farolwebad1

A+ A A-
piątek, 09 luty 2018 07:32

GRUBYM DRUKIEM

ligeza        Przedstawiciele australijskich “antydefamacyjnych” organizacji żydowskich upominają świat: “Make no mistake! The Jewish people and Israel are under attack by a global tsunami of hate!”. Co w wolnym tłumaczeniu znaczy, żeby nie popełniać błędu, ponieważ Żydów i Izrael zalewa wszech globalne “tsunami nienawiści”. 

        Jonny Daniels, słodziutki do niemożliwości przyjaciel Polski z jarmułką na czubku, nad Wisłą wszędobylski nie tylko medialnie, we wspomnianej kwestii wydaje się nieco wstrzemięźliwszy niż jego australijscy koledzy, najwyraźniej stojący na głowach nie tylko w przenośni. Być może to nie tyle wrodzona, cała ta Danielsa wstrzemięźliwość co wyuczona, ale co do tego drugiego absolutnej pewności mieć nie możemy. Tak czy owak, wzmiankowany rzecze co następuje: “Rozumiem intencje autorów ustawy, ale ważniejsza powinna być szeroko rozumiana edukacja społeczeństw”. 

Opublikowano w Teksty
piątek, 09 luty 2018 07:15

WOJNA

pruszynski        Wreszcie trzeba nazwać to, co się dzieje „po imieniu” wojną Żydów z Polakami;  rozpoczęła się jesienią 1918 r. trwa nadal, a jej główne kampanie po 1990 r. to:

        - Pierwsza odbyła się, gdy powstał przy murze obozu oświęcimskiego klasztor SS Karmelitanek w 1991 r.

        - Druga była o tzw. „krzyż papieski” na „żwirowisku” niedaleko zlikwidowanego w wyniku nagonki żydowskiej klasztoru SS Karmelitanek, gdzie Niemcy rozstrzeliwali ludzi, a papież odprawił Mszę świętą.

        - Trzecia była w rocznicę „pogromu kieleckiego” w 1996 r.  zorganizowanego przez UB w Kielcach, gdzie większość wysokich stanowisk w mieście zajmowali Żydzi.

        - Czwarta rozpoczęła się w 2001 r. i był oparta na książce J.T. Gossa pt „Sąsiedzi”, gdzie oskarża Polaków, mieszkańców miasteczka Jedwabne o wymordowanie 1700 Żydów.

        - Piąta była oparty na kolejne dzieło J.T.Grossa pt. „Strach”, gdzie oskarża Polaków o mordowanie po 1945 r. Żydów i nie bierze pod uwagę, że absolutna większość ich to byli funkcjonariusze  komuny, którzy zginęli w walce z niepodległościowym podziemiem w latach 1945-1952

        - Szósta oparta była znów na książce J.T. Grossa pt. „Złote żniwa”, gdzie autor oskarża Polaków o brak pomocy dla Żydów jadących do tego obozu zagłady w Treblince.

piątek, 02 luty 2018 07:32

POTWARZ

ligeza        “Too many wars, too many enemies” – pisze Patrick J. Buchanan, odnosząc te słowa do światowych problemów USA. No ale kto pomyślałby, że to w Syrii może dojść do rozpadu NATO? 

        Czy wybuchnie konflikt militarny USA, wspierającymi Kurdów, a Turcją, dla której niepodległościowe dążenia Kurdowie stanowią zagrożenie integralności państwa? Dziś ów konflikt wydaje się bardzo prawdopodobny. Rozstrzygną najbliższe dni i tygodnie. A u nas? I u nas jakby “za dużo wojen, za dużo wrogów”, w każdym razie ostatnio, bo próba ustanowienia legislacji, umożliwiającej odpowiedzialne przeciwstawianie się kłamstwu “polskich obozów śmierci”, pozwoliła na konfrontację Polaków z opiniami o Polsce, autorstwa “naszych starszych braci”. Czy tam braci i sióstr. 

Opublikowano w Teksty
piątek, 02 luty 2018 07:26

Białoruska Rada… PO-biss.

pruszynskiBiałoruska Rada… PO-biss

        Bardzo, bardzo chyba nie tylko mnie, jest smutno. Z własnych obserwacji i z lektury „Gońca” widzę, jak bardzo w lewo skręca PiS.

