Ford od czasu do czasu proponuje ciekawe samochody, zwłaszcza w dziale subcompact. Tak się stało, że wśród amerykańskiej Trójki Ford został liderem tego właśnie segmentu.
Fiesta rocznik 2015 daje możliwość wyboru dwóch różnych silników i trzech przekładni.
Z punktu widzenia kierowcy, najbardziej pożądana wersja ST posiada 197-konną, 1,6-litrową, czterocylindrową turbodoładowaną jednostkę napędową zestrojoną z sześciobiegową standardową skrzynią biegów.
Zestaw ten tworzy razem szybkie, a do tego bardzo oszczędne auto, jeśli chodzi o zużycie paliwa. Pozostałe modele mają pod maską 120-konną, 16-zaworową czwórkę napędzającą przednie koła za pośrednictwem standardowej pięciobiegowej skrzyni, lub też wysoko zaawansowanej technologicznie sześciobiegowej przekładni automatycznej, PowerShift.
Taki zestaw zupełnie wystarcza przeciętnemu kierowcy, który używa samochodu na co dzień do pracy, sklepu i kościoła i nie szuka mocnych wrażeń.
Doładowaną wersję SE możemy kupić już za 18 tys. dol., czyli poniżej cen tzw. przeciętnych aut. Za 16 tys. możemy mieć całkiem niezły sedan lub hatchback. Doposażenie oczywiście wyciągnie nam z kieszeni kolejne tysiące, a zamówić dodatkowo możemy praktycznie wszystkie luksusy, jakie dostępne są w samochodach tej klasy, od podgrzewanych siedzeń po szyberdach.
Już model podstawowy ma całkiem dużo do zaoferowania, jak zamki elektryczne, sześciogłośnikowy systemem stereo, hamulce z ABS i wspomaganie ruszania pod górę (dla nieobytych ze standardową skrzynią biegów przypomnę, że chodzi o to, iż auto nie "ucieka" nam do tyłu).
Monitorowanie ciśnienia powietrza w oponach, jak również zwykły zestaw poduszek powietrznych łącznie z chroniącą kolana kierującego.
W najbardziej dopakowanej wersji titanium dostaniemy jeszcze 16-calowe koła z aluminiowymi szprychami, koło zapasowe na aluminiowej feldze, światła przeciwmgielne, otwieranie zbliżeniowe, starter na guzik i skórzaną tapicerkę.
Mówiliśmy o benzynie; z 1,6-litrowym silnikiem, fiesta hatchback jest oceniana przez Transport Canada na 7,4 litra na sto kilometrów w mieście i 5,2 litra po autostradzie – niezależnie od tego jakiej przekładni użyjemy. Jest to oczywiście teoria, ale kierowcy mówią, że w jeździe mieszanej można liczyć na 7,4 litra.
O wiele ciekawsze rezultaty daje fiesta z silnikiem nowej generacji, który w Kanadzie będzie dostępny od drugiej połowy roku – trzycylindrowym o pojemności 1 litra, co z turbodoładowaniem daje nam 123 KM mocy.
Z ocen EnerGuide wynika, że z takim silnikiem, po mieście samochód pali 6,2 litra, a za miastem 4,3 litra na sto kilometrów. Wszystkie te silniki używają zwykłego paliwa o najniższej liczbie oktanowej – a więc nawet w przypadku SE nie przepłacamy.
Co ciekawe, model 2015 jest prawie niezmieniony w porównaniu z 2014, ale – nastąpiła niewielka redukcja ceny.
Kierowcy, którzy zakosztowali jednolitrowego silnika, mówią, że auto reaguje z wigorem i nie można mówić, żeby mu brakowało mocy. Nie dziwię się więc, że panel ekspertów przyznał tej jednostce tytuł silnika roku.
Dlatego kierowcy uprzedzeni do trzycylindrowych silników za sprawą suzuki swift czy chevy metro, powinni popatrzeć na tę opcję świeżym okiem. Od tamtych czasów nastąpił prawdziwy skok inżynieryjny w technologii silników benzynowych. I tak, na przykład łańcuch rozrządu – dzięki pomysłowi zanurzenia go w oleju silnikowym powinien starczyć na 20 lat lub 240 tys. km.
Drgania silnika trzycylindrowego zostały tym razem wytłumione przez specjalne wyważenie koła zamachowego oraz unikatowe uchwyty mocujące. Ogółem rozwiązania techniczne wykorzystane w tej trójce są przedmiotem 125 patentów.
Tak więc ta nowa technologia nie tylko poprawia wyniki zużycia paliwa, ale także daje mniejszą wagę i 25 proc. mniej części do montażu.
Czy zachęciłem? Mam nadzieję, bo nowa fiesta jest przykładem tego, z czym w motoryzacji będziemy się spotykać w najbliższych latach, o czym zapewnia
Wasz Sobiesław