Kanadyjski lekarz zawsze "kryty"
piątek, 29 styczeń 2016 20:04 Opublikowano w Wiadomości kanadyjskieTysiące skarg i bardzo mało działań dyscyplinujących lekarzy - takie wnioski wynikają z przeprowadzonego przez CBC dochodzenia skarg na lekarzy złożonych w okresie minionych 15 lat. Rocznie składamy ok. 8 tys. skarg, ale formalne działania dyscyplinujące podejmowano jedynie wobec ok 50 lekarzy.
W Ontario 60 proc. skarg, nie prowadziło do żadnych dalszych działań, a jedynie 72 przypadki rekomendowano do rozpatrzenia komisji dyscyplinarnej.
Kiedy skarga trafia do kolegium lekarskiego, lekarz otrzymuje pomoc prawną z Canadian Medical Protective Association, organizacji non-profit zapewniającej ubezpieczenie od odpowiedzialności prawnej 90 procentom kanadyjskich lekarzy.
W ubiegłym roku rządy prowincji zwróciły lekarzom składki jakie płacą na rzecz tego ubezpieczenia o łącznej wysokości ponad 310 mln dolarów.
- Mamy tutaj do czynienia z sytuacją, gdzie środki publiczne są inwestowane w obronę prawną danej grupy zawodowej - w tym przypadku lekarzy - mówi Marilou McPhedran z University of Winnipeg. Zwrot tych składek jest przedmiotem negocjacji wynagrodzenia prowadzonych przez Izby Lekarskie z rządami poszczególnych prowincji i dokonuje się od połowy lat 80. Prowincyjne ministerstwa zdrowia, podają konieczność zapewniania konkurencyjnych warunków zatrudnienia lekarzy jako powód tego stanu rzeczy.
Tymczasem nic podobnego nie istnieje po stronie praw pacjenta, który w wypadku sporu z lekarzami skazany jest na własne środki dla uzyskania pomocy prawnej.
Nie jestem zwolennikiem PiS-u. Za dużo zaszłości; za dużo niepewności, za dużo różnych fellow travellerów podczepionych pod ciągnących wózek; za dużo – moim zdaniem – polskich mitów i złudzeń. Mimo to kibicuję z całego serca tej formacji, bo widzę, że jednak coś usiłuje robić, że chce odzyskać Polskę dla Polaków, że kopiuje w dużej mierze udane rozwiązania węgierskie.
Kibicuję z całego serca, bo wiem, że mają przeciwko sobie nie tylko pożytecznych i usłużnych idiotów polskich, nie tylko sprzedawczyków i szabrowników rodzimego chowu, ale również zagraniczne "służby tajne i bezpłciowe"; również międzynarodową soldateskę globalistycznych gangsterów; starych wyjadaczy, którzy na niejednej kolonii zęby zjedli i którzy mają w Polsce bandę zaufanych kompradorów.
Ponieważ ludzie ci grają według sprawdzonych wzorców, uruchomili:
po pierwsze, mechanizm uliczny – owe osławione i coraz bardziej komiczne protesty "obrońców demokracji",
po drugie, mechanizm propagandowy – opluwania Polski za granicą i zastosowania wewnątrzunijnych mechanizmów nacisku politycznego,
po trzecie, może najgroźniejsze, działają poprzez system podskórnej presji finansowej. Tutaj mają całą gamę narzędzi, od obniżania ratingu polskiego zadłużenia, a co za tym idzie, zwiększenia kosztów jego obsługi, po atak na walutę. Te instrumenty mogą znacznie podrożyć koszt reform, wywrócić budżet, wywołać falę niezadowolenia społecznego, którą "kodziarze" nakierują przeciwko rządowi.
Sytuacja nie jest łatwa, oczywiste, że PiS będzie popełniał błędy i powoli się wypalał, jednak ważne jest, aby ludzie "na ulicy" poczuli, że coś rzeczywiście się zmienia; ważne, by nowemu układowi władzy udało się przekonać Polaków do Polski, zmobilizować społeczeństwo. Mobilizacja pozwoli ograniczyć wpływ środków ataku antypolskiego.
Oceniając protestujących dzisiaj "obrońców demokracji" po twarzy, można odnieść wrażenie, że są to "leśne dziadki", wszyscy ci, którym na mocy magdalenkowego kontraktu zagwarantowano kapitalistyczne korzyści w twardej walucie za poprzednie peerelowskie wpływy... Po drugiej stronie widać za to w większości młodzież. No i to cieszy.
