Analitycy zastanawiają się, czy młode pokolenie Kanadyjczyków jest gotowe na starcie z… inflacją. Młodzi tak naprawdę nigdy nie doświadczyli, czym jest rzeczywistość stale rosnących cen, i nie wierzą, że coś takiego jest możliwe. Gdy ceny zaczną rosnąć, ich reakcja może być nadmierna, co popchnie inflację na jeszcze wyższy poziom, mówi Luba Petersen, specjalistka zajmująca się badaniem zachowań konsumenckich. Przewodniczący rady dyrektorów szwajcarskiego przedsiębiorstwa finansowego UBS, były szef niemieckiego banku centralnego, Axel Weber podczas zeszłotygodniowego forum w Davos stwierdził, że inflacja może być niespodzianką 2018 roku.
Wzrost inflacji pociąga za sobą wzrost stóp procentowych, a tym samym – spadek wartości obligacji. Wydawałoby się, że w Kanadzie nie ma się czym martwić. Oficjalna inflacja w skali rocznej spadła z 2,1 do 1,9 proc. Ważny jest jednak nie ogólny wynik, ale inflacja bazowa, czyli inflacja obrazująca trendy długofalowe, do obliczania której nie uwzględnia się składników szybko i często zmieniających się (np. cen żywności czy energii). Główny ekonomista BMO Doug Porter podkreśla, że dwa z jej wskaźników rosną, trzeci jest w miarę stały. Kanadyjski bank centralny i inne banki krajowe podejmując decyzje biorą pod uwagę właśnie inflację bazową, a nie wskaźnik cen konsumenckich CPI.
Na inflację inaczej patrzą konsumenci borykający się ze spłatami kredytów, a inaczej ekonomiści. Ci drudzy nie uważają jej za coś negatywnego. Wręcz przeciwnie – inflacja jest dla nich narzędziem kierowania gospodarką. Gospodarka, w której inflacja wynosi mniej niż 3-4 proc. uznawana jest za stabilną i zdrową.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!