Postanowiłem "zagłosować nogami" (do czego Państwa od kilku tygodni zachęcam) i przespacerować się po Warszawie 11 listopada. Tak więc spotykamy się na rondzie Dmowskiego o 15.00. Gdyby ktoś był z Toronto lub Kanady proszę mnie odnaleźć, zawsze to raźniej w kupie. Za czym głosuję? Proste za silną, niepodległą, bogatą Polską, gdzie każdy będzie mógł bezpiecznie i swobodnie żyć jak niegdyś w Rzeczpospolitej, gdzie będzie mógł się uczciwie bogacić niegnębiony przez opresyjne zbiurokratyzowane, skorumpowane państwo, gdzie nie będzie się bał mówić tego co myśli i nazywać rzeczy po imieniu, gdzie dzieci będą wychowywane przez własnych rodziców a nie narzuconych przez państwo ideologów, gdzie duma z przeszłości będzie kształtowała przyszłe pokolenia, gdzie siła militarna będzie wystaraczającą rękojmią suwerenności, gdzie będziemy zadowoleni i solidarni myśląc o sobie jak o braciach. Jak mówi chińskie przysłowie, nawet najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku. Tym pierwszym krokiem jest warszawski "Marsz Niepodegłości".
Nie wiem czemu, nie wiem skąd i jak, ale właśnie "bracie Polaku" zabrzmiało mi w głowie 1 listopada, przy grobie Tadeusza Kopańskiego, więźnia Wronek i Jaworzna skazanego w 1947 roku za to, że marzył jak ci wszyscy młodzi ludzie, którzy w najbliższy poniedziałek staną obok siebie na ulicach Warszawy. Gdy we Wronkach pod celą zaczął wygrzebywać robaki z brei zupy, stary pepesowiec, lekarz napomniał - "Jedz to wszystko, bracie Polaku, bo zginiesz".
Bracia Polacy, pora uczynić pierwszy krok…
Do zobaczenia w Warszawie.
Andrzej Kumor
Szanowni Państwo Redaktorzy Goniec,
Jestem jedną z dyrektorów Society for Quality Education i chcę przedstawić polskim mediom naszą organizację, jak i zaprosić na spotkanie z Panem Johnem Ellisem Bushem, byłym gubernatorem stanu Floryda, w Fairmont Royal York, 30 października, o 11.45. Współpracując z Economic Club of Canada, jak i innymi sponsorami, stało się dla nas możliwe "spełnienie marzeń", uświadomienie społeczeństwa, jak można ulepszyć system szkolnictwa.
Rozmawiając z Polakami, jak i z innymi ludźmi w naszym multikulturalnym świecie, no i sama będąc matką dwóch dziewczynek, wiem, że przeżywamy kryzys w naszym systemie szkolnym.
Misją naszej organizacji www.societyforqualityeducation.org jest działalność na rzecz znacznego ulepszenia edukacji w Kanadzie.
Uważamy, że jedną z metod osiągnięcia tego celu byłoby wprowadzenie systemów "voucherowych", jak i "szkół czarterowych" w Ontario. Jesteśmy organizacją charytatywną, a więc nie możemy ubiegać się o to na zasadzie lobbingu, ale uświadamiamy społeczeństwo i media, że taka możliwość uzyskania voucherów nawet w sumie 6000 dol. (obecnie rząd wydaje ponad 12.000 na dziecko na rok od przedszkola po dwunastą klasę) pozwoliłaby wielu osobom na skorzystanie z prywatnych szkół. A system czarterowy, finansowany przez rząd, istnieje już od lat w prowincji Alberta, umożliwiając rodzaj prywatnopodobnej edukacji bezpłatnie dla korzystających.
System czarterowy jest całkowicie opłacany przez rząd i Ministerstwo Edukacji, i pozwoliłby na powstanie szkół ze specjalnościami (bardziej akademickie, lub religijne, lub matematyczne, lub dla dzieci niepełnosprawnych, lub artystyczne, lub nawet szkoły, w których uczą tradycyjnymi metodami tak jak dawniej, itd....).
