Szperając po Internecie, natrafiłem na ciekawą stronę kanadyjskiego fotografa Davida du Chemin, który oprócz tego, że jest wspaniałym fotografem, jest także świetnym popularyzatorem sztuki fotograficznej, autorem wielu książek i artykułów.
Jeden z nich nosi w wolnym przekładzie taki właśnie, nieco może przydługi tytuł, jak powyżej. Wydał mi się na tyle ciekawy, że postanowiłem podzielić się z Państwem jego głównymi tezami.
I tak, jego pierwsza rada to: "podejdź bliżej". Rzeczywiście często się widzi fotografów jakby bojących się podejść bliżej do fotografowanej sceny. Przypomina mi to rady, których już lata temu udzielano nam w Warszawskim Towarzystwie Fotograficznym. Podejście bliżej, mówiono wtedy, niejako włącza nas w fotografowane wydarzenia i czyni je przez to ciekawszymi i bardziej wiarygodnymi. Wprawdzie w dobie zoomów i teleobiektywów rada ta dla wielu wydawać się może nieaktualna, ale nic bardziej mylnego. Długa ogniskowa nie zastąpi nam ruszenia nogami i zbliżenia się do fotografowanego obiektu, gdyż zwykle zmienia perspektywę i zdjęcie jest nie tak, jak to się mówi w fotograficznym żargonie, "mocne". Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, gdy fotografujemy krótką ogniskową. Zbliżenie to daje widzowi wrażenie pewnej bliskości i emocjonalnej więzi między fotografem a fotografowanym motywem. Owa więź szczególnie winna być widoczna w fotografii portretowej. Poza tym ruszenie się z jednego miejsca daje szansę na często niebanalne ujęcia, o które trudno, stojąc w jednym miejscu i operując wyłącznie zoomem. Jeszcze jedna korzyść z podejścia bliżej to eliminacja z kadru niechcianych elementów. Stare powiedzenia, że "mniej znaczy więcej" oraz "jedno zdjęcie – jeden temat", nic nie straciły na aktualności, a prostota motywu zawsze była w cenie.
Odwiedzając niedawno jedną z kawiarni sieci Second Cup w Mississaudze, zauważyłem na ścianie niewielką, ale ciekawą wystawę fotografii, gdzie wszystkie zdjęcia wykonane zostały ogniskową 24 mm, a więc dosyć krótką. Autor, którego nazwiska niestety nie zapamiętałem (niech mi to będzie wybaczone), wyjaśniał, że taka ogniskowa kazała mu podejść bliżej do ludzi, do scen na ulicy i tym samym nawiązać z nimi właśnie ową emocjonalną więź, co widać było zresztą na zdjęciach.
W tym miejscu pora na następną radę Davida – "aby poćwiczyć spojrzenie, a tym samym poprawić swoje zdjęcia, należy narzucić sobie różne ograniczenia". Takim ograniczeniem może być, tak jak w przypadku autora wspomnianej wyżej wystawy, używanie przez pewien czas obiektywu o jednej, stałej ogniskowej, a kto dysponuje wyłącznie zoomem, używanie wyłącznie jednego nastawienia, np. najkrótszego. Takie ćwiczenie powinno wyrobić w nas nawyk ruszenia się z miejsca i znajdowania różnych punktów widzenia.
Dodam, że zainspirowała mnie wspomniana wystawa i wygrzebałem nieużywany od dawna stały obiektyw 50 mm i spróbuję również wykonać z jego pomocą jakiś projekt.
Stała ogniskowa 50 mm była od czasu, kiedy różne obiektywy, a zoomy zwłaszcza, stały się bardziej dostępne, traktowana nieco po macoszemu. Przyznam się, że sam uległem temu trendowi i od dłuższego czasu posługuję się wyłącznie zoomami. Jak więc widać, pisanie artykułów może być inspirujące również dla ich autora.
Do pozostałych porad Davida wrócimy w następnym odcinku.
Wojciech Porowski