Zakończenie obchodów 200-lecia zakonu oblatów.
W niedzielę w kościele św. Eugeniusza de Mazenod w Brampton odbyły się uroczystości zakończenia obchodów 200-lecia działalności zakonu Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, z którego wielu posługuje nam tutaj, na terenie GTA.
W uroczystościach udział wzięli m.in. kardynałowie Orlando Quevedo OMI z Filipin i Thomas kardynał Collins oraz sześciu innych biskupów, księża diecezjalni i zakonni oraz siostry zakonne, a także przedstawiciele licznych organizacji polonijnych.
Podczas uroczystości wręczono oblacką nagrodę – Crystal Oblate Madonna, dwóm rodzinom za promowanie charyzmatu oblackiego. Kardynał Collins poprowadził modlitwę posłania nad młodzieżą, która uczestniczyła w Światowych Dniach Młodzieży w 2016 w Krakowie, oraz nad grupą Przyjaciół Misji.
Po Mszy św. wszystkich obecnych w kościele zaproszono na poczęstunek do pobliskiej sali bankietowej Millenium Gardens. Korzystając z okazji, poprosiliśmy o wypowiedź o. Mariana Gila OMI – prowincjała kanadyjskiej prowincji Wniebowzięcia NMP zakonu oblatów.
Andrzej Kumor: Ojcze Marianie, szczęść Boże. Czy można prosić o krótkie podsumowanie uroczystości jubileuszu 200 lat działalności zakonu oblatów tak na gorąco?
O. Marian Gil OMI: Jubileusz nasz akurat 25 stycznia dobiega końca. Oficjalne uroczystości zamknięcia jubileuszu odbywają się zarówno w Rzymie, jak i w różnych częściach świata. My dzisiaj, tutaj, w kościele św. Eugeniusza de Mazenod w Brampton, wraz z kardynałem Quevedo, z kardynałem Collinsem, sześcioma biskupami i wieloma księżmi, siostrami zakonnymi i również wieloma osobami świeckimi, które przybyły na dzisiejszą uroczystość, dziękujemy Bogu nie tylko za jubileusz, ale za 200 lat posługi misjonarzy oblatów. A to jest ogromna rzesza ludzi, która się przewinęła, nie tylko oblatów, ale również tych, którzy na różne sposoby się angażowali.
Odnoszę wrażenie takiego niedosytu, że wiedza o działalności misjonarzy polskich, wiedza o działalności oblatów, którzy są na wszystkich kontynentach, którzy działają w najbardziej trudnych i wymagających warunkach, bo od Arktyki po dżunglę afrykańską, niosąc pomoc ludziom, niosąc pomoc medyczną, konkretną, nie tylko duchową – że jednak ta wiedza nie jest powszechna. Niewiele osób w Polsce wie, że tak dużo zawdzięczamy właśnie misjonarzom.
Jest wiele zgromadzeń zakonnych, które starają się angażować w dzieła ewangelizacji w różnych zakątkach świata. Dziś chociaż przez chwilkę mogliśmy dotknąć bardzo konkretnego zakątka świata, z którego przyjechał kardynał Orlando Quevedo z Filipin, z archidiecezji Cotabato położonej na południu Filipin. Bardzo uboga część Filipin, gdzie jest około 48 procent wyznawców islamu i około tej samej liczby chrześcijan. Tak że tam ścierają się różne wpływy. I dlatego też to nam pokazuje, że przynoszenie Dobrej Nowiny jest nie tylko szansą polepszenia życia tych ludzi, ale dania nadziei, pokazania godności.
To jest również przesłanie i dewiza naszego założyciela, który sięgał właśnie do tych ludzi, którzy byli najbardziej opuszczeni, najbardziej ubodzy, chcąc im dać nadzieję i pokazać, kim są w Bożych oczach. Piękna jego homilia, jego przemówienie do ubogich, w Marsylii, w kościele św. Magdaleny, aż wyciska łzy z oczu. Dlatego też myślę, że tego typu uroczystości dają nam szansę dotknąć różnych zakątków świata.
Proszę Ojca, ilu oblatów to Polacy?
Obecnie jest około 600 oblatów polskich pracujących.
Na ogólną liczbę 4 tysięcy?
Na całą liczbę 4 tysięcy.
To znaczny udział.
To znaczny udział, tak że Polacy są praktycznie w każdym zakątku świata, poczynając od Azji, przez Afrykę, Południową Amerykę, aż po północną Kanadę. I możemy powiedzieć, że nawet jeżeli chodzi o północną Kanadę, to musimy być dumni – tam jest nie tylko polski oblat biskupem, ale większość oblatów, którzy tam pracują, to są polscy oblaci.
Wśród Eskimosów?
Eskimosów, czyli tubylczej ludności.
Ojcze Marianie, gratuluję, dziękuję bardzo i życzę łaski Bożej i siły ducha dla dalszej posługi. Niech Pan Bóg prowadzi.
Dziękuję ogromnie.
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=250#sigProIdb718b564d8
Dowiedzieć się czegoś ciekawego...
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=250#sigProId8a72ef811e
Mijają lata i zmieniają się potrzeby i cele organizacji polonijnych w Kanadzie. Myślę, że tak niepostrzeżenie wiele organizacji za motto swojej działalności powinno przyjąć takie słowa: „Spotkać miłych ludzi i czegoś nowego i ciekawego się dowiedzieć”.
W takim kierunku idzie jakoś tak samoistnie wiele organizacji polonijnych. Być może członkowie Stowarzyszenia Inżynierów Polskich idą w tym kierunku również.
9 stycznia odbyło się kolejne spotkanie SIP Oddziału Mississauga. Dzięki gościnności pana Andrzeja Sochaja odbyło się ono w jego zakładzie Cyclone MFG Inc. Tym razem pan Michał Kiełb był duszą i głównym mówcą spotkania.
