Dlaczego warto posłać dzieci do polskiej szkoły
W związku z rozpoczęciem roku szkolnego w polonijnych szkołach, rozmawiamy z Teresą Bielecką, nauczycielką z Polskiej Szkoły Sobotniej im. Mikołaja Kopernika w Mississaudze, przewodniczącą Związku Nauczycielstwa Polskiego Oddział w Mississaudze.
Andrzej Kumor: Pani Tereso, mamy nowy rok szkolny, co nowego, czy jest więcej dzieci?
Teresa Bielecka: Nasze zapisy rozpoczęły się już w kwietniu, więc w tym momencie musimy mieć gotową liczbę dzieci na 18 klas, a w tej chwili mamy nowe zapisy, które rozpoczęły się w sobotę, 9 września. Zapisało się dodatkowo 20 osób i we wrześniu kontynuujemy zapisy.
– To jest największa polska szkoła w Mississaudze, w regionie Peel, jak to wygląda?
– Według mnie, to jest największa szkoła polska w całej Kanadzie.
– Ile dzieci?
– Myślę, że będziemy mieć 520 dzieci.
IGRZYSKA POLONIJNE TORUŃ 2017 Widziane przez pryzmat klonowego liścia
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=180#sigProId1f9ab1ef43
Ale to już było – igrzyska w liczbach
Od 29 lipca do 6 sierpnia 2017 roku trwały Światowe Letnie Igrzyska Polonijne Toruń 2017. Na sportowych arenach Torunia rywalizowało około 1000 uczestników z 33 krajów świata (m.in. Singapur, Ekwador, Egipt, Australia, RPA, Argentyna i Kanada).
Igrzyska odbyły się pod honorowym patronatem Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Andrzeja Dudy. Organizatorem było Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” i miasto Toruń, pod mecenatem Senatu Rzeczpospolitej Polskiej i Ministerstwa Sportu i Turystyki.
Dla startujących w 25 konkurencjach przygotowano 3300 medali, a dla najlepszych zespołów w rywalizacjach drużynowych przeznaczono 40 statuetek toruńskich aniołów.
Przyjęto następujące grupy wiekowe: dzieci do lat 12, młodzież 13-16 lat, dorośli 17-20, 21-35, 36-45, 46-55, 56-65, 66-70 i powyżej 71 lat.
Otwarcie igrzysk nastąpiło w Arenie Toruń, gdzie po przemarszu wszystkich ekip i części oficjalnej koncertował zespół „Feel”. Ceremonię otwarcia obserwowało ponad 3000 widzów. Znicz Igrzysk zapalił Sławomir Kruszkowski – wioślarz, olimpijczyk. Ślubowanie sportowców (przedstawiciel Kanady – Bartek Dąbrowa i młodziutka przedstawicielka czeskiego Zaolzia) odebrała Irena Szewińska – siedmiokrotna medalistka olimpijska.
Igrzyska to również: 13 obiektów sportowych, 5 hoteli, 12 autobusów dowożących uczestników, 22 koordynatorów dyscyplin.
W turnieju golfa wystąpił Bartosz Piasecki reprezentujący Norwegię, wicemistrz olimpijski z Londynu. W toruńskiej katedrze odbyła się Msza Święta w intencji Polonii. Polonusi uczcili minutą ciszy rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.
W pierwszej konkurencji igrzysk, biegu na 5K, udział wzięło 43 zawodników z 12 krajów. Wygrał Paweł Czeczko z Białorusi przed Ryszardem Kaganem z Kanady. Najmłodszym uczestnikiem był jedenastoletni Emanuel Marculewicz z Kanady, najstarszym zaś siedemdziesięcioletni Mecislav Borusevic z Litwy.
Ceremonia zakończenia imprezy odbyła się w Fosie Zamkowej, gdzie po komunikacie klasyfikacji medalowej i udekorowaniu Pucharem Fair Play (Ryszard Piątek z Kanady) oraz wręczeniu nagrody dla najmłodszego i najstarszego uczestnika igrzysk odbyła się światowa premiera wodnego musicalu 3D „Romeo i Julia”.
Nasza ocena – czyli miód z odrobiną dziegciu
Pozytywy:
Toruń przywrócił nadzieję, wiarę i dobre prognozy na zamgloną wizję poprzednich edycji igrzysk (zaczątki we Wrocławiu i Kielcach i pełna porażka w Katowicach) na przyszłość największej w świecie polonijnej imprezy sportowo-historyczno-kulturalnej, jakimi są igrzyska polonijne z ich historią, tradycją i korzeniami od 1934 r. Nie bez wpływu na sukces tej imprezy byli włodarze miasta Torunia, na czele z jego prezydentem Michałem Zalewskim, dyrektorem Wydziału Sportu i Turystyki Mariolą Soczyńską, zastępcą prezydenta miasta Torunia Zbigniewem Fiderewiczem oraz całym podległym resortem miasta Torunia. W kontaktach z włodarzami Torunia dało się odczuć ciepło, przychylność i takie zwykłe kumpelstwo, jakbyśmy się znali od lat i nic nie jest w stanie zmienić stosunku do naszego wspólnego dziecka, jakim są igrzyska polonijne.
Zgodnie z zaproszeniami pana prezydenta, schrupaliśmy pierniki Kopernika, historię i zabytki miasta i igrzyska w całej okazałości bez kacowych konsekwencji. Jednym słowem, panie prezydencie i TEAM (nie Canada tym razem) – dziękujemy!
Bliskość miasta z jego historią, zabytkami, Wisłą, hotelami, obiektami sportowymi, przychylnością torunian, nowoczesną i darmową dla uczestników igrzysk komunikacją miejską desygnuje Toruń na zdecydowanego lidera i przyjaciela sportowej Polonii świata. Marzeniem naszym byłoby wzorowanie się następnych gospodarzy igrzysk na Toruniu.
Już podczas rejestracji były wręczane dla każdego uczestnika pakiety startowe z niezbędnymi informacjami o igrzyskach, Toruniu, atrakcjach regionu i, co najważniejsze – każdy już był medalistą igrzysk poprzez pamiątkowy medal piernikowy-kopernikowy z tego pakietu – można było poznać smak toruńskich pierników. Codzienne biesiadowanie w obiektach centrum handlowego „Targi”, czyli naszej wioski olimpijskiej, sprzyjało zdecydowanie integracji środowisk polonijnych, wzmacniając jednocześnie więzy z krajem pochodzenia – Polską.
Każdy medalista był świadkiem niesamowitych ceremonii medalowych, mógł przeżyć emocje dostępne tylko medalistom olimpijskim. Mocny akcent na najmłodszych uczestników igrzysk, z ich udziałem w konkurencjach sportowych i życiową przygodą poprzez oficjalną ceremonię medalową, jest bardzo dobrym prognostykiem na przyszłość, i to nie tylko igrzysk.
Wspólne biesiadowanie do późnych godzin wieczornych przy różnorodnych koncertach i muzyce biesiadnej, wspaniałe przyjęcia wydane przez pana prezydenta oraz dzień „Polonia – Gospodarzom” na długo pozostaną w naszej pamięci i trudno będzie pobić takie właśnie klimaty.
Same zawody sportowe były sprawnie i gładko przeprowadzone przez profesjonalnych sędziów i nie mniej profesjonalną kadrę wolontariuszy. Zawodnicy, którzy postępowali zgodnie z regulaminem igrzysk, dyscyplin i kodeksem moralnym, mogli liczyć na pomoc i przychylność organizatorów. Kombinatorzy i łowcy medali za wszelką cenę musieli się liczyć z przykrymi konsekwencjami do dyskwalifikacji włącznie. Większość ceremonii medalowych odbywała się na obiektach tuż po zakończeniu zawodów, co zdecydowanie rozładowało dłużyzny i niekomfortowość w wiosce olimpijskiej. Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni przychylnością nowych – starych władz Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” z jego prezesem Dariuszem Piotrem Bonisławskim, jego pozytywne nastawienie do sportowej Polonii napawa nas pozytywami związanymi z przyszłością igrzysk, daje się odczuć powiew dobrych i ciepłych wiatrów. Jesteśmy pod wrażeniem niesamowitej pracy pani Magdaleny Okaj, którą wykonała, kontaktując się od początku akcji Toruń 2017 z niemal każdym uczestnikiem igrzysk, wprowadzając atmosferę spokoju, profesjonalizmu i troski o igrzyska. To jest kandydatura do sportowego Oskara Igrzysk Polonijnych.
Po raz pierwszy w historii igrzysk polonijnych, SWP ufundowała dla polonijnej młodzieży spoza tak zwanego bloku wschodniego refundację pobytu podczas igrzysk w Toruniu, dołączając do tego pakiety upominkowe. 5 młodych sportowców z Team Canada skorzystało z tej pomocy. Dziękujemy SWP za wyrzucenie do lamusa historii tego, co się nie udało w 2009, 2013 i 2015 r. i z nadzieją na przyszłość igrzysk kibicujemy i pomagamy SWP.
W Toruniu można było zauważyć nowe, pozytywne trendy, które będą chyba wpływały na igrzyska w przyszłości.
Nowe emigracje związane z wędrówkami za pracą Unii Europejskiej, zaczynają dominować igrzyska poprzez wcześniej niespotykane liczbę i to młodych ludzi. Taką jaskółką jest tutaj na pewno Polonia z Irlandii, która po raz pierwszy w historii wystawiła liczną ekipę, w liczbie 36 osób, w większości młodzieży i dzieci. Hiszpania stara się iść podobnym tropem, natomiast w kwestii przypomnienia Team Canada zawsze miał minimum 50 proc. młodzieży.
Hiszpania zajęła 6. miejsce, natomiast Irlandia 13., ale jej menedżer zapowiada marsz w górę na kolejnych igrzyskach. Brawa dla jednoosobowych reprezentacji, czyli Egiptu, Ekwadoru, Singapuru i Szwajcarii.
