Inwestycje Alternatywne: Kolejne 3 projekty zakończone, w sumie już 25
Dotychczasowa praktyka pokazuje, że inwestycje typu syndicate mortgage investment mogą być bardzo zyskownym oraz ważnym elementem dywersyfikacji portfela inwestycyjnego. Koncepcja dywersyfikacji podpowiada, by lokując oszczędności, podzielić je pomiędzy różne typy inwestycji, powszechnie zwane klasami aktywów. Nie wszystkie inwestycje przynoszą zyski w tym samym czasie oraz inaczej reagują na wydarzenia w polityce i gospodarce.
Jednym z tych aktywów może być właśnie syndicate mortgage investment. Jest to inwestycja, która wykorzystuje pożyczkę hipoteczną, czyli „mortgage”, jako źródło zarobku dla inwestora. Oprocentowanie jest stałe i wynosi zwykle 8% rocznie. Ważne podkreślenia jest także to, że tego rodzaju inwestycja oferuje hipoteczne zabezpieczenie kapitału inwestora. Polega to na tym, że zainwestowane pieniądze w formie pożyczki hipotecznej są zarejestrowane na tytule własności nieruchomości. Tego rodzaju inwestycja jest dostępna jako konto gotówkowe, czyli „cash account”, jako RRSP, jako pensja zakładowa LIRA, a także jako TFSA, czyli konto wolne od podatków.
Lista szczęśliwie zakończonych inwestycji już teraz powiększy się o 3 kolejne projekty, w których uczestniczą prywatni inwestorzy, w tym także moi klienci. Projekty, o których mowa, to: inwestycja Station West-Masonry w Burlington, gdzie deweloperem jest firma ADI Developments, projekt budowlany Aloa Greens-Mayfield 3 w Brampton, gdzie deweloperem jest Flato Developments, oraz plaza usługowo-biznesowa Kingridge Square w Oakville (Kingridge Developments). 3 różne projekty, 3 różnych deweloperów, 3 różne sposoby na szczęśliwe zakończenie inwestycji, tj. zwrot kapitału inwestorów oraz wypłatę oprocentowania.
Inwestycja Station West w Burlington była przeze mnie kilkakrotnie opisywana, w momencie kiedy projekt potrzebował finansowania ze strony prywatnych inwestorów na pokrycie tzw. niebezpośrednich kosztów budowy. Ten syndicate mortgage kończy się praktycznie 1,5 roku przed planowanym terminem zakończenia. Deweloper skorzystał z opcji refinansowania na niższy procent w celu spłacenia inwestorów. Firma ADI Developments prowadzi jeszcze jeden projekt budowlany w Burlington, w którym uczestniczą inwestorzy prywatni na zasadzie syndicate mortgage. Projekt Sutton (Link Condos + Towns) jest aktualnie w trakcie budowy.
Pierwsi mieszkańcy wprowadzą się w 2018 roku, tak więc inwestorzy w tym projekcie już wkrótce także zakończą kolejną inwestycję. Innym całkowicie zakończonym projektem oferowanym przez ADI Developments był projekt The Mod’rn, także w Burlington. Prywatni inwestorzy uzyskali oprocentowanie wysokości 8,25% w skali rocznej. Wracając do ostatnio zakończonych inwestycji, we wcześniej wspomnianym projekcie Aloa Greens-Mayfield 3 deweloperem jest doświadczona firma Flato Developments, która skompletowała już 2 pierwsze fazy tego samego projektu: Mayfield 1 oraz Mayfield 2, w obu fazach uczestniczyli inwestorzy w syndicate mortgage. Uzyskane oprocentowanie w tych projektach wyniosło odpowiednio 10,27% oraz 10,04% w skali rocznej. Innym zakończonym projektem od Flato był projekt w Markham o nazwie Helen Avenue. Uzyskane oprocentowanie wyniosło 11,61% rocznie. Od początku tego roku moi klienci zakończyli udział w kilku innych projektach, a mianowicie w inwestycji Emerald Falls w St. Catharines (9% rocznie), w projekcie Bronte Crossing w Oakville (8,23% rocznie), a także w projekcie Brock Village (8,83% rocznie). Inwestorzy otrzymali całkowity zwrot kapitału wyjściowego wraz z oprocentowaniem za pełen okres uczestnictwa w tych inwestycjach.