Michał Kiełb, z powołania myśliwy i gawędziarz, ale również myśliwy polujący z aparatem, z pasją opowiadał ciekawostki myśliwskie i ciekawostki o różnych zwierzakach żyjących w Ontario.
Na tym spotkaniu opowiadał o swoich polowaniach na zwierzęta za pomocą aparatów fotograficznych i całej przemyślnej konstrukcji wabików, które miały przyciągnąć zwierzęta pod te aparaty fotograficzne. Przy czym nie było prosto zamocować aparat tylko do jakiegoś drzewa. Chodziło o to, by dany zwierzak tak podszedł, by czujnik ruchu w aparacie zareagował i żeby aparat zrobił zdjęcie. Od strony technologicznej trzeba było również rozwiązać problem zasilania, gdyż ze względu na niskie temperatury baterie szybko się rozładowują. Tu przyszedł z pomocą kolega Hieronim Teresiński, który pomógł rozwiązać technicznie problem zasilania aparatów.
Koledze Kiełbowi udało się sfotografować między innymi okaz czarnego niedźwiedzia, który miał tak na oko z 300 kilogramów wagi. Sfotografował wiele łosi, w tym i łosia z wydłubanym okiem. Kolega Kiełb wyjaśnił, że temu łosiowi oko wydłubał najprawdopodobniej czarny niedźwiedź. Zdumionym słuchaczom kolega Kiełb wytłumaczył, że czarne niedźwiedzie nie boją się atakować nawet dużych okazów łosi.
{gallery}niemczyk0317{gallery}
Koledze Kiełbowi udało się również zwabić i sfotografować wilki. Ale wydarzeniem w trakcie polowań z aparatem było złowienie rosomaka. Rosomaka jest bardzo trudno zobaczyć, gdyż na jednego rosomaka przypada około 400 kilometrów kwadratowych powierzchni lasów. Rosomak jest niezwykle trudny do zobaczenia, nie mówiąc o zrobieniu mu zdjęcia.
Kolega Kiełb wytłumaczył również, że na robienie zdjęć zwierzętom w Kanadzie trzeba mieć licencję. Taka licencja niedużo kosztuje. 9 lat temu kolega Kiełb zapłacił za nią 60 dolarów. Co 10 lat trzeba taką licencję odnawiać. Zwierzęta w Kanadzie uważane są przez rząd kanadyjski za dobro narodowe i za robienie zdjęć dobru narodowemu w Kanadzie trzeba po prostu płacić.
Kolega Kiełb zorganizował prelekcję jako próbę pewnego szerszego swojego przedsięwzięcia. Zamierza on chodzić po szkołach i opowiadać młodym uczniom o swoich doświadczeniach i przygodach ze zwierzętami. No więc byliśmy tutaj na tym spotkaniu „widzami doświadczalnymi”. Ale warto było! To dobry pomysł, żeby dzieci w takim dużym mieście jak Toronto wprowadzić w świat przyrody kanadyjskiej!
Janusz Niemczyk
Stary niedźwiedź mocno śpi w Mississauga Valley Community Centre
W ostatni czwartek o 9.30 rano zadzwoniła do mnie koleżanka mieszkająca w Mississaudze i zapytała, czy chciałabym pojechać z dziećmi na polski program w Mississauga Valley Community Centre organizowany przez Federację Polek w Kanadzie Ogniwo 24. O programie czytałam wcześniej w „Gońcu”, więc stwierdziłam, że spróbujemy. Szybko się umyliśmy i o 10.15 czekaliśmy pod blokiem na Renatę, która miała nas zabrać do Mississaugi – jako że nie mamy swojego auta.
Zapisaliśmy się na listę, uiściliśmy opłatę za zajęcia (2 dol. za jedne zajęcia, 15 dol. za całą sesję 10 spotkań). Przez pierwsze 5 minut uczestnicy jeszcze się schodzili. Gdy pani Maryla Bulzacka dała znak, że rozpoczynamy zabawy, większość dzieci od razu przybiegła do niej. Kilkoro maluchów, wśród nich również moja 2-letnia Ania, nie miało tyle śmiałości, ale na szczęście rodzice też są zaproszeni do uczestnictwa w zabawach, które wielu pamięta także ze swojego dzieciństwa.
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=250#sigProId532a5806b2
Był więc balonik, który przebrał miarę i pękł, był stary niedźwiedź, który chrapał i łapał, marsz z grzechotkami, zabawa z kolorową chustą edukacyjną czy zabawa orientacyjno-porządkowa „na wodzie, na lądzie”, podczas której dzieci musiały przechodzić z dywanu na zielony koc i z powrotem. Potem uczyły się wierszyka o wężu, który bardzo mi się spodobał i chciałam go zapamiętać, ale niestety mi się nie udało. Była zabawa w przechodzenie przez jezdnię w zależności od tego, które światło się świeci, a także w pociąg jadący oczywiście z daleka. Mnóstwo piosenek i ruchu. Ważne, że wszystkie zabawy i piosenki były powtarzane kilka razy, więc nawet dzieci, które przyszły na zajęcia po raz pierwszy, miały okazję się ich nauczyć. Widziałam, że mój Jacek próbował śpiewać i powtarzał ruchy pokazywane przez panią Marylę.
Gdy już wszyscy się trochę zmęczyli, przyszedł czas na lekturę („Tupcio Chrupcio – kapryśna myszka”). Dla mojego Jacka książeczka okazała się niespecjalnie trafiona, ale to jedyna rzecz, do której mogłabym mieć jakieś zastrzeżenia.
Mimo to jeśli jeszcze kiedyś będę miała okazję pojechać na polski program dla dzieci, raczej nie będę się wahała. Dla dzieci, które jeszcze nie chodzą do przedszkola, to wspaniała okazja do zabawy w grupie – a tej niestety nie da się zorganizować w domu. Do tego zabawy są prowadzone po polsku. Cieszę się, widząc, jak moje dzieci uczą się czegoś nowego i wchodzą w interakcje z rówieśnikami.