        Partia Kaczyńskiego staje się mniej prawicowa, mniej polska i klęcząca przed byle kim, w tym takimi „imperiami”, jak Litwa.

        Jak tak dalej pójdzie, to znaczna część jej elektoratu będzie szukała kogoś, kto jej będzie bardziej odpowiadał a boleje tym nie będzie Kukis. Więc kto?

michalkiewicz        Nie bez kozery mówi się, że nieszczęścia chodzą parami, a, jak dostana rozkaz: w czwórki w prawo zwrot – to niekiedy nawet czwórkami. Jeszcze nie ucichły echa klangoru, jaki rozległ się po opublikowaniu w telewizji TVN, którą  od początku podejrzewam o niebezpieczne związki ze starymi kiejkuty relacji z obchodów urodzin wybitnego przywódcy socjalistycznego Adolfa Hitlera w jakichś krzakach w okolicach Wodzisławia Śląskiego, a już wybuchła następna bomba, kilkaset razy silniejsza od bomby zrzuconej w obronie demokracji na Hiroszimę. Mówiąc nawiasem, relacja z obchodów urodzin Hitlera nakręcona została prawie rok wcześniej przez pana red. Bertolda Kitela, podejrzewanego o niebezpieczne związki z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi, a puszczona w eter przez funkcjonariuszy TVN akurat w momencie, gdy w USA Polonia Amerykańska desperacko próbuje zablokować w Kongresie ustawę 1226, która dawałaby amerykańskiej administracji możliwość wywierania na Polskę nacisków by zadośćuczyniła żydowskim roszczeniom majątkowym. 

Umiłowani Przywódcy z rządu, podobnie jak i pan prezydent Duda, z entuzjazmem pozwolili wkręcić się w tę aferę, odgrażając się złym „nazistom” i w ten sposób, oczywiście „bez swojej wiedzy i zgody”, potwierdzając przed światem, że Polska ma z „nazistami” jakieś poważne problemy. Jeśli chodzi o TVN, to podejrzenia, iż obchody urodzin Hitlera mogły zostać przez funkcjonariuszy tej stacji zainscenizowane są oparte nie tylko na podejrzeniach pana Kittela o niebezpieczne związki z WSI, ale i stosunki własnościowe tej stacji.

        Otóż, po Międzynarodowej Konferencji Naukowej „Most”, jaka 18 czerwca 2015 roku odbyła się w Warszawie z udziałem przedstawicieli najważniejszych ubeckich dynastii z Polski oraz ważnych ubeków z Izraela, którzy żyrowali Amerykanom ofertę wciągnięcia tubylczych ubeków na listę „naszych sukinsynów”, stacja TVN została sprzedana amerykańskiej firmie Scripps Network Interactive z siedzibą w stanie Tennessee. Rzecz jednak w tym, że właścicielem tej firmy jest firma Discovery Communications, której prezesem jest pan Dawid Zaslaw, z pierwszorzędnymi „warszawskimi” korzeniami. Gdyby tedy pan prezes Zaslaw polecił starym kiejkutom z TVN: wiecie, rozumiecie, kiejkuty, puśćcie w porze największej oglądalności ten materiał z puszki, z tym Hitlerem, to jestem pewien, że taki rozkaz zostałby wykonany w podskokach.

         Ta sytuacja pokazuje, że te wszystkie „tajne służby”, te wszystkie  Abewiaki, to kupa darmozjadów, którzy powinni zostać jak najszybciej rozpędzeni na cztery wiatry, bo państwo polskie żadnej szkody by z tego tytułu nie poniosło. I tak nie ma z nich żadnego pożytku, tylko złudzenia, że ktoś tu czegoś pilnuje, podczas gdy każda z tych watah patrzy tylko jakby tu coś urwać, ukręcić, najlepiej w taki sposób, by w razie czego podejrzenie padło na kogoś innego, kogo się wtedy, w asyście telewizyjnych kamer z przytupem wsadzi do „aresztu wydobywczego”. 

