Niedawno mój syn w Polsce dostał w prezencie szwedzki ekspedycyjny zegarek, z wysokościomierzem, różnymi bajerami, brakowało mu tylko wodotrysku. Instrukcja dołączona do rzeczonego zegarka zaczynała się słowami: gdybyś kiedyś znalazł się w dzikim parku Algonquin w Kanadzie, ten zegarek może uratować ci życie. 7635 km kw. z ponad 2 tys. jezior oraz 1200 km rzek i strumieni uformowanych po ustąpieniu lodowca. 53 gatunki ssaków, 272 gatunki ptaków, 31 gatunków gadów i płazów, 54 gatunki ryb, ponad 1000 gatunków roślin. Łosie, czarne niedźwiedzie, wilki, rysie, bobry i wydry.
Inspiracja artystów, najbardziej znany to Tom Thomson ze znanej kanadyjskiej Grupy Siedmiu, który malował algonquińskie pejzaże – większość na Canoe Lake, kiedy jeszcze po wielkiej wycince były tu gołe wzgórza. Park ustanowiono pod koniec XIX w., a ostateczną nazwę Algonquin Provincial Park od nazwy indiańskiego plemienia otrzymał w 1913 r.
Sława Algonquin rozeszła się na cały świat, w głównych punktach parku coraz więcej jest wycieczkowych autokarów z turystami z dalekich krajów, jak np. Japonia, którzy chcą choć przez kilka godzin pooddychać jego atmosferą, popatrzeć, dotknąć dzikości, wsiąść choć raz w życiu do canoe. Płacą za to olbrzymie pieniądze. My, mieszkańcy południowego Ontario, mamy ten zielony raj tuż pod nosem, 3 godz. jazdy od Toronto. Dlatego chciałabym tych z Państwa, którzy tu jeszcze nie byli, namówić do przyjechania tutaj, tym bardziej że nie ma piękniejszego miejsca do podziwiania kanadyjskiej niepowtarzalnie kolorowej jesieni niż Algonquin. Oblegane jest najbardziej latem, a teraz, po sezonie, jest już w miarę luźno, łatwo dostać miejsce na zbiorowym kempingu (polecam miejsca nad rzeką w Pog Lake Campground przy drodze nr 60, według mnie najładniejsze), jeśli ktoś nie lubi namiotu, w Huntsville jest dużo hoteli. Sam przejazd samochodem drogą nr 60 przez park dostarczy spektakularnych widoków.
Można go zwiedzać w interiorze canoe i z plecakiem, zaczynając z punktów startu z każdej strony parku, lub wynajmując miejsca na zbiorowych kempingach usytuowanych głównie przy drodze nr 60 prowadzącej przez południową część parku, z Huntsville do Ottawy, i robiąc kilkugodzinne wycieczki wyznaczonymi szlakami. Dzisiaj o trasie rowerowej, o której już pisałam, ale warto wspomnieć o niej ponownie, ponieważ ostatnio sporo ją wydłużono, łącząc ze szlakiem pieszym Track and Tower.