Wieczorem moja Ania zapytana o to, gdzie dzisiaj była, odpowiedziała, że w przedszkolu i że chciałaby pójść jeszcze raz. Szkoda tylko, że taki program nie jest organizowany w Toronto.
Katarzyna Nowosielska-Augustyniak
Anioły Wojciecha Strahla
Andrzej Kumor: Panie Wojciechu, dziękuję za piękną wystawę, dziękuję za zaproszenie. Wiem, że pan od dawna zajmuje się sztuką sakralną, więc chciałem zapytać, jaka była droga do tego? I druga rzecz, dlaczego anioły? Wchodząc tutaj, przeczytałem piękny napis „Anioły moi najlepsi przyjaciele”. Jak to jest z aniołami? Wielu z nas myśli, że w anioły się wierzy w przedszkolu, a potem tłumaczą, że człowiek poważny aniołami już się nie zajmuje, a tymczasem są to postacie, których najbardziej potrzebujemy.
Wojciech Strahl: Moja podróż jako rzeźbiarza rozpoczęła się strasznie dawno, gdzieś 1968 rok – można sobie skojarzyć z wypadkami marcowymi. W następnym roku będę obchodził 50 lat twórczości.
Początki były bardzo nieudolne, bardzo mnie fascynowała sztuka ludowa, bo wydawało mi się, że jest prosta do wykonania. Później się okazało, że to wcale nie jest prawda, bo im prostsza rzeźba, tym trudniej ją wykonać. I tak się rozpoczęła moja historia.
Z kolei w sztuce ludowej mamy mnóstwo motywów religijnych, a więc Chrystus frasobliwy, wykonywany właściwie we wszystkich regionach Polski przez artystów ludowych, oczywiście aniołowie, Matka Boża, święci. No i były różne okresy, kiedy przechodziłem na różne style – kubizm, snycerkę, odchodziłem od tematyki religijnej, zacząłem robić grafiki, z innej dziedziny już. To była taka odskocznia. Realizuję kilka projektów jednocześnie i kilka technik artystycznych jednocześnie, tak że często zaczynam pracę i jej nie kończę, bo przychodzi jakieś zmęczenie. Wtedy przechodzę na inną technikę, na przykład wykonuję grafiki, ale nowoczesne, takie współczesne.
Dlaczego aniołowie? Było to pewną konsekwencją, ponieważ pierwszy wielki projekt, który wykonywałem, to była historia obrazowania Matki Bożej, od początków, z katakumb, do czasów współczesnych. Wyszukiwałem najstarsze ryciny i najbardziej różniące się od siebie.
Później był projekt ikony Bożego Narodzenia i historia krzyży. No i niejako w konsekwencji tych wszystkich projektów przyszedł anioł.
Dlaczego anioł? Ikona jest wiadomością, jest „message’em”. Przekazuje nam informacje na temat rzeczywistości niebiańskiej. A aniołowie są posłańcami, no więc niosą tę informację. Siłą rzeczy to się tak zawiązało w moich projektach. Zacząłem studiować ten temat.
Najbardziej znanym aniołem w naszej wierze jest Archanioł Michał, Gabriel i Rafał. Ci trzej archaniołowie nam są przedstawieni w Piśmie Świętym i uznani przez Kościół. Tak że wiemy o nich bardzo dużo. Oczywiście jest ich więcej, bo są triady, dziewięć triad tych aniołów, one się właściwie różnią z nazwy tylko, ze względu na wykonywane czynności.
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=250#sigProId8cefd3e300
To jest ten wyższy porządek Boży.
W rzeczywistości Bożej jest hierarchia. Nie ma demokracji. Tak samo jak w Kościele, musi być hierarchia, że jest Królem Jezus Chrystus, Król Wszechświata, i Królowa Matka Boża. A reszta wszystko to jesteśmy my. Papież, biskupi, kardynałowie. I nie ma tam żadnych spraw synodalnych czy na podniesienie ręki. Papież ma największe słowo i najważniejsze w tej hierarchii.
Rodzina jest zbudowana na tej samej zasadzie, a więc ojciec – jestem ojcem, do którego należy ostatnie słowo.
Tutaj to pan mówi rzeczy, które coraz bardziej w naszych czasach jak herezja brzmią w tym naszym modernizmie.
Widzimy wyraźnie, co się dzieje na świecie, całkowicie zniszczono autorytet ojca w rodzinie. I to przez kobietę to się dzieje. Te całe ruchy feministyczne, ruchy kobiece, one dochodzą do wniosku, że mężczyzna im niepotrzebny.
Na ten temat moglibyśmy, panie Wojciechu, długo rozmawiać. Myślę, że ci, że tak powiem, starsi i mądrzejsi, którzy chcą nami rządzić, używają jako tarana i kobiet, i różnych innych ludzi, którzy mają pretensje do życia. Oni ich wykorzystują do rozbijania autorytetów, które by im przeszkadzały w rządzeniu naszą duszą.
Tak jest, to się dzieje na wszystkich płaszczyznach, duchowych, społecznych, wszędzie. I w sztuce także. Więc czasami to myślę, że też rzeźbię anioły czy ikony dlatego, na złość, na przekór.
Ale to już weszło w krew. Ze względu na to, że uważam, iż ikona jest największym dziedzictwem kulturowym w ogóle...
To jest to, co artysta ma Bogu do zaoferowania najlepszego, wykonanie ikony?
Tak, właśnie ikona mówi o obecności Bożej. Pokazuje nam rzeczywistość niebiańską, pokazuje nam świętych, aniołów, ponieważ normalny zjadacz chleba nie zobaczy tego. To tak jak okno do Nieba, mówią teolodzy. I cała teologia ikony jest skierowana na Boga, a artysta jest tylko niejako wykonawcą. Chociaż, i to się często zarzuca, zawodowi artyści zarzucają, że to jest kopiowanie ikon. To nie jest kopiowanie ikon, bo artysta zawsze zostawia ślad swojej indywidualności na swojej pracy. Zresztą prof. Nowosielski, już nieżyjący, powiedział, że klasyczna ikona nie zna kopii. A to był autorytet w tym wymiarze. Tak to by w takim małym skrócie wyglądało.