Martwi natomiast to, że PiS-owy hardcore zdaje się nie rozumieć znaczenia uwolnienia gospodarczej energii zwykłych obywateli i skupia się na fiskalizmie, a nie rozmontowywaniu układu wpływów polityczno-gospodarczych, który był i jest fundamentem III RP.
Owego dużego UKŁADU, w którym różne kulczykopodobne spółdzielnie poubeckie zarządzały kawałami państwa jak własnym folwarkiem.
Inną zasadniczą rzeczą jest rezygnacja z mikrozarządzania – bo nie od tego jest premier, by interweniować w sprawie wodociągów w Pcimiu Dolnym – i wprowadzenie reform odchudzających polską administrację.
Polska nadal jest przeżarta przez pasożytujące hordy urzędników, którzy nie pozwalają żyć normalnym ludziom. Jest to smok, z którym wielu już usiłowało się zmierzyć, ale padło w boju. To właśnie jest hamulec fenomenalnej wręcz przedsiębiorczości Polaków, którzy mimo tych wszystkich zmór, nadal działają.
Uproszczenie podatków, uproszczenie wydawania pozwoleń, likwidacja koncesji – tu jest potrzebna wola działania i tu są potrzebne zdecydowane kroki. Wrogowie Polaków wiedzą, jak zacisnąć finansowe pętle i jak wywrócić banki; wiedzą, jak Polsce dorobić faszystowską gębę. Nic jednak nie mogą poradzić na oddolną samoorganizację – również gospodarczą.
"Polska urzędnicza" jest zbudowana na siatce politycznych synekur. Traktując państwo jako łup, wynagradzano wiernych posadami. Jeśli chcemy Polski wielkiej, a nie trzecioświatowej, to musi się skończyć.
Przywrócenie etosu służby publicznej to kolejne zadanie.
I właśnie dlatego, mimo że nie jestem zwolennikiem PiS-u, pojechaliśmy "silną grupą pod wezwaniem" na demonstrację do Ottawy organizowaną przez Kluby Gazety Polskiej, a konkretnie p. Wacława Kujbidę (któremu wielkie dzięki, bo kto choć raz próbował cokolwiek zorganizować wie, ile to pracy, ile zachodu).
Była nas tam spora gromadka ludzi z różnych stron, było nas widać na ulicy. Dobrze – choć przyznajmy – znaczenie protestu można uznać za symboliczne. Powinno nas tam być tysiąc i więcej. Dlaczego nie było więcej?
Z kilku powodów.
1. Demonstracja została ogłoszona za późno, było mało czasu, by ją rozreklamować i przygotować wyjazd. Wiele osób nie wiedziało, że coś takiego w ogóle ma miejsce, wiele dowiadywało się za późno lub po fakcie.
Sprawa była wielka i "klubowe wici" to za mało, myślę, że szereg osób, którym nie całkiem po drodze jest z PiS-em czy nie należą do Klubów Gazety Polskiej, chętnie poparłoby protest przeciwko ingerencji Niemiec i Unii w polskie sprawy. Nadając szeroką formułę protestowi, można było wiele uzyskać.
Niestety, organizatorzy tego nie zrobili, a teraz mają pretensje do organizacji polonijnych, które przecież nie od dzisiaj działają z szybkością rączych misiów koala.
2. Kolejna sprawa – sam przebieg protestu – zepsuło się nagłośnienie, jakiś głośniczek postawiony na stołeczku, który miał być bezprzewodowo połączony z mikrofonem. Tak jakby nie można było wypożyczyć (albo kupić i oddać potem do sklepu) dwóch silnych bullhornów na baterie. Za mało skandowaliśmy, za mało rozdawaliśmy ulotek przechodniom, wyjaśniając, po co i dlaczego. No i jeszcze mały drobiazg – że jak się demonstruje na chodniku przed budynkiem, to się nie zastawia demonstracji własnym samochodem.
3. Trzecia sprawa, demonstracja to miejsce na silne hasła, a nie przegadane opowiastki. Demonstracja jest od demonstrowania, a nie odczytywania przemówień. Argumenty merytoryczne nadają się na ulotki, które trzeba było wydrukować w domu, pociąć w Kinko i rozdawać...
Piszę to wszystko, bo na pewno będzie następny raz. Wrzucam więc trzy grosze, nie po to by smędzić, tylko byśmy się wzmacniali i lepiej organizowali. Było dobrze, będzie lepiej!
A zatem do następnego razu!
Andrzej Kumor
Gdzie się zwracać, gdy oszczerstwa, "anti Polish bias" i "hatred" uderzają w Polskę i Polaków?
