farolwebad1

A+ A A-
Andrzej Kumor

Andrzej Kumor

Widziane od końca.

URL strony: http://www.goniec.net/

Docelowo

piątek, 06 styczeń 2017 15:06 Opublikowano w Andrzej Kumor

kumorszary        Nowy rok zaczął się smutno, bo od pogrzebu Franka, męża Danki Rossy, która od lat wozi „Gońca” i inne gazety. Generalnie przyjechaliśmy tutaj mniej więcej w tym samym czasie, te 30 czy więcej lat, a teraz zaczynamy zaludniać kwatery miejscowych cmentarzy. Franek przez cały ten czas ciężko pracował, jeździł trakiem, spokojny, miły człowiek; teraz, kiedy był tuż przed emeryturą, odszedł do Pana.

        Staliśmy tak z kolegami, którzy wożą „Gońca”, Witkiem i Januszem, w deszczu nad grobem na cmentarzu Meadowvale, gdzie polskich nazwisk  bez liku, i Witek rzucił:

        – No tak docelowo, to tu.

        – Docelowo to tak – roześmieliśmy się.

        Człowiek się spina całe życie, ale „docelowo” to tam...

        Ta najważniejsza perspektywa ludzkiego życia często nam ucieka, często nie lubimy o niej myśleć, ale doczesność nas wszystkich „docelowo” zakończy się właśnie tam, gdzie Franka.

        Ile mamy tutaj czasu? Pan Bóg tylko wie.

        Oczywiście, że „docelowo” to my idziemy gdzie indziej i cmentarz wszystkiego nie kończy. To przekonanie, ta wiara dawała siłę pokoleniom, ona stworzyła nam cywilizację, którą właśnie na własne życzenie rozwalamy młotami szatańskiego otumanienia, tracąc ducha, nie wiedząc już, kim jesteśmy, nie zdając sobie sprawy, skąd przychodzimy i dokąd wędrujemy. Ktoś kiedyś powiedział, że upadek zaczął się w momencie, gdy rozbuchana rewolucja francuska wyrugowała zaświaty i grzech pierworodny, założyła ludziom klapki na oczy, by żyli jak zwierzęta, tylko doczesnością. Dzisiejszy świat doprowadza tę rewolucję do końca.

        I tak za sprawą Franka, który jeszcze kilka tygodni temu wpadł do redakcji, żeby poprosić o klucz do ubikacji na piętrze, musieliśmy na początku 2017 roku pomyśleć o tym, co nas czeka „docelowo”. Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie!

***

        A rok będziemy mieli ciekawy, bo też nasz świat w swych spięciach trzepie się jak rybka na piasku. Ciekawie robi się w Kanadzie, gdzie pokolenie polityków-besserwisserów, niedokształcone na kursokonferencjach, bez żadnej głębszej ogólnej wiedzy, potrafiące jedynie kłapać paszczami w rytmie politpoprawnej nowomowy, serwuje nam kanadyjską wersję ekosocjalizmu. I to w czasach, gdy USA – słoń, z którym wspólnie tupiemy – właśnie dochodzi do rozumu. Nic to, jakoś przeżyjemy.

        O tym, co dzieje się w Polsce, nie można pisać bez kabaretowego zacięcia, tamtejsza arena polityczna przekształciła się w cyrkową i wystarcza palców jednej ręki, by policzyć tych, którzy nie chodzą po niej w krótkich majtkach, zaś grupa nosząca pampersy właściwie mogłaby stworzyć spore stronnictwo. Zapowiada się nam  humorystyczny i ciekawy tygodnik – bo cóż pozostaje, kiedy nad głowami przewalają się burze dziejowego szaleństwa, jak wspólnie się pośmiać i sobie  pokomentować.

Listy z numeru 01/2017

piątek, 06 styczeń 2017 14:46 Opublikowano w Poczta Gońca

Czas tak szybko biegnie, że nie można nadążyć za wydarzeniami w świecie. Według zasad fizyki, kamień lecący z góry najbardziej przyspiesza przed upadkiem.

