Pogoda zrobiła się ładna, zachęcają nas do przesiadki na rowery – ponoć miasto Mississauga wyciągnęło z zanadrza jakąś marchewkę – nagrody dla dojeżdżających rowerami do pracy, i dlatego warto zastanowić się, co wolno rowerzyście.
Przyznam szczerze, że do końca sam nie wiem. Kiedyś sąsiad z bloku jechał za mną przy skręcie w lewo na światłach i pyta, czemu nie wyciągałem ręki? Ja na to, że przecież byłem na skręcającym pasie i nie muszę – okazało się jednak, że według interpretacji prawnej kodeksu powinno się mieć włączony migacz nawet na pasie skręcającym. A co w przypadku rowerzysty? Też powinien "migać" ręką?
Patrząc praktycznie, może to przecież być niebezpieczne. Skręcać w ruchu, trzymając tylko jedną rękę na kierownicy.
Druga sprawa, to jazda po chodnikach. To regulują przepisy miejskie, a więc w jednych miastach można a w innych nie.
Przepisy sobie, a zdrowy rozsądek sobie, więc przyznam się, że od czasu do czasu zasuwam pustymi chodnikami, gdyż boję się wylądować pod tylnymi oponami jakiejś skręcającej naczepy. Ulice są dla rowerzystów niebezpieczne, a bywają śmiercionośne. Wybieram więc chodnik.
– Czy mogę za to dostać mandat?
– Pewnie tak!
– A co za lekceważenie przepisu przejeżdżania pasami na drugą stronę na zielonym świetle – teoretycznie (tak jest napisane na szlakach w Mississaudze) należy zejść z roweru. Nikt tego nie robi. Jaki mandat za to dają? – Nie mam pojęcia!
Kolejna rzecz – jeśli przejadę rowerem na czerwonym świetle albo zrobię "rolowany stop", to ile to kosztuje? I czy obciąża moje konto prawa jazdy?
Z takim pytaniem zwrócił się niedawno do "Globe and Mail" pewien czytelnik, którego podczas jazdy na rowerze zaczepił policjant, grożąc, że nie zatrzymał się na stopie i to kosztuje mandat oraz trzy punkty karne z prawa jazdy.
Ministerstwo Komunikacji odpowiada jednak, że w tej sytuacji, o ile tylko na mandacie jest napisane, że byliśmy na rowerze, punkty karne nie należą się.
A więc Drogi Czytelniku, jeśli kiedykolwiek znajdziesz się w takiej sytuacji – nakłoń policjanta, żeby dokładnie i czytelnie wpisał, że jest to mandat za wykroczenie na rowerze.
Wykroczenia drogowe na rowerze nie wchodzą na konto prawa jazdy – zapewnia rzecznik MTO, Bob Nichols, a sąd, który ewentualnie skazuje za coś takiego, nie przesyła informacji do Ministerstwa Komunikacji. Zatem ubezpieczalnie, sprawdzając stan konta naszego prawa jazdy, nie powinny "widzieć" tej wiadomości.
Ciekawe – mówią organizacje broniące praw rowerzystów – że nie jest to wcale wiedza powszechna, że wykroczenia na rowerze nie liczą się do prawa jazdy i często bezprawnie konto prawa jazdy jest obciążane. Zdaniem Jareda Kolba z Cycle Toronto, policja powinna przeprowadzić w tej sprawie kampanię informacyjną w szeregach.
Powiem szczerze, że ofiarą takiej dezinformacji padł mój kolega, który jadąc wcześnie rano po chodniku, przejechał na czerwonym świetle na pasach, "bo nic nie jechało". Przyuważył go policjant z oddali w radiowozie, podjechał i zażądał okazania prawa jazdy, żeby wystawić mandat.
I tu jest kolejna szara strefa. No bo czy jadąc na rowerze, trzeba mieć przy sobie prawo jazdy, skoro prawo jazdy nie jest wymagane do legalnego poruszania się rowerem po ulicy?
Przecież chodząc po ulicach, nie musimy mieć przy sobie żadnego dokumentu...
Kolega prawko pokazał, dostał mandat, no i właśnie postraszono go, że straci punkty.
Strefa jest szara do tego stopnia, że na przykład w Windsor karani mandatami rowerzyści dostawali jakiś czas punkty karne na konto prawa jazdy.
Później jednak sierżant Matt D'Asti – rzecznik policji miejskiej, bliżej zapoznał się z kodeksem drogowym i uznał, że punkty karne odnoszą się jedynie do pojazdów zmotoryzowanych. Rowery za takie nie są uznawane, a więc mandaty dotyczą wykroczeń popełnianych na rowerach, a punkty karne już nie. Oczywiście, w myśl kodeksu drogowego rowery wciąż są "pojazdami".
Zanim jednak zastosujemy przepisy kodeksu, użyjmy własnego rozumu i zdrowego rozsądku. Stąd też płyną propozycje, by łagodniej podchodzić do obowiązku całkowitego zatrzymywania się na STOP-ach. – I znów powiem bez bicia, że owszem, na STOP-ach zwalniam i rozglądam się, ale zatrzymywanie i ruszanie rowerem w sytuacji, gdy nikogo innego nie ma na skrzyżowaniu, godziłoby w moje poczucie zdrowego rozsądku. I na razie nikt mi za to słowa złego nie powiedział.
Bezpiecznego pedałowania życzy wszystkim na lato Wasz Sobiesław.