W ostatnim numerze Gońca pani Zofia Zarkadas napisała o najnowszym kłamstwie sponsorowanym przez... rząd Kanady, Ontario Arts Council i Canada Council for Arts !!!!
Na takie fałszowanie historii, rozpowszechniane w powiązaniu z uniwersytetem (!), to przede wszystkim ambasada i konsulaty RP powinny zareagować i spowodować coś więcej niż tylko wycofanie z półek bibliotecznych i księgarskich tego paszkwilu, ubranego w piórka rzekomej prawdy historycznej.
Ponieważ telefoniczny kontakt z Konsulatem RP w Toronto, przypuszczalnie w związku z reorganizacją, okazał się niemożliwy, zadzwoniłam do Ambasady RP w Ottawie. Tam zaś, NATYCHMIAST (!), zajęto się tą sprawą i zamówiono, jako podstawę do działań, przedmiotową publikację. Co więcej, podziękowano mi za wiadomość, choć to podziękowanie, i to od nas wszystkich, należy się przede wszystkim pani Zofii Zarkadas – DZIĘKUJEMY PANI ZOFIO!
Zrobiło mi się cieplej na sercu, widząc, że panie z Ambasady dbają o dobre imię Polski i prawdę historyczną. Ponieważ nikt nie jest w stanie wyłowić wszystkich, pojawiających się w różnych miejscach i w różnym czasie, perfidnych kłamstw, dlatego jeśli ktoś na takie trafi w Kanadzie, to najlepiej skontaktować się z Ambasadą RP – tel. 1 613-789-0468 lub Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. albo listownie.
Oczywiście, wszyscy, tj. istniejące polonijne organizacje jak i indywidualni obywatele, jak jeden mąż powinniśmy głośno sprzeciwiać się wrogiej Polsce i Polakom propagandzie kłamstw, które, jak w tej książce mówiącej... o polskim (!?!) SS, można zakwalifikować do noszących znamiona: "anti Polish bias" i "hate crime".
Przypomnę tu, że powielane wielokrotnie kłamstwo staje się... prawdą – choć jest kłamstwem.
Małgorzata Kossowska
Od redakcji: Jako Polak, bardzo Pani dziękuję!
•••
Montreal, 15 stycznia 2016
Szanowny Panie Redaktorze,
Dziękuję Panu za felieton z 2. numeru "Gońca" "Alles Kaputt!". To muzyka dla uszu kobiety usłyszeć, że "od tego jest facet, żeby bronić kobiety". Przecież to jasne jak słońce. Ale biedna kobieca płeć zaczęła już w to wątpić, ba, zapomniała, że stanąć w obronie słabszego to naturalny odruch. W rękach marnego mężczyzny kobieta jest sponiewierana. Wystarczy włączyć TV, żeby być świadkiem bestialstw popełnianych na kobietach.
A czy nasi mężczyźni broniliby swoich kobiet w taką noc sylwestrową? Chcę w to wierzyć i rzeczywiście w to wierzę. Zachodzę w głowę, dlaczego Niemcy tego nie zrobili? Przecież to taki waleczny naród, tacy bitni, urządzili nam nie raz rzeź jak się patrzy, ale wtedy działali z pozycji siły. A teraz przestraszyli się nieuzbrojonych muzułmanów. To chyba ta jurność odebrała im wolę działania. Poczucie nieudolności paraliżuje człowieka. A priori poczuli się pokonani, stąd ta "gościnność".
Moja znajoma była zbulwersowana, kiedy dowiedziała się, że kolega jej syna chciał się z nim bić, tj. nie bił, tylko zaproponował – chłop chciał dać upust agresji. Powiedziałam jej, że tak powinno być i że to prawdziwy mężczyzna, że chce się bić z równym sobie. Jej syn najwidoczniej przestraszył się, że to będzie bolało, więc nie wyraził chęci do walki. A skądinąd wiem, że to damski bokser. Tego jej już nie przypomniałam.
...Jest więc w naszym narodzie zdrowy zaczyn, który spowoduje, że kiedyś otrząśniemy się z marazmu.
Z poważaniem
Ewa Pietras
Odpowiedź redakcji: Dziękuję bardzo, też chcemy wierzyć w polskich mężczyzn.
