Krachy 1929, 1968, 1973, 1981, 1987, 2000, 2008 roku mogą być tego najlepszym przykładem. W 2008 roku index SP/TMX w ciągu kilku zaledwie miesięcy spadł z 2800 na 800 punktów. Wydawało się za każdym razem, że gorzej być nie może, jednak dziś, z perspektywy czasu, wszystko się poukładało od nowa, a firmy, które miały potencjał, dynamikę, wiedzę, technologie, inicjatywę itd., poradziły sobie w nowych okolicznościach i potrafią wykorzystać niesłabnący rozwój gospodarki kraju i świata.
W dalszym ciągu giełda umożliwia zyski ludziom, którzy inwestują na niej w sposób racjonalny, biorąc pod uwagę trzy istotne czynniki: należy inwestować tylko oszczędności, których nie potrzebujemy, na krótki czas, zdając sobie sprawę, że chwilowo na papierze mogą one stracić część swojej wartości, co nie powinno wywoływać w nas uczucia paniki. Należy również inwestować w sposób regularny na przestrzeni dłuższego czasu, nie można pojawiać się i odchodzić z giełdy na jakiś czas, należy być obecnym na stałe.
Krótko mówiąc, należy być przewidującym, uważnym, cierpliwym i rozsądnym.
Tak jak nie można dokładnie przewidzieć zmian pogody, tak nie można przewidzieć zachowania giełdy. Nie ma takiego specjalisty giełdowego, który byłby w stanie przewidzieć kilkumiesięczny czy roczny postęp lub spadek indexu Dow Jones. Ogólnie można powiedzieć, że liczba ludności będzie na świecie wzrastała i będzie następował związany z tym postęp w gospodarce i przemyśle, a co za tym idzie, giełda będzie wciąż wzrastała. W związku z tym okres obecności na giełdzie ma duże znaczenie i ma przewagę nad wyczekiwaniem na dobrą okazję, bo ruchy i zmiany wartości instrumentów giełdowych są czasem tak szybkie, że nie jesteśmy w stanie tego skontrolować i wykorzystać, kupując daną akcję; często czynimy to za późno, kiedy już jest za droga.
Giełda może się wydawać bardzo ryzykowna, ponieważ jest bardzo zmienna. Na przestrzeni krótkiego czasu wartość akcji jakiejś solidnej spółki giełdowej może się drastycznie zmienić. Na przykład w momencie, kiedy to piszę wartość akcji Banku Nowa Scotia na przestrzeni roku uległa zmianie z 60,95 dol. na 77,8 dol., co oznacza wzrost kapitalizacji tej firmy o prawie 28% w ciągu roku.
Wyobraźmy sobie niepokój inwestora, który kupił akcje tej spółki za 77 dol. Jeśli jest to przysłowiowy inwestor niedzielny nieznający prawdziwej wartości tego wielkiego banku, prawdopodobnie przy najbliższym spadku wartości akcji będzie je sprzedawał w panice i zniechęcony odejdzie z giełdy. Będzie to ten sam nieprofesjonalny inwestor, który po takim doświadczeniu może zniechęcić się na dłuższy czas do działalności giełdowej.
Tymczasem dobrze przygotowany pasjonat inwestowania na giełdzie, racjonalnie kupujący akcje, dokona analizy i jeśli widzi spadek wartości, zada sobie pytanie, dlaczego? Czy spadek jest uzasadniony, czy problemy banku są tymczasowe i jaka jest realna wartość akcji? Biorąc wszystkie te czynniki pod uwagę, uzna spadek wartości za nieszkodliwy i zainwestuje w firmę, której wartość z pewnością będzie wciąż rosła, zdając sobie sprawę, że średnio duże firmy o wielkiej kapitalizacji mają wahania wartości akcji średnio o jedną trzecią swojej wartości. Nie ulegnie panice, rozumiejąc, że są to ruchy charakterystyczne dla większości instrumentów giełdowych. Świadomość ta ułatwi zrozumienie i zaakceptowanie obowiązujących reguł.