W celu uzyskania więcej informacji dotyczących aktualnych możliwości inwestycyjnych proszę o bezpośredni kontakt.
JAROSŁAW DAŁEK
Mortgage Agent, lic.M13000616
Manager, Real Capital Investments
Tel. 416-904-1181
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Brokerage Licence # 12010
204 Queen St. South, suite 102
Mississauga, ON L5M 1L3
Tel. 905-997-7001
Inwestycje alternatywne. 22 projekty zakończone sukcesem.
Ostatnie dwie podwyżki stóp procentowych ogłoszone przez Centralny Bank Kanady spowodowaly praktycznie natychmiastowe podwyższenie tzw. „prime rates” przez banki komercyjne. Wpłynęło to oczywiście w sposób bezpośredni na podwyższenie kosztów obsługi pożyczek hipotecznych o zmiennym oprocentowaniu oraz linii kredytowych. Klienci posiadający środki finansowe zgromadzone na bankowych kontach oszczędnościowych lub na kontach terminowych nie zauważyli konkretnych zmian w wysokości oprocentowania, albowiem banki nie spieszą się z podwyższaniem wysokości oprocentowania depozytów. Oprocentowanie 5-letnich GIC oscyluje na poziomie znacznie poniżej stopy inflacji, dlatego rozsądnym rozwiązaniem jest skorzystanie z produktu finansowego wypłacającego stałe oprocentowanie przewyższające obecny poziom inflacji, dzięki czemu możemy uzyskać realny wzrost kapitału. Syndicate Mortgage Investment jest inwestycją, która wykorzystuje pożyczkę hipoteczną, czyli mortgage, jako źródło zarobku dla inwestora. Oprocentowanie jest stałe i wynosi zwykle 8% rocznie. Dodatkowo może być jednorazowo wypłacony bonus w postaci profit sharing, czyli udział w zysku na zakończenie, może to wpłynąć na podwyższenie średniego rocznego oprocentowania.
Ważne podkreślenia jest także to, że tego rodzaju inwestycja oferuje hipoteczne zabezpieczenie kapitału inwestora. Polega to na tym, że zainwestowane pieniądze w formie pożyczki hipotecznej są zarejestrowane na tytule własności nieruchomości. Tego rodzaju inwestycja jest dostępna jako konto gotówkowe, czyli „cash account”, jako RRSP, jako pensje zakładowe LIRA, a także jako TFSA, czyli konto wolne od podatków. Do tej pory zakończono już 22 projekty, w których inwestorzy uzyskali średnie roczne oprocentowanie na poziomie 9,3%, oraz oczywiście zwrot zainwestowanego kapitału wyjściowego. W sumie, w 22 projektach zwrócono ponad 100 mln $. W tym roku zakończono 5 projektów. W ciągu najbliższych 6 miesięcy przewidziane jest zakończenie kilku następnych. W czerwcu tego roku został zakończony projekt The Brant Park, w centrum Toronto. Deweloperem była firma Lamb Development Inc. Lamb Development jest prawdziwym weteranem na rynku syndicate mortgage investments, albowiem do tej pory zakończyła już 5 projektów, w których uczestniczyli inwestorzy w syndicate mortgage.
Aktualnie jest dostępne kilka interesujących projektów inwestycyjnych mogących stanowić ważny element dobrze zdywersyfikowanego portfolio inwestycyjnego. Projekt deweloperski Union Waterfront mieści się w St. Catharines, a dokładnie w Port Dalhousie, nad samym brzegiem jeziora Ontario. Projekt jest częścią planu rewitalizacji Port Dalhousie. Malowniczo położony 12-piętrowy budynek, w pobliżu restauracji, kafejek oraz plaży, będzie mieścił 157 jednostek mieszkalnych. Mieszkania zewnętrzne będą posiadały obszerne tarasy z widokiem na jezioro. Parter będzie przeznaczony na sklepy oraz butiki. Projekt bryły budynku został opracowany przez firmę Kirkor Architects, która znana jest m.in. z zaprojektowania budynku the TIFF Bell Lighbox w centrum Toronto, a także the SkyCity Winnipeg. Ceny mieszkań w Union Waterfront zaczynają się już od 200 tys. $. Moi klienci mają możliwość pierwszeństwa w zakupie mieszkania/domu w tym, a także innych aktualnie dostępnych projektach na zasadach tzw. VIP pricing. Inwestycja Union Waterfront jest planowana na około 4 lat. W pierwszym roku oprocentowanie wynosi 10% i jest płatne w jednej kwocie za cały rok z góry. W kolejnych latach oprocentowanie wynosi 8% rocznie. Union Waterfront jest jedną z wielu dostępnych propozycji inwestycji typu mortgage investment.
