Dzisiaj jeszcze dokończę temat nabijania klimatyzacji samochodowej.
Jeśli chcemy to zrobić samodzielnie, prawdopodobnie będziemy musieli nieco pokombinować.
Dlaczego? Na przeszkodzie prostego dopełnienia stają nam bowiem kanadyjskie przepisy federalne.
Na początek, powtórzę, że nawet jeżeli nasza klimatyzacja chłodzi, ale wydaje, na przykład, dziwne dźwięki, jakby siedziały w niej jakieś duchy – albo nam się wydaje, że nie działa tak, jak należy, powinniśmy ją dobić.
Mała ilość gazu chłodzącego powoduje szybkie zużywanie się kompresora, który nie jest należycie smarowany. Oczywiście, jeżeli nasz samochód jest nowy, to powinniśmy z tym jechać do dilera, jeżeli nasz samochód jest „nowszy”, to możemy pokusić się iść z tym do zakładu, który najpierw sprawdzi szczelność całego układu, potem nam ten układ naprawi, a następnie dopełni go chłodzącym płynem – freonem R134a.
Większość nowych samochodów ma właśnie ten gaz w systemie chłodzenia i tym właśnie gazem powinniśmy go dopełniać. Problem pojawia się wówczas, jeśli chcemy to zrobić samodzielnie. Bo choć R134a został wprowadzony, by zastąpić 12a, który miał rzekomo prowadzić świat do dziury ozonowej, to wkrótce okazało się, że jest to gaz o właściwościach gazu cieplarnianego, i to jeszcze większych niż straszne CO2, więc jego stosowanie zamieni nam planetę w pustynię – Al Gore coś wie na ten temat.
Dlatego też Kanada postanowiła ograniczyć stosowanie tej substancji wyłącznie do grona ludzi zaufanych, którzy mają stosowną licencję. W detalu nie można kupić pojemników z R134a o pojemności mniejszej niż 10 kg tego specyfiku.
Zatem to, co dostaniemy w Canadian Tire, nie nadaje się do naszego samochodu, który potrzebuje R134a (proszę sprawdzić odnośnie do własnego modelu). Co więc robić, skoro cała operacja dobijania klimatyzacji jest całkiem prosta? Wystarczy w aucie zlokalizować zawory niskiego ciśnienia systemu klimatyzacyjnego, zdjąć zabezpieczający kapturek, nałożyć odpowiedni przewód ciśnieniowy, nacisnąć przycisk w butli i patrząc na manometr, cieszyć się, jak płynie gaz skroplony. Zabiera to około 10 min, w tym czasie trzeba włączyć klimatyzację na full, na najwyższe możliwe obroty – czyli najniższą temperaturę i najwyższe ustawienie wentylatora.
No, ale skąd wziąć taką czarodziejską butlę, skoro w Canadian Tire nie sprzedają?
Różne przepisy obowiązują w różnych krajach. Na przykład, w Kanadzie nie możemy nosić przy sobie broni palnej, a w wielu stanach Stanów Zjednoczonych – jak najbardziej. Jeśli komuś nie przeszkadza sam fakt, że R134 podgrzewa planetę, a dla ułatwienia decyzji dodam, że jest on szeroko stosowany również w Kanadzie do nabijania ciśnieniem aerozoli, a także takich urządzeń, jak klaksony morskie, czy nawet zwykłe pufery dla astmatyków – idzie tego w powietrze co niemiara. Trudno więc zrozumieć, dlaczego zwykły obywatel nie może używać tego ustrojstwa, by sobie nabić AC w aucie...
To znaczy, nie może tu, w Kanadzie, bo już na przykład w stanie Nowy Jork, czyli w pobliskim Buffalo, może. Postanowiłem więc, że całej operacji dobijania mojej klimatyzacji dokonam na gościnnej ziemi amerykańskiej, nie łamiąc tym samym żadnego prawa kanadyjskiego.
Walmart Supercenter w Buffalo przy ulicy Military Rd. znajduje się 10 min jazdy od przejścia granicznego na moście Lewiston, zaledwie 117 km od Mississaugi. Ponadto w samym Walmarcie można się nieźle obkupić. Jest tam też cały dział motoryzacyjny, gdzie bez problemu kupimy nie tylko wspomniany freon R134a, ale tak jak to było w moim przypadku, również freon z dodatkami smarującymi i uszczelniającymi, co pozwoli domowym sposobem poprawić funkcjonowanie klimatyzacji.
Dojazd zabrał mi 1,15 godziny, a cała operacja przeprowadzona na parkingu przed Walmartem 10 min. Po godzinie byłem z powrotem na przejściu granicznym, gdzie wyjaśniłem w prostych słowach celnikom, po co i dlaczego wjechałem do USA.
W końcu wciąż jest tak, że co nie jest zabronione, jest dozwolone. O czym z pewnym przekąsem informuje Wasz Sobiesław