Wiem, że w niektórych przypadkach firmy ubezpieczeniowe nie zawsze chcą ubezpieczać zakupione domy. Słyszałam na przykład, że domy z ogrzewaniem na olej mają ten problem. Czy możesz naświetlić ten temat?
Jest zrozumiałe, że firmy ubezpieczeniowe obawiają się kłopotów – i zawsze ważą ryzyko, zanim zgodzą się na udzielenie ubezpieczenia.
Jeśli wiedzą o problemie, który może się wydarzyć, to zwykle nie ma szans, by podjęły one ryzyko. Bardzo stary dach, dom w złym stanie technicznym, pusty dom – mogą być powodem żądania wyższej stawki! To również może dotyczyć domów ze zbiornikami na olej opałowy (oil tank).
Słyszymy o tym czasami, ale dotyczy to głównie starszych domów i głównie budowanych poza miastem. Problem zaczął się od zbiorników, które były dawniej typowo zakopywane w ziemi na zewnątrz budynku. Jak należy się domyślać, była to tak zwana bomba z opóźnionym zapłonem. Metal, z którego robione były zbiorniki, ulegał powolnej korozji i nagle okazało się, że niektóre z nich ciekną. Z tym zwykle wiązało się zanieczyszczenie środowiska, łącznie z zanieczyszczeniami wód podskórnych.
Jak łatwo się domyślić, koszty usunięcia zanieczyszczeń były bardzo wysokie i często były pokrywane przez firmy ubezpieczeniowe. Nic dziwnego, że są one obecnie bardzo ostrożne.
Problem dotyczy głównie, jak wspomniałem, zbiorników zakopanych w ziemi, ale jak często się w życiu składa, podobne problemy są wrzucane do jednego garnka. Dlatego obecnie firmy ubezpieczeniowe są również ostrożne ze zbiornikami umieszczonymi we wnętrzu domów.
Obecnie przepisy wymagają, by wszystkie zbiorniki zakopane w ziemi były zarejestrowane z TSSA (Technical Standards and Safety Authority), by mogły być napełniane olejem. Oczywiście muszą one przejść odpowiednią inspekcję. Istnieje tendencja, by usunąć zbiorniki z gruntu jak najszybciej.
Bez odpowiednich i bardzo trudnych testów w przypadku zakopanych zbiorników jest obecnie prawie niemożliwe otrzymanie ubezpieczenia.
W przypadku zbiorników wewnętrznych – sprawa jest prostsza, ale zwykle i tak będzie wymagany raport kompanii zatwierdzonej przez TSSA o stanie zbiornika, by uzyskać ubezpieczenie. Czasami firmy ubezpieczeniowe zadowalają się rachunkiem za dostawę oleju od zaaprobowanej kompanii. Z tym że zbiorniki, które są starsze niż 25 lat, są trudne do ubezpieczenia.
Czy są inne przypadki, kiedy firmy ubezpieczeniowe odmawiają ubezpieczenia domów ze względu na problemy techniczne?
Takich przypadków może być bardzo wiele. Z tym że niektóre są łatwe do "naprawienia", inne nie tak łatwe. Jednym z nich jest klasyczny (ale łatwo naprawialny problem) tak zwanego elektrycznego serwisu o mocy 60 A. Obecne przepisy wymagają, by minimalne zasilanie było 100 A. Łatwo to sprawdzić, patrząc na główny bezpiecznik przy tablicy elektrycznej. Jeśli okaże się, że mamy do czynienia z 60-amperowym zasilaniem, to jest to zwykle tylko i wyłącznie sprawa zatrudnienia elektryka z licencją, który może łatwo wystąpić o nowy wyższy serwis i dokonać wymiany tablicy i głównego bezpiecznika.
W takich sytuacjach firmy ubezpieczeniowe chętnie dają nam czas, by tego dokonać. Jest to zwykle do 30 dni po przejęciu nieruchomości.
Innym przykładem jest instalacja elektryczna na tak zwanych tubs & knobs (czyli z początku elektryczności). Taka instalacja nie jest również obecnie akceptowana. W takich sytuacjach kompanie wymagają kompletnego nowego okablowania w ubezpieczanym domu. Zdarza się, że jeśli ktoś ma taką instalację – co jest już rzadkością, i ma ubezpieczenie z tą samą kompanią od lat – że kompania przymknie oko, ale nowi klienci są zwykle bez szans!
Również niektóre kompanie mają problem z okablowaniem z aluminium, które było bardzo powszechne w latach 70. – są to jednak odosobnione sytuacje! Wtedy wystarczy zwykle raport z inspekcji systemu poprzez ESA (Electrical Safety Authority), by uzyskać ubezpieczenie.
Inne typowe problemy to wadliwa konstrukcja, niezgodnie z przepisami zainstalowany piec na drewno, szkodliwe substancje, dom po pożarze itd.
Natomiast prawdziwe problemy obecnie są z domami, w których uprawiano marihuanę. Takie domy, zanim ewentualnie któraś z firm zgodzi się je ubezpieczyć, wymagać będą bardzo specjalistycznych testów i raportów, które są kosztowne i czasochłonne. Firmy ubezpieczeniowe boją się ryzyka, które wynika z obecności grzyba (mould). Nie chodzi tu tylko o sam budynek, ale również ewentualny wpływ na zdrowie nowych właścicieli.
Wiedząc o tym, kupujący mogą się zabezpieczyć. Odpowiednia klauzula w ofercie, która daje kupującym czas na załatwienie ubezpieczenia domu, załatwia sprawę i pozwala uniknąć wielu problemów w przyszłości.
Maciek Czapliński