Odpowiedź na list Pana Ostojana z nr 11 "Gońca"
Ostatnia kawa
Szanowny Panie,
Jestem Pańską czytelniczką. Cenię sobie bardzo Pańskie pióro, raduję się z każdego zgrabnie ułożonego zdania, z błyskotliwych skojarzeń, celnej pointy. Ale Pański komentarz do "Idy" pt. "Idzie nieźle idzie" jest zaprzeczeniem prawdy historycznej, która to historia działa się na Pańskich oczach i jest Pan jej świadkiem.
Pisze Pan, że film nie jest oparty na faktach historycznych, czyli jest wytworem wyobraźni/fantazji reżysera. Gdyby – cytuję Pańskie słowa – do akcji wprowadzono Niemców, Żegotę, "okupację" radziecką, Żołnierzy Wyklętych, to Oscara by nie dostał. Oczywiście, że nie. Bo "Ida" jest zrobiona pod gust Żydów i jest filmem antypolskim. Jest zakłamaniem prawdy historycznej. I trudno być dumnym z faktu, że Polska znalazła się na czerwonym dywanie za jego sprawą.
Ja filmu nie oglądałam i oglądać nie będę. Widziałam go oczami dwojga znajomych Żydów – starszego Pana, byłego profesora uniwersyteckiego, i jego dużo młodszej Przyjaciółki. Spotykam się z nimi od czasu do czasu w pobliskiej kawiarni, na kawie po Mszy św. Tak, oni też chodzą do kościoła katolickiego (francuskojęzycznego), który ja opuściłam, a raczej zmieniłam na inny z powodu zmian, jakie tam zaszły. Otóż pewnej niedzieli moi znajomi weszli do kawiarni wyraźnie radośni, podekscytowani niedawno obejrzanym polskim filmem, "Idą". Czy oglądałam? Nie, nie oglądałam. Więc pokrótce opowiedzieli mi fabułę filmu, nie wspominając – chyba przez grzeczność – o krwawych polskich chłopach. Dopiliśmy kawy. Wyściskaliśmy się serdecznie na pożegnanie.
W następnym numerze "Gońca" przeczytałam o "Idzie". Jej pierwowzór znam od wielu lat. Fajga Danielak vel Helena Wolińska vel Helena Brus. Kat naszych chłopców z podziemia. Ona była tematem następnego spotkania przy kawie, a ja prelegentem. Przedstawiłam jej sylwetkę, opowiedziałam o jej pracy w katowniach stalinowskich, o staraniach rządu polskiego o jej ekstradycję i ciągłe odmowy rządu Wielkiej Brytanii. Była dobrze chroniona przez swoich. Aż do śmierci. A przecież było takich więcej. O, choćby taka Krwawa Luna, Brystygierowa, której ulubioną rozrywką pomagającą więźniom w przyznaniu się do winy był zatrzaskiwanie w szufladzie ich genitaliów. A pod koniec swej egzystencji przeszła na katolicyzm i była częstym gościem w Laskach... Nic nie mówili, pąsowieli tylko. Dużo młodsza Przyjaciółka półgębkiem spytała starszego Pana, czy ten film to zmyślenie. Starszy Pan potwierdził skinieniem głowy. Pożegnaliśmy się.
Tak to się dzieje, kiedy ludzie, nawet inteligentni i wykształceni, zamiast sięgnąć do materiałów źródłowych, uczą się historii w kinie.
Z poważaniem
Ewa Pietras
Errare humanum est. Krętactwo i niekompetencja też
Ukaranie w delikatny sposób (a jak?) następnego policjanta z dzielnej czwórki (czterech uzbrojonych na jednego zagubionego) wpisuje się niestety w długą, niechlubną i chyba nigdy niekończącą się listę zaniedbań swoich obowiązków przez ludzi, którym płaci się nieźle (ho, ho!) za to, żeby w pracy byli "dbali" i nie spali.
Czytelnicy, którzy żyją tu dłużej, zapewne pamiętają zabawną (?) historyjkę, kiedy to do siedziby ówczesnego Prime Ministera Chretiena wtargnął nocą pewien osobnik i dotarł do sypialni gospodarza i jego żony. Tenże, nasz ówczesny krzywousty po stroku przywódca, nigdy nie dawał sobie w tzw. kaszę dmuchać. Owej nocy chwycił solidny mosiężny postumencik i był gotowy puknąć nim intruza, którego dzielni guard sekundę wcześniej, jednak szczęśliwie dla niego, obezwładnili. Bo byli na posterunku – a jakże. Tyle że kiedy alarm zadźwięczał w ich dyżurce, ostrzegając, że ogrodzenie jest forsowane, skonstatowali, że to na pewno racoon. Nudna noc, więc oglądali pornosy – i jak tu przerwać akcję? Niezdrowo.