Negatywy – czyli dziegieć
Jak zorganizować imprezę amatorską, jaką są igrzyska polonijne, by była przeprowadzona szybko, sprawnie, bezkolizyjnie, oszczędnie i była łatwa do okiełznania?
Odpowiedź – obciąć konkurencję, wprowadzić restrykcje z niejasnościami przy rejestracji, zlikwidować grupy wiekowe lub je połączyć, nie dopuścić do startu bez uiszczenia należności hotelowych z góry. Rozwiązania takie zostały wprowadzone w Toruniu i na pewno nie były one wszystkie do końca sprawiedliwe, ale pomogły? Chyba tak.
Regulaminy jak bumerang wracają na każdą edycję Igrzysk i za każdym razem są inaczej interpretowane przez organizatora i z mniejszym lub większym skutkiem przestrzegane. W Toruniu były one przestrzegane i wymóg przeprowadzenia konkurencji – 5 osób, i łączenia grup wiekowych były niesprawiedliwe do bólu, pozbawiając medalu lub miejsca osoby, które zgodnie z regulaminem powinny je zdobyć. Czy aby na pewno jednakowo znaczy sprawiedliwie? Tutaj prezes SWP obiecuje prace nad regulaminem i grupami wiekowymi w czasie międzyigrzyskowym, by mogły one być wprowadzone permanentnie na igrzyskach i były bardziej sprawiedliwe.
Regulaminy te pozbawiły na pewno Team Canada miejsca na podium, a jednocześnie zostałem wmanewrowany w twórcę tego regulaminu, kiedy zdecydowanie sprzeciwiłem się dokooptowaniu do drużyny piłkarskiej Irlandii piłkarzy z Polski oraz połączenia za pięć dwunasta koszykarzy z Litwy z dzieciakami z Hiszpanii z opcją legalnego uczestnictwa. Nie wiem, z jakiego powodu piłkarze z Irlandii i koszykarze z Hiszpanii odebrali specjalne nagrody za uczestnictwo. Czy zawodnik Singapuru, Egiptu, Ekwadoru, piłkarze z Argentyny, pięcioosobowa rodzina z Kanady po raz pierwszy w Polsce czy którykolwiek inny Rodzynek nie bardziej pasował do tej nagrody. Pytanie – czy takie nagrody o niejasnych kryteriach oceniania powinny być przyznawane?
Absurdem było przeprowadzenie turnieju koszykówki w ciągu jednego dnia. Czterech meczów dziennie nie zagra żaden zawodowiec, a amatorów zmuszono. W meczu o brązowy medal Kanada – Białoruś na parkiet wyszli kibice reprezentujący Team Canada, by turniej mógł się zakończyć.
Jest wysoce niesprawiedliwe, wbrew jakimkolwiek światowym regulaminom i standardom, by ograniczać liczbę startów w pływaniu, lekkiej atletyce czy innych dyscyplinach, oraz obcinać klasyczne dystanse czy konkurencje. Nagrodą dla ciężko pracującego sportowca – mistrza jest jego dominacja na zawodach, ale na igrzyskach musimy być politycznie poprawni, by wyrównać szanse wszystkim uczestnikom. Nie mamy nic przeciwko czyjejkolwiek dominacji (polonijnej w szczególności), pod warunkiem że jest ona z duchem fair play, ale mamy tutaj duże obiekcje przeciwko takiej dominacji, gdzie cwaniactwo jest jednym z czynników, na zasadzie „nasze musi być górą”.
Czy nie byłoby zasadne znów wrócić na kampusy akademickie z całym bagażem socjalnym igrzysk Warszawa 2005, Słupsk 2007, Toruń 2009 – taniej, razem bez zbędnych podróży? Dla osób bardziej wymagających pozostają hotele. Prosimy Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, jeśli dojdzie do ostatecznego ustalania regulaminu igrzysk – dyscyplin, grup wiekowych, o poddanie projektów pod dyskusję przynajmniej tym wiodącym ośrodkom polonijno-sportowym z limitem czasowym, byśmy mogli w końcu zamknąć ten temat na zawsze – aby były one jednakowe dla wszystkich edycji igrzysk.
Igrzyska sportowo-statystycznie
Potwierdziła się reguła, że ekipy najliczniejsze zwyciężają w klasyfikacji drużynowej. Zwyciężyła Polonia z Czech przed Litwą, Białorusią i Kanadą. Kanada w ostatnim dniu igrzysk straciła miejsce na podium na rzecz Białorusi, przegrywając o jeden złoty medal. Liczbowo to: Czechy – 161 medali, Litwa – 158, Kanada – 98, Białoruś – 97 i potem to już przepaść Niemcy – 49.
Bez medalu pozostałe reprezentacje Belgii i Egiptu, chociaż na strzelectwie reprezentant Egiptu utrzymujący się na 3. miejscu pomagał spóźnionemu reprezentantowi Kanady tak intensywnie, że ten zajął 3. miejsce, spychając Ahmeda Gabra na miejsce 4., a może by tak w fair play? Na igrzyskach w Toruniu zarysowuje się trend zielonej corridy (sojusz irlandzko-hiszpański), czy wytrzyma próbę czasu i dotrwa to coś do 2019 roku? Prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Dariusz Bonisławski nieoficjalnie namaszcza na gospodarza igrzysk 2019 – Gdynię. Zimowe Igrzyska 2018 – Szczyrk.
Team Canada Toruń 2017
Wielkie podziękowania dla nas wszystkich, za to że byliśmy w Toruniu, że byliśmy mimo wielu trudności 3. ekipą pod względem liczebności. Byliśmy najlepiej ubraną ekipą na igrzyskach i najbardziej zdyscyplinowaną – powinna być nagroda. Za wizerunek dziękujemy wszystkim sponsorom, którzy jak zawsze – byli dla nas szczodrzy. Udowadniamy tym całemu światu, że jednak coś jest ważniejsze od medali, mimo tego że przywozimy profesjonalnych, młodych sportowców, którym niezbyt profesjonalni działacze chcą odebrać te medale, zmieniając regulaminy, niby wyrównując szanse dla wszystkich, wynosząc na piedestały średniaków lub nieudaczników.
Ryszard Piątek dostaje nagrodę Fair Play (żeglarstwo), Bartek Dąbrowa składa wraz reprezentantką Czech ślubowanie w imieniu wszystkich sportowców. Danuta Zieliński zostaje członkiem Rady Igrzysk. Najstarszym zawodnikiem igrzysk jest 85-letni Piotr Konior z Kanady.
Wielkie brawa dla koszykarzy, którzy w jednodniowym czteromeczowym turnieju, w meczu o brązowy medal nie są w stanie wyjść na parkiet, wysyłając do boju kibiców. Brawa dla pływaków i ich liderów: Janusz Tarnawski, multimedalista – 6 medali, rodzina Koniorów, czyli Maciek, Karolina, Klaudia, Michał i Piotr, którzy zdobywają kilkanaście medali, z jej liderką Karoliną – 5 złotych. Udany comeback Davida Nowickiego – 5 medali. Brawo Michelle Gajewski, Catherine VanDyke, Matthew i David Glazer, Konrad Pietrzak, Łukasz Welcz i cały pływacki team za 41 medali.
Wspaniale walczyli lekkoatleci – 32 medale do puli. Brawa dla Ryszarda Kagana i Ryszarda Lecha, Mariusza Kosińskiego i Marka Głowackiego, Andrzeja Dąbrowskiego i Teresy Nowakowski, Jana i Danuty Zielińskich. Jerzy Wyroba, Jerzy Kwaśnik oraz wszyscy pozostali kreują Canada Way.
Pierwszy złoty medal w tenisie ziemnym od niepamiętnych czasów – Chris Gos. Rodzina Marculewiczów po raz pierwszy w Polsce bez kontaktowego języka polskiego – 5 medali do puli. Siatkarze plażowicze tradycyjnie srebrni – Łukasz Porosa i Szymon Wierdak. Udany powrót Przemka Figaszewskiego, który gromi rywali w bowlingu. Medale dla Team Canada zdobywają też szefowie kanadyjskiej ekipy – Jerzy Dąbrowa i Piotr Lach, co dopełnia jakości całej drużynie. Nie tylko w gębie jesteśmy dobrzy.
Dwie drużyny piłkarzy nożnych w postaci Polonii Hamilton, która w walce o brązowy medal uznaje wyższość Ukrainy. Natomiast Olimpia Toronto trafia do tak zwanej Grupy Śmierci i mimo ambitnej postawy nie wychodzi z niej. Obydwie drużyny mogą być dumne ze swoich występów.
Tradycyjnie w środę biesiadujemy z całą masą zaproszonych gości na Canada Day, uświetnionym występami biesiadnymi i wspaniałym tenorem toruńskiego artysty Kuby Kubackiego, którego już niedługo będziemy podziwiać w Kanadzie. Dziękujemy za wspaniałe przyjęcie włodarzom „Przystani Toruń”.
Zdobywamy łącznie 98 medali, i zajmujemy 4. miejsce.
Z podniesionym czołem opuszczamy gościnny Toruń i przygotowujemy się na Gdynię 2019. Team Canada Toruń 2017 w większości był reprezentowany przez prowincję Ontario, Kolumbia Brytyjska zaznaczyła również swoją obecność. Zapraszamy już na 2019 do Gdyni całą Kanadę ze wszystkimi prowincjami.
Bądźcie z nami, pokażmy moc Polonii kanadyjskiej!
Jerzy Dąbrowa
Team Canada SIP
www.igrzyskapolonijne.ca
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
905 609-3345
Były więzień Auschwitz zmarł na Kubie
Odszedł Zygmunt Sobolewski, jeden z czterech ostatnich żyjących byłych więźniów pierwszego transportu Polaków do KL Auschwitz. Miał dziewięćdziesiąt cztery lata.
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=180#sigProId4fdf5c2c04
Zygmunt Sobolewski (po wojnie Sigmund Sherwood) urodził się 11 maja 1923 roku w Toruniu. Przed drugą wojną światową był uczniem korpusu kadetów polskiej marynarki wojennej.