Poruszamy się w Kanadzie dzisiaj w świecie niesamowicie zsekularyzowanym. Jak to się stało, że udało się w galerii miejskiej w Woodstock, pokazać anioły, z tym napisami, które same w sobie już ewangelizują? Co prawda różni ludzie podchodzą do tego jako do takich egzotycznych przykładów sztuki, ale jednak sama postać anioła – myślę, że anioły są blisko nas – na pewno na ludzi działała.
Oczywiście. Ludzie sobie nie zdają sprawy w tej chwili, że już przy narodzeniu każdy ma swojego takiego anioła...
Stróża.
Tak, Anioła Stróża, który go będzie przez całe życie prowadził i pomagał mu. Tylko problem, że w takim zamęcie, w którym żyjemy, ciężko jest usłyszeć głos swojego prowadzącego anioła, bo on nie może się przebić. Tak samo jak Chrystus puka do człowieka. Jak człowiek nie otworzy, no to nie ma szans, zostaje sam, oderwany od tej prawdziwej rzeczywistości, niebiańskiej. Zresztą ona jest cały czas ośmieszana.
Ja tutaj przyjechałem, do Woodstock, dwanaście lat temu i właściwie bardzo chciałem; czekałem na moment, kiedy zaproponuję galerii czy dyrektorce galerii, żeby zrobić taką wystawę. Tylko ciągle miałem obawy, że jeżeli ja przyjdę i zaproponuję, to prawdopodobnie nie uda się ten projekt. Więc zacząłem uczestniczyć w konkursach corocznych, które galeria organizuje, na sztukę współczesną. Okazało się, że przy każdym konkursie przechodziłem do wystawy. No i w 2015 roku otrzymałem specjalną nagrodę jury.
Zaczęło się więc zainteresowanie dyrekcji galerii, o co chodzi z tym człowiekiem, kto to jest – żeby go poznać. I kilka spotkań miałem z dyrektorką, która przybyła do domu, zobaczyła to, co robię, te wszystkie projekty, no i okazało się, że bardzo była zainteresowana aniołami. Wybrała ten projekt, ze względu na to, że jest dość taki neutralny, nie powinien urazić nikogo, niczyich uczuć religijnych, bo przecież anioły są i w Koranie także, są we wszystkich religiach.
Na zdrowy rozum, to wielokulturowość nie powinna polegać na wyzbywaniu się własnej kultury, tylko jej jak największym eksponowaniu, pokazywaniu na zewnątrz; czasem, w naszym przypadku, chrześcijan i katolików, coraz częściej się nam mówi, że nasze symbole religijne, krzyż, czy nasze ikony, obrazy, czy w ogóle nasza wiara wyrażana w sposób dynamiczny, zewnętrzny itd., może urażać innych ludzi. A przecież muzułmanie, hindusi, podobnie eksponują swoje wierzenie, i robią to bardziej zdecydowanie niż my. Myślę, że poważniej traktują swoją wiarę.
Oczywiście, tak jest. Ja podejrzewam, że problem jest w wierze wśród katolików.
Jesteśmy małej wiary?
Myślę, że już przynajmniej 80 procent katolików to są ludzie niewierzący. To samo księża, biskupi, kardynałowie. To są ludzie niewierzący. Sam fakt przystępowania do Komunii św., kiedy ludzie nie szanują Ciała Pańskiego. Do ręki, na stojąco, za uchem się drapie itd., itd. A to przed Bogiem trzeba na kolana! Nie ma innej rady. Z kolan można tylko wstać, kiedy Bóg powie „wstawaj”.
To osobny jest temat i pewnie dużo czasu byśmy spędzili, rozmawiając, ale rzeczywiście myślę, że bardzo wielu katolików nie wie na przykład, na czym polega różnica między protestantyzmem a katolicyzmem, że my jednak wierzymy w realny charakter przeistoczenia, że to, co przyjmujemy w trakcie Komunii św., to nie jest symbol czegokolwiek, tylko to jest Ciało i Krew Jezusa Chrystusa, czyli Bóg żywy.
Tak jest.
Jesteśmy trochę takimi religijnymi analfabetami. Zapomnieliśmy tych nauk i tej olbrzymiej spuścizny, tradycji, która była naszym udziałem, naszego narodu i przeszłych pokoleń. Stąd to płynie, ta letniość.
Największe spustoszenie nam wyrządził II Sobór Watykański. Od tego się wszystko zaczęło. Przecież Kościół jest misyjny.
Ma nawracać.
Misyjny i walczący. Ma nawracać ludzi na wiarę katolicką. Oczywiście nie mieczem, nie siłą, ale ewangelizacją. Głosić Ewangelię, tą formą. No i musi świadczyć na zewnątrz, każdy katolik musi wyjść i świadczyć na zewnątrz, bo tego wymaga od nas Bóg. Musimy to samo robić jak kapłani czy kardynałowie. Ale okazało się, że oni już nawet tego nie robią.
To samo w sztuce. Taka sama sytuacja tragiczna jest w sztuce. W kościołach nie mamy już obrazów Michała Archanioła. Protestantyzacja do takiego miejsca doszła.
A przecież dawniej Kościół był jednym z największych mecenasów sztuki, przez to że kościoły właśnie zamawiały sztukę. W przeciwieństwie do kościołów protestanckich, gdzie są gołe ściany, nie ma obrazów itd., to właśnie kościoły katolickie, brzydko mówiąc, ociekają sztuką.
Z kościoła wyprowadzono misterium, tajemniczość, wszystkie te najważniejsze sprawy, które niejako człowieka przenosiły z normalnego życia właśnie do Nieba.