Chretien wykazał już też, że jest czupurny, gdy któryś z demonstrantów (tych nigdzie nie brakuje) znalazł się zbyt blisko przechodzącego, w obstawie oczywiście, premiera i krzyczał mu swoje racje prosto w twarz. Ten po prostu chwycił krzykacza za kapotę, potrząsnął i prawie podniósł do góry.
Kamera uchwyciła. Wrzask zamarł w gardle, a demonstrator nawet komentował potem, że rozważa podanie do sądu krewkiego premiera!
Niedawno intruz z nożem przelazł – to chyba musiało trwać – przez ogrodzenie Białego Domu. Przebiegł dość przecież rozległy trawnik i dostał się do wnętrza budynku, co znowu udowodniła kamera wbrew próbom tłumaczenia ochrony, że wcześniej intruza obezwładniono. Alarm przy wejściu był wyłączony, bo przeszkadzał podobno woźnym. Wpadek ochrony Obamy było zresztą kilka.
W Alpach rozbija się samolot. Tragedia, giną wszyscy pasażerowie, w tym dzieci! Samobójstwo drugiego pilota, niezrównoważonego psychicznie, którego właśnie opuściła dziewczyna. Był badany okresowo i uznany za bezpiecznego jako pilot przez psychologów (psychiatrów?). Ile oni "koszą" za wizytę? Czy są odpowiedzialni? Pierwszy pilot wyszedł siusiu, zostawiając wariata u sterów. A ten zręcznie przypikował i malowniczo rozstał się z tym światem, zabierając ze sobą wszystkich pasażerów. A w kokpicie ma być zawsze dwóch pilotów, bo np. udar czy atak serca może każdego trafić, i to nagle niestety.
W Tunisie, gdzie wybuchła parę lat temu tak wspierana przez "Zachód" wiosna arabska, wystrzelano turystów przed muzeum. Zginęli dwaj Polacy plus jeden, który zmarł w szpitalu. Niezawodny Sikorski podał liczbę siedmiu i ogłosił żałobę narodową, do czego nie miał prawa, bo to jest w gestii prezydenta. Oczywiście nawet jeden polski turysta zabity przez dzieci wiosny arabskiej to o jednego za dużo.
Kiedyś zwariowanych islamistów trzymały za tzw. mordę okrutne reżimy. "Zachód", zachowując się jak słoń w składzie porcelany, swoim niewczesnym wprowadzaniem demokracji otworzył puszkę Pandory w Tunisie, Libii, Syrii, gdzie ludzie codziennie mrą jak muchy. Irak – szable w dłoń i na ISL! Niech jeszcze paru kanadyjskich żołnierzy zginie. My zakwefionych i zaturbaczonych nauczymy demokracji! A jak oni jej nie chcą i nie rozumieją, to do piachu z nimi. Racja?
Ale wróćmy do Tunisu, przedtem jednak wypada wspomnieć, że w Egipcie, szczęśliwie bez pomocy z zewnątrz, rząd wojskowych chwycił wzburzony lud za tak zwaną właśnie mordę i trzyma porządek. To Araby rozumieją. To dla nich sytuacja oczywista.
A w Tunisie muzeum było strzeżone (tj. powinno być!) przez czterech uzbrojonych policjantów, którzy mogli zareagować natychmiast i uniknięto by masakry. Ale, a jakże, akurat gdy uderzyli terroryści, to dwóch poszło na kawę, trzeci jadł kanapki, a czwartego nie można było nigdzie znaleźć! Surprise?
Kto pamięta, to pamięta, "prehistoryczne" zabójstwo prez. Kennedy'ego. Domniemany sprawca Oswald prowadzony jest pod ręce przez dwóch, tylko dwóch, detektywów, którzy z nim przepychają się z trudem przez tłum gapiów. Niejaki gangster Ruby strzela i Oswald ginie. Nigdy nie dowiemy się, czy był on zabójcą, czego się wypierał, i czy działał sam. Ruby "błyskawicznie" umiera w więzieniu na raka, który jest, jak wiadomo, powolnym kilerem. Znęca się długo zwykle.