   Ale mniejsza z tym, bo jeszcze nie ucichły echa tamtego klangoru, pogróżek pana ministra Brudzińskiego, że tych „nazistów” będzie dusił gołymi rękami, i głosów, by w ogóle zdelegalizować wszystkie grupy narodowców, oczyszczając w ten sposób szlachcie jerozolimskiej teren dla budowy nad Wisłą wymarzonej Judeopolonii – a już wybuchła kolejna bomba. Sejm uchwalił nowelizację ustawy z 1998 roku o Instytucie Pamięci Narodowej, dodając do istniejącego tam od początku przepisu o karalności „kłamstwa oświęcimskiego”, a więc wszelkich prób podważania zatwierdzonej do wierzenia wersji historii oświęcimskiego obozu, dodatkowy przepis, przewidujący kary za publiczne użycie sformułowania „polskie obozy śmierci”, „zagłady” itp. 

        Jak wyjaśnił minister Jaki, nowelizacja ta była konsultowana z izraelską ambasadą, która nie wysuwała żadnych zastrzeżeń i dopiero po jej uchwaleniu izraelska ambasadoressa podniosła klangor przeciwko tej nowelizacji, że niby blokuje ona swobodę badań naukowych, zmierzających do zdemaskowania polskiego udziału w holokaustowaniu holokaustników, a wkrótce do klangoru przyłączył się również premier Beniamin Netanjahu dodając postulat, by Polska w ogóle konsultowała projekty swoich ustaw z Izraelem. 

        Umiłowani Przywódcy po ochłonięciu z nieprzyjemnego zaskoczenia – bo rzeczywiście dali się ograć, jak dzieci – podnieśli klangor w przeciwną stronę, jednym susem wskakując do pierwszego szeregu nieustraszonych obrońców godności narodowej i państwowej suwerenności. Trzeba przyznać, że afera wybuchła w samą porę, zarówno z żydowskiego, jak i rządowego punktu widzenia. 

        Z żydowskiego – bo wszczęty przez stronę żydowską klangor wywołał żywy rezonans polskiej opinii publicznej, który żydowscy fachowcy zaprezentowali światu jako gwałtowny wybuch „polskiego antysemityzmu”, co oczywiście znacznie może zniwelować wysiłki Polonii Amerykańskiej w sprawie wspomnianej ustawy nr 1226. 

        Ale i dla strony rządowej nadeszła w sama porę, bo zagadkowe i tchórzliwe milczenie prezydenta i rządu w sprawie amerykańskiej ustawy zaczęło budzić najgorsze podejrzenia w coraz szerszych kręgach opinii publicznej. Zatem prezydent Duda i rząd, prezentując się w charakterze nieustraszonych obrońców godności narodowej, poprawiają sobie nadwerężoną reputację. 

        Ale największymi jej beneficjentami są Niemcy, którzy muszą zacierać ręce z uciechy na widok Żydów okładających pięściami „polskich nazistów”, którzy przed całym światem muszą teraz tłumaczyć się z niemieckich zbrodni. Widok tak znakomitych efektów koordynacji żydowskiej polityki historycznej z historyczną polityką niemiecką aż zapiera dech z wrażenia tym bardziej, że karne szeregi tubylczych folksdojczów i filutów, którzy w nadziei zasłużenia się szlachcie jerozolimskiej, wytykają nieubłaganymi palcami i pryncypialnie chłoszczą polską dzicz za wojenne zbrodnie. 

        Dzięki temu osłabła nieco i na dalszy plan zeszła walka o demokrację i praworządność, bo – po pierwsze – po co łapać dziesięć srok za ogon, kiedy do tamtych spraw będzie można wrócić później, a po drugie – że w Niemczech Nasza Złota Pani nie może dogadać się z kolejnym wybitnym przywódcą socjalistycznym Martinem Schulzem w sprawie koalicji, co trochę odwleka ofensywę  w obronie demokracji i praworządności w Polsce. Wśród wytykających nieubłaganym palcem i chłoszczących znalazł się też JE biskup Tadeusz Pieronek, którego pamiętam jeszcze z pierwszej polowy lat 90-tych, jako beneficjenta jurgieltu z Fundacji Batorego, chociaż niestety nie pamiętam już, za co konkretnie ten jurgielt dostawał. Ale co by to nie było, to teraz trzeba to odrobić. Co tu ukrywać; katolicy w Polsce muszą być bardzo przywiązani do religii i odporni na próby niszczące, jakim poddawani są również ze strony swoich pasterzy, którzy niedawno nie widzieli niczego niestosownego w obecności w swoim gronie konfidentów SB, a teraz małodusznie milczą w momencie, gdy Żydzi do spółki z Niemcami i folksdojczami przyprawiają Polakom odrażający wizerunek narodu morderców.

