"Dobry zwyczaj – nie pożyczaj" – mawiał mój ojciec-finansista. Zapamiętałem jego radę dokładnie, ale jakże tu stosować się do niej, skoro cały system ekonomiczno-finansowy kraju, w którym przyszło mi żyć, oparty jest na kredycie, pożyczaniu pieniędzy, wydawaniu ich, zanim jeszcze je zarobimy?
Przeciętny Kanadyjczyk jest dziś zadłużony po uszy. Ja może nieco mniej, ale też różne tzw. okoliczności życiowe sprawiają, że suma długów rośnie, zamiast maleć.
A jednak – w zgodnej opinii specjalistów, którzy potwierdzają ją swoim przykładem – trzeba zadbać o redukcję zadłużenia, zanim będzie za późno. Zanim długi "zjedzą" praktycznie całe nasze oszczędności, które miały zapewnić dostatnią (w miarę) emeryturę.
Każdy z nas obarczony jest różnego rodzaju długami. Od pożyczki hipotecznej na kupno domu czy "condo" po niespłaconą resztówkę z kolejnego rachunku karty kredytowej. A jeszcze jakaś pożyczka samochodowa, jakieś zadłużenie na linii kredytowej. Niespłacone "winien" z jakiejś transakcji, która miała przynieść zysk, lecz nie udało się….
Tu powinien wkroczyć fachowy, wyspecjalizowany w tego rodzaju sprawach doradca finansowy. Samemu trudno się zorientować we właściwej kolejności radzenia sobie z próbkami. Wszak w grę wchodzi nie tylko mało lubiany "procent składany", który tyle kłopotów przysporzył jeszcze w szkole. Jak stwierdzono drogą sondażu, ponad połowa kanadyjskich respondentów nie potrafi udzielić prawidłowej odpowiedzi na niezbyt nawet podchwytliwe pytania, jeśli w treść problemu włączyć procent składany lub rozłożenie zadłużenia na lata.
Dla przykładu: która pożyczka hipoteczna będzie droższa: rozłożona na 20 czy na 25 lat? Jeśli zastrzeżemy, że oprocentowanie obu ma tę samą wysokość, ponad połowa respondentów udzieli błędnej odpowiedzi.
Scotiabank stwierdził, że niemal 70 procent Kanadyjczyków nie spłaci swoich pożyczek hipotecznych do chwili przejścia na emeryturę. W istotny sposób zagraża to ich dochodom emerytalnym, ale większość nie docenia zagrożenia, rozumując, że "jakoś to będzie". A doświadczenie doradców finansowych uczy, że – nie będzie. Ani jakoś, ani w ogóle. Co czwarty właściciel domu w Kanadzie straci go, w następstwie zajęcia przez bank lub sprzedaży pod przymusem bankructwa.
Jeśli zabrać się do tego właściwie, nawet z dość wysokimi długami można sobie poradzić. 46 proc. respondentów sondażu w wieku powyżej 55 lat nie musi zmagać się z żadnymi problemami zadłużenia. Przyczyna okazała się prosta: skorzystali z porad fachowców. Doradca finansowy może pomóc: wie, jak ograniczyć ból spłaty hipoteki, wie, jak skomasować długi i którymi zająć się w pierwszym rzędzie, by ostateczny efekt był jak najmniej bolesny. Jego zadaniem jest wybrać takie rozwiązania, które sprawią, że operacja będzie jak najmniej kosztowna.
Cudów nie ma: pożyczki trzeba będzie uregulować, skoro nie stosowaliśmy się do ultrakonserwatywnej rady mojego ojca. Może to jednak być procesem znacznie mniej bolesnym, jeśli skorzystać z rady fachowca, a nie polegać na własnym rozeznaniu. Wszak i każdy z nas na czymś zna się lepiej niż inni. Dlaczego więc nie zaufać ludziom, którzy żyją z rozwiązywania problemów finansowych?