Jego ojciec był kapitanem Wojska Polskiego, w zamian za którego Gestapo już w pierwszych miesiącach okupacji niemieckiej aresztowało siedemnastoletniego Zygmunta.
W pierwszym transporcie polskich więźniów politycznych został deportowany z więzienia w Tarnowie do KL Auschwitz 14 czerwca 1940 roku, gdzie oznaczono go numerem obozowym 88.
„Przeżyłem też dlatego, że byłem młody” – mówił Sobolewski. „Nie zdawałem sobie sprawy z tego, co się dzieje. Większość ludzi, którzy przeżyli, to zwykli ludzie, robotnicy, chłopi z polskich wiosek, którzy nie potrafili czytać i pisać, ale byli przyzwyczajeni do ciężkiej pracy. Prawnicy, lekarze, technicy, absolwenci wyższych uczelni: wielu z nich po trzech lub czterech tygodniach w Auschwitz popełniało samobójstwa, ponieważ zdawali sobie sprawę, że ich szanse na przeżycie są bardzo małe”.
„Dzień Czarnej Wstążki” w parlamencie ontaryjskim
Wszystkie fotografie: Paul Kiilaspea,
Eesti Elu/Estonian Life
„Black Ribbon Day” – Międzynarodowy „Dzień Czarnej Wstążki”, upamiętniający ofiary komunizmu i nazizmu, reżimów totalitarnych odpowiedzialnych za śmierć dziesiątek milionów niewinnych ludzi, obchodzony jest w rocznicę zbrodniczego paktu Ribbentrop – Mołotow zawartego pomiędzy III Rzeszą Niemiecką a ZSRS i podpisanego w Moskwie 23 sierpnia 1939 r.
Pakt uzgadniał strefy wpływu i granice między hitlerowskimi Niemcami i sowiecką Rosją po napadzie i podbiciu Polski, państw bałtyckich (Litwy, Łotwy i Estonii) oraz Finlandii. Przewidywał ścisłą współpracę Rosji i Niemiec w dziedzinie wojskowej, politycznej i gospodarczej. Bezpośrednim wynikiem tego paktu był napad Niemiec i Rosji na Polskę we wrześniu 1939 r., co rozpoczęło II wojnę światową. Konsekwencją tego paktu i wojny były nie tylko milionowe ofiary, ale także prawie półwieczne cierpienia narodów oddanych przez aliantów we władanie sowieckiej Rosji.
Rezolucją parlamentu kanadyjskiego, „Black Ribbon Day” został uznany w 2009 r. jako kanadyjski dzień pamięci o ofiarach nazistowskiego i komunistycznego totalitaryzmu w Europie.
Z archiwum rezydentury wywiadu PRL w Kanadzie:...zauważają w nas, Polakach, więcej niż u siebie samych mądrości życiowych
T A J N E
13.11.1978
Notatka informacyjna
Dotyczy: Uwagi na temat zmiany stosunku Kanadyjczyków do Polski i Polaków po wyborze kard. Wojtyły na Papieża.
Pomijając masowe artykuły prasy miejscowej, która pozwoliła Kanadyjczykom na bliższe zapoznanie się z problematyką Polski, sam fakt wyboru Polaka na papieża spowodował dwie zasadnicze zmiany w stosunku do Polski i Polaków.
Po pierwsze: wszyscy nasi rozmówcy kanadyjscy z uznaniem przyjęli stosunek władz państwowych i partyjnych Polski do wyboru kard. Wojtyły. Komentowali bardzo przychylnie treść depeszy gratulacyjnej, stwierdzając, że widzą teraz wyraźnie, że system w Polsce w pełni zezwala na wyrażanie swych uczuć, nawet jeśli one są sprzeczne z założeniami ideologicznymi, jak również fakt, że obecnie Polska i Polacy mogą odegrać w świecie ważną rolę w skomplikowanych układach politycznych.
Może wydać się to śmieszne, ale wiele Kanadyjczyków, których poznałem w trakcie mego pobytu w Kanadzie, a którzy poza rozmowami służbowymi praktycznie unikali spotkań towarzyskich, okazują mi obecnie wiele sympatii i chęci przebywania w towarzystwie. W czasie tych improwizowanych spotkań zauważają w nas Polakach, więcej niż u siebie samych mądrości życiowych, znajomości z dziedziny historii, sztuki i oświadczają deklaratywnie, że jesteśmy tak sympatyczni, że nie dziwią się kardynałom powziętej przez nich decyzji i wyboru Polaka.
Po drugie: Wszyscy obcokrajowcy pochodzenia polskiego bez względu na warunki w jakich znaleźli się w Kanadzie, są dumni swego pochodzenia. Ci którzy na fałszywe obawy ujawnienia pochodzenia, jeszcze do niedawna „zjadali” końcówki „ski” swych nazwisk – obecnie uzupełniają swe wizytówki.
Kazimierz Stańczykowski – właściciel dwu radiostacji w Kanadzie CFMB w Montrealu i w Winnipegu osobiście przez kolejne dwie soboty po 1 godzinie komentował bardzo pozytywnie stosunek państwa polskiego do kościoła i odczytywał tekst depeszy gratulacyjnej E. Gierka, Prof. Jabłońskiego i P. Jaroszewicza. Podobne komentarze były w telewizji TVA Montrealu, CECF 12 i Radio Quebec. Ta atmosfera sympatii do Polski stwarza nowe możliwości rozwoju stosunków w różnych dziedzinach, jak również powoduje większe możliwości w naszej działalności i penetracji w różnych środowiskach i łatwiejsze nawiązywanie kontaktów.
Perez
Z notatką i wnioskami zapoznałem się
WOJ
***
TAJNE SPEC. ZNACZENIA
Egz. pojedynczy
16.02.1970 r.
NOTATKA SŁUŻBOWA
dot. gen. Grobicki
W lutym otrzymałem list z „B”
Smutne, że nie pamiętają
Nie jest ważne, jak było, ważne jest, co pamiętamy i jak pamiętamy, ta pamięć składa się bowiem na to, kim jesteśmy. Ponieważ przez smutne powojenne lata polska polityka historyczna była w otchłani niebytu, a Polska nie miała materialnych sposobów do lansowania swej wersji, dzisiaj tak łatwo nam przyprawiać fałszywą gębę.
Jest więc szczególnie żenujące to, że sami musimy przypominać obcym sytuacje, za które powinni być nam wdzięczni. Okazja, by nam podziękować, akurat ostatnio minęła tutaj, w Kanadzie, w związku z kolejną rocznicą nieudanego rajdu kanadyjsko-brytyjskiego na Dieppe w sierpniu 1942 roku. Tak się składa, że dzięki polskiemu dowódcy ORP „Ślązak” Romualdowi Nałęcz-Tymińskiemu z rzezi uratowano 85 Kanadyjczyków.
Przy okazji obchodów nikt o tym nie wspomniał, choć uratowani wówczas ludzie pozostali wdzięczni do końca swych dni. Tak wspominał późniejszego admirała Joe Ryan z Royal Regiment of Canada – Był bardzo skromną osobą, jego ORP „Ślązak” był jedynym niszczycielem, który podpłynął po nas tak blisko do brzegu. – Nie chciał być bohaterem, ale tam, w Dieppe, nim był.
Marzenia się spełniają - relacja z pobytu w Kanadzie
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=180#sigProIdf881baa71c
Opisy zdjęć
0257 - Recytuje Natalia Majerska - autorka artykułu
0222 - Dom Polski w Hamilton
0265 - Recytatorzy z Polski w towarzystwie Władysława Lizonia, prezesa Zarządu Głównego Kongresu Polonii Kanadyjskiej i Heleny Głogowskiej, prezeski Okręgu Hamilton KPK.
0363 - Laureaci Konkursu Recytatorskiego " Mówimy Reymontem" z p. Krystyna Siwiec
0394 - Zwycięzcy 47 Konkursu Recytatorskiego Fundacji im. W. Reymonta w Kanadzie z kuratorem Fundacji, p. Stanisławem Laskiem.
Zdjęcia wykonała Małgorzata Berłowska
Wygrana w XII Ogólnopolskim Konkursie Recytatorskim „Mówimy Reymontem”, który odbył się w Stróżewie, i w nagrodę wyjazd do Kanady, to jedna z najlepszych rzeczy, jaka spotkała mnie w życiu. Nawiązałam nowe znajomości, a przede wszystkim mogłam zobaczyć tak piękny kraj, znany mi do tej pory tylko z telewizji i lekcji w szkole. Do tej pory nie mogę uwierzyć w to, że tam byłam. Wielkim przeżyciem był już sam lot do Kanady, zwłaszcza że było to dla mnie nowe doświadczenie.
W piątek, 2 czerwca 2017 r., wylądowałam wraz z Oliwią Łuczyńską (1. miejsce w kat. szkoły ponadgimnazjalne), Martyną Gutfrańską, (1. miejsce w kat. szkoły podstawowe) oraz naszą opiekunką – p. dyr. Krystyną Siwiec, na lotnisku w Toronto. Dużym zaskoczeniem dla nas był fakt, że na lotnisku pan Kazimierz Chrapka, prezes Fundacji im. Wł. Reymonta w Kanadzie, czekał na nas ubrany w strój łowicki. Serdecznie uśmiechnięty przywitał nas kwiatami. Następnie pojechaliśmy do jego domu i tam w rodzinnej atmosferze spędziliśmy wieczór.
Co słychać w tym roku na Canadian National Exhibition...
Jak co roku Rada Mediów Etnicznych ma swoje stoisko na Canadian National Exhibition (CNE). 20 sierpnia, w trzeci dzień trwania tej wystawy, Rada Mediów Etnicznych miała swój dzień i oficjalne otwarcie sezonu na CNE. Imprezę Rady prowadził znany w Polonii były wieloletni poseł do parlamentu prowincji Ontario, pan Tony Ruprecht. Była obecna również minister obywatelstwa i imigracji, pani Laura Albanese, był obecny dyrektor CNE, no i dziennikarze, a zarazem członkowie Rady Mediów Etnicznych.