•••
Szanowny Panie Zbigniewie,
Nie wiem, co bym zrobiła, będąc prezydentem czy premierem RP, gdyby przyszło mi złożyć parafę pod tym, co wymyśli PiS. Ot, zagwozdka, jak mawia Pan Ostojan. Żeby piastować (to od naszego Piasta) powyższe godności, trzeba się wykazać przodkami czystej krwi polskiej aż do trzeciego pokolenia wstecz (czy tak?). Dlatego się nie ubiegam o ww. urzędy, gdyż mój śp. Dziadek był Niemcem (notabene to On z lekka spolszczył nazwisko, które po Nim odziedziczyłam).
A teraz na poważnie; wszyscy popełniamy błędy, naszych narodowców wliczając. Pisze Pan, że "polityka ma to do siebie, że trzeba mieć horyzont i patrzeć z wyprzedzeniem". Zgoda. Tyle że horyzont naszych rządzących wykracza daleko poza granice Polski, i to dla tych spoza granic są zapalane menory. A jak to robi prezydent Orban, że nie ma tego dylematu? Bo linia horyzontu jego polityki sięga granic Węgier i ani piędzi ziemi poza. Więc musimy się doczekać takich elit, jakie mają "nasze Bratanki". Czyli przyszłość należy do ludzi pokroju Pana Nikt.
Ściskam Pańską dłoń
Ewa Pietras
PS A że pod mostem mieszkają w każdej części świata, nawet w Emiratach, też prawda, z tym że pod mostami emirackimi jest ciepło, a może i skapnie im kropla z bogactwa naturalnego. A w Polsce? I Salomon z próżnego nie naleje. Proszę się nie zarzekać, że to Pański ostatni list, nie wiemy, co przyszłość i następny numer "Gońca" przyniosą, a różnice w osądach nie mogą nas dzielić. Jesteśmy członkami tej samej, polskiej rodziny.
Z poważaniem
Ewa Pietras
•••
Szanowny Pan S. Mazurkiewicz
Szanowny Panie,
Musiałam nieźle przeskrobać, skoro dwakroć okrzyknął mnie Pan kłamcą. A mnie się zdawało, że to David Icke Pana okłamał. Przecież on, niegdysiejszy bokser, który przerzucił się na pisanie książek, łże jak pies. Np. udowadnia, że księżniczka Diana musiała zginąć, bo zginęła jej poprzedniczka, mitologiczna Diana itp.
Skoro pisze Pan: "Zgadzam się, że temat »pozaziemski« jest nie do przełknięcia dla wielu", to znaczy, że mówimy o tych samych, pozaziemskich, Icke'owych tematach, w które jedni wierzą, drudzy – nie, czyli to raczej sprawa wiary – niewiary, a nie uczciwości faktograficznej bądź jej braku, czyli jak to Pan raczył był ująć – kłamstwa.
Powtórne kłamstwo zarzuca mi Pan, wyjmując z kontekstu człon zdania; cytuję Pańską wersję: "książki T. Tale'a nie czytałam, więc prawdopodobnie jest to New Age". "Jak się czegoś nie czytało, to jak można pisać takie kłamstwa?!" W moim liście do Pana napisałam: "Książki Tale'a »Eternal humans and the finite gods« nie czytałam, ale skoro Pan pisze, że »pierwsze kilkadziesiąt stron może sprawić wrażenie, że to New Age«, więc prawdopodobnie jest to New Age". To nie kłamstwo, Szanowny Panie, to domniemanie. I dalej: "Pani IGNORANCJA jest przerażająca – a ta historia (chyba z powieści science fiction) o »rasie nadludzi« – gdzie to Pani znalazła?". Służę uprzejmie informacją: znalazłam to w książkach Zecharii Sitchina, żydowskiego pisarza i publicysty.
Z poważaniem
Ewa Pietras
•••
Szanowni Państwo,
serdecznie dziękuję za zorganizowanie przez Państwa i uczestniczenie w jakże ważnej demonstracji na Obczyźnie – w Ottawie 23.01.16, popierającej rząd Polski, Pana Prezydenta oraz partię Prawo i Sprawiedliwość. Demonstracji – wyrażającej wolę obrony suwerennej Ojczyzny, co dopiero ponownie odbudowywanej przez rząd Polski Pani Premier B. Szydło, wybrany przez świadomych ważności swego głosu wolnych Polaków, a tak już atakowanego przez wewnętrznych zdrajców i odsuniętych od władzy. Atakowanego także przez zewnętrznych uzurpatorów europejskich oraz niektóre media światowe, którzy nie mogą się pogodzić z większościowym wyborem narodu polskiego – partii Prawo i Sprawiedliwość, jako rzeczywistego głosu wyboru narodu, który złożył swe zaufanie, nadzieje, swój los i szczęście swej Ojczyzny na ręce rządu Pani Premier B. Szydło, a także Pana Prezydenta A. Dudy.
