Alkohol w Chinach
W Chinach na brak alkoholu narzekać nie można. Jest go pod dostatkiem zawsze i wszędzie. Chińczycy jednak mają nieco inną kulturę picia niż w Polsce. Pierwszą zauważalną różnicą jest to, że nie upijają się na umur i wiedzą, kiedy skończyć. Po jednej – dwóch butelkach wódki na kilka osób przechodzą na słabe piwo. Oczywiście czasem zdarzy się ktoś pijany, ale nie ma problemu, bo taki człowiek z reguły nie jest nawet w małym stopniu agresywny, a otoczenie natychmiast temperuje delikwenta, aby oni jak i on nie utracili twarzy przed innymi. Nie występuje również zjawisko picia alkoholu bez przekąski, nie ma takiej możliwości dla Chińczyka.
Jeżeli chodzi o status społeczny pijących, to praktycznie nie ma w tej grupie kobiet, poza tym to już całkowita mieszanka społeczna. Alkohol w Chinach nie jest drogi w jego podstawowej formie, jednak nie znaczy to, że w każdej sytuacji można pozwolić sobie na tanią konsumpcję. Podstawą jest wyczucie sytuacji i otoczenia. Bardzo ważnym elementem dla kupującego jest, kogo zaprosić na spożywanie, i do tego dostosowuje "jakość", a mówiąc dobitniej, okazuje szacunek poprzez pokazanie, ile zapłacił, zapraszając kompanów.
Mała dygresja przy okazji. Kilka miesięcy temu miałem okazję zaprosić na obiad dość szacowną delegację, która przyjechała z Polski do Chin. Na obiadokolację zaprosiłem również znajomego biznesmena Chińczyka, który kiedy dołączył do nas, wódka (nie najtańsza) stała już na stole. Oberwało mi się słownie (w formie rady oczywiście) od tegoż Chińczyka, jak to ja mogłem postawić na stół taki dziadowski alkohol kiedy zaprosiłem tak ważnych gości. Oczywiście dla mnie, jak i dla delegacji z Polski nie było żadnego problemu jednak znajomy Chińczyk oceniwszy sytuację przez pryzmat swojej kultury, zakupił kolejne dwie butelki, cztery razy droższe niż te co ja, lecz w smaku identyczne.
Wódka nie jest w Chinach obłożona akcyzą, co przy dość tanich kosztach produkcji oszołamia nie tylko procentami, ale bardzo niską ceną w porównaniu do Europy. Duży pięciolitrowy bukłak wódki (48% alk.) kosztuje w przeliczeniu na złotówki 8 złotych (!). Czyli za najniższą pensję można kupić jakoś 430 litrów wódki, co daje 830 tzw. flaszek. Chińczycy rzadko korzystają z tej okazji i zazwyczaj kupują dużo droższe, choć dla nas wciąż tanie wyroby.
Te najtańsze są raczej wykorzystywane do robienia nalewek w domu lub przez restauratorów, którzy również po dodaniu jakichś przypraw, a czasem i wrzuceniu do butelki węża sprzedają tak otrzymany trunek na szklanki. Małe, tanie knajpki mają bardzo mały narzut na alkohol i traktują to bardziej jako coś, na czym się nie zarabia, a musi być, więc często ceny piwa czy wódki w knajpach są takie same jak w sklepie. Nadmienić też trzeba, że do restauracji nie ma problemu z wniesieniem własnego trunku z zewnątrz.
Jeżeli już wspomnieliśmy o piwie, to napiszę, że z reguły jest około trzyprocentowe i sprzedawane w zwrotnych butelkach 0,6 litra, przy cenie sklepowej od 2 rmb za butelkę, czyli za jeden PLN. Normalna tania wódka chińska kosztuje od niecałych 3 złotych za pół litra, a górna granica to już tysiące złotych.
Jeżeli chodzi o wino, to jest teraz na nie moda wśród chińskich elit finansowych i ceny są dość wysokie. Chiński rynek wina (piwa również) jest najszybciej rozwijającym się rynkiem na świecie, szczególnie jeżeli mówimy o winach z górnej półki cenowej.
W odróżnieniu od Europy nie ma w Chinach zakazu picia w miejscach publicznych, co jednak nie skutkuje tym, żeby ktokolwiek spożywał w parku lub innym miejscu typu np. murek czy klatka schodowa. Ma to przyczynę w tym, że jak już wspomniałem, po pierwsze: ceny w knajpach są takie same jak w sklepie, a po drugie, Chińczycy nie piją bez porządnej zagryzki. Knajp jest wiele, więc wszyscy się mieszczą.
Na zdrowie!
Adam Machaj
W razie wszelkich pytań lub spraw związanych z Chinami prosimy o bezpośredni kontakt z Autorem, e mial: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
raportzpanstwasrodka.blog.onet.pl