        W tej sytuacji nikogo nie zaskoczyła decyzja wojewody mazowieckiego, który do dnia 5 lutego wyłączył z wszelkiego ruchu kilka ulic w pobliżu Ambasady Izraela w Warszawie, surowo zabraniając demonstracji, na którą wcześniej poseł Robert Winnicki i inni działacze ruchu narodowego uzyskali pozwolenie od władz miasta. 

        Tak bywało i wcześniej na przykład, gdy do Warszawy z gospodarską wizytą przybywał Leonid Breżniew, a nawet jeszcze wcześniej, to znaczy – 5 października 1939 roku, gdy do Warszawy przybył Adolf Hitler, by w Alejach Ujazdowskich odebrać defiladę zwycięskiego Wehrmachtu. Wtedy też znaczna część śródmieścia została wyłączona z ruchu, chociaż mieszkańcom pozwolono stać na chodniku i przyglądać się defiladzie, ale bez żadnych okrzyków. Na wszelki też wypadek w Ratuszu uwięziono 12 zakładników, m.in. księcia Zdzisława Lubomirskiego i Szmula Zygielbojma, ale kiedy Hitler po defiladzie i krótkim pobycie w Belwederze pojechał na lotnisko Okęcie i odleciał do Berlina, to wszystkich wypuszczono. Teraz o żadnych zakładnikach w Ratuszu nie było słychać, ale bo też przy wszystkich podobieństwach, między tymi sytuacjami zachodzą przecież różnice. Adolf Hitler napadł na Polskę już 1 września 1939 roku, podczas gdy Izrael póki co uchodzi za największego przyjaciela Polski i nie słychać, by zamierzał najeżdżać nasz nieszczęśliwy kraj zbrojnie. 

Stanisław Michalkiewicz

Opublikowano w Stanisław Michalkiewicz
piątek, 26 styczeń 2018 08:00

O kulturze i nie tylko

ostojan        „Kiedy słyszę słowo kultura, chwytam za rewolwer!” – marszałek III Rzeszy H. Goering

        Może nie powinienem cytować tego przegranego bufona, zbrodniarza wojennego, który tylko dlatego nie zawisnął na szubienicy w Norymberdze, że wcześniej zażył cyjanek. Cóż, kiedy chwytliwe powiedzonka, niekoniecznie rozsądne, zdobywają sobie nieoczekiwaną popularność. To o kulturze przecież jest często cytowane. Słysząc słowo „kultura” z oPOzycyjnego, antypolskiego bagienka zwącego się górnolotnie salonem (raczej saloonem z południa USA, np. kowbojskiego Teksasu, Dzikiego Zachodu rewolwerowców), ja chwytam – z braku lepszej broni – za pióro gęsie.

        Nasze autorytety moralne to głównie tzw. warszawka, na którą składają się m.in. publicyści mediów totalnej opozycji. Nigdy nie opuszczają okazji, by podkreślać swoją intelektualną i właśnie kulturalną, niepodważalną wyższość nad zacofanym kato-prawicowym ludem pracującym miast i wsi. Czy ta intelektualna wyższość nie powinna mieć odbicia w prezentacji politycznych argumentów? Niestety, tak nie jest. Koń, jaki jest – każdy widzi. Chamstwo pojawia się paradoksalnie tylko po jednej, tej właśnie rzekomo kulturalnej stronie. Gadające głowy w mediach, którym nie po drodze jest z dobrą zmianą, używają języka dość obrazowego – „z uwagi na uczącą się młodzież” wymagającego wykropkowania wielu wyrazów. Wśród zaperzonych krytyków strasznej faszystowsko-dyktatorskiej, gorszej od stanu wojennego (Frasyniuk, jak dziecko, co nie dostało loda, leży na asfalcie i kopie barierki!) dyktatury, przodują jakoś tak przedstawiciele show-biznesu, aktorzy i ci frustraci, którzy chcą, aby ich często, już prawie zapomnianych – cytowano. Są to jednostki, którym się wydaje, że np. grając historyczne postacie lub takie ze świata polityki, stali się w tej dziedzinie ekspertami. Podam kilka pierwszych z brzegu przykładów.