Ja bym może powiedział, że go porządkowały, że mu uświadamiały porządek świata. Co jest ważne, co jest nieważne...
Oczywiście, porządkowały też. Na obrazach można to zobaczyć, na ikonach można to zobaczyć.
Dawniej na kościołach można było to zobaczyć, bo była hierarchia, katedra miała na samej górze krzyż, potem było jabłko, jeśli było w królewskim mieście na przykład, i ta hierarchia porządku Bożego była utrzymana w architekturze.
Tak. Architektura zagospodarowana niejako na zasadzie gwiazdy, że wszystkie drogi prowadziły do kościoła, tak że człowiek nie miał szans zabłądzić.
No właśnie, mówi pan tutaj rzeczy, które dla wielu naszych czytelników są pewnego rodzaju nowością, bo mimo wszystko człowiek nie odebrał tych katechez tak jak trzeba, nie zapamiętał tego co trzeba. Ja wiem to po sobie, że następuje ponowne odkrywanie głębi własnego dziedzictwa.
Tego co wiedzieliśmy, jeżeli chodzi o starsze pokolenie; to się zapomina. Trzeba o tym przypominać. Niestety, w kościele nie przypominają o tym, w szkołach katolickich w ogóle nie mówią o tych ważnych sprawach. Przecież dźwięk dzwonów jaki jest ważny. Podobno częstotliwość dźwięku dzwonów podobno nawet zarazki zabija.
Podobno.
A z kolei przyjście do kościoła jest strasznie ważne, ponieważ każda cegła w kościele jest wymodlona. Załóżmy, jeżeli z drugiej strony popatrzymy na fizykę jakąś kwantową, to tam energia modlitwy w każdej cegle siedzi.
Mówi pan piękne słowa, dlatego że fizyka sprowadza praktycznie wszystko do energii.
No więc naukowcy mówią o modlitwie. Modlitwa też jest energią.
Zwłaszcza w sanktuariach, jak jesteśmy na Jasnej Górze, tam czuć to, że pokolenia ludzi, pokolenia dusz zanosiły tam swoje prośby, obmodlone to jest miejsce nieprawdopodobnie. Myślę, że każdy człowiek, który odrzuci szum tego świata, jak gdyby uspokoi się, to dzwoni mu to w sercu.
Żeby być naprawdę człowiekiem, naprawdę wierzącym, to po pierwsze, trzeba używać rozumu, trzeba mieć wiedzę i wyciszyć się. Zgiełk jest domeną diabła. Tam gdzie jest hierarchia i spokój, tam są aniołowie, tam Bóg mieszka.
Bo diabeł wprowadza chaos, jest panem chaosu.
Tak. Chaos jest mu potrzebny, bo wtedy człowiek nie myśli. Poddaje się temu, co mu proponuje telewizja, radio.
Dużo się dowiedzieliśmy o sztuce.
Może powiedziałbym jeszcze o takiej ważnej sprawie. Ikona spełniała kiedyś rolę Biblii, ludzie nie umieli czytać, przecież po łacinie nikt nie czytał w niższych klasach, tylko księża, zakonnicy. Ikona spełniała rolę Biblii, to była tak zwana Biblia dla ubogich. Po tych ikonach można było dowiedzieć się o historii Kościoła, tak samo jak w każdym kościele, gdzie były obrazy, gdzie mecenat był, księdza przy kurii, to tam się wchodzi z przyjemnością. A jeszcze na dodatek przecież polska historia jest całkowicie związana z wiarą katolicką.
Nie da się tego rozerwać.
No nie da się oderwać, podzielić, nie można, bo wtedy zostaniemy bez niczego. Nie może być w człowieku próżni duchowej. Bo jeżeli tam nie będzie Boga, to demony przyjdą. W fizyce też, w świecie nie ma próżni, musi być coś. Oni chcą nam zabrać naszą duchowość.
Bo człowiek jest istotą duchową i zawsze będzie poszukiwał tego. Jeżeli nie ma Boga, to ten duch się wypełni się czym innym.
Między innymi widać to po mnie. Skoro ja zastanawiałem się, dlaczego, dlaczego? No i to są odpowiedzi. Dlaczego? Dlatego, że przez ikonę jest więź ze światem niebiańskim. I to wystarczy. I pisanie ikony – bo to jest pisanie, nie rzeźbienie – ja piszę ikonę dłutem, jest to rzadziej spotykane, ale ikony były zawsze rzeźbione, od samego początku. W tym klasyczna ikona jest uważana jako pisana, malowana, ale pisana. Dlaczego pisana? Bo przekazuje wiadomość i dlatego pisana.
Jest jak pismo obrazkowe.
Tak jest, tak. Przez studiowanie, rozmyślanie, przez kontemplację dochodzę do niesamowitych rzeczy. W naszych czasach współczesnych człowiek przestaje czytać, przestanie pisać, ale ogląda. Ogląda obrazy, więc ikona jest pięknym obrazem, który może przyprowadzić człowieka do Boga. I to jest piękne.
Ma Pan ulubione postaci anielskie, ulubionych aniołów?
To są te trzy, archaniołowie, święty archanioł Michał, święty Gabriel i święty Rafał.
Obrońcy.
Tak, to są obrońcy. I oni mają odpowiednią nazwę. Tu trzeba znowu wrócić do tej sceny, gdzie część aniołów się zbuntowała przeciwko Bogu. Ale podobno na wiadomość, że Bóg chce stworzyć człowieka, byli zazdrośni.
Szatan się zbuntował przez to, że człowiek jest stworzeniem, które Bóg umiłował, że tworzy kogoś w hierarchii, komu de facto musiałby służyć, bo to aniołowie służą i pomagają, i dlatego Szatan powiedział „Nie będę służył”.
Zbuntował się, a to był najbardziej inteligentny anioł w Niebie, więc do dzisiaj ma nazwę Lucyfer, „niosący wiedzę, światło”. I on jest najbardziej niebezpieczny, bo wie o nas wszystkich. I bardziej inteligentny jest od nas.