W celu uzyskania więcej informacji dotyczących aktualnych możliwości inwestycyjnych proszę o bezpośredni kontakt.
Jarosław Dałek
Zacznij swoją przygodę z FOREX
Szanowna Redakcjo!
Chciałbym przedstawić Państwu projekt, nad którym obecnie pracuję.
Jest to jedyny polonijny Trading Room, w którym osoby zainteresowane giełdą walutową oraz finansami, mogą na żywo zobaczyć, jak wygląda dzień profesjonalnego tradera Forex.
Moim celem jest przybliżenie zagadnienia związanego ze światem finansów osobom, które chcą odnieść sukces oraz niezależność finansową, jednak potrzebują wskazówek – jak mogą to osiągnąć.
Giełda albo jakość zarządu spółki akcyjnej
To 9 marca 2009 roku, w całej Ameryce Północnej, nastąpił największy spadek wartości giełdy na skutek wielkiego kryzysu ryzykownie skalkulowanych hipotek rozpoczętego w roku poprzednim.
Wszystkie wielkie światowe indeksy (S@ P 500, Dow Jones. NASDAQ, S@P. /T.S.X. z Toronto, paryski CAC, FTSE 100 z Londynu, Nikkei z Japonii, DAX Niemiecki, HSI z Hongkongu itd.) spadły do 50% wartości i więcej. Niemniej jednak w perspektywie czasu, w miarę upływu lat, według danych firmy Aubin Actuaire Conseil, wskaźnik Giełdy w Toronto S and P /TSX osiągnął wzrost roczny z dywidendami licząc 10,1% w ciągu minionych 8 lat.
Z drugiej strony, wskaźnik indeksu amerykańskiego S@P 500 wykazał wzrost o 14,5% procentu składanego od 2008 roku. Zaś azjatyckie i europejskie wielkie indeksy wzrosły o 8% w skali rocznej. Index obligacji kanadyjskich FTSE TMX Obligations Univers osiągnął wynik 4,7% w osiem lat. Namacalnych, pozytywnych, a aktualnych przykładów można by tutaj mnożyć.
Oczywiście każdy z ww. przypadków wymagał od inwestora: nade wszystko tolerancji wobec ryzyka nieskoordynowanych ruchów rynku giełdowego, a jak wiemy, nie każdy jest w stanie to zaakceptować.
A więc nasze rozmyślanie o giełdzie powinniśmy rozpocząć od szukania firm o solidnych podstawach, nie zapominając przy wypracowaniu strategii, aby w każdym elemencie ewaluacji przedsiębiorstwa szukać elementów kreatywnych, twórczych i solidnych, jakimi powinna się cechować wymarzona przez nas spółka giełdowa.
Możemy zatem wnioskować, że potencjalny inwestor na rynku papierów wartościowych, jakimi są akcje, musi mieć lub zdobyć umiejętności pozwalające sterować własnymi myślami, emocjami i zachowaniami w sposób, który nastawia go na odnoszenie sukcesów. Nade wszystko, nie tracąc czasu na użalanie się nad zmienną sytuacją, która wywołuje wahania rynku, sytuacją ekonomiczną, ogłoszonymi czy zakończonymi wyborami, lokalnymi napięciami politycznymi itd.
Nie może narzekać na okoliczności czy czynniki, które nań wpływają, ani na to, jak giełda nas chwilowo traktuje.
Zamiast tego bierze odpowiedzialność za odgrywaną w życiu rolę i zrozumie, że zarabianie pieniędzy przez zakupy akcji nie jest zawsze łatwe ani sprawiedliwe. Nie pozwala też innym, by pojawiające się stresogenne wydarzenia spekulacyjne, niezależne od nas, przejęły nad nim kontrolę.
