Majątek w Polsce trzeba zgłosić
Ottawa
Rząd ogłosił zmiany w przepisach dotyczących rozliczeń podatkowych z tytułu posiadania własności i dochodów za granicą. We wtorek Gail Shea, minister ds. dochodu narodowego i minister ds. agencji rozwoju prowincji atlantyckich, powiedziała, że w ramach planu ekonomicznego na 2013 rok zostaną wprowadzone zmiany w formularzu T1135 – Foreign Income Verification Statement, które mają na celu walkę z podatnikami uchylającymi się od płacenia należności. Minister Shea spotkała się też z członkami Certified General Accountants Association of Canada (CGA-Canada), by przedyskutować sposoby zwalczania międzynarodowej przestępczości podatkowej.
Zaczynając od roku podatkowego 2013, osoby rozliczające podatki w Kanadzie, a posiadające za granicą majątek o wartości powyżej 100 000 dolarów, będą musiały dostarczyć Canada Revenue Agency dodatkowych informacji. Jakkolwiek kryteria określające, kto musi składać formularz T1135, nie zmieniły się, to nowy formularz zawiera bardziej szczegółowe dane. Teraz trzeba więc będzie podać nazwę instytucji zagranicznej lub innego przedsiębiorstwa, w którym są ulokowane pieniądze, kraj, do którego odnosi się majątek zagraniczny, oraz dochód czerpany z własności posiadanej za granicą.
CRA przypomina, że zatajenie dochodu ze źródeł krajowych bądź zagranicznych jest nielegalne i agencja skrupulatnie śledzi przypadki niezgodności. Uchylanie się od płacenia podatków prowadzi do zwiększenia tychże, naliczenia odsetek i kar.
Zmiany są pokłosiem szczytu G-8 w Irlandii Północnej. Dokonano tam ustaleń dotyczących przejrzystości finansowej. Poseł federalny Mark Adler wspomniał, że od 2006 roku rząd wprowadził już 75 możliwości działania CRA, które mają prowadzić do lepszej ściągalności podatków. Zyskują na tym uczciwi podatnicy.
Economic Action Plan 2013 wprowadza także wydłużony okres kontroli podatkowych. W przypadku wykrycia nieprawidłowości związanych z posiadaniem majątku za granicą CRA będzie sprawdzać deklaracje podatkowe z trzech poprzednich lat. Błędy mogą dotyczyć braku załącznika T1135, opóźnienia w złożeniu go lub niepoprawnego, niekompletnego wypełnienia.
Poza tym ma powstać program "Stop International Tax Evasion". Do CRA trzeba też będzie obowiązkowo zgłaszać międzynarodowe przelewy elektroniczne na kwotę powyżej 10 000 dolarów. Fiskus będzie tez uprawniony do pozyskiwania informacji z takich źródeł jak np. banki.
Wodował awaryjnie bez śmigła
Vancouver
Samolot Seair Beaver DHC-2 wyposażony w pływaki lecący w poniedziałek o1.40 po południu do Vancouveru z Powell River w połowie lotu stracił śmigło, przez co musiał lądować na wodach Halfmoon Bay. RCMP podaje, że samolot podczas utraty śmigła uległ pewnym uszkodzeniom, jednak na szczęście udało się wylądować.
Canadian Marine Search and Rescue, które znalazło samolot, z pomocą załóg dwóch innych łodzi przetransportowało maszynę do brzegu. Pilot i trzej pasażerowie wyszli z wypadku bez szwanku.
RCMP w oświadczeniu podało, że utrata śmigła jest rzadkim zdarzeniem. Sprawą badania wypadku zajmie się Transportation Safety Board of Canada, które ma stwierdzić, dlaczego doszło do awarii śmigła.
Menedżer z Seair powiedział, że pilot wykonujący lot miał 25 lat doświadczenia. Pochwalił jego zachowanie w trudnej sytuacji. Dodał, że samoloty są poddawane wszystkim planowanym przeglądom i naprawom.
Testowanie wyborów przez Internet
Toronto
Elections Ontario zaleca sprawdzenie poprawności działania systemu do głosowania przez Internet podczas wyborów uzupełniających. Dwuczęściowy raport o alternatywnych sposobach głosowania, liczący 271 stron, został w poniedziałek złożony w parlamencie Ontario. Szef Elections Ontario, Greg Essensa, powiedział, że już najwyższy czas, aby wykorzystać nową technologię do zachęcenia obywateli do brania udziału w wyborach.