Opublikowano w Teksty
piątek, 26 styczeń 2018 07:45

Córka Hekabe

ligeza        Dziwny okaże się Rok Pański 2018, boć rozmaite znaki na niebie i ziemi już od dobrych kilkunastu miesięcy zwiastują światu i ludziom nadzwyczajne jakoweś zdarzenia. 

        Pamiętamy wszyscy, jak minionej wiosny szarańcza wyroiła się w niesłychanej ilości, niszcząc zasiewy na wielkich obszarach Czarnego Kontynentu. Pamiętamy, gdy z argentyńskich pampasów obserwować się dało wirujące zaćmienie słońca, a niedługo potem niebo nad Kanadą oraz Europą Północną przez wiele nocy rozpłomieniała kometa z ogonem długim i jaskrawym. 

Opublikowano w Teksty
piątek, 26 styczeń 2018 07:43

Polskie media w Kanadzie 1945–2015

pruszynskiPolskie media w Kanadzie 1945–2015

        Prosi się od dawna, by powstała taka książka. Jeszcze trochę ich twórców żyje i jest ostatnia chwila do zrobienia takiego dzieła. 

        Credit Unia powinna wyłożyć co nieco na to i powinno ruszyć się też federalne ministerstwo wielokulturowości.

        Piszę to dla mych drogich czytelników, ale też do Andrzeja Kumora, Bożeny Olszewskiej, Grażyny Farmus, Krzysia Sojki, Zbyszka Bełza, Edka Zymana, Andrzeja Stolarczyka, Marka Kusiby, Maćka Syrokomli i innych, bo ich adresów mi brak. 

        Mój adres e-mail jest Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript., czekam na wasze wypowiedzi.

        Ktoś z nich zbierze wszystkich i każdy z nich jeden napisze rozdział, naturalnie za pieniądze. Może zabierze się do skoordynowania takiego dzieła Janek Ostoja. 

piątek, 26 styczeń 2018 07:39

Zdrada panowie – ale „ufajcie”!

michalkiewicz        Jeszcze nie ucichły komentarze po niedawnej „głębokiej” rekonstrukcji rządu, a zwłaszcza – po jej najgłębszej części, to znaczy – usunięciu złowrogiego ministra Antoniego Macierewicza, na którym zresztą się nie skończyło i z MON w mgnieniu oka usunięto wszystkich jego współpracowników, na miejsce których stare kiejkuty pośpiesznie wsadzają swoich protegees, czemu minister Błaszczak bezradnie się przygląda – a już wybuchła nowa sensacja, tym razem – na skalę międzynarodową. Zanim jednak przejdę do niej, zatrzymam się na chwilę nad sytuacją w naszej niezwyciężonej armii, nad którą „zwierzchnictwo” sprawuje pan prezydent Duda. Nie ukrywa on radości z powodu odwołania znienawidzonego ministra Macierewicza, w czym wtóruje mu pan generał Różański. 

        W tej sytuacji tylko patrzeć, jak Polska zakupi we Francji śmigłowce „Caracal” za cenę nie dwu-, a trzykrotnie wyższą, żeby jakoś wynagrodzić sobie te wszystkie hercklekoty po anulowaniu poprzedniego kontraktu.

