Wilek Markiewicz to jednak przede wszystkim urodzony poeta, usiłujący uchwycić sens życia i jego niedocieczoną tajemnicę. Artysta wnikający w tajniki pozornie szarej codzienności, z której wydobywa, dzięki niezwykłej wrażliwości, całą gamę barw i sensów, również tych ocierających się o metafizykę, a operuje przy tym świetnym piórem. Jest autorem małych rozpraw i ciekawych nowel, jak mówi: "krótkich fikcji", takich jak "Zaginieni bogowie" czy"Ośmiornica", a także powieści fantastycznej "Kanibale duszy", no i wydanego w 2011 roku tomiku: "Okruchy bytu".
Dziś sięgniemy do ostatnio wydanego tomiku aforyzmów Wilka. Ta maleńka książeczka o ciekawym, kieszonkowym formacie, swój tytuł "Drzeworyt-Aforyzm" – wywodzi stąd, że każdemu aforyzmowi odpowiada drzeworyt Wilka według jego własnego wyboru.
***
Najbardziej zapamiętuje się lapidarne sformułowania Markiewicza na temat ludzkiej kondycji. Zdają się one musować jak szampan, nie mają w sobie sztywnej powagi, lecz w sposób finezyjny uwypuklają ową "nieznośną lekkość bytu", która jest udziałem nas, ludzi... Wielką wagę przywiązuje Wilek do intuicji, tej tajemniczej siły, objawiającej się w postaci nagłego przebłysku myślowego, danego nam w procesie podświadomym. "Nie ma globalnej świadomości – jest globalna podświadomość" – mówi w "Okruchach bytu". Podświadomość jest immanentną częścią umysłu, procesem bardziej kreatywnym od myślenia logicznego. "Intuicja uderza w plecy" – to ulubione powiedzenia Wilka, który nazywa intuicję "oczami pleców". "Myślę intelektualnie, a syntetyzuję intuicyjnie" – dodaje.
A we wspomnianym, najnowszym tomiku "Drzeworyt-Aforyzm", wydanym w Polsce w 2013 roku jako pozycja Biblioteczki Aspektów Filozoficzno-Prozatorskich, Markiewicz w pewnym miejscu snuje taką oto refleksję: "Intuicja: iść swoją drogą, nie troszcząc się o drogę".
I on tak czyni...
***
"Świat wewnętrzny: ostatnia reduta wolności ze swym ładunkiem dobra i zła" – wyjmuję tym razem z jego eseju "Wyjąc do księżyca" kolejny ważki aksjomat – a czy nie jest to jednocześnie piękny aforyzm? Wilek radzi: "bądź obserwatorem, nie sędzią", "naucz się umieć samemu złapać się za kark"... No właśnie – chodzi o przykrócenie własnego rozbujałego ego, rozumienie nie tylko siebie, ale i innych, bo inaczej nieuchronnie wkraczamy w samotność... Jeden z aforyzmów omawianego najnowszego tomiku głosi: "Gdy nikt nas nie potrzebuje, nie potrzebujemy siebie samych".
Poeta przestrzega przed pokusą pogrążania się w pustce, bo jak powiedział w "Okruchach bytu": "w pustce szybuje diabeł". Te prawdy na nowo rzuciły mi się w oczy podczas lektury wspomnianego ostatniego wydania aforyzmów Wilka. Wertuję tę wysmakowaną książeczkę i poznaję jeden z jego ulubionych drzeworytów na temat biblijnej Ewy i węża-kusiciela, sięgającego właśnie po zakazane jabłko z drzewa wiadomości dobrego i złego. A pod nim aforyzm: "Życie jest wyścigiem między twą ręką, unoszącą kielich szampana do ust, a falą oceanu wzbierającą by cię pochłonąć".
Czyżby liczyła się tylko chwila, którą zdołasz pochwycić w jej pięknie, mimo jej niesłychanej ulotności i tylko złudy szczęścia, którą niesie...? Takie pojmowanie życia ma gorzki posmak i na pewno niewiele w nim wspólnego z powiedzeniem Fausta w dziele Goethego: "Chwilo trwaj, jesteś piękna", gdzie o odczuciu Piękna decyduje Dobro, którym chcemy obdarzyć świat... A jednak na dnie rozważań i maksym Wilka kryje się etyczne wartościowanie ludzkiej egzystencji. Swój stosunek do życia jeszcze w "Okruchach bytu" ujął poeta lapidarnie: "Zaczynasz je istnieniem/ Kończysz rachunkiem sumienia". A więc etyka, bez której nasza ziemska egzystencja traci wartość. W tym samym tomiku zamieścił refleksję: "Życie: sznurek czyśćcowy, na którym są zawieszone paciorki nieba i piekła".