Nie jesteśmy z nim w stanie wygrać, chyba że przy pomocy Jezusa Chrystusa, tylko przez niego.
Tak jest. A najlepsza forma to prosić swojego anioła, i cały czas być w kontakcie z Jezusem Chrystusem. No i unikać sytuacji, kiedy Szatan się do nas zbliża, bo jest tak chytry, cwany i inteligentny, że jak tylko zagubimy się, to on już nas ma.
Widzimy tutaj piękne postaci aniołów, właśnie takie tradycyjne, a muszę panu powiedzieć, że na mnie bardzo duże wrażenie wywarła postać Szatana z „Pasji”, z filmu. Taka bezpłciowa, taka zastanawiająca się, taka niby mądra, taka stoicka w tym wszystkim.
Ale można bardzo nawiązać do dzisiejszych czasów, bo ten cały ruch gender to jest właśnie zbudowany na tym, żeby zniszczyć obraz człowieka, który Bóg stworzył. I na tym cała rzecz polega. I ten Szatan to czasami ma rysy kobiety, wymieszane to wszystko, i ze zwierzętami, i z kobietą, i z mężczyzną. I to jest straszne, to jest obrzydliwe. Tylko że co? On nam podaje rzeczy, które mają pozory dobra. I dlatego my się w tym świecie gubimy. Tu jest problem.
No właśnie, Szatan podsuwa nam tzw. racjonalizacje, to znaczy my tłumaczymy sami przed sobą, dlaczego musimy wybierać zło, bo ono dla nas jest lepsze.
W tłumaczeniu imienia Michał z hebrajskiego to jest „Któż jak Bóg”, to jest jego nazwa, Quis ut Deus po łacinie. Z kolei Gabriel informuje nas, z kolei Rafał w tłumaczeniu jego czynności to „Bóg pomaga”. I teraz mamy takie symbole, atrybuty: Archanioł Michał ma miecz, zbroję, to jest anioł walczący o dusze. Z kolei Rafał ma symbol ryby, a Gabriel ma lilię niewinności.
Panie Wojciechu, dziękuję bardzo. Miejmy nadzieję, że również za pana sprawą ta praca aniołów będzie łatwiejsza na tym łez padole naszym, że nie będziemy się ich wstydzić, że będziemy się do nich odwoływać, że będziemy ich przywoływać, bo przecież to są nasi pomocnicy.
Bez nich nie damy rady, sami nie damy rady w tym świecie.
Dziękuję jeszcze raz za zaproszenie, za wspaniały wykład na temat sztuki i religii. Pozostaje nam zaprosić Państwa do pana, jak się można z panem skontaktować? Czy pan robi na sprzedaż rzeczy, czy tylko dla siebie?
Nie wiem, co odpowiedzieć. Ja zajmuję się renowacjami, żeby żyć, robię renowacje – maluję, naprawiam, ściany przestawiam, itd., itd. Ale już jestem w dość poważnym wieku, tak że chyba trzeba z tym skończyć, ale to mi pomagało właśnie poświęcić się rzeźbieniu, bo tak naprawdę to na Zachodzie tylko człowiek majętny może pozwolić sobie na uprawianie sztuki, albo ma mecenasów.
Ale wtedy jego przekaz zależy do tego, kto płaci.
Oczywiście. Ja jestem taki wolny artysta, sam się zatrudniam.
I o to chodzi, wtedy jest wolność. Jak się można z panem skontaktować? Ma pan stronę internetową?
Nie mam, ale jestem na Facebooku czy pocztą e-mailową, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. to chyba najłatwiej.
25-lecie Radia Maryja - spotkanie opłatkowe w Mississaudze
W niedzielę, 15 stycznia 2017, odbyło się Spotkanie Opłatkowe Rodziny Radia Maryja w Polskim Centrum Kultury im. Jana Pawła II w Mississaudze, które było poprzedzone uroczystą Mszą Świętą w kościele św. Maksymiliana M. Kolbego pod przewodnictwem o. Zbigniewa Pienkosa z Chicago, a kazanie wygłosił o. Jan Król z Polski, którego w wielkim skupieniu słuchali uczestnicy.
Bankiet był okazją do dziękczynienia Bogu i Matce Najświętszej za 25 lat Radia Maryja. Sala była wypełniona po brzegi, było obecnych wielu kapłanów, z proboszczem parafii św. Maksymiliana Kolbego o. Januszem Błażejakiem oraz kapelanem Rodziny Radia Maryja w Kanadzie ks. Czesławem Chmurzyńskim. Nad całością czuwał nasz opiekun o. Jacek Cydzik. Byli przedstawiciele organizacji polonijnych oraz mediów, był jak zawsze „Goniec” w osobie red. naczelnego.
Smaczny obiad przygotował i serwował p. Jan Gromada wraz ze swoim zespołem. Piękny koncert kolęd wykonał zespół „Nazaretańskie Nutki” pod dyrekcją p. Danuty Dworaczek z kościoła Matki Bożej Królowej Polski ze Scarborough. Gościnie wystąpiła p. Kinga Mitrowska, śpiewając „Kolędę dla Nieobecnych” – Zbigniewa Preisnera – oraz „Silent Night”. Owacjom nie było końca. Atmosfera była podniosła, świąteczna, rodzinna. Przy świątecznym stole nie zabrakło modlitwy, życzeń, poważnych rozmów o Polsce. Ojcowie dzielili się z nami osobistymi doświadczeniami i wspomnieniami z wieloletniej posługi w Radiu Maryja.
Wiele usłyszeliśmy od Ojców o Radiu Maryja – które daje nam słowa otuchy, umocnienia, nadziei, prawdy. Wiele emocji dostarczyła loteria fantowa, jak zawsze fajną atmosferę na scenie wytworzył o. Jan Król.
Główną nagrodę, telewizor 43” HD, wylosowali p. Janusz i Halina Henryk – gratulujemy.