Essensa podkreślił, że od lat coraz mniej osób głosuje. W wyborach generalnych w 2011 roku pierwszy raz do urn poszła mniej niż połowa uprawnionych. W Ontario był to niechlubny rekord. Dlatego należy zbadać, co demotywuje wyborców, a następnie owe przeszkody proceduralne usunąć.
Autorzy raportu zauważają szereg wyzwań, jakie niesie głosowanie przez Internet lub telefon. Na podstawie doświadczeń z Australii, Estonii, USA, Wielkiej Brytanii i innych kanadyjskich miast Essensa uważa, że niezbędne byłoby wprowadzenie dwustopniowej identyfikacji.
Zorganizowanie wyborów uzupełniających w nowym systemie miałoby kosztować 1,75 miliona dolarów. Dokumentem identyfikacyjnym byłoby prawo jazdy. Jeśli system by się sprawdził, należałoby pomyśleć o innym sposobie identyfikacji – w końcu nie wszyscy uprawnieni do głosowania mają prawo jazdy.
W nadchodzących miesiącach wybory uzupełniające odbędą się w okręgach Etobicoke-Lakeshore, Ottawa South, London West i Windsor-Tecumseh. Wątpliwe, że któreś z nich zostaną przeprowadzone już w nowym systemie. Essensa pisze, że realny termin to rok 2017. Przywołuje też przykład Edmonton, który pokazuje, że umożliwienie oddania głosu za pośrednictwem Internetu nie rozwiązuje problemu niskiej frekwencji.
Powódź kowbojom niestraszna
Calgary
Prezydent Calgary Stampede Bob Thompson zapewnia, że znane na całym świecie rodeo, które ma odbyć się w przyszłym tygodniu, nie zostanie odwołane. Tereny, na których odbywa się impreza, są intensywnie osuszane po powodzi, trwa odpompowywanie milionów litrów wody, usuwanie mułu i czyszczenie budynków. Thompson mówi, że rodeo nigdy w swojej historii nie było odwołane, nawet podczas dwóch wojen światowych. Teraz też nie będzie wyjątku.
Organizatorzy obiecują też, że odbędzie się tradycyjna parada otwierająca Stampede, zaplanowana na 5 lipca. Należy się jednak liczyć ze zmianami trasy biegnącej przez centrum miasta.
CEO imprezy Vern Kimball stwierdził, że rozumie, iż domy wielu osób zostały zniszczone. Jego dom też ucierpiał. Ale właśnie Stampede może być okazją do zademonstrowania swojej niezłomności i chwilą oderwania się od problemów.
Stampede ma 101-letnią tradycję. Normalnie przygotowania trwają trzy tygodnie. W tym roku ze względu na powódź trzeba je będzie skrócić o 10 dni. Ekipy przygotowujące pracują na zmiany całą dobę, zamiast dotychczasowych 16 godzin.
Problemy z elektroniką w serii CS?
Montreal
Pierwszy lot długo oczekiwanego Bombardiera CS100 został przełożony na koniec lipca. Już wcześniej termin był przesuwany o pół roku. Dodatkowy czas jest potrzebny na dopracowanie oprogramowania i testy silników. Dyrekcja Bombardiera jest zdania, że to krótkie opóźnienie nie wpłynie na 20-letni program CS.
Rzecznik prasowy nie ujawnił, jakiego systemu dotyczą poprawki oprogramowania. Zaznaczył jedynie, że to "drobne usterki" i że nie chodzi o sterowanie fly-by-wire sterem kierunku – problem, który wystąpił w innych samolotach Bombardiera. Niektórzy analitycy w dniu ogłoszenia opóźnienia, przed konferencją prasową, wyrażali obawy, że Bombardier ma problemy z elektroniką w całej serii CS.
Mają być jeszcze przeprowadzone testy silnika – głównie rozruch i zmniejszanie mocy – oraz kołowanie przy różnych prędkościach.
Bombardier musi jeszcze dostać pozwolenie na wykonanie lotu od Transport Canada. Wniosek o nie został złożony dopiero kilka dni temu. Samolot przeszedł pierwsze testy bezpieczeństwa. Kolejne czekają go po pierwszym locie.