Te szkoły nie podlegałyby Board of Education ani przez to żadnemu związkowi zawodowemu. Szkoły musiałyby spełniać minimum wymagane przez ministerstwo, no i mieć zaakceptowany "charter". Ale decyzje dot. zatrudniania nauczycieli, prowadzenia szkoły, wyboru podręczników itd. byłyby podejmowane przez zarząd, dyrektora i rodziców, a nie przez Board of Education. Jeśli szkoły te nie spełniałyby wymagań rodziców, upadłyby śmiercią naturalną. System jest wtedy bardziej uzależniony od tego, czy szkoła spełnia swoje zadanie, i bardziej odpowiedzialni musieliby być nauczyciele.
Fundusze rządowe są przeznaczane w zależności od rejestracji dzieci – jeżeli szkoła czarterowa nie zdaje egzaminu i nie ma minimalnej liczby zapisanych uczniów, szkoła ta upada, ponieważ fundusze rządowe są uwarunkowane od liczby zapisanych uczniów.
Systemy publiczne nadal by istniały, lecz teraz miałyby konkurencję, aby uzyskać fundusze rządowe. Szkoły publiczne, poprzez istnienie szkół czarterowych, byłyby nagle postawione w takiej sytuacji, gdzie wymagana od prowadzących szkoły jest odpowiedzialność wobec społeczności uczniowskiej, jak i ich rodziców. Obecnie widać po wstrząsającej liczbie miejsc udzielających korepetycji, które się pojawiają jak grzyby po deszczu, typu Kumon, Learna, Oxford, Sylvan i prywatne, że system szkolnictwa nie spełnia oczekiwań rodziców.
Trzeba dodać, że obecne granice przynależności do szkół osiedlowych, ustanowione w zależności od miejsca zamieszkania, nie podlegałyby szkołom czarterowym, ponieważ jeśli rodzic zechce zawozić dziecko przez całe miasto, aby mogło uczęszczać do szkoły czarterowej przystosowanej do potrzeb dziecka, to jest jego sprawa.
Ten system pozwala, by rodzic decydował i wybierał to, co uważa za najlepszy system nauczania dziecka. A wiadomo, że nie wszystkie dzieci uczą się w ten sam sposób.
W tej sprawie, 30 października, w hotelu Fairmont Royal York w Toronto, będzie przemawiał Pan John Ellis (Jeb) Bush, były gubernator stanu Floryda, brat i syn przeszłych prezydentów. Postać ta umożliwiła powstanie systemów czarterowego, jak i voucherowego w stanie Floryda, gdzie od momentu ich uruchomienia zmieniły się oczekiwania studentów, rodziców i szkół na bardziej optymistyczne, a warunki szkół na bardziej korzystne.
Ja też chętnie udzielę wszelkich informacji po polsku, jako jedyna Polka należąca do tej organizacji.
Z poważaniem
Monika Gucma-Deras
Od redakcji: Bardzo nam się podoba inicjatywa!
We wtorek, 8 października br., w kościele Our Lady of Sorrwos w Toronto przy Royal York i Bloor St. pożegnaliśmy Bogdana Łabęckiego. Na mszy pogrzebowej było około 200 osób. Mszę odprawiał ksiądz Edward Ewczyński. Opowiedział on w swoim kazaniu niezwykłą historię dotyczącą jego samego i Bogdana Łabęckiego. Otóż ksiądz Edward spotkał Bogdana Łabęckiego po raz pierwszy w życiu dwa lata wcześniej na innej mszy pogrzebowej. Tam po mszy po krótkiej rozmowie Bogdan Łabęcki zaprosił księdza Edwarda do siebie do domu. Bogdan Łabęcki rozmawiał z nim o tym, jak chciałby być pochowany. Nigdy później ksiądz Edward z Bogdanem Łabęckim się nie spotkał ponownie.
Ksiądz Edward Ewczyński jest emerytowanym księdzem i we wtorki pomaga w kościele Our Lady of Sorrows. Kościół Our Lady of Sorrows jest, jak powiedział, uważany za bazylikę. Bogdan Łabęcki zażyczył sobie, by msza żałobna odbyła się w tym kościele i by ksiądz, który będzie ją odprawiał, mówił po polsku.