        Dziś ludzie bardziej wierzą w proroków niż w naukę lub wiarę w Boga. Co drugi to prorok. Coraz więcej jest tych, co rozmawiają z Bogiem i dostają polecenia od Boga. To dlatego, że chcą być świętymi.  Ale Żyd  multimilioner  mówi, że to on jest Bogiem. To on, i wielu podobnych, finansuje tę rewolucję opozycji w Polsce, przeciw rządowi  PiS-u, wybranemu legalnie przez Polaków.

        Dlaczego tak się dzieje, to prosta odpowiedź. Trzeba sięgnąć trochę do historii. Kryzys świata zaczął  się od założenia ideologii komuny przez Marksa i Lenina z Niemiec i Rosji, ideologii bez Boga. Wiadomo, co działo się w drugiej wojnie i po wojnie. W Polsce rządy przejęła żydokomuna, i rządzili do wygrania wyborów przez PiS. Teraz ten rząd chce im ukrócić przywileje, dlatego wypowiedzieli wojnę przeciw Polakom. Oni uważają, że Polska należy do żydokomuny i Niemiec. Rosja tylko czeka, aby Polska zaczęła krwawić, a oni wejdą jako wybawiciele, jak to było w wojnie i po wojnie. Ciężko będzie przetrwać obecnej Polsce, tej prawdziwej demokracji, bo jest za biedna i osamotniona. Oby się nie polała znów krew.  

S. Wójtowicz  
Mississauga

        Od redakcji:  Saeculorum novus nascitur ordo.

***

Szanowny Panie Kumor,

        Nazywam się Marian Łykus, jestem absolwentem Państwowej Szkoły Morskiej w Szczecinie, rocznik 1964-1967, przez 17 lat związany z morzem, od praktykanta pokładowego do stanowiska I oficera na statkach Polskiej Żeglugi Morskiej w Szczecinie.

        Po rocznym pobycie w Austrii (gdzie Ambasada Kanady piała z zachwytu, że mam tak potrzebne w Kanadzie wykształcenie), przybyłem z rodziną do Kanady na jesieni 1982 roku.

        Po usilnym i długim dochodzeniu w urzędzie pracy (ówczesne manpower) udało się uzyskać płatną przez rząd federalny serię kursów w Niagara College w St. Catharines i w Owen Sound. Po rocznych kursach i następnie po rocznym zdawaniu ponad 10 egzaminów w Coast Guard w Toronto, w październiku 1984 roku dostałem dyplom ON II, odpowiednik dyplomu I oficera w Polsce.

        Natychmiast pojechałem do związku zawodowego oficerów w Kanadzie. Tutaj, po zapisaniu się do tego związku, niespodzianka. Kolejka do zaokrętowania to ponad 400 osób, więc zero procent szans.

        Zacząłem więc na własną rękę szukać pracodawcy na statkach, które pracują na Wielkich Jeziorach. Nawet trafiłem na personalną z Polski o korzeniach narodu wybranego, ale ta nawet mnie nie chciała wysłuchać. Po bezowocnych poszukiwaniach na jeziorach ruszyłem na poszukiwania do atlantyckich prowincji Kanady. tam było mało szans, bo mało firm związanych z morzem. Miałem kilka interview i wróciłem do Toronto. W międzyczasie szukałem pracy w USA, ale odpowiedzi negatywne, bo mieszkam w Kanadzie.

        Na wiosnę 1985 niespodzianka. Dostałem pracę na cztery miesiące w Halifaksie na zbiornikowcu armatora z St. John w Nowym Brunszwiku. Praca bardzo dobrze płatna, z dwoma tygodniami urlopu po miesiącu pracy na statku. Najpierw jako III oficer, później jako II oficer. Załoga głównie z Kanady i Wielkiej Brytanii. Pod koniec kontraktu niespodzianka, zatrudniają Anglików za jedną drugą wynagrodzenia, dla mnie nie ma miejsca, mimo że bandera Kanady i ja prawie kanadyjskie obywatelstwo. Później, jak dowiedziałem się, zmiana bandery na tanią i Hindusi do pracy za jedną dziesiątą płacy.