Bombardier ma pewne zamówienia na 177 samolotów oraz zobowiązania od 13 klientów na zamówienie kolejnych 211. Linie lotnicze otrzymają CS100 rok po pierwszym locie.
Kilka miliardów strat po powodzi
Calgary
Ekonomiści oceniają, że powódź w Albercie przyniosła straty szacowane na kilka miliardów dolarów. Jej skutki odczuje cała kanadyjska gospodarka w ciągu nadchodzących lat. BMO Capital Markets ocenia, że produkt krajowy brutto będzie mniejszy o 2 miliardy dolarów. Analityk Tom MacKinnon mówi, że bezpośrednie straty związane z powodzią wyniosą od 3 do 5 miliardów dolarów. Jest to 10 razy więcej niż podczas powodzi w 2005 roku.
W Calgary skutki wysokiej wody odczują niewątpliwie handel, turystyka i sektory świadczące usługi dla przemysłu energetycznego. Szef skarbu państwa oddział w Albercie Todd Hirsch twierdzi, że duże kompanie związane z wydobyciem ropy naftowej i gazu ziemnego radzą sobie. Produkcja nie została przerwana. Skutki powodzi byłyby dużo bardziej odczuwalne dla tych przedsiębiorstw, gdyby woda wdarła się do rafinerii i szybów naftowych.
Ucierpiały jednak trzy gazociągi. Na kilka dni przerwano też funkcjonowanie transportu kolejowego. W czwartek trwało stabilizowanie mostu, na którym utknęły w Calgary wagony z niebezpieczną substancją ropopochodną. Przęsła kratownicy puściły i most się "rozjechał".
Nowy burmistrz w Montrealu
Montreal
We wtorek w Montrealu odbyło się zaprzysiężenie nowego burmistrza. Został nim Laurent Blanchard. 61-letni Blanchard, członek Vision Montréal i szef miejskiego komitetu wykonawczego, został wybrany w tajnym głosowaniu. Otrzymał 30 głosów, podczas gdy jego największy rywal – Harout Chitilian – 28. Wiceburmistrz Jane Cowell-Poitras otrzymała tylko trzy głosy.
Dwaj pozostali kandydaci: Alan DeSousa (burmistrz St-Laurent) i Franćois Croteau (burmistrz Rosemont–la-Petite-Patrie) wycofali swoje kandydatury.
Blanchard przyznał, że nowe stanowisko jest dla niego wielkim wyzwaniem. Pociesza się tylko, że będzie je piastował jedynie przez cztery miesiące. Po wyborze podziękował swojej żonie, synowi i siostrom oraz kolegom radnym za zaufanie i wiarę w niego. Chce, by jego praca zapewniła miastu stabilizację oraz integralność i kontynuację dotychczasowej polityki.
Zaproponował, by na dotychczas sprawowanym stanowisku szefa komitetu wykonawczego zastąpiła go Josée Duplessis, która dotychczas była członkiem komisji odpowiedzialnym za zrównoważony rozwój, środowisko i parki miejskie. Rekomendacja musi zyskać aprobatę radnych.
Nowy burmistrz powiedział, że w podobny sposób przekaże swoje inne obowiązki. Dodał, że wszyscy członkowie komitetu są kompetentni, dzięki czemu ma pewność, iż miasto będzie funkcjonowało jak należy.
Po ogłoszeniu wyników głosowania Harout Chitilian pogratulował Blanchardowi i obiecał mu gotowość do współpracy.
Liderka Vision Montréal, Louise Harel, cieszyła się z wyboru, twierdząc, że Blanchard ma szansę przywrócić tak bardzo oczekiwany spokój i stabilizację. Gratulacje nowemu burmistrzowi złożył też lider Projet Montréal, Richard Bergeron. Podkreślił, że teraz najważniejsze jest spokojne dotrwanie do listopadowych wyborów. Z tego też powodu w ostatniej chwili wycofał się jego kandydat – Franćois Croteau.