Ten sam schemat – przepychanki przez tłum gapiów i z podobnym rezultatem zdarzył się krótko potem z bratem prezydenta Edwardem zastrzelonym w czasie kampanii wyborczej. Ochrona też się zagapiła. Sic!
Coraz więcej jest kamer, które rejestrują fakty z zapałem przekręcane przez kłamiącą security. Przypadek z Dziekańskim to przykład klasyczny niemal. Policjanci zbierają się po fakcie i uzgadniają wspólną, fałszywą wersję zdarzenia. Przed sądem/komisją, pod przysięgą kłamią, że niczego nie uzgadniali. Łgają nieudolnie, żeby uniknąć odpowiedzialności.
Brawo filmik z telefonu komórkowego przypadkowego pasażera! Zmarłemu (zabitemu!) to niestety życia nie zwróci. Ale dla matki jest to słabiutka pociecha pokazująca, że syn był niewinny. Zginął przez głupotę tych, co strzegą i bronią.
Cóż, ochroniarzami czy policjantami właśnie zostają niestety dobrze umięśnieni, ale jak pokazują fakty, niezbyt bystrzy i po paru latach zrutynizowani osobnicy. Niezdolność przewidywania połączona z lekkomyślnością rodzi tragedie. Myślcie trochę mięśniaki, to pomaga w waszej pracy rozleniwiającej was inaczej szybko.
Ostojan
Toronto, marzec 2015
Stanisław Tymiński Korwin
Stanisław Michalkiewicz Drugie życie pięknej katastrofy
Aleksander Pruszyński Ost Front: Kości zostały rzucone – czyli rozpoczęła się gra
Maria Pyż Czy była Wielkanoc we Lwowie?
Krzysztof Ligęza Widnokręgi: Batożenie wyrokiem
Michał Pluta Czy rozdawać pieniądze tzw. artystom?
Izabela Embalo Prawo imigracyjne: Tylko cztery lata
Paweł Zyzak The Troublemaker
Pan Nikt Czego chce Ameryka i ku czemu Polska zmierza?
O. Jacek Cydzik Zarzuty przeciwko Radiu Maryja i o. Tadeuszowi Rydzykowi są nieprawdziwe, niesprawiedliwe i oczerniające
Joanna Wasilewska, Andrzej Jasiński Szlakami bobra: Bryce Canyon National Park - w Ogrodzie Królowej
Ewa Karpowicz Koncert w Casa Loma oczarował
Maciek Czapliński Twój dom: First time buyers
Anna Toott Odchudzanie po wielkim obżarstwie
Sergiusz Piasecki Lektura Gońca: Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy (28)
Krzysztof Jaśkielewicz Magazyn wędkarski: Nieznane Ogoki
Sobiesław Kwaśnicki Moto-Goniec: Accent - dojrzały maluch
wandarat List z Niemiec: Brzoza nie jest skupiskiem drzew
Janusz Woy Starość nie powinna być smutna
Aleksander Łoś Opowieści z aresztu deportacyjnego: Poradnictwo
Janusz Beynar Wspólna sprawa
Andrzej Załęski Zakazana edukacja
Grzegorz Waśniewski Stefan Melak - kustosz pamięci narodowej
Janusz Beynar Lektura Gońca: Ludzie, którzy nie patrzą w oczy (Odc. 12)
Mark Wegierski Did the Polish plane tragedy at Smolensk have an impact on Canada?
Andrzej Kumor Widziane od końca: Jak hartowała się stal
Szanowni Państwo, "co kaszubskie – to polskie"
Jesteśmy grupą miłośników naszej kaszubskiej kultury. W ramach wolnego czasu tworzymy własne utwory w języku kaszubskim do rytmów muzyki współczesnej, kierowane do dzieci, młodzieży i dorosłych. Nasze utwory wykonywane są przez zespół "Kartesczé Zwónczi" oraz duet "Tropico". Mamy też przygotowane prezentacje multimedialne o Kaszubach i ich kulturze.
Ze swojej strony staramy się wskazywać na rozwój kultury kaszubskiej i możliwości jej funkcjonowania w realiach współczesnego świata. Posiadamy też w repertuarze utwory kościelne do muzycznego ubogacenia Mszy Świętej.
Chętnie zaprezentowalibyśmy u Państwa nasz muzyczny dorobek.
Pozdrawiam
Marek Serkowski
Kartuzy
tel. 502-144-400
Od redakcji: Zapraszamy zainteresowane organizacje!