W najnowszym tomiku: "Drzeworyt-Aforyzm" jedna z maksym ma w sobie głębię, ukrytą w pytaniu na temat źródła siły wewnętrznej człowieka: "Czy tylko przez cierpienie można stać się równym światu...?". Wilek nie wyraża zgody na "darwinowski świat", gdzie panuje prawo silniejszego i gdzie:
sprawiedliwość jest nie prawem, lecz przywilejem
świętym Graalem na szlaku naszych zmagań
Nikt nie broni sprawiedliwości, tylko "swą" sprawiedliwość.
Ta myśl opatrzona jest drzeworytem przedstawiającym rybę mającą z obu swych końców pysk, pochłaniający drugą rybę...
Według Markiewicza "Życie nie jest dobre ani złe; życie jest pustym dzbankiem i ty, wraz ze swym przeznaczeniem, dzielisz odpowiedzialność, czy ten dzbanek jest wypełniony winem, octem, stęchłą wodą lub trucizną". Inaczej mówiąc, my sami nadajemy wartość naszemu istnieniu, od nas zależy jego ranga. Liczy się drugi człowiek – zdaje się sugerować w tomiku "Drzeworyt-Aforyzm" Wilek: "Gdy nikt nas nie potrzebuje, nie potrzebujemy siebie samych". Przypomina się tu powiedzenie Romana Ingardena: natura ludzka polega na nieustannym wysiłku przekraczania granic zwierzęcości tkwiącej w człowieku i wyrastania ponad nią człowieczeństwem i rolą człowieka jako twórcy wartości".
Tylko, że tej prawdy nie wyraża Wilek-poeta wprost, lecz poprzez nośne w swej prostocie porównania i metafory.
***
W swych krótkich i zwięzłych sentencjach umie też Wilek trafić w istotę tego, co nazywamy twórczością. Mówi w "Drzeworycie-Aforyzmie": "Cel twórcy: osiągnąć rzeczywistość, gdzie rzeczywistość osiąga tajemnicę". Spostrzeżenie to dotyka duchowości świata, którą sztuka wydobywa, a jeśli pomija, zawsze dochodzi jakby do ściany, której nie może przekroczyć... Tajemnicą jest również człowiek, który wciąż pozostaje zagadką dla samego siebie.
Ryjąc w drzeworycie swój sen, w którym człowiek siedzi zamyślony pod drzewem, opierając się o leżącego pod tymże drzewem tygrysa – Wilek umieszcza obok taką oto refleksję o autorze-malarzu: "poszukuje – znajduje – tajemnice, nie na płótnie lecz w sobie". Niezbadane są też zawikłane meandry przeznaczenia, które zdaje się rządzić losem człowieka. A od przeznaczenia trudno uciec: "Twój cel nie zawsze jest tym, którego szukasz, lecz zawsze ten, który ciebie odnajdzie". A jednak swój ludzki los człowiek musi w całości zaakceptować:
Nie próbuj akceptować/ nieuniknione; już to czynisz./ Próbuj zaakceptować/ akceptację...
Nasza aprobata życia powinna być mimo wszystko bezwarunkowa. Wtedy łatwiej znaleźć właściwy klucz do rozwiązania trudnej sytuacji. A "gdy masz klucz – ściana staje się wrotami" – mówi Wilek. Tej mądrej, optymistycznej maksymie towarzyszy drzeworyt przedstawiający szary uliczny zaułek, w którym otwierają się promienne, czerwoną farbą naznaczone wrota, sugerujące daleką przestrzeń...