Jest niedziela, ja przyniosłem na nasze stoisko świeże „Gońce”. Patrzę na rozłożone gazety, a wśród nich poszukuję wzrokiem innych pism z naszej polonijnej prasy. O, jest „Merkuriusz”, są „Wiadomości”, jest „Życie”, „Puls”, „Związkowiec”, „Gazeta”. Widzę również „New Link”, który jest pismem Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie. My, Polonia, jako grupa etniczna mamy chyba najwięcej pism na stoisku. Może inne grupy etniczne mieszkające w Ontario, czyli raczej na terenie wielkiego Toronto, mają ich więcej, no ale nie doniosły, żeby się tym pochwalić.
To, co jest fajne, to że stoisko Rady Mediów Etnicznych jest umieszczone zaraz koło sceny, na której odbywają się występy artystów i zespołów, oraz jest też wykorzystywane na okolicznościowe przemówienia różnych oficjeli. Jest więc możliwość patrzenia na pokazy. Właśnie zaraz po imprezie Rady Mediów Etnicznych rozpoczęły się występy folklorystycznego zespołu z Niemiec, a dokładnie chyba z Bawarii. Występom tego małego zespołu przyglądało się jakieś 500 – 700 osób. Wszystkie miejsca siedzące były zajęte. Świetnie bawiący się dorośli i dzieci stali również wokół sceny. Siłą tego występu było to, że było pięciu mężczyzn ubranych w bawarskie stroje, którzy tańczyli w takt muzyki z Bawarii. Ale nie tylko z Bawarii, bo usłyszałem również melodię „Polka Dziadek”, którą w Polsce spopularyzował swoją aranżacją Karol Namysłowski i która później otwierała program „Lato z Radiem”. Melodię, którą Karol Namysłowski upowszechnił w Polsce, a później pomogło w tym jeszcze „Lato z Radiem”, które z kolei rozpowszechniło ten utwór na klarnet w ówczesnych krajach socjalistycznych. Można śmiało powiedzieć, że po audycjach „Lata z Radiem” melodia była kojarzona przez miliony właśnie z Polską.
W tym roku na CNE ta wesoła polka robiła za ludową muzykę z Bawarii. Co jest też i prawdą. Te tańce, no, to nie były zupełnie tańce, ale raczej taka układanka taneczno-cyrkowa. Szanowna publika bawiła się świetnie i kupowała, tak myślę, patrząc po bardziej kolorowym niż europejskim zbiorowisku roześmianych, rozentuzjazmowanych widzów, te występy i muzykę jako czysto aryjsko-nordycką. A więc można sprzedać wszystko, na czele ze skoczną ludową muzyką zadomowioną bardziej w Polsce niż w Niemczech. Ta muzyka, w momencie kiedy tancerze są ubrani w odpowiednie mundurki, może robić za stuprocentową muzykę niemiecką.
W każdym razie trzeba pogratulować i tancerzom (a może raczej cyrkowcom), jak i choreografom pomysłu na układanki taneczne i wywijasy już raczej cyrkowe.
Tak sobie pomyślałem, że to, co widziałem, to był najlepszy pomysł na pozytywną sprzedaż wizerunku danego kraju po najniższej możliwie cenie, jakiego nie widziałem od dłuższego już czasu. No bo przyjedzie pięciu cyrkowców-tancerzy, powywijają w takt muzyki granej z playbacku dla grupy 500 – 700 osób przez 30, czy nawet 45 minut, przerwa na dwie godziny, i z powrotem za chwilę występ, który pozostanie w pamięci wielu. No to jest po prostu świetny pomysł na tanią reklamę Niemiec i Angeli Merkel.
Trzeba pomyśleć, jak skopiować ten pomysł na atrakcyjny występ na potrzeby reklamy naszej grupy etnicznej. Skoro skoczną muzykę mamy własną, to z resztą układu artystycznego nie powinno być dużego kłopotu.
Z innych wrażeń – w tym roku jest mniej pawilonów i mniej zwiedzających na CNE niż w roku poprzednim i niż dwa czy trzy lata temu. Myślałem, że jest to tylko moje wrażenie, ale nie, pytałem się innych, którzy byli i w dzień poprzedni, i byli w dniu otwarcia, i ci też odnieśli takie wrażenie, że ludzi zwiedzających CNE jest mniej.
Jak się później dowiedziałem, na CNE w tym roku nie przyjechało z USA, uwikłane tam w jakąś sprawę sądową, wielkie koło młyńskie. Być może informacja o tym, że nie przyjedzie, zniechęciła część tych, którzy zamierzali przyjść z dziećmi, no i zniechęciła również część młodzieży. Nie wiem, czy tak jest na pewno do końca, więc piszę w trybie przypuszczającym, bo czy jedno koło młyńskie, nawet takie bardzo duże, czy też lunapark mogłoby mieć aż taki wpływ na frekwencję? Czy też może ta mniejsza frekwencja jest oznaką czegoś innego? Ale z drugiej strony, czego? Tego nie wiem.
Dodam, że do CNE najlepiej dojechać metrem, a później autobusem lub tramwajem, bo w ten sposób unika się płacenia po 20 – 25 dolarów za samochodowe miejsca do parkowania, jakie oferowane są w pobliżu przez co bardziej obrotnych z tych zamieszkujących w okolicach CNE.
Janusz Niemczyk
Ruszyła Piesza Pielgrzymka do Midland
Polskie pielgrzymowanie do Midland
Oprac. (ak)
W minioną niedzielę odbyła się tradycyjna polska pielgrzymka do sanktuarium kanadyjskich męczenników w Midland. Tym razem wzięło w niej udział aż 8000 pielgrzymów.
Wśród nich i ci, którzy do Midland przyszli na nogach z Toronto w ramach pielgrzymki pieszej. Podobno w tym roku pogoda była bardzo dobra, deszcz padał tylko w poniedziałek i w piątek, a i tak namioty udawało się zawsze rozłożyć i zebrać przed deszczem. Cieszy duża liczba młodych ludzi, którzy biorą udział w tej formie pielgrzymowania. Przez nich pielgrzymka ma też bardziej taneczny charakter.
Pielgrzymi w specjalnej skrzyni przez całą drogę nieśli intencje modlitewne różnych ludzi, bliskich i znajomych.
W tym roku uroczystej Mszy Świętej przewodniczył biskup Wiesław Śpiewak, zmartwychwstaniec, który na co dzień pełni posługę na Bermudach. Witając wszystkich, proboszcz parafii świętego Maksymiliana Kolbego w Mississaudze Janusz Błażejak powiedział: W imieniu Konferencji Polskich Księży pragnę bardzo serdecznie powitać naszego tegorocznego gościa jako Ekscelencję Księdza Biskupa Wiesława Śpiewaka z diecezji Hamilton na Bermudach.
Księże Biskupie, pierwsza pielgrzymka do sanktuarium męczenników kanadyjskich została zorganizowana 61 lat temu, kiedy to oficjalnie powstała Konferencja Polskich Księży na Wschodnią Kanadę.
Ofiarowanie przez polskich pielgrzymów kopii obrazu matki Boskiej Częstochowskiej i ufundowanie ołtarza polowego ku czci Jasnogórskiej Pani sprawiło, że przy tym ołtarzu od 61 lat Polacy czują się jak w domu. A to miejsce stało się symbolem naszej wiary na obczyźnie, symbolem Jasnej Góry.
(...) Pragnę powitać 35. Pieszą Pielgrzymkę do Midland z niezmordowanym dyrektorem Janem Żurakowskim. Jest moją wielką radością powitać ojców i księży, którzy w tym roku szli na pieszej pielgrzymce przez cały tydzień tutaj, do Midland, a przede wszystkim w duchowy sposób za nią odpowiadali, ją prowadzili: ojca Wojciecha Stangela, który z ramienia Konferencji Polskich Księży jest odpowiedzialny za duchowy aspekt pielgrzymki – dotychczas z parafii Maksymiliana Kolbego, a od września z parafii świętego Eugeniusza w Brampton, ojca Pawła Pilarczyka, również z parafii świętego Maksymiliana Kolbego, którego ręce jeszcze pachną olejami świętymi, ponieważ pod koniec maja w tym roku otrzymał święcenia kapłańskie i od razu przez ojca generała został wysłany do Kanady – witamy ojcze Pawle; księdza Sławomira Szwagrzyka, „niezmordowanego”, który dawniej był tutaj w diecezji w London, a obecnie pracuje na Jukonie, ale na pielgrzymkę przyjechał i jak zawsze prowadził swoją grupę. Mamy również przyjemność powitać księdza Adama Słomińskiego, nowego wikariusza ze Scarborough, na pewno w tłumie nie zginie, bo ma ponad dwa metry wzrostu. Przyjechał parę dni temu do parafii, a proboszcz zaraz w samochód go wsadził i przywiózł na pieszą pielgrzymkę.
Również witam pielgrzymów z odległych miast, od Ottawy do Windsor i Buffalo w Stanach Zjednoczonych.
W szczególny sposób chciałbym to podkreślić, bo to jest bardzo ciekawe. Mamy pielgrzymów, którzy od 61 lat przyjeżdżają do Midland, od momentu kiedy rozpoczęła się ta pielgrzymka. Wtedy mieli po kilkanaście lat, młode, atrakcyjne, piękne dziewczynki, a dzisiaj dorosłe panie; Jenny Urbanowicz, Teresa Wola, Maria Matis co roku przez 61 lat tutaj do tego miejsca przyjeżdżają.
Ksiądz Biskup podziękował ze swej strony za możliwość sprawowania Mszy Świętej, bo jak przyznał, nieczęsto ma okazję, aby to robić w języku polskim, żartował, że na Bermudach polskie pochodzenie deklaruje coraz więcej osób, ale ma ono postać ulubienia pierogów albo gołąbków. Biskup ceni sobie poezję i cytował wiele wierszy, tak podczas powitania z pielgrzymami, jak i homilii, która została bardzo dobrze przyjęta. Przyznał, że można go za to „nie lubić”...
