Dzięki spostrzegawczości jednego z czytelników dotarła do mnie informacja, że oto stałem się schwarzcharakterem demaskatorskiego tekstu p. Wojciecha Cieśli o wymownym tytule „Order Zasłużonego Antysemity” zamieszczonego w polskiej wersji „Newsweeka”. Znalazłem się tam w doborowym towarzystwie księcia Jerzego Czartoryskiego z Ottawy, co samo w sobie jest bardzo miłe.
Z treści wynikało, że oto p. prezydent Duda podczas wizyty w Kanadzie odznaczyć miał nas orderami, ale dzięki trzeźwej interwencji p. ambasadora Bosackiego do skandalu nie doszło.
Dlaczego skandalu? Według „jednego z pracowników MSZ”, jako prezes KPK oddział Ottawa Jerzy Czartoryski kontaktował się z Unią Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej „antysemity Jana Kobylańskiego”, a ponadto – o zgrozo – wziął udział w programie telewizyjnym z p. Stanisławem Michalkiewiczem, zatytułowanym „Żydzi w chaosie semantycznym”, w którym „padły tezy o istnieniu czegoś na kształt żydowskiej masonerii”. Uczestnicy tego programu mieli też dowodzić, „że PiS nie jest prawdziwą prawicą”.
No po prostu, straszny człowiek z tego księcia Jerzego Czartoryskiego, jakże można wyróżniać Polaków, którzy śmią ostrzegać przed roszczeniami żydowskimi czy tajną sitwą „Synów Przymierza”?!
Z tekstu p. Cieśli wynika, że moja wina polega na tym, iż „uchodzę za antysemitę”, jestem „zwolennikiem teorii spiskowych” i „od lat obrażam niemal każdy polski rząd i każdego prezydenta, również Andrzeja Dudę”.
Jakby tego było mało, to jeszcze rzekomo miał u mnie nocować Antoni Macierewicz. No okropność, panie kochany, zgroza człowieka ogarnia.
Pan Cieśla – powołując się na swych „informatorów z MSZ”, pisze, że: Prezydentowi ma podobno jednak zależeć na tym odznaczeniu. Jego urzędnicy domagają się, żeby Kumor koniecznie był na planowanym spotkaniu prezydenta RP z Polonią w Toronto. Mówi jeden z dyplomatów pracujących w ministerstwie: – Prezydent nie powinien dawać orderu komuś, kto o drugiej turze wygranych przez niego zeszłorocznych wyborów pisze: „partia WSIowo-ruska kontra partia żydowsko-amerykańska”.
Pierwszy z brzegu cytat: „Dlaczegóż to Andrzej Duda – nawet gdy miał po temu okazję – nigdy publicznie nie zapytał urzędującego oberkompradora o związki z WSI (...)? Dlaczego nie pytał? Bo obowiązuje Magdalenka, my nie ruszamy waszych”.
Nasz rozmówca z MSZ: – Podobnych tekstów Kumora można znaleźć mnóstwo. To przyjaciel Grzegorza Brauna, człowiek, który rząd Ukrainy nazywa banderowskim, a o sprawie Jedwabnego twierdzi, że to kolejne kalumnie rzucane na Polskę i Polaków.
Jeden z działaczy Polonii kanadyjskiej (chce zachować anonimowość): – Czartoryski i Kumor już w kwietniu chodzili dumnie po Toronto i Ottawie, pół środowiska wiedziało, że zostaną lada dzień odznaczeni. Tyle cytatów.
Tekst p. Cieśli jest tak skonstruowany, aby formalnie nie można było się przyczepić: „UCHODZI za antysemitę” zamiast „JEST antysemitą”. Uchodzić za kogoś każdy może. Jest to zabieg językowy. Podobnie można go użyć na przykład w stosunku do autora, stwierdzając, że p. Wojciech Cieśla w Warszawie „uchodzi za Żyda”. Nie wiadomo, czy nim jest czy nie, ale „UCHODZI”.
