farolwebad1

A+ A A-
Andrzej Kumor

Andrzej Kumor

Widziane od końca.

URL strony: http://www.goniec.net/

Listy z nr. 11/2015

piątek, 13 marzec 2015 16:33 Opublikowano w Poczta Gońca

Msza św. w intencji Mary Wagner

W imieniu Pani Wagner prosimy, żeby Pan przekazał to innym, którzy też pomagają w tej sprawie. Msza Święta w intencji Pani Wagner zostanie odprawiona w kościele St. Agnes w Waterloo, Ontario, o 9 rano 14 marca 2015 r. Zapraszamy

Andrzej Caruk
Janusz Szepietowski

•••

Droga Redakcjo!

Czas szybko leci i tylko patrzeć, jak będą kolejne wybory w RP. Frekwencja przypuszczalnie będzie znowu niska.

Nie mam nic przeciwko żadnemu z kandydatów prawicy, jeśli reprezentują interesy Polski katolickiej. Zastanawia mnie jednak, a nawet przeraża nieroztropność. Chcąc wygrać wybory, nie można się przecież dzielić na drobne!

Dwóch (lub więcej) kandydatów to: nic innego jak wzajemne wykradanie (!!!) sobie głosów i niepotrzebne podziały i oczywiście wiadomo, że tam, gdzie się dwóch bije, to trzeci korzysta. Jeśli nie będzie KOALICJI prawicowej, która wystawi TYLKO jednego kandydata, to rezultat elekcji jest już przesądzony – bez "powierzania" serwerów obcemu państwu.

Ten, kto ma silniejsze zaplecze, powinien przyjąć "rywali" ze słabszych stronnictw, wspólnie ustalić program i kardynalne zasady, których pod żadnym pretekstem nie można zmieniać etc., by wreszcie stanąć do równej walki, tj. jako naprawdę silny przeciwnik.

Czy to wreszcie dotrze do ludzi?

Małgorzata Kossowska
Toronto

Odpowiedź redakcji: W tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz.

•••

IDZIE nieźle idzie

Chciałbym, jeśli mi się uda, zwrócić uwagę czytelników na pewne aspekty tego oskarowego filmu, które mimo licznych rozważań, ataków i komentarzy zostają pominięte. Może dlatego, że przede wszystkim piszący oceniają go skrajnie. Albo jest radość i chwała z polskiego sukcesu, albo ogólne potępienie, jako dzieła antypolskiego. Obie strony mają (swoje) racje. Od dumy, że wreszcie i Polska jest na czerwonym dywanie, do zarzutów o niezgodne z rzeczywistością historyczną wybieranie zjawisk stawiających nasz dzielny naród w niekorzystnym świetle. Takie przysłowiowe – i co pan sobie teraz o mnie pomyśli? "Ida" to gorący kartofel, bo o zachowaniach Polaków wobec polskich Żydów i vice versa. Tu muszą być emocje.

Wyciągnięto nawet reżyserowi, że jego babka (o zgrozo!) była podobno pochodzenia semickiego (a dziadek w Wehrmachcie?). Faktem jest, że nasze nacje, ogólnie mówiąc, za sobą nie przepadają. Ogólnie, czyli oddolnie – bo podczas gdy prezydenci ściskają się przyjacielsko, a w Izraelu sadzi się drzewka (najwięcej polskich) sprawiedliwych i w Warszawie buduje imponujące żydowskie muzeum – to tak zwany malowniczo "plebs" wie swoje.

Nazwanie kogoś w kraju Żydem to jedna z najgorszych obelg. A i wymyślanie Radwańskiej podczas występu w Izraelu od polskich, katolickich ku...w, trzeba podsumować niestety łacińską maksymą: vox populi, vox Dei. My mamy rację, a oni lepszy PR, bo jak tylko co, to oponenta w łeb antysemityzmem! Przecież starozakonni, naród ręcznie wybrany, patrzą z góry na tych brudnych, nieokrzesanych Polaków. Ale my podobnie (generalnie jesteśmy wyżsi wzrostem!) – z wyżyn spoglądamy na pejsowatych jarmułkowatych, chociaż już w europejskich garniturach.

"Słusznie i naukowo" jest twierdzić, że nie można wszystkich, całych narodów oceniać zbiorowo. Jednak jeśli chodzi o Żydów, to dobrze czy źle, są oni silnie zwarci i jednolici w odróżnieniu od nas. Przykładem "Ida", gdzie Polacy podzielili się na dwa obozy i jedni drugim przykładają. Jak trza!