Nie myśli również kategoriami w rodzaju: dziś wybrana przeze mnie spółka, w którą zainwestowałem, straciła 10% wartości, bo jej szef odszedł na emeryturę, wiedząc, że w całości firma osiąga, w dalszym ciągu, dobre rezultaty, kontroluje niepowtarzalny, trudny do naśladowania segment rynku itd.
Rozumie jednocześnie, że mając kontrolę nad emocjami i nie będąc od nich uzależniony, może decydować, jak podchodzić do tej sytuacji z zimną krwią.
Wniosek wydaje się prosty; nie należy tracić energii na rzeczy, na które nie mamy wpływu, a trzeba koncentrować się nad tym, nad czym mamy kontrolę. Zdając sobie sprawę, że czasami jedyną ważną rzeczą jest właściwe nastawienie i czas na naprawienie sytuacji.
Przyjmując pozytywnie zmiany, staramy się być elastyczni.
Interesującym przykładem może tu być jedna z najsilniejszych spółek giełdowych Kanady, Franco-Nevada Corporation (której głównym „produktem” są tzw. royalties lub po polsku tantiemy), a zajmującą się przede wszystkim korzyściami z wydobycia złota, platyny itd.
Od chwili swojego założenia w 1983 roku przez dwóch inwestorów S. Schulicha i P. Lassonde, przeszła spółka wiele przeobrażeń, aby dziś być elementem TSX i NYSE i wchodzić w skład ekskluzywnego indexu S@P / TSX 60. Utrzymuje wciąż wysoki poziom, a od 2007 roku stała się akcyjną spółką giełdową i dobrze prosperującą do dziś dnia firmą, która jeszcze trzydzieści lat temu nie była znana szerokiej publiczności.
Trzydzieści cztery lat temu jej pierwotni twórcy i założyciele, Seymour Schulich i Pierre Lassonde, przejmując firmę, rozpoczęli w sposób bardzo nietypowy drogę do niezwykłego sukcesu finansowego. Ich początki kariery inwestycyjnej były zaskakujące. Zaczynali bowiem od zawodów, które wydawałoby się, że nie dawały nadziei na wielkie milionowe sukcesy finansowe i giełdowe.
Otóż, pierwszy z nich, o siedem lat starszy od drugiego, wspólnik S. Schulich, absolwent Uniwersytetu McGill w 1961 roku, obecnie torontończyk, w trakcie swojej wspaniałej kariery zawodowej, dostrajając się do reguł giełdy wielkich finansów, ciężko na to pracował, ukończył, na przykład, słynną szkołę inwestorów Instytut C.F.A. w Wirginii w Stanach Zjednoczonych w 1969 roku (trzeba tu przede wszystkim wspomnieć, że tylko około 40 % studentów zdaje egzamin końcowy pomyślnym wynikiem) i zdobył ten imponujący tytuł czternaście lat wcześniej od swojego wspólnika.
Mimo wielu lat pracy w USA to w Kanadzie stworzył firmę przynoszącą złote jaja.
Młodszy z nich, pochodzący z St.-Hyacinthe w Quebecu, skończył Politechnikę w Montrealu jako inżynier elektryk w 1971 roku, następnie dwa lata później uzyskał MBA, co nie było wcale tak popularne jak dziś, na Uniwersytecie Utah w USA. Już w trakcie pracy w słynnej firmie inwestycyjnej Bechtel Corporation w St. Francisco kształcił się dalej. W 1983 roku ukończył, również jak jego kolega, trudne i wymagające studia, zarezerwowane dla śmietanki inwestorów świata, zdobywając najbardziej prestiżowy tytuł, jaki można otrzymać w zakresie inwestowania w papiery wartościowe, C.F.A. (Chartered Financial Analyst).
Można tu przy okazji wspomnieć pewną zabawną anegdotę na temat perypetii w wyborze właściwej drogi kariery. Otóż Lassonde po szkole średniej, wybierając się na studia, przez trzy lata starał się dostać na architekturę i ostatecznie egzaminujący go wykładowca uznał go za całkowite beztalencie, co Lassonde wspomina dziś z uśmiechem. Była to najlepsza opinia, jaką otrzymał w swoim życiu, która doprowadziła go do koniecznej zmiany kierunku studiów, a co za tym idzie, znalezienia drogi właściwej dla jego talentu, temperamentu, zamiarów, co doprowadziło do dzisiejszych niekończących się sukcesów.