Tymczasem wybuchła kolejna afera, tym razem – z „nazistami”. Oto TVN, którą od lat podejrzewam  o niebezpieczne związki ze starymi kiejkutami, wyemitowała program pokazujący obchody urodzin Adolfa Hitlera przez członków organizacji „Duma i Nowoczesność”, która za rządów Bartłomieja Sienkiewicza w MSW uzyskała status organizacji pożytku publicznego. Te urodziny obchodzone były na wiosnę ubiegłego roku, ale materiał z tym odgrzewanym kotletem wyemitowany został właśnie teraz – w momencie, gdy Polonia amerykańska desperacko próbuje wstrzymać prace nad ustawą 447, wysyłając do kongresmanów z Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów stosowną petycję z ekspertyzą prawną, a lada dzień przyjedzie do Polski z wizytą sekretarz stanu USA Rex Tillerson. Podejrzewam, że stare kiejkuty, które w TVN zachowały spore wpływy również po wykupieniu tej stacji przez amerykańską firmę Scripps Networks Intercative z siedzibą w Knoxville w stanie Tennessee, po prostu zainscenizowały obchody urodzin Hitlera przy pomocy swoich konfidentów, żeby mieć gotowca na wypadek, gdy Nasza Złota Pani czy ktokolwiek inny będzie potrzebował ilustracji, jak to w Polsce panoszą się „naziści”. No i teraz właśnie nadszedł ten moment – bo cóż lepiej zneutralizuje desperacki lobbing Polonii amerykańskiej przeciwko ustawie nr 447, jak nie wyeksponowanie „nazistów” w Polsce? Wyobrażam sobie, że ktoś mógł delikatnie zasugerować amerykańskiemu właścicielowi TVN, żeby wykorzystał w tym celu swoja stację w Polsce, tamten z kolei podkręcił stare kiejkuty, które za napiwek gotowe są sprzedać nawet własną matkę, a cóż dopiero – naszą biedną ojczyznę, z którą przecież nigdy się nie utożsamiały, najpierw wysługując się Sowietom, a teraz – każdemu, kto im da napiwek. Stare kiejkuty zaś zmobilizowały swoich konfidentów w TVN, no i wybuchła afera na 14 fajerek.

        Charakterystyczne jest również i to, że zarówno pan prezydent Duda, jak i rząd pana Mateusza Morawieckiego, który nawet słowem protestu nie odważył się zająknąć w sprawie amerykańskiej ustawy numer 447, a z odpowiedzi, jakiej MSZ udzieliło na interpelację posła Roberta Winnickiego w tej sprawie, wynika, że nie kiwnął nawet palcem, teraz pozwala starym kiejkutom wkręcać się  w tę aferę z oznakami skwapliwości. Prezydent i pozostali Umiłowani Przywódcy prześcigają się  w deklaracjach, jak to będą złych „nazistów” prześladować, a przy okazji zapowiadają delegalizację rozmaitych organizacji narodowych, z ONR na czele, zaś policja już rozpoczęła „sprawdzanie” wytypowanych uczestników ubiegłorocznego Marszu Niepodległości, na którym owczarkom niemieckim udało się wywąchać aż „60 tysięcy nazistów”.  Można by tę skwapliwość przypisać głupocie Umiłowanych Przywódców z Prawa i Sprawiedliwości, którzy najwyraźniej nie zdają sobie sprawy, że w ten sposób potwierdzają przed międzynarodową opinią publiczną, iż w Polsce „naziści” się panoszą, gdyby nie to, że ta skwapliwość dobrze się komponuje ze zmową milczenia rządu i prezydenta w sprawie amerykańskiej ustawy 447. Ta zmowa milczenia bowiem, w której uczestniczą również telewizje – zarówno rządowa, jak i te nierządne – budzi podejrzenia, iż rząd Prawa i Sprawiedliwości złożył Żydom  jakieś obietnice, które jednak do ostatniej chwili mają pozostać tajemnicą dla polskiej opinii publicznej. Mógł to zrobić i pan prezydent Duda, podczas swoich rozmów z Żydami w Nowym Jorku, i rząd – podczas wizyty in corpore w Izraelu. Rzecz w tym, że we wspomnianym projekcie 447 najgroźniejszy punkt trzeci stanowi, że przychody z „własności bezdziedzicznej” będą przeznaczone na wspieranie ocalałych z holokaustu, na edukację o holokauście i na „inne cele”. Wynika z tego, że ta „własność bezdziedziczna” musi zostać na terenie Polski wyodrębniona choćby po to, by wiedzieć, jakie przynosi „pożytki”. A skoro już zostanie wyodrębniona, to ktoś przecież będzie musiał nią zarządzać, choćby po to, by te przychody rozdzielać zgodnie z punktem trzecim. Jest rzeczą oczywistą, że będzie to jakieś gremium żydowskie, a to z kolei oznacza, że środowisko żydowskie otrzyma na terenie Polski majątek wartości 60, może nawet 65 miliardów dolarów – bo na tyle właśnie szacowane są te „roszczenia”. To z kolei oznacza, że środowisko to z dnia na dzień może zyskać w Polsce dominującą pozycję ekonomiczną, która natychmiast przełoży się na dominującą pozycję społeczną i polityczną. Słowem – stanie się szlachtą dla mniej wartościowego narodu tubylczego, który we własnym kraju zostanie zepchnięty do rangi narodu II kategorii.