O. Józef Wcisło OMI w nadesłanej informacji o pielgrzymce pisze: W czasie kazania ks. bp Wiesław Śpiewak zwrócił uwagę na to, że łaska, której dostąpiła Matka Boża, zaowocowała w jej życiu miłością wobec bliźniego będącego w potrzebie. Dlatego, zaraz po Zwiastowaniu, udała się do swojej krewnej Elżbiety, aby być przy niej i jej pomagać w oczekiwaniu na narodzenie Jana Chrzciciela. Zdaniem Biskupa, taki jest wymiar działania łaski Bożej. Bóg Ojciec w osobie swojego Syna, Jezusa Chrystusa, skrócił dystans, jaki był między Nim a człowiekiem. Jezus stal się jednym z nas, nie przestając być Bogiem. Każdy, kto przyjmuje Jezusa, wezwany jest do tego, aby zbliżyć się i otworzyć na drugiego człowieka. Skrócić dystans, który nas dzieli. Piękny tego przykład dała nam Najświętsza Maryja Panna. W swoim kazaniu Księdzu Biskupowi udało się nawiązać bardzo bliski kontakt z wiernymi, którzy z zaciekawieniem go słuchali i spontanicznie reagowali na
jego słowa. Biskup Wiesław pokazał radosne podejście do swojej osoby, za co kilka razy został nagrodzony brawami. Po Mszy Świętej przez ponad dwie godziny udzielał osobistego błogosławieństwa wiernym, którzy podchodzili do niego, rozmawiali i odchodzili z pasterskim błogosławieństwem. Ustawiła się tak długa kolejka, że aż trzeba było interweniować, aby wierni pozwolili Biskupowi Wiesławowi pójść na obiad, a pozostałym ludziom umożliwić uczestnictwo w Nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego o godzinie 15.00. Jest już tradycją pielgrzymowania do Midland, że bardzo dużo ludzi po Mszy zostaje na to nabożeństwo, aby u Miłosierdzia Bożego wypraszać potrzebne łaski dla siebie i swoich bliskich. Nabożeństwo poprowadził o. Józef Wcisło – oblat, rektor seminarium z Obry, a za śpiew odpowiedzialna była s. Karolina Szymkowiak.
Warto odnotować, że po Mszy św. kilkadziesiąt osób złożyło roczne ślubowanie Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, zobowiązując się do wstrzemięźliwości od napojów alkoholowych. Cieszy to, że większość z nich stanowiła młodzież. Były też osoby, które podjęły zobowiązanie duchowej adopcji dziecka poczętego.
Męczennicy kanadyjscy to grupa ośmiu świętych Kościoła katolickiego, męczenników, francuskich misjonarzy z zakonu jezuitów; sześciu kapłanów i dwóch braci zakonnych. Prowadzili oni w XVII wieku misje wśród Indian z plemion Huronów i Irokezów na terenach tzw. Nowej Francji i w północnej części obecnego stanu Nowy Jork.
Ich działalność spotykała się z oporem ze strony miejscowych szamanów, którzy oskarżali religię czarnych sukni (określenie pochodzące od stroju jezuitów) o sprowadzenie chorób i posądzali misjonarzy o czary. Prowadzili misję mimo prześladowań, aż do męczeńskiej śmierci. Ginęli poddawani torturom i w czasie wojen plemiennych, będąc celem prześladowań na tle religijnym.
Lista męczenników
św. Antoni Daniel (1601–1648)
św. Gabriel Lalemant (1610–1649)
św. Izaak Jogues (1607–1646)
św. Jan de Brébeuf (1593–1649)
św. Jan de Lalande (?–1646)
św. Karol Garnier (1606–1649)
św. Natalis Chabanel (1613–1649)
św. Renat Goupil (1608–1642)
Historia życia i misji męczenników kanadyjskich stała się inspiracją dla opowiadań Tobiasa Wolffa i została opisana w książce Briana Moore’a „Black Robe” zekranizowanej w filmie Bruce’a Beresforda z 1991 roku.
***
Informacja przygotowana przez O. Józefa Wcisło OMI, Rektora WSD w Obrze
W poniedziałek, 7 sierpnia, wyruszyła 35 Pisza Polonijna Pielgrzymka do Sanktuarium Pierwszych Męczenników Kanadyjskich w Midland. Pielgrzymkę rozpoczęła Msza św. o. godz. 9.00 przy kościele św. Patryka w Brampton - Caledon, 11873 The Gore Rd. Mszy św. przewodniczył i kazanie wygłosił o. Janusz Błażejak OMI, Przewodniczący Konferencji Księży Polonijnych na
Wschodnią Kanadę i proboszcz Parafii św. Maksymiliana Kolbe w Mississauga.
Kaznodzieja mówił o tradycji pielgrzymowania, której początki sięgają czasów Abrahama, który został wezwany, aby opuścić swoją ziemię rodzinną i wyruszyć w nieznane. Abraham wyruszył, bo całkowicie zaufał Bogu i to, co nieznane, było mu bliskie, dlatego że wiązało się z wiernością wezwaniu Boga. Także Jezus co roku udawał się na pielgrzymkę do Jerozolimy, na znak wierności tradycji biblijnej, która nakazywała każdemu pobożnemu Izraelicie
pielgrzymowanie do miejsc świętych.
Mszę św. koncelebrowali: o. Wojciech Stangel OMI - kierownik duchowy pieszej pielgrzymki, dotychczasowy wikariusz w parafii św. Maksymiliana Kolbego, a od września wikariusz w parafii św. Eugeniusza w Brampton; ks. Sławomir Szwagrzyk z Yukon, o. Paweł Pilarczyk OMI - neoprezbiter i nowy wikariusz w parafii św. Maksymiliana Kolbego; ks. Jose Signorelli - Hiszpan, proboszcz parafii św. Augustyna z Canterbury w Toronto, oraz jeden kapłan z Polski, który jest na wizycie w Toronto. Natomiast dwaj misjonarze oblaci: o. Józef Wcisło OMI - rektor seminarium misjonarzy oblatów w Obrze i o. Roman Majewski OMI - misjonarz z Madagaskaru, spowiadali pielgrzymów.
W tym roku wyruszyło na pielgrzymi szlak ok. 400 pielgrzymów. Jak zwykle, niektórzy na całą pielgrzymkę a inni na kilka dni. Są całe rodziny i pojedyncze osoby. Tacy, którzy pielgrzymują od lat i tacy, którzy czynią to pierwszy raz. Warto odnotować, że po raz pierwszy do pielgrzymki polonijnej dołączyła się grupa z parafii św. Augustyna z Canterbury w Toronto, z jej proboszczem Jose, 3 siostrami zakonnymi i pewną liczbą wiernych świeckich.
Jak co roku na pielgrzymi szlak wyruszyła też misjonarka Chrystusa Króla - s. Karolina Szymkowiak MChR z parafii św. Maksymiliana.
Pielgrzymi mają profesjonalną opiekę panów z obsługi technicznej, którzy troszczą się o bezpieczeństwo i logistykę pielgrzymów.
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=180#sigProIdf9b3559fbb
IX Światowy Zlot ZHPpgK
Tamaracouta 2017 - IX ZLOT ZHPpgK
Polskie harcerstwo to jedna z niewielu organizacji formacyjnych, jakie wciąż zwykły człowiek ma do dyspozycji do wychowywania własnych dzieci.
Dyscyplina, umiejętność pracy w grupie, nawiązywania zdrowych relacji, wymaganie od samego siebie – wszystko to są wartości, jakie dawało i daje polskie harcerstwo będące kontynuacją przedwojennej organizacji. W miniony weekend polskich harcerzy z całego świata można było odwiedzić na zlocie w Tamaracouta w Quebecu; w sobotę odbyło się ognisko; w niedzielę uroczysta Msza św., a po niej defilada. W tzw. Dniu Gości mogli to wszystko widzieć i uczestniczyć rodzice oraz inne osoby spoza organizacji. Dojechało w sobotę i niedzielę ponad tysiąc gości.
Jak informowano w oficjalnym komunikacie:
Związek Harcerstwa Polskiego, z potrójną służbą Bogu, Polsce i bliźnim, działa poza granicami Kraju nieprzerwanie od czasu II wojny światowej. Jest ideową i organizacyjną kontynuacją polskiego skautingu założonego w 1910 roku przez Andrzeja i Olgę Małkowskich.
W czasie drugiej wojny światowej ZHP zszedł w Polsce do podziemia, a poza Polską rozwijał się we Francji, Wielkiej Brytanii, na Bliskim Wschodzie, w Afryce, Indiach oraz w Polskich Siłach Zbrojnych. W 1946 roku, na Zjeździe w Enghien pod Paryżem z udziałem przewodniczącego ZHP doktora Michała Grażyńskiego, przyjęto powojenną strukturę ZHP działającego poza granicami Kraju wobec braku możliwości działalności ZHP w Kraju.
Związek Harcerstwa Polskiego działa nieprzerwanie do dziś dnia stosując sprawdzone metody oparte o zasady skautowe Roberta Baden-Powella, rozwinięte przez instruktorów i instruktorki w Polsce niepodległej i dostosowane do potrzeb młodzieży wychowującej się poza Krajem.
Dzisiaj działamy w sześciu okręgach: Argentyna, Australia, Francja, Kanada, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, i mamy rozwijające się jednostki w skupiskach nowej emigracji w kilku krajach Europy, m.in. w Austrii, Holandii, Irlandii i Niemczech.