P. Lassonde nie bał się powiedzieć – nie, swej „wymarzonej” drodze, gdy sytuacja tego wymagała. Nie obawiał się skalkulowanego ryzyka, nie działał brawurowo, musiał się długo doskonalić i w konsekwencji zdobytych doświadczeń nie miał problemu z podejmowaniem skalkulowanego ryzyka, stwarzając jedną z najlepiej prosperujących w Kanadzie spółek akcyjnych, gdzie dziennie, wyobraźmy to sobie, zmienia właściciela na giełdzie w Toronto około pół miliona akcji.
Jeśli się dobrze przyjrzymy i zapoznamy z karierą zawodową tych ludzi, zauważymy również, że poświęcali olbrzymią ilość czasu na działalność biznesową. W podobny sposób musi postępować każdy indywidualny inwestor giełdowy. Sukces idzie w parze z ciężką pracą i trzeba być gotowym pracować ciężko na swój sukces. Nie poddawać się po pierwszej porażce. O tym przekonują te nietuzinkowe i niezwykle bogate, renesansowe można powiedzieć, życiorysy.
Nie rozpamiętywali przeszłości, zostawiając za sobą trwałe ślady i kształtując nowe oblicze dzisiejszej gospodarki Kanady. Nie przeszkadzało im, mimo nawału pracy, aby każdy z nich napisał znaczące książki w zakresie inwestowania, opisując w szczególności, jak należy postępować, inwestując w najcenniejsze bogactwa naturalne, jak złoto i inne minerały. Oto one: S. Schulich – „Get Smarter Life and Bussines Lessons” oraz „Weather Gas Distribution Companies and Stock Market”.
Z kolei P. Lassonde napisał „The Gold Book: The Complete Investment Guide to Precious Metals”. Skupiając się nad swoim sukcesem, nie zapominali, że żyją w społeczeństwie, które trzeba edukować. Na pewno ww. dzieła mogą być i dziś wspaniałą lekturą dla początkującego inwestora w zgłębianiu specyfiki kanadyjskiego rynku kapitałowego.
Jednocześnie należy wspomnieć, że obydwaj są znanymi i uznanymi w całej Kanadzie filantropami. Zobaczmy namacalne przykłady, np. dzięki ich darom pojawiły się takie budynki w Toronto, jak: Lassonde Engineering School, Schoulich School of Bussines w York University itd.
Nauka płynąca z tego jest taka, że każdy inwestując swój czas i umiejętności w to, co jest jego mocną stroną, powinien rozumieć, że prawdziwa zmiana wymaga w każdym wypadku dużo czasu i ciężkiej długoplanowej i solidnej pracy. Początkujący inwestor nie powinien postrzegać pierwszych porażek jako powodu do poddania się, a po prostu traktować je jako szanse.
Popatrzmy na fakty, na przykład grafik wzrostu akcji tej firmy od 2007 roku (już z innym wspólnikiem, Davidem Harquailem) mówi sam za siebie, w ciągu ostatnich lat wzrost wartości akcji tej firmy na giełdzie nastąpił z 17,5 dol. w roku 2007, dochodząc do 87,5 dol. na początku kwietnia br., co daje 17% wzrost procentu składanego – imponujące, nieprawda… No jakże zachęcające są takie przykłady z giełdy, wydającej się czasami tak niezrozumiałą jak młoda dziewczyna…
Giełda nie jest kasynem, to jest aukcja
Janusz Binkiewicz mieszka w prowincji Quebec, z zawodu jest inżynierem budowy okrętów. Nauczał okrętownictwa: koncepcji, konstrukcji okrętu, technologii budowy, zarządzaniem i finansami przedsiębiorstwa okrętowego, przez ponad ćwierć wieku. W międzyczasie interesowała go problematyka przedsiębiorstwa, a w szczególności specyfika spółek akcyjnych, co w swoim czasie zaprowadziło go do kanadyjskiej giełdy. Jest autorem książki po francusku o budowie okrętów. Teksty p. Binkiewicza dostarczają podstawowej wiedzy finansowej pozwalającej nauczyć się inwestowania na giełdzie.