        W tej sytuacji skwapliwość Umiłowanych Przywódców z Prawa i Sprawiedliwości w zwalczaniu złych „nazistów” i demonstrowaniu intencji delegalizacji wszelkich odłamów ruchu narodowego, staje się zrozumiała. PiS, jako polityczna ekspozytura Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego (zgodnie z moją ulubioną teorią spiskową, Polską rotacyjnie, w zależności od tego, pod czyją kuratelą nasz nieszczęśliwy kraj akurat się znajduje, rządzą trzy stronnictwa: Ruskie, Pruskie i Amerykańsko-Żydowskie), po prostu zamierza uprzątnąć tubylczą scenę polityczną z ruchów, które  potencjalnie mogą skomplikować zainstalowanie w Polsce szlachty jerozolimskiej, ściśle współpracują w tej sprawie z obozem zdrady i zaprzaństwa. Tak było i przedtem – zarówno w sprawie Anschlussu do Unii Europejskiej, jak i ratyfikacji traktatu lizbońskiego, więc nic dziwnego, że tak jest również teraz, z tym że każdy w tym przedstawieniu odgrywa wyznaczoną rolę: stare kiejkuty ze swoją agenturą – swoją, a rząd PiS i pan prezydent Duda – swoją. I dopiero w tej sytuacji możemy w pełni ocenić smakowitość apelu Naczelnika Państwa, wygłoszonego podczas ostatniej miesięcznicy smoleńskiej: „ufajcie”! Jużci – cóż innego wyznawcom pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego pozostało?

Stanisław Michalkiewicz

Opublikowano w Stanisław Michalkiewicz
piątek, 26 styczeń 2018 07:39

O „polskich nazistach” i propagandzie

pluta        TVN pokazał jakiś reportaż o „polskich nazistach”, którego oczywiście nie oglądałem, i to nie tylko dlatego, że nie wiedziałem, że takowy jest, co zresztą świadczy niezbicie o tym, że jestem z zaścianka i nie wiem, co się dzieje w wielkim świecie, a po drugie, zajmowałem się kiedyś propagandą i rzygać mi się chce na tego typu materiały. W efekcie trudno mi teraz uczestniczyć w uczonych i pełnych oburzenia dyskusjach o „polskich nazistach”, które toczy cała postępowa ludzkość. Ale mogę doradzić organizowanie wieców w zakładach pracy, na których klasa robotnicza potępi „polskich nazistów”, ksenofobię, nacjonalizm i co tam jeszcze będzie akurat potrzebne. Dobre byłyby też zobowiązania produkcyjne i zbiórka makulatury, z której dochód zostanie przeznaczony na ofiary pierwsze nadarzającej się klęski żywiołowej, obojętnie czy to będzie powódź, pożar czy co tam jeszcze się może zdarzyć.

        Zacznijmy do tego, że media są w Polsce bardzo aktywnymi graczami na scenie politycznej. Jednych zwalczają, innych wychwalają. Weźmy taki TVN, gdyby wierzyć w to, co oni tam gadają, to można by uwierzyć, że jeszcze niedawno Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej, a tu nagle zły Kaczor wszystkich sterroryzował przy pomocy kota i teraz tylko faszyzm i nic więcej. No więc tzw. czyste intencje można sobie podarować.

Opublikowano w Teksty
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.