Zlot w liczbach wyglądał następująco:
Zlot Harcerek „Nieprzetarte Ścieżki” – 422
Zlot Harcerzy „Nasz Świat” – 362
Zlot Wędrowniczy „Krąg Ognia” – 404
Zlot Organizacji Przyjaciół Harcerstwa „Oaza Przyjaźni” – 41
Zlot Starszego Harcerstwa „Chinook” – 3
Komenda Główna Zlotu – 56
Kolonia Zuchowa „Bohaterzy Przyszłości” – 46
Razem – 1334
Według kraju zamieszkania:
Okręgi ZHP
Delegacje z innych krajów
Australia 46
Austria 1
Irlandia 1
Białoruś 1
Kanada 514
Litwa 14
Stany Zjednoczone 467
Polska (ZHR) 24
Wielka Brytania 261
Ukraina 5
Tym razem harcerzy odwiedziło liczne grono przedstawicieli polskich władz, obecny był wiceminister ds. Polonii Jan Dziedziczak, a list od prezydenta Andrzej Dudy odczytał minister Wojciech Kolarski.
Przyjechali również Łukasz Weremiuk, chargé d’affaires a.i. w Ottawie, oraz prezes KPK Władysław Lizoń.
Prezydent Duda napisał:
Druhny i Druhowie!
Najserdeczniej pozdrawiam Was z Polski! Cieszę się, że mogę zwrócić się do Was jako Prezydent Rzeczypospolitej, a jednocześnie jako harcerz i protektor wszystkich organizacji harcerskich, w tym również Związku Harcerstwa Polskiego poza granicami Kraju. Wspieranie i promocja ruchu harcerskiego to niezwykle zaszczytne zobowiązanie. Staram się je wypełniać w duchu służby, w trosce o całą naszą harcerską rodzinę. Dwudziestego piątego lipca odwiedziłem letni obóz koło Żółna na Kaszubach. Spotkałem się tam z przedstawicielami organizacji harcerskich działających w Kraju. Z radością i dumą przekazuję Wam wspólne przesłanie, które skierowali oni na Wasz zlot, oraz głownię z ogniska, przy którym wtedy zasiedliśmy. To ważny i piękny znak jedności między druhnami i druhami, których dzielą granice państw i kontynentów, ale łączy coś o wiele ważniejszego: miłość do Polski oraz wierność ideom, którym od ponad stu lat służą polscy harcerze.
Ilekroć mowa o tych ideach, warto przywołać myśl harcmistrza Andrzeja Małkowskiego: harcerstwo to skauting plus niepodległość. W przyszłym roku przypada setna rocznica odrodzenia suwerennego państwa polskiego. Był to wyjątkowy w dziejach sukces, a przyczyniło się do niego wielu harcerzy. Dlatego członkowie współczesnych organizacji harcerskich mają szczególne prawo i obowiązek, aby uczcić ten jubileusz, aby uczynić go wielkim świętem polskości i polskiego ducha wolności. Powierzam Wam to zadanie i jestem pewien, że wywiążecie się z niego naprawdę wspaniale. Bo przecież to Wy, krzewiąc harcerskie ideały poza granicami Polski – wszędzie tam, gdzie mieszkacie, uczycie się i pracujecie, w środowiskach polonijnych i poza nimi – głosicie na co dzień dumę z Waszego dziedzictwa, okazujecie przywiązanie do polskiej kultury, języka i historii, do naszych narodowych bohaterów. W przyszłym roku złóżcie publiczny, uroczysty hołd tym, którzy w roku 1918, w ogniu I wojny światowej, wśród zmagań wielkich mocarstw, zdołali wskrzesić Polskę wolną i niepodległą.
Nazwa tego Zlotu to „Szlak Przyszłości”. Uważam, że aby patrzeć w przyszłość – oraz by czynić to z odwagą i optymizmem – trzeba być świadomym swojej siły i polegać na niej. Trzeba rozumieć własną tożsamość, znać swoją historię i być mocno przekonanym do wartości, którym chce się służyć. Myślałem o tym podczas tegorocznych obchodów Dnia Myśli Braterskiej w Warszawie. Wśród druhen i druhów, którzy stanęli ze mną wokół ogniska na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego, z radością powitałem również przedstawiciela Związku Harcerstwa Polskiego poza granicami Kraju. Przypomniałem sobie wtedy czas, gdy reżim komunistyczny oddzielał Polskę od wolnego świata, a wielu harcerzy toczyło pokojową walkę o zachowanie naszego patriotycznego i harcerskiego dziedzictwa. Bardzo krzepiła nas świadomość, że nie jesteśmy sami.
Że gdzieś tam, na obczyźnie, istnieje organizacja, która otwarcie i konsekwentnie kontynuuje tradycje harcerstwa przedwojennego. Wielkim wydarzeniem był dla nas IV Światowy Zlot Związku Harcerstwa Polskiego poza granicami Kraju, który odbył się w roku
1988 w Rising Sun w stanie Maryland. Wtedy po raz pierwszy pojawili się na nim delegaci z Polski, w tym również instruktorzy z mojej krakowskiej drużyny. Od tamtego momentu datują się realne, efektywne kontakty między harcerstwem polonijnym i krajowym. Ufam, że w nadchodzących latach znacząco się one rozwiną.
Życzę, aby IX Światowy Zlot Związku Harcerstwa Polskiego poza granicami Kraju umocnił Wasze braterskie więzy, Wasze wzajemne kontakty i współpracę. Niech to wyjątkowe spotkanie roznieci w Waszych sercach nowy zapał do realizacji harcerskiego posłannictwa. A już za rok serdecznie zapraszam Was do Polski. Spotkajmy się, aby wspólnie świętować wielki jubileusz stulecia odzyskania niepodległości. Raz jeszcze gorąco Was pozdrawiam. Czuwaj!
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda.
– Potrójna służba Bogu w Polsce i bliźnim jest ideową i organizacyjną kontynuacją polskiego skautingu założonego w 1910 r. przez Andrzeja i Olgę Małkowskich – przypomniał w niedzielę przed uroczystą Mszą św. druh przewodniczący Robert Rospędzihowski – i mamy zaszczyt na własnym zlocie mieć dzisiaj wnuczkę i prawnuka. (...) Chciałbym w tym miejscu przekazać na ręce komendantki zlotu harcmistrzyni Krystyny Reitmeier oraz przewodniczącej okręgu Kanady harcmistrzyni Haliny Sendig gorące podziękowania dla wszystkich, którzy przyczynili się do przygotowania i przeprowadzenia tak wspaniałego zlotu. Cieszymy się ogromnie z udziału w naszym zlocie licznych reprezentacji Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej Polskiej i bratnich organizacji z Litwy, Białorusi i Ukrainy. Takie wspólne przeżycia wzmacniają więzi przyjaźni i dobrze służą wszystkim naszym organizacjom. Serdecznie witamy dzisiaj także wszystkich gości z władz naczelnych krajowego ZHR (...).
Szanowni Państwo, druhny i druhowie, wierzę głęboko, że ruch harcerski tak dziś, jak i w minionym stuleciu, tak w Polsce, jak i poza jej granicami ma wielką rolę do spełnienia w kształtowaniu postawy odpowiedzialności za dobre imię Polski w świecie. Nazwa zlotu Szlak Przyszłości może wskazać kierunek marszu dla całego ruchu harcerskiego, abyśmy zgodnie dążyli, gdziekolwiek żyjemy, w duchu braterskiej współpracy, do budowania lepszego świata; świata pokoju, sprawiedliwości społecznej i dobrobytu.
A w nim Polski, Ojczyzny naszych marzeń, cieszącej się szacunkiem wśród narodów świata.
Czuwaj!
Przy zlocie Polski Instytut Historyczny demonstrował wystawę o obozie hallerczyków „Kościuszko” w Niagara-on-the-Lake oraz harcerskich związkach z niepodległością Polski na terenie Kanady, a także o Kanadyjczykach niosących pomoc powstańcom warszawskim.
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=180#sigProId51b07aa768
A oto garść wrażeń uczestników:
Goniec: – Od jak dawna w harcerstwie?
Franciszek Powierski: Ja jestem już od 3 lat.
– A kto zapisał?
– Zapisałem się sam, dlatego że już wcześniej byłem w Polsce w harcerstwie i w organizacjach harcerskich, natomiast całą tą chęcią do harcerstwa napoiła mnie moja mama. Od dziecka opowiadała mi, jak to jest dobrze w harcerstwie.
– Co to daje, dużo daje?
– Podtrzymuje te wszystkie tradycje, daje związek z polskością, naukę języka – takie rzeczy, które również bardzo są ważne. Generalnie, ogólnie biorąc, według mnie, to jest fantastyczna rzecz; wychowanie fizyczne, chodzenie po lesie, nauka takiej rzeczy jak pionierka.
– Po raz pierwszy tutaj na zlocie?
– Pierwszy raz na zlocie, pierwszy raz w Montrealu.
– A jak długo w Kanadzie?
– W Kanadzie mieszkam już od 2007.
– A druh?
– Ja jestem z New Jersey.
– Urodził się tam Pan?
– Tak, w Ameryce, zapisałem się do harcerstwa, bo byli tam obydwaj moi bracia. Oni mnie zachęcili.
– A rodzice urodzili się Ameryce, czy przyjechali z Polski?
– Urodzili się w Ameryce.
– A dziadkowie?
– Dziadkowie przyszli po wojnie.
– Rozumiem, może się Pan przedstawić?
– Ja jestem Adam Budzyn.
Goniec: – Jesteście z Wilna?
Rajmund Kardis: – Tak. Przejechaliśmy 29 lipca, przylecieliśmy z Warszawy.
– Pierwszy raz w Kanadzie?
– Tak, pierwszy raz.
– Dlaczego jesteście w polskim harcerstwie w Wilnie?
– Staramy się podtrzymać te polskie tradycje, bo na Litwie nie są w najlepszym stanie. Harcerstwo to jest taki fajny sposób, żeby to robić.
– Mama jest Polką, tata Polakiem?
– Są z Litwy, ale są Polakami, mam korzenie polskie, wyrosłem w polskiej rodzinie.
– Rodzina została na Wschodzie?
– Tak.
Goniec: A u Ciebie?
Arnold Wołodko: – U mnie jest też podobnie, rodzice są Polakami, dziadkowie też.
