Jak wprowadzenie opłat węglowych narzuconych przez Ottawę wpłynie na życie przeciętnego obywatela? Podatek węglowy przede wszystkim ma nas zmusić do ograniczenia korzystania z paliw kopalnych. Wobec tego podrożeją produkty, które wiążą się z największą emisją węgla, w pierwszym rzędzie benzyna i ogrzewanie domów (jeśli wykorzystujemy nieodnawialne źródła energii). Ale to nie wszystko. Zdrożeje żywność i inne towary detaliczne, które w końcu muszą być dowiezione do sklepów ciężarówkami.
Podwyżki najlepiej obrazuje sytuacja w prowincjach, które wprowadziły już systemy opodatkowania emisji. W Kolumbii Brytyjskiej od litra benzyny płaci się 6,67 centa podatku węglowego, przez co ceny na stacjach paliw są tam najwyższe w kraju. W Albercie za dwa lata będzie podobnie. Warto wspomnieć, że w obu przypadkach jest mowa o cenie 30 dol. za tonę, a Trudeau chce, by w 2022 roku emisja tony węgla wiązała się z kosztem 50 dol. Benzyna może więc podrożeć o 11 proc.
W Quebeku, który ma system cap-and-trade, trudniej obliczyć, jaką część ceny litra benzyny stanowi podatek. Wszystko zależy od cen osiąganych na aukcjach kwot węglowych. W marcu 2016 roku jeden z analityków obliczył, że podatek wynosi 6 centów na każdym litrze paliwa.
Jeśli chodzi o ogrzewanie domów, to zmiany odczują ci, którzy grzeją gazem ziemnym lub olejem opałowym. Jeśli ciepło jest generowane przez grzejniki elektryczne, a prąd pochodzi z elektrowni wodnych, podwyżki nie będzie. W Albercie większość gospodarstw domowych stosuje ogrzewanie gazowe. W 2018 roku według obecnego planu mają płacić 1,51 dol. podatku za każdy gigadżul (obecnie cena 1 GJ energii wynosi 2,66 dol., więc podwyżka będzie znaczna). W Kolumbii Brytyjskiej podatek wynosi 1,49 dol. na GJ.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!