Giełda, podobnie jak każda aukcja, jest zorganizowaną formą sprzedaży w postaci przetargu, w którym bierze udział wielu, wielu nabywców chętnych na zakup wielu, wielu wyemitowanych towarów – akcji, prowadzoną w określonych godzinach i określonym miejscu. A więc nie jest kasynem, jest grą. Można zatem racjonalnie opisać jej zasady, przygotować się do reguł tam obowiązujących, rozpoznać i kontrolować skutki i decyzje podjęte przez nas na tym rynku.
I jak każda prawdziwa aukcja, wiąże się z emocjami, obawami i strachem od pierwszych minut rozpoczęcia danej sesji, z drugiej strony, karmi się entuzjazmem, przygotowuje przynęty obliczone na naiwność i zauroczenie potencjalnym zyskiem. Tak więc na każdej sesji szarpią nami sprzeczne uczucia, trudne do pogodzenia, sprzeczne interesy osób i instytucji biorących w tym udział, chęć zarobienia pieniędzy jak najszybciej, a jednocześnie strach, czy to się uda.
Giełda to jednak ryzykowne przedsięwzięcie
Dla doświadczonego inwestora inwestowanie na giełdzie jest bardzo korzystne. Zwykle częściej jednak usłyszymy, że inwestowanie na giełdzie jest bardzo ryzykowne. Nawet znani i aktywni na co dzień inwestorzy wspominają o tym dość często. Również nasi najbliższy znajomi o tych, którzy inwestują na giełdzie, mówią: to taki dziwny facet, bo on „gra na giełdzie”, tak jakby grał w ruletkę.
Dla większości giełda zarezerwowana jest dla trzech kategorii osób: tych dobrze poinformowanych, zawodowych inwestorów oraz graczy ryzykujących wysoką stawkę. Przy takim założeniu, jeśli nie znajdujemy się w dwóch pierwszych grupach, zostaje nam tylko rola pokerzysty. Ale czy na pewno?
W istocie jest niezwykle trudno ocenić ryzyko związane z działalnością giełdową według wymierzalnych kryteriów.
Pieniądze lubią spokój. Fantazyjne, kolorowe diamenty z kopalni Argyle
Naturalne, kolorowe diamenty są znane i podziwiane od stuleci, ale dopiero od kilkudziesięciu lat zaczęły cieszyć się uznaniem inwestorów i kolekcjonerów. Są prawdziwą rzadkością, albowiem na 100 tys. kamieni w barwie D i bez skazy przypada 1 kolorowy. Są to tzw. Fancy Color Diamonds.
Aktualnie, naturalne różowe diamenty należą do jednych z najbardziej wartościowych ze wszystkich kamieni szlachetnych.
Kopalnia Argyle z zachodniej Australii dostarcza około 90% światowego wydobycia różowych diamentów. Całoroczna produkcja różowych diamentów o masie ponad pół karata zmieściłaby się w filiżance, a większe fioletowe diamenty ledwo wypełniłyby naparstek… Podczas międzynarodowych aukcji słynnych domów aukcyjnych, takich jak Christie’s czy Sotheby’s, różowe diamenty obok intensywnie niebieskich regularnie osiągają ceny setek tysięcy, a nawet kilku milionów dolarów za karat. 1 karat równa się 0,2 g.
Działanie giełdy i czy ona rzeczywiście dobrze płaci
Janusz Binkiewicz mieszka w prowincji Quebec, z zawodu jest inżynierem budowy okrętów. Nauczał okrętownictwa: koncepcji, konstrukcji okrętu, technologii budowy, zarządzaniem i finansami przedsiębiorstwa okrętowego, przez ponad ćwierć wieku. W międzyczasie interesowała go problematyka przedsiębiorstwa, a w szczególności specyfika spółek akcyjnych, co w swoim czasie zaprowadziło go do kanadyjskiej giełdy. Jest autorem książki po francusku o budowie okrętów. Teksty p. Binkiewicza dostarczą podstawowej wiedzy finansowej pozwalającej nauczyć się inwestowania na giełdzie.