Do tego, jak w każdej wzorcowej agitce, p. Cieśla usiłuje piec kilka pieczeni i stosuje manewr guilt by association, wkładając mi do domu ministra Antoniego Macierewicza. Oczywiście, gdyby tylko p. Macierewicz zechciał wpaść, to drzwi mojego skromnego mieszkania stoją otworem, zaszczyt gościć takiego Polaka. Problem tylko w tym, że jest to wierutne kłamstwo. Po prostu, w prowadzonym ostatnio ataku na Antoniego Macierewicza usiłuje się dodatkowo wzmocnić wątek jego rzekomego antysemityzmu, kojarząc ze mną, człowiekiem, który „uchodzi za antysemitę”.
Notabene mimo tego „uchodzenia” jakiś czas temu zostałem zaproszony na spotkanie wybranych przedstawicieli polonijnych mediów z ambasadorem Bosackim, które z niesmakiem opuściłem, gdy p. Bosacki zapowiedział, że częściowo będzie miało poufny charakter – patrz mój tekst „Ambasador »off the record«” (http://www.goniec.net/goniec/teksty/andrzej-kumor/ambasador-off-the-record.html) – i jakoś wówczas to p. Bosackiemu nie przeszkadzało…
Dziennikarz „Newsweeka”, pisząc w oparciu o tak wiarygodne i sprawdzone źródła, jak: „pragnący zachować anonimowość jeden z działaczy Polonii kanadyjskiej”, „nasze źródła w MSZ”, „urzędnik z MSZ”, konkluduje, że cała ta polityka orderowa służy „wymianie elit polonijnych” na partyjne i PiS-owe.
Logika zatem jest tu taka, że prezydent Duda nie powinien odznaczać ludzi, którzy krytykowali jego osobę w kampanii oraz mają jakieś anse do PiS, jak p. Czartoryski czy ja, ale z drugiej strony, sama chęć odznaczania nas to próba „budowy partyjnej Polonii PiS-u”. Hmmmm.
Logiczne? No nie bardzo. Wynika z tego również, że p. Cieśla podziela zdanie swych „źródeł”, iż jeśli ktoś krytykuje bieżącą władzę, to nie powinien otrzymywać odznaczeń państwowych. Jest to ciekawa teza, i p. Cieśla powinien ją w pierwszej kolejności wylansować wśród swych kolegów z KOD-u…
Na koniec zaś zadeklaruję, że odznaczeń państwowych nie uznaję; nagrodę mniejszą, większą lub żadną dostaniemy w niebie i nie ma co się tu, na naszym łez padole, do orderów napinać; nie mam pojęcia więc, czy przyjąłbym jakiekolwiek odznaczenie, gdyby padła propozycja.
Tak czy owak, cała sprawa została wykorzystana do rozgrywek z Kancelarią Prezydenta oraz podgrzania koteryjnych swarów na naszym polonijnym podwórku. Miejmy więc nadzieję, że nowy ambasador RP w Ottawie, będzie przede wszystkim zabiegał o polski interes narodowy, a nie stręczył koterie krajowe i zagraniczne.
A Wojciech Cieśla? No cóż…
Bywają prostytutki piękne i z klasą; zarówno te kupczące własnymi umiejętnościami erotycznymi, jak i te sprzedające intelekt na pijarowe zamówienie. Wydawałoby się, że magazyn tego formatu co „Newsweek”, należący do renomowanego niemieckiego koncernu, jeśli już płaci za numerek u dziennikarza lekkich obyczajów, to raczej wybierze kogoś z najwyższej półki; bo niestety pan Cieśla w zmaganiach z powierzonym materiałem okazał się niezbyt inteligentną, wulgarną TIR-ówką.