Jestem zaszczycony i bardzo wdzięczny, że tak licznie Polonia odpowiedziała na Państwa apel.
Samemu będąc tylko sercem i modlitwą z Wami, Szanowni Państwo, zdając sobie doskonale sprawę, że ''ale tylko wierzyć to za mało''. Dziękuję za Państwa wspaniały udział, ze wzruszeniem przeczytałem sprawozdania, obejrzałem filmy i zdjęcia.
Sursum corda
Aleksander Jamróz
Odpowiedź redakcji: xxx
•••
Szanowna redakcjo "Gońca"
Jestem stałym Waszym czytelnikiem, praktycznie czytam "Gońca" od deski do deski.
Do zabrania głosu na łamach Waszego pisma "zmusił" mnie "Ważny protest. Jedziemy do Ottawy" Pana Wacława Kujbidy (nr 4 str. 18).
Panie Wacławie – szanuję pańskie przekonania i poglądy, ale chyba przydałoby się Panu troszeczkę większej trzeźwości (myślowej) i krytycyzmu. Nawołuje Pan do manifestacji i wyjścia na ulice Ottawy ludzi kompletnie oderwanych od Polski i jej problemów. Komu ma to służyć? Uważam, że na pewno nie Polsce.
Odnośnie do manifestacji. W Polsce PiS oraz PO wyprowadziły już ludzi na ulicę za pieniądze jakiegoś pana węgierskiego pochodzenia, ale nie o węgierskim nazwisku. Pańska wypowiedź woła o pomstę do nieba; cyt. "Przecież na samym końcu chodzi tylko o Polskę". Wspaniale Pan to ujął, że jak już nic nie będzie miał Pan do roboty i bardzo nudził się, "to na samym końcu" może się Pan chyba już tylko w myślach zajmie sprawami polskimi.
Wypowiada się Pan dalej o bankach i korporacjach handlowych. To, że te instytucje będą opodatkowane, to bardzo dobrze, ale maleńkie ale. Kto tym instytucjom wskazał czy nakazał, żeby zapłaciły podatek z kieszeni "Kowalskiego". Proszę odpowiedzieć kto.
W dalszej części swojego apelu wspomina Pan o armii. Uważam, że chyba Pan tak samo dobrze wie, jak i ja, że żadnej polskiej armii nie ma. Są tylko samofinansujący się lub z kieszeni "Kowalskiego" cudzy najemnicy (Jugosławia, Irak, Afganistan). Że najemnicy, może nieprawda? Drugi przykład – manewry jeszcze latającego złomu F-16 gdzieś na południowo-wschodnim brzegu Morza Śródziemnego. Wystarczy?
Zachwyca się Pan, że naród (jaki naród polski, pruski, ruski) wybrał (czy wymieniono mu) (jednego szabesgoja) (na innego) Prezydenta. Wybrano Prezydenta, który usilnie stara się wprowadzić na teren Polski wojska okupacyjne. Czy za to nie należy się temu Panu nagroda w postaci gałęzi?
Polska ma bardzo przykre doświadczenia z pobytu obcych wojsk okupacyjnych na swoim terytorium. Czy Pan, Panie Wacławie, wie o tym, jak w nie tak dawnej przeszłości władcy tych wojsk, które na siłę chce wprowadzić wybrany czy mianowany polski prezydent, wspaniale pomogły Polsce? Czy Panu coś mówią nazwy miejscowości – Jałta, Teheran? Chyba tak, bo sam Pan pisze, że w wyniku ich działalności Polska straciła 48 procent swojego terytorium (a co może teraz stracić?). Zachwyca się Pan marionetką, która stoi na czele polskiego rządu. Marionetką, bo nie może i nie ma nic do powiedzenia.
Nawiążę teraz do głosu Pana Stanisława Pietrasa. Cytat "Boże prowadź moich rodaków polską drogą", zgadzam się z Panem całkowicie. Żałosne wystąpienie Pani Szydło w Strasburgu nazywa Pan klasą – z tym się nie zgadzam. Klasę wolnego człowieka pokazał tam czeski europoseł. Gdyby w ten sam sposób wystąpiła Pani Premier Szydło, to naprawdę pokazałaby klasę, a tak to dała d...py.
Ryszard
Mississauga, 25 I 16
PS Nazwisko i adres tylko do wiadomości redakcji.
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, jednak czyta nas Pan niedokładnie, wielu naszych publicystów odpowiada na Pana wątpliwości lub je podziela.