Patrząc na giełdę jako całość, można znaleźć na niej wiele korzystnych elementów przysparzających dobrobytu finansowego i analizując je, wybrać swoje własne, dla nas najbardziej zrozumiałe, użyteczne, ulubione i zyskowne. Oto podstawowe i najbardziej popularne.
Jako pierwszy – zaczynając od najtrwalszego – możemy zainwestować w obligacje rządowe najwyższej jakości. Ścieżka ta jest raczej uporządkowaną autostradą, bez wielkiego ryzyka i niezwykłego wzrostu, wartość naszego kapitału będzie rosła w funkcji stałego przewidywalnego procentu w danym roku.
Drugim również użytecznym są z pewnością kanadyjskie fundusze inwestycyjne, które posiadają w swoim portfelu największe krajowe przedsiębiorstwa, jak Loblaw, Power Corporation, Canadian Tire itd. Popularnie nazwane Blue chips. Mogą to być słynne indeksy giełdowe, jak np. S and P / TSX Composite Index (249 przedsiębiorstw), S and P Venture Composite Index na giełdzie Toronto, czy wielkoprzemysłowy Dow Jones w USA. Ryzyko jest dużo większe niż w obligacjach, niemniej jednak używanie tego instrumentu inwestycyjnego umożliwia nam szerszy udział w szybko rozwijającej się gospodarce amerykańskiej i znaczniejsze zyski.
Naturalne kolorowe diamenty najlepszym przyjacielem inwestora. Inwestycje alternatywne.
Większość ludzi mylnie postrzega diamenty jako kamienie mono-barwne, uważając, że są kamieniami jedynie bezbarwnymi. Diament to tak naprawdę jedyny minerał, który występuje we wszystkich kolorach tęczy. Róż, błękit, zieleń, żółć, fiolet to tylko niektóre z barw, jakie oferują diamenty kolorowe. Najrzadszymi kolorami spotykanymi w naturze jest czerwień, błękit i róż. Przyjmuje się, że na siedemdziesiąt tysięcy kamieni o barwie D i czystości IF (a więc także bardzo rzadko występujących) przypada jeden diament kolorowy.
Tak naprawdę wśród znawców i kolekcjonerów diamenty kolorowe są znane i podziwiane od stuleci, od kilkudziesięciu lat są obdarzane dużym uznaniem ze strony inwestorów. Ich ceny przewyższają znacznie ceny ich bezbarwnych imienników, a popyt na nie rośnie z roku na rok. Kolorowe diamenty pozwoliły dać swoim właścicielom zwrot z inwestycji na poziomie kilkuset procent, i to w zaledwie ostatnich pięciu – sześciu latach.
Czym są diamenty inwestycyjne? Diamenty inwestycyjne to, najprościej rzecz ujmując, szlifowane diamenty o jak najlepszej jakości. Co więc brać pod uwagę, decydując się na wybór/zakup kolorowego diamentu? Tak jak w przypadku „bezbarwnych” diamentów, tak i tutaj kluczową sprawą jest zasada 4C, z tą różnicą, iż kolor ma tak naprawdę największy wpływ na wartość kamienia. Należy w tym miejscu zaznaczyć, że sam kolor to nie tylko barwa, to także ton i nasycenie oraz dystrybucja, czyli równomierny rozkład koloru.
Im wyższej jakości jest wybrany diament, tym rzadszy jest to okaz, a tym samym i wyższa jest jego wartość, ale także mniejsza dostępność takiego diamentu na rynku, a przez to i szybszy powinien być wzrost jego wartości. Przyjmuje się, iż diament inwestycyjny powinien mieć masę minimum 1 ct, jednak dla diamentów kolorowych masa ma mniejsze znaczenie niż kolor i jego nasycenie. Innym sposobem inwestycji diamentowej jest tworzenie kolekcji. Niektórzy klienci kupują co jakiś czas diamenty o tej samej jakości i masie, tworząc przez lata kolekcję takich samych kamieni i wzmacniając wartość swojej inwestycji. Najbardziej pożądanym kształtem szlifu jest szlif brylantowy uznawany za szczyt osiągnięć mistrzów jubilerstwa.
Pełny, klasyczny szlif brylantowy zawiera nie mniej niż 58 faset (oszlifowanych powierzchni): 33 w koronie i 25 w podstawie, a kamień szlifowany w ten sposób, widziany w planie, jest okrągły.
