Jesień zadomowiła się na dobre, i póki jeszcze nie leją solanką po nogawkach, warto się zastanowić, czy czasem nie zabezpieczyć antykorozyjnie samochodu.
Pierwsze pytanie, ale po co?
Otóż, dla ochrony naszej atmosfery i w ogóle planety.
Warto sobie uświadomić prostą prawdę, że im dłużej używamy danej rzeczy i bardziej przedłużamy trwanie materialnych produktów, im częściej kupujemy rzeczy używane, z drugiej ręki – samochody, rowery, komputery, tym bardziej ZMNIEJSZAMY na nie zapotrzebowanie.
Spada popyt, a co za tym idzie, mniej się ich wyprodukuje. A produkcja artykułów przemysłowych stanowi główną przyczynę emisji szkodliwych gazów do atmosfery!
Weźmy taki samochód, trzeba przecież wydobyć rudę żelaza i innych metali, wytopić, wywalcować, pogiąć na dobry kształt, trzeba wyprodukować plastyki, gumy, oleje, gdy to podliczymy razem do kupy, to wyjdzie nam, że to właśnie ta produkcja jest odpowiedzialna za 80 proc. emisji, zaś to co tam ujdzie z rury wydechowej, to jedynie 18 proc.
Jeśli więc ratuję artykuły przemysłowe przed śmiercią na złomowiskach i wysypiskach, przed przetapianiem w hutach (znów idzie w powietrze smród i gaz), no to zachowuję się niezwykle ekologicznie. Stąd też wbrew ekopropagandzie, różnych ideologów zielonego, namawiających do kupowania coraz to nowszych hybryd, największymi przyjaciółmi planety są użytkownicy różnych dżanków. To dzięki nim planeta jeszcze ma czym oddychać...
Wcale nie żartuję.
Jest to dodatkowy powód, dla którego powinniśmy kupować starsze samochody z drugiej ręki, ale jest to także powód, dla którego powinniśmy dbać o te, które mamy, stąd impuls do zabezpieczenia antykorozyjnego.
Przyjemność ta kosztuje od 120 do 140 dol. rocznie. Najbardziej popularne jest zabezpieczenie olejem skapującym, a więc przez dwa dni musimy się liczyć z poplamioną podłogą w miejscu parkowania. Takie zabezpieczenie pozwala jednak na lepszą penetrację płynu antykorozyjnego w karoserii.
Jeśli zaś gdzieś nam już rdza dała znać o sobie, trzeba to jak najwcześniej "wypalić żelazem", czyli wyciąć, wyszlifować, naprawić i zabezpieczyć antykorozyjnie.
Żyjemy w świecie konsumpcyjnego szaleństwa i wszyscy usiłują skłonić nas do poświęcania czasu życia na harowanie na nowe fanty. Tymczasem używając starszych, możemy mieć więcej przyjemności i możliwości.
Tak to jest skonstruowane. Przyznam się bez bicia, że jest to główna przyczyna, dla której jeżdżę 15-letnim BMW nadal cudownie zachowującym się na drodze. I właśnie drogą licytacji nabyłem niedawno 5-letni laptop, który pomimo upływu czasu nie zestarzał się technologicznie. Oczywiście, wszystko to za jedną dziesiątą ceny nowego.
Polecam!
•••
A gdy już jesteśmy przy jakości aut, to właśnie Consumers Report opublikował ranking za rok 2015 Most Reliable Car Brands.
Pewnym zaskoczeniem jest usunięcie z pierwszego miejsca tesli model S. Stało się tak za sprawą sondowania opinii 1400 właścicieli. Tesla cierpi na mrożenie się ekranu, przecieki z szyberdachu czy konieczność wymiany silników elektrycznych. Oczywiście nie zdarza się to nagminnie i nadal jest to auto bardzo niezawodne.
Na pierwsze wjechał jednak lexus, a zaraz potem toyota, na trzecim jest audi, na kolejnych znalazły się subaru, kia i mazda. Honda oraz acura przesunęły się w dół. Głównie za sprawą przekładni CVT, na którą narzeka wielu posiadaczy najnowszych hond. Acura również ma kłopoty z przekładnią oraz z systemem infotainment AcuraLink. Mini, BMW, volkswagen i porsche uplasowały się w środkowej części tabeli, zaś mercedes benz gdzieś nieco powyżej jednej trzeciej od dołu.
Buick, jako jedyna marka amerykańska, wymieniony został w pierwszej dziesiątce. Zaś takie marki, jak jeep, fiat i ram, zaklasyfikowano poniżej przeciętnej.
Skrzynie biegów pozostają największym problemem w grupie Fiat Chrysler.
Doroczny Consumers Report sporządzany jest na podstawie "zeznań" 740 tys. respondentów.
Paradoksalnie powiem, że jest to kolejny powód, dla którego warto kupować auta z drugiej ręki, w których, co miało się popsuć, to już się popsuło.
O czym przekonuje
Wasz Sobiesław.