***
Przecież Markiewicz jest nie tylko poetą, ale i malarzem! Zauważa na przykład: "Kiedy piszę, jestem malarzem, kiedy maluję, jestem muzykiem". Tak odbywa się magiczna synteza sztuk, której Wilek jest świadomy. Posłuchajmy jeszcze jego definicji muzyki i czasu: "Muzyka jest ekspansją czasu, gdyż czas jest rzeką, po której się unosi melodia". Dla niego każde dzieło sztuki jest wibracją, poezja też – bo w niej wibruje myśl. W sztuce wyróżnia trzy rodzaje wibracji: koloru, muzyki i myśli... Warto zamyślić się nad aforyzmem, zamieszczonym w omawianym tomiku obok drzeworytu przedstawiającego grającego muzyka:
Słuchając muzyki pogrążam się w falach dźwięku.
Kontemplując obraz widzę świat piękniejszej planety...
Zastanawiając się nad sztuką w ogóle, artysta stwierdza: tajemnica tkwi w istocie ludzkiego losu, stanowi też zasadniczą cechę prawdziwej sztuki. I tu ociera się o metafizykę, jest jej blisko, gdy mówi: "sztuka jest siostrą metafizyki", albo gdy powiada "Tworząc nie zapalamy lampy, lecz podążamy za światłem".
***
Światło sztuki nie zaprowadziło go jak dotąd do Boga – Wilek jest agnostykiem i dla niego: "Sztuka jest jedyną magią, jaką zna". "Nie jestem materialistą – nie wiem, co to materia. Nie jestem spirytualistą – nie wiem, co to spirytualizm" – powiadał w poprzednich refleksjach. Dla niego moralność to empatia – czuć cierpienia drugich i solidaryzować się z nimi. Ale nie można miłosierdziem zastąpić wszystkiego – wobec królowania na tym świecie tylu antynomii i paradoksów. Żałując ludzi poddanych śmierci, Wilek Markiewicz wierzy jednak, że "Bóg jest moralny, bo wspomaga w nas cząstkę, która jest humanistyczna i czyni nas ludźmi". Mamy prawo do oceny, a nie do osądzania – to sprawa Boga – podkreślał w "Okruchach bytu".
Gdzie indziej sugeruje, że koncepcja Boga może być dla ludzkości czymś w rodzaju placebo... A jednak...
– Jak jestem słaby, udaję się do Boga – wyznawał Wilek w rozmowie ze mną na zakończenie tego dyskursu pełnego antynomii. Bo jak tu się nie zagubić wśród sprzeczności świata, gdy jedynym oparciem mogłaby się stać w ostateczności wiara...?
To przecież słowa Wilka, że "Bóg jako idea nie może nie istnieć, wszystko odnosimy do Niego". Wiem, że jeszcze będąc młodym człowiekiem, napisał po hiszpańsku modlitwę, która zaczynała się od słów:
Jezusie, Jezusie, Jezusie,
który się podzieliłeś się ze mną jak chlebem,
swym krzyżem....
Nie stroni też od wizji chrześcijańskiego krzyża w drzeworytach i aforyzmach najnowszego tomiku. Ryjąc w drewnie "Ukrzyżowany czas", opatruje go takim oto aforyzmem: "Tej nocy zatrzymałem czas/ i czas zatrzymał mnie./Przygwoździł mnie i tak każda/ chwila stała się moim/ krzyżem". A mówiąc: "Akceptuj losu światła i cienie/ Gdy szukasz nieba, a znajdziesz ziemię...". Markiewicz daje obok tego aforyzmu, którego zacytowałam tylko początek – drzeworyt z ukrzyżowanym Chrystusem, konającym w męce...
Z kolei jedna z maksym omawianego tomiku ma w sobie butną nutę: "Komunia z Bogiem:/ czy istniejesz, czy nie/ ja komunikuję/ bo ja istnieję".
Poeta opatrzył tę myśl drzeworytem, uosabiającym jego sen: "Sfinks spogląda w górę w podziemnej świątyni". A więc odwieczna Tajemnica... A na dalszych stronach tej wytwornie wydanej książeczki Wilek pokazuje wyrytą przez siebie w drewnie własną maskę i pyta: "Czy świat jest maską Boga"?
A wiecie, jaki jest jego ulubiony cytat z Baudelaire'a, który Wilek kilkakrotnie przytaczał w rozmowach ze mną? Oto on:
Czy nie prawda, o Boże, że hołd najwyższej klasy,
jaki możemy złożyć z głębi naszej godności,
to jest ten szloch potężny, co bieży po wszechczasy,
ażeby zemrzeć w końcu u progu Twej wieczności...