Andrzej Kumor
Uniki Ameryki
Orlando, ach Orlando! Kiedy to piszę, z wszelkich info kanałów zniknęły inne wiadomości. No cóż, to podobno największa masakra w dziejach USA, w czasach pokoju. To jest Ameryka!
Temat obracany jest więc na cztery strony, a nawet pięć, przez gadające głowy. Aż mój stary, pamiętający spokojniejsze czasy aparat TV się przegrzewa. A czegóż dowiadujemy się z tych komentarzy? Oto młody człowiek o gwałtownym charakterze, bijący żonę, odchylił się od normy nieco – zbyt daleko. Wariat po prostu, wszak to się wszędzie zdarza. Po prostu to homofobik nielubiący kochających inaczej. Czyż taka postawa nie jest godna potępienia?
Obama wygłosił mowę potępiającą denata i krytykującą powszechny dostęp do broni palnej. Ani razu nie wspomniał, że morderca był muzułmaninem o afgańskich korzeniach. Rodzice szukali lepszego życia w Ameryce – i znaleźli. Islam to religia miłości, ale nie toleruje tej formy kochania, jaka uprawiana jest przez członków klubu gejów. A jak wyznawcom Allaha coś się nie podoba lub ktoś się wychyla, to na pustyni przy pomocy maczety skracają delikwenta o głowę, a w USA posługują się bardziej nowocześnie bronią maszynową. Niestety – jak się to w polskim slangu mówi – mądre autorytety z prezydentem na czele sprawę ściemniają. Ot, taki liberalno-lewacki przechył. Odciągnęli wahadło prawdy obiektywnej tak daleko w jedną stronę, że aż wahnęło się mocno w drugą. Exemplum Trump. Nie wpuszczać muzułmanów do USA!
Gdyby zabawowicze mieli w kieszeniach gany, to zastrzeliłby napastnika któryś, gdy tylko ten swoją „pepeszę” wyciągnął. Nie zdążyłby postrzelać ponad setki (50 + 53). Ludzie mają prawo się bronić. A przestępcy i tak broń zdobędą. Tako rzecze Donald Trump.
Ano właśnie. Radykalny islamista Omar Mateen był notowany i nawet przesłuchiwany w ciągu dwóch lat przez FBI. I co? Kupił bez trudu dwa pistolety maszynowe. Brawo FBI! Myślę jednak, że ta szacowna instytucja miewa ręce związane czasami. Nie mogła zbytnio molestować Omara, bo to byłby rasizm. Nie mogła natrętnie obserwować lub podsłuchiwać jego telefonicznych rozmów, bo to ograniczałoby jego swobody obywatelskie. Jednak, już po raz enty okazało się, że Federalne Biuro działa nieudolnie. Winne przepisy czy safandulstwo? W Ameryce i zachodniej Europie wszak szarogęszą się politpoprawni. Kochajmy się! Nie można ludzi stygmatyzować z uwagi na religię, wygląd czy praktyki seksualne. Brzydki, niedobry Omar jednak gejów „wystygmatyzował”. Zginął, ale w sławie. To może zachęcić innych do naśladownictwa, bo wielu radykalnie myślących młodych mężczyzn będzie się chciało też popisać. Pożywiom uwidim – nasi stróże!
Nasza kochana i potrzebna UE (pod egidą Niemiec) nabroiła z uchodźcami. Teraz chcą się swoją pomyłką dzielić. Ale Grupa Wyszehradzka mówi – nie! Pamiętacie, jak zdradzała ją niesławnej pamięci premierzyca Kopaczka? Interesy, biznesy, nafta to kłopoty światowych potęg – nie polskie.
ściemniajcie dalej, lewacy politpoprawiacze świata wg swoich utopii. Wasze dzieci wam za to podziękują! Ale co my winni? My, racjonaliści?