Opisuje to dosadnie Benjamin Graham, mówiąc o Panu Rynku, który każdego dnia jest albo kupującym, albo sprzedającym w zależności od swojego kaprysu. Czasem popada w depresję i sprzedaje akcje po bardzo niskiej cenie, a czasem jest euforyczny i może kupić obojętnie co, za obojętnie jaką cenę. Oznacza to oczywiście, że i my możemy skorzystać ze zmiennych nastrojów Pana Rynku, gdyż w niektórych momentach przedsiębiorstwa, czasem bardzo solidne, będą miały wartość akcji bardzo korzystną dla naszej kieszeni, a dużo mniejszą w stosunku do ich prawdziwej wartości, a nawet nieracjonalną z ekonomicznego punktu widzenia.
Należy więc mieć zawsze na uwadze jedynie prawdziwą wartość ekonomiczną spółki akcyjnej, a nie chwilową negatywną czy pozytywną fluktuację jej wartości. Na giełdzie, zapatrzeni w wartość akcji, zapominamy często, że kupujemy firmę z całą jej wartością trwałą i rosnącym potencjałem.
Na przestrzeni lat poznałem wielu inwestorów w nieruchomości, którzy osiągnęli sukces. Wydaje się jednak, że trudniej jest inwestować w nie niż na giełdzie, bo konieczne są do tego dużo większe pieniądze niż na giełdzie. Zakupiona nieudana nieruchomość nie jest tak łatwa do sprzedania jak akcje. Jednocześnie rynek wynajmu mieszkań ulega zmianie, i to czasem gwałtownej i niespodziewanej, na skutek fluktuacji stopy procentowej, sytuacji gospodarczej, stanu gospodarki, szybkiego niekontrolowalnego wzrostu liczby nowo zbudowanych budynków w danym mieście itd.
Jednocześnie trzeba powiedzieć, że dobry inwestor w nieruchomości musi czekać, czasem długo, na odpowiedni moment na sprzedaż swojej własności, prowadzić zdyscyplinowaną gospodarkę swoimi zasobami, aby być w stanie sprzedać w momencie najbardziej dogodnym dla siebie, czasem czekając kilka lat. W międzyczasie musi znaleźć lokatorów, dokonywać niezbędnych remontów, nadzorować budynki na bieżąco, śledzić zmieniające się przepisy i koniunkturę, a więc jest zarazem doskonałym potencjalnym przyszłym inwestorem giełdowym.
Mówi się również, że giełda to niepewne papiery wartościowe, ulegające stałej fluktuacji. Zadaniem więc nadrzędnym każdego inwestora jest zdać sobie z tego sprawę i wziąć ten czynnik pod uwagę. Nawet jeśli jakaś dobrej jakości spółka akcyjna ma duże zmiany wartości akcji, nie oznacza to, że jest gorsza od innych. Ktoś zaczynający na giełdzie może sobie wyobrażać, że blue chips, instrumenty finansowe wysokiej jakości, znajdują się poza obszarem ryzyka, gdzie wartość akcji nie ulega chwilowym spadkom, o trzecią część ich wartości lub więcej. Aby nie ulec chwilowym frustracjom, trzeba dostosować myślenie do tej specyfiki.
Wartość monetarna poszczególnych akcji spółek giełdowych ulega ciągłym wahaniom, falowaniu, gdyż tenże rynek jest właśnie zdominowany przez chwilowe emocje, sentymenty i wydarzenia, informacje i wyobrażenia, które wpływają na naszą percepcję rzeczywistości. A więc właśnie dlatego na niewielkiej przestrzeni czasu jest ona nieprzewidywalna. Jednakże w dłuższej perspektywie wartość spółek określana jest na podstawie realnego wzrostu zysków i innych korzyści finansowych, które uwidaczniają prawdziwy walor każdego przedsiębiorstwa w sposób logiczny, a nie emocjonalny.
Janusz Binkiewicz
mieszka w prowincji Quebec, z zawodu jest inżynierem budowy okrętów. Nauczał okrętownictwa: koncepcji, konstrukcji okrętu, technologii budowy, zarządzaniem i finansami przedsiębiorstwa okrętowego, przez ponad ćwierć wieku. W międzyczasie interesowała go problematyka przedsiębiorstwa, a w szczególności specyfika spółek akcyjnych, co w swoim czasie zaprowadziło go do kanadyjskiej giełdy. Jest autorem książki po francusku o budowie okrętów. Teksty p. Binkiewicza dostarczają podstawowej wiedzy finansowej pozwalającej nauczyć się inwestowania na giełdzie.