        Po powrocie do Toronto, na jesieni 1985 roku dwa tygodnie pracy na holowniku holującym wrak z Wielkich Jezior do Quebecu. Na tym zakończyła się moja praca na morzu. Później przekwalifikowanie i różne prace w Kanadzie. Później emerytura.

        Nie skarżę się, ale ten artykuł mnie poruszył, bo z niego wynika, że dostać pracę na statkach Wielkich Jezior to pestka i bez problemów.

        Z wyrazami szacunku,
M. Łykus

        PS Państwo Kanada wydało duże pieniądze na moje szkolenie, a  zmarnowało moje doświadczenie z pracy dla Kanady na morzu.

        Odpowiedź redakcji: Wie Pan, może wynika to z tego, że jedni lubią się żalić, a inni nie.

***

Dzień dobry,

        Zwracam się z prośbą o rozpowszechnienie załączonego apelu ws. pomocy dla 77-letniego weterana opozycji antykomunistycznej, który posiada emeryturę w wys. 607,- zł!

        Za życzliwość i zrozumienie dziękuję.
 

       Z poważaniem, Janusz Olewiński, przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych.

APEL

        Zarząd Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach zwraca się z prośbą o materialne wsparcie weterana opozycji antykomunistycznej Stanisława Karpika, którego całe mienie we wrześniu 2014 r. strawił pożar, a on sam od czerwca 2016 r. wymaga stałej i fachowej opieki medycznej połączonej z pobytem w ośrodkach do tego przeznaczonych. Nasz kolega dziś ma 77 lat, jest osobą samotną, a jego emerytura to kwota ok. 607,- zł.

        W świetle histerycznych SB-eckich lamentów, iż za 2.000,- zł nie da się przeżyć, PRL-owska bezpieka miała i ma zapewnioną doskonałą opiekę medyczną w najlepszych klinikach pomimo nieodprowadzania składek na ubezpieczenie społeczne. Weteran opozycji Stanisław Karpik natomiast musiał i musi sobie radzić, mimo że jego emerytura będzie mniejsza od SB-eckiej ok. 3,5 razy, ale dopiero od miesiąca października 2017 r. Weteran o warunkach stworzonych SB-ekom może tylko pomarzyć.

        Stanisław Karpik był działaczem opozycji antykomunistycznej od lat 60. ub. stulecia. W wieku zaledwie 23 lat, w r. 1962, zawiązał Zrzeszenie Polskiej Młodzieży Katolickiej, mające opiekować się miejscami pamięci i organizować uroczystości religijno-patriotyczne. Aresztowany, a po półrocznym pobycie w Areszcie Śledczym Warszawa-Mokotów skazany wyrokiem Sądu Powiatowego w Siedlcach na 6 miesięcy więzienia.

        Wielokrotnie ścigany przez bezpiekę, która wobec niego używała również broni palnej. W 1966 r. uczestniczył w obchodach milenijnych w Gnieźnie, Poznaniu, Częstochowie i Warszawie. Nagrywał audycje i Msze św. nadawane przez Radio Wolna Europa, które następnie rozpowszechniał. Był wykonawcą i kolporterem ulotek przypominających o zbrodni katyńskiej. W czerwcu 1966 r. aresztowany, przetrzymywany w Areszcie Śledczym Warszawa-Mokotów i poddany 10-miesięcznemu brutalnemu śledztwu, a w 1969 r. umieszczony w Szpitalu Psychiatrycznym w Pruszkowie, gdzie zamykano go w izolatkach. W kolejnych latach SB przeprowadzała cykliczne rewizje w jego domu, podczas których był bity. Ponownie umieszczony w Szpitalu Psychiatrycznym w Pruszkowie, skąd uciekł. W latach 1970-1989 uczestnik Duszpasterstwa Akademickiego przy kościele św. Anny w Warszawie. W 1973 r. wybudował na terenie swojego gospodarstwa kaplicę bł. Maksymiliana Kolbego, ufundowaną przez więźniów Auschwitz i Ravensbrück mieszkających za granicą. W nocy 20/21 sierpnia 1973 r. kaplicę zniszczyli funkcjonariusze MO i SB. Za nielegalną budowę skazany został przez Kolegium ds. Wykroczeń na 50 dni aresztu. Ukrywał się do amnestii w 1974 r. Zmuszony przez władze do rezygnacji z prowadzenia gospodarstwa, od 1975 r. na rencie. W 1976 r. wybudował nową kaplicę we własnym domu, którą 8 kwietnia 1977 r. funkcjonariusze SB zdemolowali wraz z domem. Wielokrotnie szantażowany przez SB, m.in. grożono mu kolejnym umieszczeniem w szpitalach psychiatrycznych. Od 1976 r. współpracownik KOR, następnie KSS KOR. W dniu 26.11.1978 r. w domu Karpika powołany został Podlaski Komitet Ludzi Wierzących, w którym prowadził bardzo aktywną działalność. Komitet wydawał komunikaty o represjach i prześladowaniach Kościoła. Karpik zbierał podpisy pod petycjami o uwzględnianie Mszy św. i audycji religijnych w programach RTV. W latach 1978-1981 współpracownik ROPCiO, kolporter prasy niezależnej, a w okresie lat 1979-1980 redaktor i kolporter „Placówki”, organizator niezależnego Ruchu Młodej Polski w woj. siedleckim.