– Czy czujecie się Polakami, czy czujecie się Litwinami polskiego pochodzenia? Jak to jest z tym?
– Chyba czujemy się Litwinami polskiego pochodzenia. Jak by nie było, urodziliśmy się na Litwie, ale mamy te korzenie i zawsze pamiętamy o Polsce. Staramy się podtrzymać tę tradycję.
– Ja też myślę, że jesteśmy Litwinami, tylko że polskiego pochodzenia, i dlatego podtrzymujemy tę tradycję, chodzimy do polskich szkół, uczymy się naszego ojczystego języka, próbujemy zachować tę tradycję, a czasami nawet połączyć ją.
– Połączyć polską i litewską, no to wspólna tradycja sięga setek lat.
– A kolega jest stąd z Toronto?
– Z Oakville, to blisko Toronto.
– Od dawna w harcerstwie?
– Może 4 lata.
– I dlaczego?
– Koledzy i koleżanki byli w harcerstwie, to zdecydowałem się też pójść. Podobało mi się i podoba się do dzisiaj.
– Co jest dobrego w harcerstwie?
– Jestem na dworze, mogę się poznać z innymi Polakami z całej Kanady, a teraz na zlocie z całego świata jest fajnie.
– Podoba się?
– Tak.
– Pan się tutaj urodził?
– Tak, urodziłem się w Kanadzie.
– Rodzice przyjechali z Polski?
– Tak.
– A jak to było z językiem polskim, do szkoły Pan chodził?
– Chodzę do polskiej szkoły. Na początku rodzice mnie uczyli, a potem poszedłem do polskiej szkoły w Oakville. W domu mówimy po polsku, a wszędzie indziej po angielsku.
***
Julia Moszumańska, działacz harcerski, przedstawiciel organizacji Przyjaciół Harcerstwa w naczelnictwie.
Goniec: Przyjechało tutaj dużo osób?
– Przyjechało nas ponad 40 osób z całego świata. Z Australii, ze Stanów Zjednoczonych, z Wielkiej Brytanii, no i oczywiście z Kanady. Reprezentujemy te Koła Przyjaciół Harcerstwa, które działają dla pomocy i dla promocji harcerstwa.
– Zapytam zatem, co daje harcerstwo, po co się to robi, pomaga harcerstwu?
– Harcerstwo edukuje nasze dzieci w wielu praktycznych celach, nie tylko ideologicznie. Nie tylko uczy naszej przeszłości i naszej kultury, ale też przygotowuje je praktycznie do życia we wszystkim.
– Szkoła tego nie robi?
– Szkoła robi, ale nie robi tego w taki sposób, w jaki potrafi to robić harcerstwo. Mamy przykłady ludzi, którzy osiągnęli wysokie stanowiska w życiu, dzięki temu, że byli w harcerstwie – organizacja, umiejętności organizacyjne. Wiem to po moim synu, który się dostał na uniwersytet głównie dlatego, że był zaangażowany w harcerstwie.
Harcerstwo uczy też umiejętności układania sobie pracy, znam młodego człowieka, którego zapytałam się, a jak tobie się pracuje? A on mówi prosto, jak w harcerstwie. A on jest tylko stolarzem na budowie. Więc to daje nadzieję na przyszłość.
– W Polsce była pani harcerką?
– Byłam w harcerstwie bardzo krótko, jak pojechałem na zlot, to niekoniecznie to lubiłam.
– A czym harcerstwo zagraniczne różni się od polskiego?
– Nie mogę porównać, ale widzę to w mojej pracy nauczycielskiej, bo pracuję w polskiej szkole w Londynie, i definitywnie harcerze się wyróżniają w czasie lekcji. Jeżeli zada się pytanie o historii Polski, to oni są pierwsi, którzy odpowiadają. Gdy ostatnio pokazałam portret Piłsudskiego, to pytali się, czy to jest generał Anders, a tylko harcerze wiedzieli.
– A czy jest dużo uczniów z nowej emigracji?
– W tej chwili jest dużo, ale językowo zaczyna się to wyrównywać; na początku było im ciężko przestawić się na angielski, tej chwili jest gorzej z polskim.
– Rodzice posyłają dzieci do takiej polskiej szkoły?
– Trudno powiedzieć, generalnie, bo nasza szkoła jest jedną z wielu szkół w Anglii na terenie Londynu. Ma około 400 uczniów i mamy długą listę czekających.
– A jak szkoła jest finansowana? Czy jest finansowana przez kuratorium brytyjskie?
– Samofinansujemy się, mamy dochód ze składek, mamy dochód z domu szkolnego.
– Czy władze brytyjskie dotują to szkolnictwo?
– Nie, nie mamy żadnych dotacji, to jest zupełnie samofinansująca się szkoła. Ale z kolei rodzice organizują się, zakładają komitety szkolne, więc jeżeli mamy 400 uczniów, to gdzieś oczywiście musimy się pomieścić, kiedyś mieściła się przy kościele, a teraz wynajmujemy angielską szkołę, za którą musimy jednak zapłacić. Do tej pory te szkoły oferowały nam pomieszczenia za darmo, ale w tej chwili jest trudniej, szkoły też chcą zarobić, w związku z tym my im płacimy.
Najważniejsze w tym jest to, że szkoła, ogólnie mówiąc, bardzo popiera harcerstwo.
– Czy harcerstwo rośnie? Czy jest zainteresowanie?
– Jest duże zainteresowanie, tylko że powinniśmy mieć więcej instruktorów, bo byłyby otwarte nowe drużyny i gromady zuchowe, jeżeli byliby instruktorzy. Szkoła bardzo pomaga, bo płaci za tę ekstra godzinę; jeżeli wynajmujemy szkołę, to nie wynajmujemy do godziny pierwszej, tylko – powiedzmy – do godziny 3.30 i wtedy harcerze też mogą mieć w tym udział.
– Pierwszy raz jest pani tutaj, w Kanadzie?
– Drugi raz, byłam w Acton na zlocie w 2000 r. Właśnie z trzema synami, a w tej chwili jest tutaj tylko mój jeden syn, w najlepszej drużynie – muszę powiedzieć – Pierwsza Karpacka Drużyna Harcerska.
***
Nazywam się Henio Noctor i jestem tutaj komendantem.
– Pierwszy raz w Kanadzie?
– Tak, pierwszy raz.
– Jak wrażenia?
– Piękny kraj, przyroda jest niesamowita, owady trochę duże. Nie jesteśmy do takich przyzwyczajeni, ale naprawdę piękny teren. Tamaracouta to jest fajne miejsce, żeby mieć taki obóz.
– Lepszy z dotychczasowych?
– No, mamy nadzieję.
– Ilu was jest z Wielkiej Brytanii?
– To jest karpacka jedynka.
– Pielęgnuje tradycję Brygady Karpackiej?
– Nosimy symbol 3. Dywizji Strzelców Karpackich. Oni są naszymi patronami i trzymamy ich blisko serca. Jesteśmy jednym z trzech obozów z Wielkiej Brytanii. Na tym obozie jest 24 harcerzy, po drugiej stronie tutaj mamy drugi obóz z Wielkiej Brytanii też ich jest dwudziestu paru, a trzeci obóz troszeczkę niżej.
– Wszyscy jesteście z północnego Londynu?
– My tutaj wszyscy jesteśmy z północnego Londynu, inne obozy brytyjskie są z różnych stron Wielkiej Brytanii, a my przyjechaliśmy jako samodzielna drużyna.
– Pan się urodził w Wielkiej Brytanii?
– Tak, ja się urodziłem w Londynie.
– Chciałem zapytać – wszystkich o to pytam – dlaczego harcerstwo? Co to daje, że poświęca się czas na coś takiego?
– Co to daje? To jest wspaniała rzecz. Trzeba dbać o to, żeby kulturę polską podtrzymywać poza krajem, żeby o tym pamiętać. Polacy się bili i ginęli, po to żebyśmy mogli mieć taki obóz taką flagę na maszcie, a więc to jest dla nas ważne, żebyśmy mieli nasze dziedzictwo polskie blisko serca, i myślę, że harcerstwo polskie właśnie to robi, a szczególnie w dzisiejszych czasach uczy harcerzy, młodych chłopców, jak żyć wartościami; daje im umiejętności, których nie znajdą na komputerach czy w różnych grach komputerowych.
– Dlaczego Pan mówi „w dzisiejszych czasach”? Czy dzisiejsze czasy są inne niż kiedyś były?
– Dzisiejsze czasy są takie, że można się wpatrzeć w ekran i nigdy się nie odkleić od ekranu, a tutaj odcinamy wszystkich od technologii, żyjemy w prostych warunkach, nie mamy tutaj skomplikowanych rzeczy, mamy to, co nam jest potrzebne.
– Samowystarczalność, poleganie na sobie? Tego nie ma już w świecie?
– Myślę, że nie, myślę, że jest zbyt dużo trzymania za rękę. A tutaj uczymy młodych chłopców, jak być samodzielnymi mężczyznami.
– To nie jest tanio przyjechać tutaj, trzeba zapłacić za bilet, skąd pieniądze, jak to się finansuje w waszym przypadku?
– Oczywiście, harcerze musieli częściowo zapłacić za swoją drogę tutaj, ale dzięki pomocy i wsparciu od naszego Koła Przyjaciół Harcerstwa z Devonii – oni organizowali różne imprezy – też nasza polska parafia w Londynie Dewonie, najstarsza parafia w Wielkiej Brytanii, też nas wsparła finansowo i też polska szkoła, przy której działamy, dała nam różne dotacje, aby wspierać nas w tej podróży. Bez nich, myślę, że o wiele mniej harcerzy mogłoby tutaj trafić. Naprawdę jesteśmy bardzo wdzięczni za to, że nas ciągle wspierają, nie tylko przez ten rok zlotowy, ale bez przerwy nas wspierają na różne sposoby.
– Kanada to Wspólnota Brytyjska, mamy wspólną głowę państwa, jakie wrażenia, czym Kanada różni się od Wielkiej Brytanii?