http://www.goniec24.com/goniec-turystyka/item/1185-szlakami-bobra-algonquin-jesieni%c4%85#sigProIdbf1237c1c0
W Rock Lake Campground zaczyna się świetnie oznakowana wspomniana Old Railway Bike Trail, licząca w tej chwili do Cash Lake około 17 km. Nazywana jest "familijną", i rzeczywiście jest dla każdego, nawet malucha niewprawnego w jeździe na rowerze. Dawny tor kolejowy zdjęto i powstała szeroka polna droga, tak że można jechać obok siebie; łączy wszystkie kempingi położone po południowej stronie "60-tki", tzn. Rock Lake Campground, Pog Lake, Mew Lake i Lake of Two Rivers, ciągnąc się teraz dalej wzdłuż malowniczej rzeki Madawaska aż do Cash Lake. W 1895 roku kemping Rock Lake był stacją kolei między Ottawą a Perry Sound i – trudno w to uwierzyć – jedną z najruchliwszych w Kanadzie. W 1944 roku trasę kolejową zamknięto. Szlak zaczyna się przy tartaku zbudowanym w 1931, a zamkniętym w 1944 r. Poglądowe tablice ze zdjęciami wzdłuż całego szlaku uzmysławiają, jaka pustka tu była po kompletnej wycince drzew i ile wyobraźni mieli twórcy parku, żeby zobaczyć w tych łysych wzgórzach tętniący dzisiaj dzikim życiem rezerwat przyrody. W 1946 roku tartak został ostatecznie zamknięty i przeniesiony o 26 km do miejscowości Whitney. Wbrew przypuszczeniom, trasa po dawnej linii kolejowej nie jest nudna. Układ jezior Whitefish i Lake of Two Rivers oraz rzeki Madawaska wymusił jej położenie. Jest ciekawa i urozmaicona. I wykute w skale przejścia, i klonowe lasy, i sosnowe lasy, piękny brzeg Whitefish Lake z górującym nad nim klifem, bagna, zarośnięte jeziorka, stare białe sosny, mostki nad strumykami, i stare lotnisko – teraz płaska łąka zaczynająca porastać gdzieniegdzie sosnami, wokół widok na okalające ją wzgórza, i ok. 6 km dodanej ostatnio trasy wzdłuż Madawaska River, z punktami widokowymi na meandrującą przez łąki rzekę i na tę samą rzekę płynącą między skalistymi brzegami. Szlak rowerowy kończy się przy mostku na rzece Madawaska, która wypływa z Cashe Lake. Tutaj można zostawić rowery i wybrać się pieszo na cały lub fragment szlaku Track and Tower. Można przejść całą ponadsiedmiokilometrową pętlę lub tylko wspiąć się na punkt widokowy w miejscu dawnej wieży pożarniczej, skąd rozciąga się wspaniała panorama na okoliczne wzgórza. Track and Tower wiedzie wzdłuż jezior, przez liściaste lasy, obok pięknych małych wodospadów i pozostałości po drewnianych konstrukcjach służących do spławiania drewna. Oprócz dzikiej przyrody, ma walory edukacyjne. Zaopatrzono ją w numerowane tablice, które skorelowane z informacjami w broszurze (do dostania w ka„żdym parkowym lub kempingowym biurze), dostarczą wiedzy o przeszłości tego terenu, a dzieciakom pokażą, jak ciężką pracą i pomysłowością biały człowiek zdobywał nowy ląd. W każdym miejscu możemy sobie urządzić piknik. Szlak jest świetnie oznaczony, wręcz za świetnie. Parkowy pracownik jakby w szale co parę kroków przybijał znaczki, szpecąc co ładniejsze drzewa. Wrócić do punktu wyjścia na trasie rowerowej trzeba niestety tą samą drogą, natomiast punkt startu i długość wybranego odcinka zależą od nas. Ci, którzy nie mają rowerów lub nie chcą ich wozić, mogą wypożyczyć je w Portage Store na 31. kilometrze "60-tki" licząc od bramy zachodniej, tuż koło kempingu Lake of Two Rivers. Cena za cały dzień wynosi 34,50 dol., za pół dnia 23,50 (z kaskiem), dziecięce odpowiednio 23,50 i 16,50 dol.
Rezerwacja miejsc na kempingu jak w każdym parku prowincyjnym przez Internet na www.ontarioparks.com lub 1-888-ONT-PARK (668-7275).
A więc w drogę, z rowerem lub bez, ale na pewno z aparatem, kempingi czynne do Thanksgiving Day włącznie, po nim przez cały rok otwarty jest Mew Lake Campground.
UWAGA! Na stronie Friends of Algonquin http://www.algonquinpark.on.ca można zapoznać się z Fall Colour Report, który informuje na bieżąco o wybarwianiu się kolejnych gatunków drzew, najpiękniejsze kolory pod koniec września.
Joanna Wasilewska - Mississauga
Fot. J. Wasilewska/A. Jasiński