Oczywiście po samochodzie klasy subcompact nie można oczekiwać wygody cadillaca i przyspieszeń corvetty, ale 1,6-litrowy silnik z podwójnym rozrządem daje nam 109 KM mocy i 107 stopofuntów momentu zamachowego, co zapewnia całkiem zrywną jazdę przy wyjątkowo dobrym spalaniu – 8,8 litra w mieście i 6,6 litra na trasie.
To, co w micrze jest miłe, to że nie sprawia wrażenia wózka na mleko z motorkiem, za cenę najdroższych rowerów, lecz jest pełnokrwistym autem, choć może zbytnio dollaramowym w odczuciu. Nissan nie oszczędzał za to na bezpieczeństwie i już w wersji standardowej chroni nas siedem poduszek powietrznych, jak również elektroniczna stabilizacja jazdy i kontrola przyczepności.
Ponadto to niewielkie jak na nasze standardy auto zdolne jest zmieścić 5 osób, i to z bagażami.
To wszystko naprawdę za niewielkie pieniądze, o ok. 2,5 tys. mniejsze niż porównywalna konkurencja: honda fit, toyota yaris, ford fiesta czy goszczący niedawno na tych łamach hyundai accent; za wyjątkiem...
Na koniec wypada dodać, że Nissan uderza w rynki zazwyczaj pomijane przez sprzedawców nowych aut, jak osoby ze złą historią kredytową, które w przeciwnym wypadku muszą płacić drakońskie procenty za pożyczane pieniądze lub poprzestać na przepłacanych junkach. Tu mamy za porównywalne miesięczne spłaty japońskiego niezawodnego nissana.
A co z tym wyjątkiem?
Jest jeden, nasz amerykański własny – chevrolet spark. Był nawet przez moment tańszy od micry, jednak Nissan postanowił o 10 dol. przebić amerykanina i relacja wróciła do „normy”.
Czym spark wygrywa? – Bogatą standardową ofertą opcji. Oczywiście, jeśli włożymy w tego malucha wszystko, co tylko można – szyberdach, sensory parkowania, uruchamianie silnika na przycisk, ostrzeganie przed opuszczaniem pasa ruchu, alarm przeciwkolizyjny, cena skacze do ponad 18 tys.
Ale nawet standardowa wersja podstawowa ma wiele gadżetów.
Pod maską jest silnik o nieco mniejszej mocy niż micra, bo 98, i nieco mniejszej pojemności, bo 1,4 litra, standardowa skrzynia biegów, której przydałby się na autostradzie szósty bieg. Co ciekawe w tym standardowym ułożeniu spark (który jest nowym wcieleniem aveo) ma wspomaganie ruszania pod górę, dzięki czemu samochód nie ucieka nam do tyłu na wzniesieniach. Podobnie jak w przypadku micry, za wygody trzeba płacić i klimatyzacja oraz automatyczna skrzynia jest w wersji LS.
Chevrolet montuje w sparku automatyczną stożkową przekładnię bezbiegową. Jedni to lubią, inni nie.
Ale już w wersji podstawowej GM daje w swym najmniejszym modelu siedmiocalowy wyświetlacz dotykowy, z integracją z telefonem, gniazdo USB czy automatyczne włączanie świateł drogowych i kamerę biegu wstecznego. Spark ma mieć też lepsze spalanie i lepszą gwarancję na zespoły napędowe i przenoszenia napędu – 160 tys. km lub 5 lat.
Który wybrać?
Proszę się przejechać!
***
Monitoruję, co się dzieje z odszkodowaniami dla właścicieli volkswagenów z silnikami Diesla. W USA zawarto porozumienie, ale w Kanadzie na razie nie, mimo wcześniejszych zapewnień, że obowiązywać będzie ten sam program co w USA. Wiadomo jedynie, że jest kilkadziesiąt procesów typu class action.
Szerokiej drogi
Wasz Sobiesław Kwaśnicki