W miesiącu maju 1980 r. ponownie umieszczony w Szpitalu Psychiatrycznym w Łukowie. Uniemożliwiono mu w ten sposób zorganizowanie zaplanowanego na 8 maja 1980 r. w Starym Opolu k/Siedlec ogólnopolskiego zjazdu niezależnego Ruchu Młodej Polski. Po powrocie z Warszawy do domu z manifestacji na rzecz uwolnienia więźniów politycznych, w nocy 25 maja 1981 r. został napadnięty przez czterech osobników i pobity we własnym domu. Internowany w stanie wojennym. Po ucieczce z obozu internowania we Włodawie ścigany listem gończym i poszukiwany jako niebezpieczny kryminalista. Ukrywał się wiele miesięcy. Po schwytaniu skazany. Za zorganizowanie we własnym domu spotkania „andrzejkowego” w listopadzie 1983 r. stanął przed kolegium ds. wykroczeń. SB zarzuciło mu zorganizowanie we własnym mieszkaniu „nielegalnej kolacji bez zezwolenia” władz. Skazany został na grzywnę w wysokości 20.000,-zł i koszty sądowe oraz podanie informacji do wiadomości publicznej. W dniu 26 marca 1984 r. SB wyłamała drzwi w jego domu w celu przeprowadzenia rewizji.

        W 1984 r. skazany przez Kolegium ds. Wykroczeń w Siedlcach za udział w demonstracji w rocznicę podpisania Porozumień Gdańskich mimo, iż nie było go tego dnia w Siedlcach. 28 czerwca 1985 r. SB przeprowadziła kolejną rewizję w domu Karpika.

        Stanisław wielokrotnie napadany był przez „nieznanych sprawców” i pobity. Wielokrotnie pozbawiany wolności, nękany cyklicznymi zatrzymaniami, skazywany. Systematycznie też zamykany w zakładach psychiatrycznych.

        Działalność opozycyjna naszego Kolegi polegała m.in. na nawiązywaniu kontaktów w kraju, organizowaniu drukarni, kolportażu literatury II obiegu, organizowaniu licznych manifestacji patriotyczno-religijnych w kraju, miejsc pobytu dla ukrywających się przed aresztowaniem, spotkań opozycji w swoim mieszkaniu i wielu innych nielegalnych przedsięwzięć.

        Ściśle współpracował przez całe lata m.in. z Zofią i Zbigniewem Romaszewskimi, ks. Kantorskim, Zygmuntem Goławskim i wielu innymi czołowymi działaczami opozycji z Kraju, w tym z Konfederacją Polski Niepodległej, Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO), Ruchem Młodej Polski i opozycją siedlecką, których niejednokrotnie gościł w swoim domu.