Jan Ostoja
Toronto, 13 czerwca 2016
PS Dzisiaj na stacji metra High Park dwie młode, atrakcyjne dziewczyny w samym środku (sic!) przejścia, na stojąco, namiętnie się całowały. Zapewniam, że nie był to pocałunek koleżanek na powitanie czy pożegnanie, bo długo dosłownie lizały się wyciągniętymi językami. Obserwowałem to z lubością (shame of me!), jak również ludzi, którzy je omijali obojętnie (?). Demonstracja popierająca Orlando? Przechodząc w końcu koło nich, bo ile można patrzeć (gapowe zdrożało), powiedziałem: „Uważajcie, żeby was ktoś nie ustrzelił!”. To ceremoniału nie przerwało. Twarde sztuki! A ja – gdyby ktoś inny moją uwagę usłyszał – mógłbym oberwać za homofobię (której w stosunku do kobiet – brzydki szowinisto – nie mam!).
Od redakcji: Ludzie, którzy nie chcą swobodnego dostępu do broni palnej, po prostu nie chcą być wolni. Mają do tego prawo.
***
Uwaga!
Muzeum Techniki i Przemysłu w Warszawie jest zagrożone likwidacją.
Od 01.01.2016 r. Muzeum zostało pozbawione środków na prowadzenie działalności. Z powodu narastających od początku roku zaległości czynszowych otrzymaliśmy od Zarządu Pałacu Kultury wypowiedzenie umowy najmu części Pałacu, w której funkcjonujemy od 60 lat i która została zaprojektowana na potrzeby Muzeum jeszcze przed rozpoczęciem budowy PKiN.
Przez dziesięciolecia działalności Muzeum zgromadziło 15 tys. eksponatów dokumentujących rozwój techniki polskiej i światowej od XIX do XXI w. Posiadamy zarówno bezcenne unikaty, jak i tysiące oryginalnych przedmiotów pokazujących dorobek kultury technicznej narodu polskiego. 90 proc. naszych zbiorów to dary osób prywatnych i instytucji pragnących w ten sposób udostępnić i przekazać ten dorobek przyszłym pokoleniom Polaków.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego potwierdziło w ostatnich dniach przez media, iż „znaczenie i wartość kolekcji muzeum są dla Ministerstwa Kultury bezsprzeczne i szczególnie ważne”.
Pomimo, iż z wielu stron otrzymujemy głosy wsparcia lub nawet zbulwersowania z powodu powstałej sytuacji, znaleźliśmy się w okolicznościach, w których do 30 września musimy opuścić aktualną siedzibę. Będzie to jednoznaczne z likwidacją Muzeum i rozproszeniem kolekcji, której z pewnością nie da się zgromadzić ponownie, a Polska będzie jedynym krajem w Europie, którego stolica nie posiada Narodowego Muzeum Techniki.
Bardzo prosimy o poparcie kampanii społecznej zainicjowanej przez Stowarzyszenie Wspierania Techniki Polskiej w celu uratowania Muzeum Techniki i Przemysłu.
Od redakcji: Popieramy.
„Goniec” rozmawia z o. Janem Królem z Torunia
czwartek, 23 czerwiec 2016 23:39 Opublikowano w Wywiady Andrzej Kumor: Mamy nową sytuację polityczną w Polsce, jakie zadania ma w związku z tym Radio Maryja, oprócz ewangelizacji?
Ojciec Jan Król: Z jednej strony, jest sytuacja na pewno nowa, bo w Polsce jest rząd, który nie tylko uznaje chrześcijańskie wartości, wartości katolickie, bo wszyscy ministrowie są wierzący i tego nie ukrywają – taka jest większość sejmowa, ale ta Polska jest w Europie bardzo liberalnej. Polska jest w strukturach Unii Europejskiej, no i niestety, na mocy różnych traktatów zobowiązała się do pewnych sytuacji, że będzie realizować takie, a nie inne programy, takie, a nie inne prawo. I ten rząd ma dość trudną sytuację. Stąd to ciągłe upominanie Polski przez Komisję Europejską, Komisję Wenecką.