglowodorowych. Kolejna rzecz, która bardzo mnie dziwi w samochodu elektrycznych to brak możliwości wyciągania części baterii. Jak już to pisałem dla mnie czymś oczywistym byłoby na przykład móc po mieście jeździć z 1/3 maksymalnego składu bateryjnego, a jadąc do Montrealu wkładać 2x regularnych baterii, tym samym niesamowicie zwiększając zasięg. Dlaczego nikt tego nie proponuje? Nie wiem.
Zapraszam więc do obejrzenia migawek z wystawy na stronach YouTube GoniecTv Toronto.
Jaki samochód najbardziej mi się podobał? Postawiony jako gadżet pohitlerowski garbus. I szczerze mówiąc, myślę że przyjemność jeżdżenia takim gratem przekracza o niebo bezszmerową jazdy najnowszą hybrydą średniej klasy. świat się zmienia ale nie zawsze na bardziej przyjemny.
Wasz Sobiesław
http://www.goniec24.com/goniec-automania/item/12304-migawki-z-toronto-international-autoshow-2019#sigProIdea7f5eca02
Fot. Julia Kumor