Pragnę serdecznie podziękować wszystkim przybyłym gościom: kapłanom, artystom, sympatykom Radia Maryja. Dziękuję sponsorom, p. Andrzejowi Kumorowi za ogłaszanie naszego spotkania, p. Szydłowskim, p. Magdalenie, p. Ewie, p. Grażynie.
Dziękuję serdecznie naszemu opiekunowi o. Jackowi Cydzikowi, zarządowi Family of Radio Maria Canada, wszystkim wolontariuszom, którzy pomagali w przygotowaniu tego pięknego spotkania.
Już dzisiaj zapraszam Państwa na Pielgrzymkę do Wilna 22 kwietnia, Spotkanie wielkanocne 23 kwietnia, piknik 11 czerwca, który odbędzie się w parku Paderewskiego, Pielgrzymkę do amerykańskiej Częstochowy w dniach 1-3 lipca oraz na pielgrzymkę do Ziemi Świętej w dniach 19-29 października 2017.
Szczęść Boże w Nowym Roku 2017.
Joanna Strzeżek
Prezes
Family of Radio Maryja Canada
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=250#sigProId706976dfff
***
Rozmowa z o. Janem Królem
Andrzej Kumor: Chciałem zapytać o sytuację w Polsce. Jak to wygląda Ojca oczami?
O. Jan Król: W mojej ocenie sytuacja wygląda następująco – z jednej strony, wreszcie mamy rząd, który jako priorytet stawia sobie obronę interesów Polski, obronę interesu obywateli polskich. Rząd, który wstrzymał, że tak powiem, różne prądy, które były w całej Europie, i w to się nie wpisuje. Tylko, tak jak powiedziałem, interes polski, interes narodowy. Fundamentem społeczeństwa rodzina oparta na związku mężczyzny i kobiety. Chociażby dowód na to – wsparcie rodzin, bardzo konkretne, 500 złotych plus na drugie i każde następne dziecko, a nawet i 500 złotych na pierwsze czasem, jeżeli jest tam jakieś kryterium dochodowe. Wreszcie mówi się o tym, że kapitał ma narodowość, że potrzeba, żeby media były polskie, służące Polsce; że potrzebne są banki, które będą wspierały polskie firmy i ogólnie Polskę. Że liczy się przede wszystkim dobro ludzi, dobro narodu, a dopiero w dalszej części interesy innych grup czy innych państw.
Ten atak, który jest, to przede wszystkim z tego względu...
– Jakie szanse powodzenia ma ten atak?
– To nie ma powodzenia, ponieważ mimo takiego ataku, cały czas jednak rząd ma poparcie społeczne, a ono wynika z tego, że ludzie czują tę dobrą zmianę, bardzo konkretnie. I nie dadzą już sobie wmówić, że jest inaczej niż rzeczywiście jest, niż ludzie to widzą. Trzeba też wziąć pod uwagę to, że na szczęście telewizja publiczna jest już telewizją, która również informuje, nie tak jak przedtem, która dezinformowała. Więc nawet ludzie, którzy nie słuchają Radia Maryja, nie oglądają Telewizji Trwam, już widzą, że to nie jest tak, jak im wmawiają inni. I moim zdaniem, jeżeli Prawo i Sprawiedliwość, większość sejmowa, będzie realizowała program, który został zapowiedziany, to te problemy, które są, dalej będą, różne protesty, bo niektórzy nie mogą się pogodzić z tym, że zostali odcięci od koryta – przepraszam za wyrażenie – a właśnie że zostały wstrzymane te liberalne zapędy niektórych ludzi. To, że jeżeli mówimy w Polsce o rodzinie, to wiadomo, o co chodzi. Po raz pierwszy w Polsce mamy ministerstwo, które zajmuje się rodziną i polityką społeczną. Tego dotychczas w Polsce nie było. Tak że myślę, że mimo tych sił, które są przeciwne, różnie finansowane – już wiadomo skąd i przez kogo, to jednak Polska idzie w tym właściwym kierunku. I to trzeba wspierać, wszędzie gdzie to jest tylko możliwe.
– Zapytam na koniec, pokrótce dzieła w Toruniu, Radia Maryja, Rodziny Radia Maryja, geotermia, te wszystkie rzeczy, szkoła.
– Wszystko, myślę, idzie w dobrym kierunku. My nie spodziewamy się, że Bóg wie co nam to da, ale chcemy, żebyśmy byli traktowani tak jak inni, zgodnie z obowiązującym prawem. I tak też teraz jest i za to Panu Bogu dziękujemy i dziękujemy za wszelkie wsparcie.
– Dziękuję bardzo. Łask Bożych i zdrowia na następny rok.
– Panie redaktorze, dziękuję bardzo. Dla pana osobiście i dla tygodnika wszystkiego najlepszego.
„Living room concert” u Janusza Bosaka
W szkole podstawowej moja nauczycielka muzyki, zresztą fascynatka twórczości Chopina, opowiadała, jak to Chopin utrzymywał się z gry i koncertowania dla małego grona ludzi. Wówczas wyobrażałem sobie, że te koncerty odbywały się w salach pałaców, w salach dużych domów jakichś hrabiów czy innych bogatych ludzi. Dziś, okazuje się, że można zorganizować bardzo udany koncert w domu. W domu Janusza Bosaka zmieściło się ponad 30 osób, nie licząc tych, którzy koncertowali. Taki koncert dzisiaj nazywa się „living room concert”. Było i pianino, i wiolonczela, i saksofon, i miejsce do śpiewania.
Janusz Bosak jest pianistą, który ukończył Akademię Muzyczną im. Fryderyka Chopina w Warszawie (dziś Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina). Tu, w Mississaudze, na co dzień Janusz Bosak uczy gry na fortepianie, wobec tego nie było w tym nic dziwnego, że na koncert w jego własnym domu przyszło sporo z tych osób, które również posyłają swoje dzieci do niego po naukę.