Film nie opowiada historii, która się zdarzyła. Opowiada przejmująco o bardzo trudnych wyborach w bardzo trudnych czasach. Widz może się łatwo identyfikować z poszczególnymi zachowaniami. To psychicznie wciąga. To nie kolorowe obrazki szybko przesuwające się na ekranie – "zabili go i uciekł". Jestem w środku. Zastanawiam się, czy przechowałbym Żydów za pieniądze? Cynicznie, mi one potrzebne, a im się i tak nie przydadzą. Oni szczęśliwi i ja szczęśliwy. Same plusy dodatnie. Ale w ciekawych czasach sytuacja łatwo się zmienia. Gestapo węszy. Jest już za rogiem. Pierwszy odruch – zwijajcie tobołki i uciekajcie stąd! To też cyniczne, bo przecież ich złapią. I tu problem. Złapani zawsze wydawali Niemcom miejsca, gdzie byli ukrywani. Albo nie powiecie i strzelamy, albo wskażecie i będziecie wysłani do obozu pracy. I tego brzydcy naziści przestrzegali, bo to ułatwiało im pracę. Paradoksalnie niektórzy Żydzi przeżyli tę sytuację niby bez wyjścia. Jestem ojcem tej rodziny – zdradzę oczywiście kryjówkę. Co ja bym zrobią, myśli widz? To samo. To już sprawa życia i śmierci. Widz kinowy w następnym ujęciu ma okazję wejść w buty polskiego chłopa.

Nawet jeśli Żydzi uciekną, to zostaną prędzej czy później złapani. Raczej prędzej i moja rodzina idzie pod mur. Zabici (ciała ukryte) nikogo nie wydadzą. Czy bym zabił obcych dla ratowania swoich? Co robić?

Dziewczyna wychowana w klasztorze polubiła to miejsce. Chce zostać zakonnicą. Ale okazuje się, że jest dzieckiem żydowskim. Co teraz?

Żydzi od rewolucji 1917 roku mieli ciągoty komunistyczne. Może dlatego im tak pasowała, bo idea zrodziła się w żydowskim umyśle Marksa?

Trzeba o tę ideę walczyć. A jeśli do tego Polacy wymordowali mi rodzinę – to nie mam wahań. A ty, widzu? Poniewczasie ogarnia mnie zwątpienie. Nie bez racji jest fakt, że mimo wszystko komunizm się od Żydów odwrócił. Alkohol i depresja. Po wyjściu z kina widz ma mieszane uczucia. Był – czuł się – polskim pazernym chłopem, potem okrutnym mordercą broniącym rodziny, z kolei dziewczyną rozdartą między duże religie. A na koniec wierzącą w ideologię mścicielką z rozterkami. Jest o czym myśleć.

I o tym jest film. Nie jest to wierne dzieło historyczne, choć mocno w historii osadzone. Tak bywało.

Według mnie, gdyby, jak chcą niektórzy, wprowadzić do akcji Niemców, Żegotę, "okupację" radziecką, Żołnierzy Wyklętych – to film byłby jeszcze jedną historyjką wojenno-powojenną jakich wiele. W Polsce by się podobało, ale Oscara by nie dostał. Bo dostał go za przedstawienie ludzkich, czasem nieludzkich zachowań, z którymi się widz może identyfikować – bez stawiania kropki nad i.

A na koniec jeszcze w jednym słowie dwa słowa. Podczas "red carpet" ceremonii – postawny, przystojny reżyser – bo wręczająca mu Oscara Kidman też jest wysoka, nie giął się w pół wobec tych wszystkich Celebrities przez duże "C", ale dowcipnie po angielsku (pamiętacie dukającego Waydę?) przemówił nie tylko do wypindrzonego zbiegowiska, ale także do rodaków zebranych w kraju przy telewizorach. I mówił wcale niedługo, nie dając sobie jednak przerywać orkiestrze. To widownię rozbawiło.

Bądźmy realni. Został na pewno zapamiętany. Polska została zapamiętana, także dzięki wezwaniu – w górę kielichy! Bez przesadyzmu, to jeszcze nie alkoholizm.

Oscar zwiększy niewątpliwie oglądalność kameralnego czarno-białego filmu. Ale większa połowa (mat.) zebranych oraz tych przy telewizorach naokoło świata – i tak "Idy" nie obejrzy. A chcąc, nie chcąc, ceremonię obejrzała, i to się liczy dla nas, tak chcących być dumnymi z Polski.

A dzielenie włosa dwoje – na ile film jest antysemicki, a na ile antypolski, zostawmy krytykom kinematografii. Ważne, że się zaznaczył w tłoku.

Wiadomo – jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził.

Tuszę, że nawet jeśli ten tekst nie dogodzi Panu Redaktorowi, to może go jednak puści do druku. Bo poprzedniego, tego o wadach języka angielskiego, ku wielkiej stracie dla poziomu literackiego "Gońca" (cha! cha!) – nie puścił. Trudno się mówi.

***

Ostatnio na Białorusi zniesiono chyba wszelkie tytuły arystokratyczne (w Kanadzie też ich używać nie wolno), o czym świadczy nagłówek felietonów z "Ost Frontu" już bez grafa. Jest w nim bardzo słuszna uwaga, że autora (jego słowa) w pewnym okresie wspierającego reżim – słusznie odeszły (?) – szczypano, a tych co go szantażem do współpracy (podobnie jak wielu, wielu innych) zmusili, nikt nie rusza. Żyją sobie tłusto i dostatnio, uwłaszczeni. Jak to tak? Ano, działali przecież zgodnie z obowiązującym wtedy prawem. Tak zresztą jak i gestapo w czasie wojny.