        Oprócz aktywnej opozycyjnej działalności politycznej na szeroką skalę zajmował się pomocą charytatywną w zakresie wyposażania w artykuły i różne inne przedmioty medyczne szpitali, przychodni, aptek i innych zakładów medycznych w leki, wózki inwalidzkie, łóżka, sprzęt rehabilitacyjny, przedmioty ortopedyczne, środki pomocnicze itp. sprzęt oraz wyposażenie medyczne. Organizował, sprowadzał i rozdawał nieodpłatnie te artykuły sprowadzane z zagranicy, z całej Europy, a które były w PRL-u całkowicie niedostępne.

        W pracy tej pomagali mu lekarze z opozycji, inne osoby ze służby zdrowia i zwykli ludzie. Od 1989 r. do jesieni 2014 r. prowadził w swoim domu charytatywny Ośrodek Pomocy Doraźnej im. św. Brata Alberta „Emaus”. W zamian za niesioną pomoc nic w zamian nie oczekiwał.

        Poza tym w domu St. Karpika znajdowały schronienie osoby bezdomne, opuszczone, zwolnione z zakładu karnego czy domu poprawczego, a nie mający gdzie się podziać.

        Wysokość emerytury dowodzi, że całe swoje życie bezinteresownie poświęcił innym i wolnej Polsce.

        W roku dniu 2.09.2014 r. na skutek pożaru całkowitemu zniszczeniu uległ jego dom i wszystko, co się w nim znajdowało. Panu Stanisławowi w przystosowaniu garażu do zamieszkania pomogła parafia oraz Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Stanisław w wyniku ww. zdarzenia zapadł na zdrowiu i obecnie od dnia 17 czerwca 2016 r. przebywa na intensywnym leczeniu. Jest osobą samotną (bezżenną), ma 77 lat. Jest niesprawny fizycznie i nie jest samodzielny. Wymaga stałej opieki innych osób.

        Stanisław Karpik jest osobą wyjątkowo zasłużoną dla kraju. Potwierdza to kilkanaście kilogramów dokumentów zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej oraz liczne wyróżnienia: w r. 2001 otrzymał odznakę „Zasłużony Działacz Kultury”, w 2004 r. Srebrny Medal Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej. W r. 2006 Prezydent RP Lech Kaczyński za wybitne zasługi dla niepodległości odznaczył go Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, a w dniu 14.10.2015 r. Krzyżem Wolności i Solidarności. Tego też roku otrzymał status działacza opozycji antykomunistycznej i osoby represjonowanej potwierdzony przez Instytut Pamięci Narodowej oraz Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych.

        Będąc samotną osobą, St. Karpik całe swoje życie poświęcił innym. Obecnie sam ze względu na zdarzenie losowe, wiek i stan zdrowia zasługuje na otoczenie go szczególną opieką i troską.

        Chcielibyśmy zapewnić naszemu Koledze godniejsze warunki, na które zasłużył całym swoim życiem.

        Z powyższych względów zwracamy się z apelem o pomoc i wsparcie i przekazanie symbolicznej choćby złotówki na rachunek Stowarzyszenia numer: 13 9194 0007 0000 2613 2000 0010, dla zagranicy (kod Swift): PL 13 9194 0007 0000 2613 2000 0010 POLUPLPR z dopiskiem „składka dla Stanisława”.

        Za życzliwość w imieniu naszego Kolegi Stanisława, dziękujemy: Sekretarz   Skarbnik w-ce Przewodnicząca Przewodniczący /-/Ryszard Piekart        /-/Jan Smoliński        /-/Elżbieta Jędrzejuk  /-/Janusz Olewiński

Numer 1/2017 (6-12 stycznia 2017)

czwartek, 05 styczeń 2017 21:50 Opublikowano w Okładki

Czytaj pierwszy!

Goniec na tablet w formacie pdf

przesyłany przez e-mail w każdy piątek rano

tylko 50 CAD rocznie plus 13% HST 
razem $56.50

Płatność przez paypal, 
Visa, MasterCard lub czek

Kontakt  r e d a k c j a @ g o n i e c . n e t  

(bez przerw między literami)

lub telefon: 905-629-9738

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.