Chwała polskim nauczycielom w Kanadzie
Dobiegamy już milowymi krokami do końca A.D. 2016 roku, który uraczył ludzi na świecie wieloma wydarzeniami zarówno dobrymi, jak i tymi wzbudzającymi niepokój i strach.
Od wielu lat, w ciągu każdego roku, jesteśmy świadkami artystycznych, lokalnych wydarzeń polonijnych, w których siłą artystyczną są dzieci z sobotnich szkół j. polskiego w Kanadzie. Szkół jest wiele. Są zrzeszone pod parasolem Kanadyjskiego Ministerstwa Oświaty, a kierowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w Kanadzie. Szkoły często są sponsorowane przez różne organizacje polonijne, a także wspomagane przez liczne grono zaangażowanych rodziców. Ogrom prac związanych z działalnością szkół wykonują społecznie osoby oddane sprawie utrzymania języka polskiego w polskich rodzinach.
Koncert świąteczny Bóg się rodzi w kościele Our Lady of Sorrows
Tegoroczny koncert bożonarodzeniowy z cyklu „Bóg się rodzi” odbędzie się po raz kolejny w pięknym kościele Our Lady of Sorrows w niedzielę, 8 stycznia 2017 r., o godzinie 17. W programie znajdą się arcydzieła polskiej muzyki kościelnej oraz kolędy (polskie i obce) w wykonaniu solistów (Anna Wójcik – sopran i Riccardo Iannelli – tenor), chóru NOVI SINGERS oraz zespołu instrumentalnego TORONTO SINFONIETTA pod dyrekcją Macieja Jaśkiewicza. Gościnnie wystąpi również zespół dzwonków ręcznych BELLS OF ST. MATTHEW’S pod dyrekcją Joan Plume. Koncerty te, o wieloletniej już tradycji, cieszą się ogromną popularnością i wdzięcznym odbiorem słuchaczy.
Uroczysty wieczór będzie dużym wydarzeniem artystycznym i – miejmy nadzieję – również duchowym. NOVI SINGERS wykonają część Missa Pastoritia nowo odkrytego polskiego kompozytora epoki mozartowskiej, Józefa Zeidlera. Historia i architektura kościoła Our Lady of Sorrows, sylwetka którego dostojnie prezentuje się przy ulicy Bloor West (skrzyżowanie z Royal York Rd.), również zasługuje na uwagę. A wewnątrz szczególnie przykuwają wzrok piękne mozaiki bizantyjskie oraz ikona Chrystusa Króla w ołtarzu głównym. Została ona namalowana przez znanego kanadyjskiego portrecistę polskiego pochodzenia, Grzegorza Furmańczyka. Unikatowe organy też zasługują na uwagę. W istocie, ciekawy to kościół…
Spotkanie opłatkowe Placówki 114 SWAP
W przedświątecznym nastroju 10 grudnia 2016, w parku im. I. Paderewskiego, miało miejsce spotkanie opłatkowe Placówki 114 Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej.
W odświętnie wystrojonej sali hetmańskiej przy długich stołach obok komendanta Pl. 114 SWAP Krzysztofa Tomczaka z rodziną zajęli miejsca: konsul Referatu Administracyjno-Finansowego RP Zdzisław Winkiewicz, prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej Władysław Lizoń i była prezes Teresa Berezowska, prezes Okręgu Toronto KPK Juliusz Kirejczyk, prezes organizacji II Korpusu 8. Armii Stefan Podsiadło, były poseł federalny Ted Opitz, opiekun duchowy Radia Maryja Jacek Cydzik i prezes Joanna Strzeżek, przewodnicząca Stowarzyszenia Inżynierów Polskich Oddziału Toronto Krystyna Sroczyńska, prezes Funduszu Dziedzictwa Polek Łucja Stec, prezes Koła 20 Stowarzyszenia Polskich Kombatantów Zofia Śliwińska, z Koła Pań „Nadzieja” Teresa Klimuszko i Wanda Bogusz, naczelny architekt SWAP Wojciech Stasieczek, Canadian Arms Forces major Lucjan Grela, prezes Stowarzyszenia Lotników Polskich Skrzydło „Warszawa”, Maestro Andrzej Rozbicki, o. Jan Szkodziński OMI, członkowie Placówki 114 SWAP i Korpus Pomocniczy Pań oraz wielu zaproszonych gości.
Spotkanie wypełniły wystąpienia, życzenia, podziękowania i wiele serdecznych słów. Świąteczna atmosfera, znakomity obiad, piękna muzyka i kolędy złożyły się na niecodzienny nastrój tego spotkania.
Krystyna Sroczyńska KPK OT
Fot. Anna Weron
http://www.goniec24.com/fotogalerie/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=250#sigProId88b3edbb9b
100-lecie polskiej parafii p.w. św. Trójcy w Windsor
Od 16 października br. realizujemy bogaty program obchodów Jubileuszu 100-lecia Polskiej Parafii p.w. św. Trójcy w Windsor.
Rok Jubileuszowy będzie trwał do 22 października 2017 roku. W tym czasie organizowane będą odczyty, sympozja, wystawy, koncerty, wykłady, a także imprezy o charakterze spotkań grup tematycznych.
Większość tych imprez ma charakter otwarty, a więc udział w nich mogą wziąć nie tylko członkowie parafii i nie tylko Polacy. Na przykład, przewidziany na 11 marca w naszym kościele koncert Windsor Symphony Orchestra odbędzie się na zasadzie, first come, first serve, jako że wstęp na koncert będzie wolny. Podobnie będzie z wykładami z historii Polski, w języku angielskim, „Poland: The Country of Freedom Fighters, Artists and Saints”.
W kopertach zawierających informacje dotyczące okresu świąt Bożego Narodzenia, a rozesłanych przez Biuro Parafii do członków parafii św. Trójcy, znajdą Państwo pełny Program obchodów Roku Jubileuszowego.