Zakończę żartem: esesman dostał rozkaz rozstrzelania dwudziestu zakładników. Pomylił się i rozstrzelał dwudziestu jeden. O Boże! Zastrzeliłem niewinnego człowieka!

I to by było na tyle –

Jan Ostoja
Toronto, marzec 2015

Od redakcji: Pisze Pan obrazowo, kwieciście, ale nie na temat. Wie Pan, ja nie mam kompleksów, które kazałyby mi się cieszyć, że Polak w miejscach publicznych nie okazuje się być małpą i zachowuje jak człowiek.
2. Gdyby Oscara zdobyli "4 pancerni z psem", też nam, Polakom, kazałby się Pan cieszyć? "Ida" kłamie, podobnie jak "4 pancernych", tylko w wyrafinowany sposób. Zresztą skończmy ten temat, bo i tak Hollywood powoli traci rząd dusz nad światem. Nie ma co się rozwodzić nad świątynką ginącej pop-kultury z zachodniego wybrzeża. Idą (nomen omen) nowe czasy. Pozwoli Pan, że resztę błędnych – moim zdaniem – wywodów pozostawię łaskawej ocenie Czytelników. Pozdrawiam serdecznie.
Andrzej Kumor

Spis treści numeru 11 (13 - 19 marca 2015)

piątek, 13 marzec 2015 12:57 Opublikowano w Okładki

Wiadomości kanadyjskie

Stanisław Tymiński Ministerstwo Spraw Obcych

Stanisław Michalkiewicz Po schodach – coraz niżej

Aleksander Pruszyński Ost Front: Nowe mieszkanie

Krzysztof Ligęza Widnokręgi: Prezydent pan

Izabela Embalo Prawo imigracyjne: Zwiększenie kontroli

Krzysztof Kalinowski WIRUSY KOMPUTEROWE

Sisters of Life. Duchowa adopcja dziecka poczętego - Modlitwa codzienna

Joanna Wasilewska, Andrzej Jasiński Szlakami bobra: Red Canyon - świat na pomarańczowo

Jerzy Rostkowski Wyprawa do Mont Tremblant

Zofia Reklewska-Braun, Kazimierz Braun Na ratunek Żydom

Anna Toott Seler, pietruszka i chandra

Sergiusz Piasecki Lektura Gońca: Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy (25)

Krzysztof Jaśkielewicz Magazyn wędkarski: Najlepsze wyniki w historii

Sobiesław Kwaśnicki Moto-Goniec: Niby nic. Samochód na wiosnę

Pan Nikt Nowa era

wandarat List z Niemiec: Temat alkoholowy w niemieckich domach niemieckich staruszków

Aleksander Łoś Opowieści z aresztu deportacyjnego: Podrzutki

Listy z nr. 11/2015

Janusz Beynar Lektura Gońca: Ludzie, którzy nie patrzą w oczy (Odc. 9)

Polska historia: ojciec i syn! Zebrał Andrzej Kumor

"Troyak" - okazała giełda, skromniejsza wystawa

Maciek Czapliński Twój dom: Mercedes wylosowany!

Andrzej Kumor Widziane od końca: Dymne zasłony nad stolikiem

Opowieści z aresztu deportacyjnego: Falowanie

piątek, 06 marzec 2015 11:36 Opublikowano w Prawo imigracyjne

Kiedy tsunami uderzy z całą siłą, niszczy i zabija wszystko co na drodze. Zwykły wiatr strąca z drzew liście i suche gałązki, a w porywie może zerwać z głowy kapelusz. Ale są też pośrednie fazy niszczących zjawisk przyrody.

Podobnie ma się z migracją ludności. Z Kosowa uciekła, z obawy przed atakami muzułmanów, prawie cała ludność pochodzenia serbskiego, tak więc pozostali tam prawie wyłącznie Albańczycy, którzy chcą w pełni zawładnąć tą serbską prowincją. Obecna kanadyjska polityka imigracyjna powoduje, że w dużych miastach, jak Toronto czy Vancouver, systematycznie powiększają się getta azjatyckie.

Weźmy jednak pod lupę sprawę, wydaje się, marginalną: problem przemieszczania się z Europy do Kanady Cyganów. Sami siebie nazywają "Roma", bo mają świadomość, że z nazwą ich plemienia, w różnych językach (Cygojne, Gypsy), wiążą się złe skojarzenia. W języku polskim na przykład powstał czasownik "cyganić", co znaczy tyle co "kłamać, oszukiwać". Ale głównie wytworzył się, po wielowiekowym obcowaniu z Cyganami, w wielu krajach europejskich stereotyp Cygana złodzieja.

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.