Jeżeli przyjąć, że życie to ruch, aktywność, nieustanna zmienność barw, obrazów, zapachów oraz dźwięków, to możemy powiedzieć, że dzisiejsze Chiny tętnią życiem na całego. Na ulicach czy to noc, czy dzień zawsze jest gwarno. Za dnia korki i nieustanne trąbienie, wieczorem za to hałaśliwe towarzystwo w knajpach, które to nigdy nie narzekają na brak klientów. Kraj się rozwija, krąży żywa gotówka (!), ludzie, nieograniczeni przez unijne przepisy, wydają i zarabiają pieniądze. Zarabiają jak się da, od wielkich biznesów do ulicznego handlu i usług (u nas to już dawno zakazane!). Wszędzie migają neony reklam, których zadaniem jest wabić potencjalnych klientów. Czy to wieś, czy duże miasto jak chcesz iść na masaż o 2 w nocy, to idziesz i jest otwarte, jak chcesz coś zjeść, to jest knajp cała masa (tanio!), jak chcesz kupić garnek, to o 2 w nocy też może się to udać. Wieczorową porą tańce na ulicach, a w dyskotekach zawsze tłumy, i to od poniedziałku do poniedziałku – zawsze jest gdzie iść. Budowa goni budowę, i to na trzy zmiany.
Trochę to wszystko inne od naszej polskiej rzeczywistości. Małe miasteczka, jak i dzielnice dużych miast (poza centrum) w Polsce to wieczorem miasta widma.
W czasach globalizacji jednak pewne zwyczaje, modele czy rozwiązania są na świecie wszędzie takie same. Wchodząc właśnie do chińskiego supermarketu, możemy zobaczyć dowód na powyższe stwierdzenie. Sposób eksponowania towarów, ustawienie kas, koszyków nie różni się niczym od naszych odpowiedników w Polsce. Ponadto ochrona, dziewczyny rozdające promocyjne próbki produktów, karty lojalnościowe na punkty czy osobne regały z egzotycznym jedzeniem (w tym wypadku europejskim) to norma w Chinach, jak i w Polsce. I ja również, czy to jestem w Polsce, czy w Chinach, mam wobec takich miejsc identyczne odczucie, unikam chodzenia tam. Kolejka przy kasie, płatna reklamówka i świadomość, że moje pieniądze trafią do tych, co już mają tych pieniędzy w nadmiarze, jest wystarczającym powodem. Ja mam alternatywę kupować na targowiskach, w małych sklepach czy na ulicznych straganach bezpośrednio od właściciela, nieuwikłanego w żadne sieciowe "Żabki" czy inne "Biedronki". Czy w Polsce są jeszcze takie miejsca?
W razie wszelkich pytań lub spraw związanych z Chinami, prosimy o bezpośredni kontakt z autorem.
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.