***
Dzień dobry.
Uprzejmie proszę o rozpowszechnienie poniższej informacji:
Jeżeli masz zaniżoną rentę czy emeryturę z powodu represji i prześladowań politycznych, wystosuj skargę na dyskryminację prawną (rentowo-emerytalną) do Rzecznika Praw Obywatelskich.
Wzór skargi znajduje się na stronie: www.internowani-represjonowani.pl.tl w zakładce "Rzecznik Praw Obywatelskich".
Informację przekaż innym.
Kopię skargi prześlij na adres Stowarzyszenia.
Dziękuję.
Janusz Olewiński, przewodniczący Zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych
i Represjonowanych.
Od redakcji: Popieramy!
•••
Warszawa 30.03.2015
APEL O GODNE UPAMIĘTNIENIE ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH - NIEZŁOMNYCH NA "ŁĄCZCE"
Do: Minister Andrzej Krzysztof Kunert – sekretarz ROPWiM
Łukasz Kamiński – prezes IPN
Szanowny Panie Ministrze, Szanowny Panie Prezesie,
Z rosnącym niepokojem obserwujemy ostatnie działania zmierzające do budowy Panteonu Bohaterów Narodowych na "Łączce" Wojskowego Cmentarza na warszawskich Powązkach. W wyniku pośpiesznie przeprowadzonego konkursu zwyciężyła praca będąca plagiatem projektu na krematorium sztokholmskiej nekropolii, a nagroda II przypadła projektowi, który nieodparcie kojarzyć musi się z powszechnie znanym pomnikiem Ofiar Holokaustu w Berlinie. W najbliższym czasie ROPWiM zapowiada pośpieszne dokonanie wyboru projektu spośród pięciu wyróżnionych prac, aby w czasie wakacji go zrealizować i w dniu 27 września br. odsłonić z udziałem najwyższych władz państwowych. Nie możemy pozbyć się odczucia, że powodem owego nadzwyczajnego ożywienia są potrzeby bieżącej polityki i wyborczego kalendarza, ostatecznym zaś jego efektem uroczyste odsunięcie pilniejszych spraw czekających na rozwiązanie, jak choćby kontynuacji ekshumacji i identyfikacji ofiar zbrodni.
Dołączając do głosu rodzin "łączkowych", apelujemy o to, aby uroczysty państwowy pogrzeb naszych Bohaterów odbył się dopiero po zakończeniu prac ekshumacyjnych na całym obszarze "Łączki", tzn. w kwaterach Ł1 i Ł2, pod asfaltową aleją i znajdującymi się wokół chodnikami, to znaczy w miejscach, gdzie pod grobami z lat 80. nadal pozostają szczątki około stu naszych Bohaterów, wśród nich gen. Augusta Emila Fieldorfa, rtm. Witolda Pileckiego, płk. Łukasza Cieplińskiego i pozostałych członków IV Zarządu Głównego WiN. Założony scenariusz pogrzebu na raty nie mieści się w cywilizacyjnych standardach i ociera o farsę, tym bardziej że znana jest lokalizacja ukrycia kolejnych ofiar na terenie bezpośrednio sąsiadującym ze wznoszonym pomnikiem, a de facto jedynym powodem hamującym ich wydobycie pozostają świadome działania władz komunistycznych maskujących własne zbrodnie.
Apelujemy także o to, aby forma, jak i wielkość upamiętnienia odpowiadała jego znaczeniu i obejmowała cały "łączkowy" teren dołów śmierci, do których komuniści barbarzyńsko wrzucali swe ofiary. Towarzyszące konkursowi założenia przestrzenne zminimalizowały obszar zabudowy do niewielkiego fragmentu dawnego pola więziennego (18 x 18 m), czyli zaledwie do części Kwatery Ł1 wpisanej obecnie do rejestru grobów wojennych i ledwo dorównującej rozmiarami mauzoleum Bolesława Bieruta.
"Łączka" jest miejscem symbolicznym i wyjątkowym. Forma i skala Panteonu Bohaterów Narodowych, przez pół wieku wyklętych i zapomnianych, musi odpowiadać randze Ich walki i tragicznego losu. Zamiast pośpiechu potrzebna jest rozwaga i odwaga. Oni na nią czekają.
Fundacja "Łączka"
Apel mogą podpisywać wszyscy, którym leżą na sercu sprawy Polski i naszych zamordowanych przez komunistów Żołnierzy Wyklętych-Niezłomnych.