– Jest o wiele więcej miejsca. Drogi są szersze, powietrze, czuję, że jest czystsze niż w Londynie. Bardzo przyjazny kraj; wszyscy ludzie, z którymi się spotkałem, potwierdzają stereotyp, że Kanadyjczycy są bardzo przyjaźni, a więc jestem bardzo ucieszony z tego faktu.
***
Goniec: – Kolega też jest tutaj z Londynu?
Tymek Ciurla: – Tak, my jesteśmy z Brighton, ale dołączyliśmy do ich drużyny.
– A dlaczego w harcerstwie? Co to daje?
– Zabawa, budowanie, uczenie się i też dlatego, że kocham Polskę!
– Kochasz Polskę?
– Kocham Polskę.
– Jedno z rodziców jest Polakiem?
– Tak, mama jest Mongołką, a tata jest Polakiem.
– Obie kultury są w domu równoznaczne?
– Tak, obydwie.
– Można je łączyć? Co jest w nich ciekawego?
– Tradycja, tradycja obydwu kultur jest bardzo ważna dla mnie i dla naszej rodziny. I bardzo łatwo nam to idzie razem.
– Co jest najważniejsze w tej tradycji?
– Mongolskiej tradycji?
– Mongolskiej i polskiej, co jest dla Ciebie najważniejsze w tej tradycji?
– Honor. W Mongolii mówi się „śmierć przed honorem”, to znaczy w obronie honoru. Honor to jest pierwsza z najważniejszych rzeczy.
– A u nas Bóg, Honor, Ojczyzna...
***
Goniec – Widzę że ten ośrodek ma tutaj wszędzie polskie napisy, wszystko jest znakomicie przygotowane.
Druhna hm. Halina Sandig: Dużo nam pomogło, że nasz kwatermistrz mieszka tutaj niedaleko, bo on mógł załatwić wiele rzeczy, jak na przykład prysznice i toalety. Wykombinował, jak przywieźć wodę. Mieliśmy wspaniały zespół ludzi, ktoś wziął na siebie, żeby zorganizować napisy, ktoś wziął na siebie, żeby zorganizować sprzęt, ktoś inny zorganizował całe gospodarstwo, jedzenie, jadłospisy.
– Czyli harcerska organizacja?
– Super! Wszyscy razem pracowali, żeby jak najlepiej wszystko wyszło. – Ilu to było ludzi, którzy to wszystko przygotowywali?
– Około 25 osób zajmowało się wynajęciem i przygotowaniem terenu, zakupieniem sprzętu, gospodarstwem, administracją, ustaleniem ramowego programu. Poza tym komenda każdego zlotu (około drugie tyle) przygotowała programy poszczególnych zlotów, jednostki harcerskie przygotowały młodzież, a Koła Przyjaciół wsparły jednostki finansowo.
– Te dzieci, które przyjechały z biedniejszych krajów, jak Ukraina, Białoruś czy Litwa, czy one są na koszt rządu polskiego?
– Tak. Otrzymały wsparcie finansowe od Senatu Rzeczpospolitej Polskiej. Większość harcerzy, którzy przyjechali z Polski, ze Wschodu, była w starszym wieku, dołączyli do zlotu wędrowniczego i dzisiaj pojechali na wędrówkę do Montrealu – byli w starszym wieku ponad 16 lat.
– Sądząc z Pani doświadczenia, jak Pani ocenia ten zlot?
– Najlepszy! Epic! Gdy nam powierzano, żeby Kanada organizowała ten zlot, zebraliśmy się i mówiliśmy o tym, jak chcemy, żeby zlot wyglądał; stwierdziliśmy, żeby zlot był ukierunkowany na przyszłość, dlatego ta nazwa Szlak Przyszłości. Mieliśmy już stulecie harcerstwa, jesteśmy zakorzenieni w naszej historii, tradycji, a chcieliśmy, żeby patrzeć na przyszłość, jak będzie ten świat wyglądał; jak każdy z nas może polepszyć ten świat, jak mówiła wczoraj Druhna Komendantka zlotu na ognisku.
– Poprzedni zlot w Kanadzie był na Kaszubach, dlaczego teraz inny wybór?
– Po pierwsze, młodzież z Kanady zna Kaszuby bardzo dobrze, a tutaj jest większa atrakcja, szukaliśmy w Ontario i szukaliśmy w Quebecu i akurat tutaj był przeprowadzony kurs drużynowych na tej stanicy i zaproponowano nam, żeby przyjechać i zobaczyć. Stwierdziliśmy, że to będzie najlepsze miejsce. Również z punktu widzenia bezpieczeństwa, na Kaszubach obozy są rozległe, trzeba przechodzić przez szosę. Wydaje mi się, że trafiliśmy w dziesiątkę i wszystkim się tutaj bardzo podoba – jest piękny teren. Do Kaszub wszystkich ciągnie, ale uważaliśmy, że zlot powinien być tam, gdzie nikt z nas jeszcze nie był.
– Na koniec pytanie bardziej osobiste, Pani tutaj się urodziła, w Kanadzie, mówi Pani pięknie po polsku...
– Dziękuję bardzo.
– Chciałem zapytać, co Pani w życiu dało harcerstwo?
– Wszystko! Naprawdę, ja byłam bardzo nieśmiałą dziewczynką. Dało mi to dobre samopoczucie, zaradność, umiejętność prowadzenia innych ludzi, co mi bardzo pomogło w życiu profesjonalnym.
– A kim Pani jest z zawodu?
– Pracowałem przez długie lata w kierownictwie jednego z największych banków kanadyjskich, zajmowałam się planowaniem strategicznym i finansami, a potem pracowałem jako prywatny konsultant.
Ale oprócz tych cech przywódczych, harcerstwo dało mi najbliższe koleżanki i najbliższych kolegów, z którymi znamy się do dzisiaj. Pan się pytał, jak ten zespół mógł to wszystko zorganizować, to też nie tylko przez to, że harcerz jest obowiązkowy i wykona, co mu polecono, ale też przez to, że wszyscy się dobrze znamy, wszyscy się razem wychowywaliśmy, wszyscy razem dobrze pracujemy.
– Czyli te dzieci tutaj, mogą liczyć na przyjaźń do końca życia?
– Absolutnie!
- Bardzo dziękuję i gratuluję.
Informacja ogólna o zlocie:
Tamaracouta Scout Reserve, Mille-Isles, Quebec, Kanada
29 lipiec 2017 – 12 sierpien 2017
„Szlak Przyszłości” to wielka przygoda, która zjednoczy nas wszystkich na wspólnej drodze ku lepszemu światu... To droga, na której każdy z nas indywidualnie oraz wspólnie z innymi, którzy nią podróżują, dokłada swoją cząstkę do stworzenia lepszego jutra na różnych płaszczyznach: środowiska, przyrody, społeczeństwa oraz wartości: wiary i etyki.” (hm. Krystyna Reitmeier, Komendantka Zlotu)
Hasło zlotu nawiązuje do wezwania twórcy skautingu, Roberta Baden-Powella „Starajcie się zostawić ten świat choć trochę lepszym niż go zastaliście” (1941)
Skład Komendy Zlotu
Komendantka Całości Zlotu: hm. Krystyna Reitmeier
Zastępcy Komendantki: hm. Elżbieta Morgan
hm. Leszek Muniak
Kapelan Zlotu o. phm. Paweł Ratajczak
Oboźny: hm. Rafał Biłyk
Skarbnik: hm. Halina Sandig
Kwatermistrz: phm. Grzegorz Wołejko
Gospodarze: hm. Stanisław Reitmeier
hm. Krystyna Pogoda
Kierownik Administracji: hm. Aniela Biskup
Kierownik Służby Zdrowia i Bezpieczeństwa hm. Andrzej Mahut
Koordnator Służby Zdrowia: phm.Damian Orłowski
Kierownik Sklepiku Zlotowego hm. Zuzia Papuga
Kierownik Wystawy hm. Krzysztof Dutkowski
Koordynator Komunikacji Zewnętrznej hm. Alicja Rospędzihowska
Koordynator Transportu phm. Stefania Włodarczyk
Komendantka Zlotu Harcerek: hm. Danusia Sokoska
Komendant Zlotu Harcerzy: hm. Marcin Rewkowski
Komendant Zlotu Wędrowniczego: hm. Michał Sokolski
Komendant Zlotu Starszego Harcerstwa: hm. Janusz Tomczak
Komendantka Zlotu OPH: dz.h. Barbara Stadnik
Komendant Kolonii Zuchowej: phm. Jarek Grządka
O Nas
Związek Harcerstwa Polskiego, z potrójną służbą Bogu, Polsce i bliźnim działa poza granicami Kraju nieprzerwanie od czasu II Wojny Światowej. Jest ideową i organizacyjną kontynuacją polskiego skautingu założonego w 1910 roku przez Andrzeja i Olgę Małkowskich.
W czasie drugiej wojny światowej ZHP zszedł w Polsce do podziemia, a poza Polską rozwijał się we Francji, Wielkiej Brytanii, na Bliskim Wschodzie, w Afryce, Indiach oraz w Polskich Siłach Zbrojnych. W 1946 roku, na Zjeździe w Enghien pod Paryżem z udziałem Przewodniczącego ZHP doktora Michała Grażyńskiego przyjęto powojenną strukturę ZHP działającego poza granicami Kraju wobec braku możliwości działalności ZHP w Kraju.
Związek Harcerstwa Polskiego działa nieprzerwanie do dziś dnia stosując sprawdzone metody oparte o zasady skautowe Roberta Baden Powella, rozwinięte przez instruktorów i instruktorki w Polsce niepodległej i dostosowane do potrzeb młodzieży wychowującej się poza Krajem.
Dzisiaj działamy w sześciu Okręgach: Argentyna, Australia, Francja, Kanada, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania i mamy rozwijające się jednostki w skupiskach nowej emigracji w kilku krajach Europy, m.in. w Austrii, Holandii, Irlandii i Niemczech.