We wtorek 5 maja w sądzie ontaryjskim u zbiegu Yonge i College w Toronto odbyła się kolejna, ostatnia już rozprawa Mary Wagner uznanej za winną pogwałcenia okresu próbnego oraz przeszkadzanie w biznesie kliniki aborcyjnej (mischief). Sędzina przychyliła się do żądania prokuratora i wyznaczyła karę 10 miesięcy więzienia.
Mary spędziła w areszcie 134 dni co jej uznano na poczet kary, przeliczając po 1,5 dnia za jeden dzień aresztu. Ostatecznie zaliczono 6 miesięcy na poczet maksymalnej kary (6 miesięcy) za mischief i zasądzono po 4 miesiące odsiadywane w złącz za naruszenie warunków okresu próbnego (breach of probation)
Mary do końca zachowywała milczenie, odmawiała też zapoznawania się z pokazywanymi jej dokumentami sądowymi. Jej stanowisko było reprezentowane przez wyznaczoną przez sąd prawniczkę, która oświadczyła, iż Mary jest osobą miłą, a jej milczenie nie oznacza braku szacunku dla sądu.
Prokurator w swej mowie, wskazywał, że Mary Wagner usiłuje narzucić innym swoje poglądy religijne czym naraża inne osoby powodując ich cierpienie, ponadto, nie przejawia skruchy, ani nie obiecuje poprawy i systematycznie lekceważy wyroki sądowe. Wyraził nadzieję, że kiedyś sąd zdoła wydać wyrok, który zmieni przekonania Mary Wagner, i uznał, że obecnie najlepszym sposobem jest izolowanie Mary w zakładzie karnym i pozbawienie jej możliwości działania.
Sąd obciążył też Mary grzywną na poczet ofiar, zasądził dwuletni okres próbny i zabronił zbliżać się do wszystkich przychodni aborcyjnych w prowincji na odległość mniejszą niż 100 metrów
Na sali było obecne 18 osób, w większości Kanadyjczyków polskiego pochodzenia, trzymających w rękach białe róże.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!