Na czym więc polega agnostycyzm Wilka...? Na poszukiwaniu Boga...?
***
Nieskończoność stale pojawia się w jego twórczości, zarówno w aforyzmach jak i drzeworytach. Jeden z tych ostatnich nosi właśnie nazwę "Nieskończoność", a dodany jest do niego taki oto nieco dłuższy aforyzm:
Szedłem z mym dniem i on/ upadł na ziemię. Dzień był/ długi i czuł, że czas przyszedł/ dla niego by umrzeć. Ktoś mi dopomógł postawić/ dzień na nogi; sądzę że to/ była wieczność, gdyż poradziła dniowi by nie/ mierzył egzystencji czasem.
Tu przypomina się Norwid:
bo jedni z nas mijają czas, drudzy mu ledwie dospieszą...
Wilek powołuje się na Nietzschego: "ważniejsza jest droga niż cel". Ale antynomii i paradoksów życia nie da się pokonać, bo one tkwią w ludzkiej naturze. Kim zatem jestem? – pytał Wilek w "Okruchach bytu" i odpowiadał: "szeptem, małą odnogą uniwersalnego sztormu".Takie poetyckie sformułowanie to nie tylko przykład wyobraźni twórcy – kryje w sobie nieodłączny u prawdziwego artysty odruch pokory wobec Tajemnicy Istnienia.
Potrafi jednak Wilek w najnowszym tomiku porzucić na chwilę filozoficzne paradoksy, by w sposób niesłychanie lapidarny i prosty zarazem ująć taką oto maksymę życia, pełną zarówno przewrotnego sensu jak i wdzięku: "Ciesz się przyjemnościami starszego wieku – jak długo jesteś młody".
Poeta ma świadomość: "Moja słabość jest moją siłą, skłonność do inercji staje się odwagą do wszystkiego i kąpie się w świetle, które mnie odsłania dla siebie samego".
Ozdabia ten aforyzm, którego przytoczyłam fragment, drzeworytem o nazwie: "Ouroboros", czyli "Przekroczyć kosmos", inspirowanym przez drzeworyt XVI-wieczny, związany z wizją Mikołaja z Cusa – mistyka. Czyżby nasza psychika była naszym kosmosem...? – zastanawia się Wilek.
I tu wyszydza małostkowość, czy nawet małość współczesnego człowieka, który zaprzątnięty jest najczęściej drobnymi i doraźnymi sprawami swoich miałkich interesów, a nie dostrzega otaczającej go wizji wszechświata:
W górze – ratunku/ nie widnieją znaki/ Stęchliznę masz za róże, a węże za ptaki/
Twoja myśl się kołata/ po tak ciasnym/ podwórzu/Że wizję wszechświata/ Zmieniłeś w pyłek kurzu.
Ta myśl podkreślona jest drzeworytem o znamiennym tytule "Samojad".
Tymczasem warto wsłuchać się w Wielką Ciszę wszechświata – taka jest wymowa aforyzmu, opatrzonego drzeworytem przedstawiającym "Twarz księżycowej pani"...
***
Jak widzimy, drzeworyty Wilka Markiewicza, podobnie jak twórczość literacką cechuje ogromna doza filozoficznej zadumy nad światem i ludzką egzystencją. A nad wszystkim króluje poezja, która według niego potrafi wyrazić zarówno wołanie duszy człowieka, jak i głos całej otaczającej go natury. Zanotował w jednym z aforyzmów omawianego tomiku taką oto mowę drzewa, określającego sens swego istnienia:
Jestem zawieszoną łąką, którą ziemia wyciąga ku niebu./ Jestem żywą częścią pejzażu, stróżem swego miejsca. Jestem sensem samym w sobie. Jestem istnieniem.
Ważne, jaką rangę my, ludzie, czasowi mieszkańcy planety Ziemia, potrafimy nadać sformułowaniu: "Jestem istnieniem" – zdaje się pytać Wilek Markiewicz, poeta, malarz, grafik i trochę filozof... Miejmy nadzieję, że przedstawiona kieszonkowa książeczka: "Drzeworyt-Aforyzm" została wydana w ramach promocji tylko, a niewątpliwie ukaże się wydanie większego formatu tej pozycji, przenikniętej refleksją i zadumą nad fenomenem istnienia.
Krystyna Starczak-Kozłowska