Rozważając zakup większego masowo kamienia, powyżej pewnej masy kształt szlifu przestaje mieć znaczenie. Dla diamentów o masie powyżej 5-10 ct kształt szlifu jest sprawą drugorzędną. Im większa masa i lepsza jakość diamentu tym rzadszy jest to kamień. Im rzadszy okaz, tym większy popyt.
Diamenty inwestycyjne bezwzględnie powinny posiadać certyfikat, dokument wydany przez uznane laboratorium gemmologiczne. Doskonałym dodatkiem jest także laserowa inskrypcja. Oczywiście diament, który nie posiada ani oznaczenia, ani certyfikatu – także posiada wartość i może być traktowany jako diament inwestycyjny, ale musimy pamiętać, iż mogą pojawić się znaczne problemy z jego sprzedażą, a tym samym z realizacją zysków z naszej inwestycji.
Wybierając diamenty jako środek lokacji własnych finansów, należy dokonać wyboru w oparciu o własne założenia inwestycyjne stawiane przed produktem. Diament powinien mieć też dobrą cenę w momencie zakupu, bo to ona także jest gwarantem udanej inwestycji. Rynek diamentowy jest dość hermetycznym segmentem gospodarki, dlatego sprawa jest dość prosta – ceny diamentów opierają się na cenach prezentowanych w systemie RAPAPORT. Cennik przedstawia zestawienie cen hurtowych diamentów szlifowanych, w oparciu o nie prowadzony jest handel na giełdach i w głównych ośrodkach diamentowych na świecie. Przyjmuje się, iż zakup w cenach zbliżonych do cen Rapaportu jest zakupem udanym.
Jednym z najważniejszych jednak aspektów, decydujących o pomyślności oraz udanym finale naszej inwestycji, jest wybór odpowiedniego partnera. Dostawcy diamentów, o ugruntowanej pozycji na rynku, mogącego zaoferować prócz diamentów w doskonałej cenie, także usługi dodatkowe. Serwis pozwalający nadzorować przebieg transakcji, oferujący aktualizacyjne wyceny zakupionych diamentów, możliwość przechowywania zakupionych kamieni, a w finalnym momencie także pomoc przy ich odsprzedaży.
Wszystkich zainteresowanych, jak inwestować w kolorowe diamenty, proszę o kontakt.
Jarosław Dałek,
Manager,
Real Capital Investments
Fancy Color Diamonds
Tel. 416-904-1181
Plany RRSP oprocentowane 8% rocznie! Inwestycja Bronte Crossing (Oakville) zakończona przed czasem! Nowa oferta typu commercial!
Wpłata na plan emerytalny RRSP jest rozsądnym sposobem na bieżące zmniejszenie kwoty płaconego podatku dochodowego. Kwota ulgi podatkowej jest bezpośrednio uzależniona od dochodu osoby wpłacającej. Aby uzyskać ulgę za dany rok podatkowy, musimy dokonać wpłaty na RRSP w ciągu tego roku, ewentualnie w ciągu pierwszych 60 dni roku następnego. Ostateczny termin wpłat na RRSP za rok 2016 upływa 1 marca 2017 roku. Maksymalny dozwolony limit wpłaty na RRSP w danym roku jest określony indywidualnie na tzw. Notice of Assessment (dokumencie podsumowującym rozliczenie podatkowe). Limit wpłaty jest co roku powiększany o kwotę będącą równowartością 18% dochodu rocznego, uzyskanego w roku poprzednim, minus wpłaty dokonane przez pracodawcę. W tym roku maksymalny limit wpłaty za rok 2016 wynosi $25.370.
Jednorazowa korzyść z tytułu wpłaty na RRSP w postaci ulgi podatkowej to nie wszystko, potrzebny jest produkt inwestycyjny, który spowoduje, że nasze RRSP zacznie zarabiać konkretne pieniądze. Minimalne oprocentowanie kont bankowych oraz lokat terminowych nienadążające za wskaźnikiem inflacji oznacza, że realny wzrost naszych oszczędności jest… ujemny. Pieniądze pozostawione na takim koncie RRSP nieustannie tracą na wartości pomimo ich nominalnego wzrostu. Takie są realia „inwestycji” bankowych.