Calgary
Po napiętnowaniu Home Depot w mediach społecznościowych za politykę cenową podczas powodzi w Calgary, sieć twierdzi, że popełniono błąd. Chodzi o zdjęcie przedstawiające rachunek wystawiony przez sklep położony przy 1818 16 Ave. N.W. z datą 21 czerwca, na którym widnieje cena 24 butelek wody Dasani – 42 dolary. W sobotę Home Depot opublikował oświadczenie na Facebooku: "Przepraszamy za błąd związany z ceną wody, który popełniono w jednym z naszych sklepów. Był to błąd, który dotknął niewielkiej liczby klientów. Gdy tylko został stwierdzony, podjęto starania, by dotrzeć do klientów, którzy zapłacili niewłaściwą cenę. Prosimy wszystkich, których to dotyczy, o kontakt w celu wypłaty niesłusznie naliczonej sumy". Burmistrz Calgary Naheed Nenshi przyznał, że jest świadomy zdarzających się oszustw cenowych. Dodał jednak, że nie ma dowodów na to, by zdarzały się one nadzwyczaj często. Pod tym względem mieszkańcy Calgary są bardzo zdyscyplinowani. Dyrektor Calgary Emergency Management Agency Bruce Burrell przypomniał, że podwyższanie cen podczas stanów klęski żywiołowej jest niezgodne z prawem.
St. John's
Straż ochrony wybrzeża podaje, że największe w ciągu ostatnich lat góry lodowe dryfują na południe od Labradoru i zbliżają się do cieśniny przy Belle Isle. Tym samym przecinają transatlantyckie szlaki handlowe. Statki przemieszczające się w tamtym obszarze donoszą o sporej liczbie gór – służby naliczyły ich około 250 rozproszonych w promieniu 100 kilometrów od Belle Isle. Jest to koncentracja lodu trzy – cztery razy większa niż w ciągu ostatnich pięciu lat. Odłamy lodu są różnej wielkości, cały czas rzeźbi je woda. Lód pochodzi najprawdopodobniej z lodowców na Grenlandii, które oddzielały się w 2010 i 2012 roku. Służby podają, że w tym roku góry lodowe znajdują się dalej na północy i nie wiadomo, ile z nich dotrze do wybrzeży Nowej Fundlandii. Najczęściej pod koniec czerwca co najmniej kilka gór lodowych znajduje się około 500 kilometrów na południe od St. John's. W tym roku te najdalej wysunięte na południe są ciągle 100 kilometrów na północ od wyspy Fogo. Aby góra lodowa dopłynęła od Grenlandii do wybrzeży Nowej Fundlandii, potrzeba trzech lat. Właściciele statków wycieczkowych w Twillingate już się cieszą ze spodziewanych zysków. Dodają, że część turystów wie, że podczas wyprawy nie zawsze da się zobaczyć górę lodową. Są jednak i tacy, którzy tego nie rozumieją. Dlatego też stara się zapoznawać turystów z procesem przemieszczania się lodu. Decydują o tym przede wszystkim prądy morskie i temperatura wody.
Montreal
Mieszkańcy miasta są wstrząśnięci wiadomością o dźgnięciu nożem założyciela sieci barów śniadaniowych Cosmos Snack Bar Tony'ego Koulakisa. O morderstwo został oskarżony jego 40-letni syn, Johnny. Policja zastała go na miejscu zbrodni. Mieszkał w basemencie w domu swojego ojca. Ciało Koulakisa znaleziono w sobotę rano. Policja podaje, że motyw zbrodni nie jest znany. Sieć Cosmos jest znana szczególnie wśród anglojęzycznych mieszkańców Montrealu. Serwuje się w niej przede wszystkim tłuste potrawy z menu śniadaniowego. Johnny Koulakis, który pracował w firmie ojca, pojawił się w sądzie zakuty w kajdanki, w dziurawym białym podkoszulku. Sprawiał wrażenie zdziwionego, że sąd nie zwolnił go z aresztu. Miał być przetrzymywany co najmniej przez tydzień. Tony Koulakis (86 l.) był emigrantem z greckiej Krety. Przeszedł na emeryturę kilka lat temu. Obowiązki związane z prowadzeniem barów przejęły jego dzieci. Klienci będą go pamiętać jako mężczyznę pełnego życia, sypiącego dowcipami, serwującego omlety z ziemniakami, serem i różnymi rodzajami mięsa.
Vancouver
Nawigator promu "Queen of the North" jest znów na wolności. W poniedziałek rano został skazany na 4 lata więzienia za spowodowanie zatonięcia promu i śmierć dwóch osób. Wpłacił kaucję w wysokości 10 000 dolarów. Obrońca Karla Lilgerta, Glen Orris, wniósł apelację w poniedziałek o 3 po południu, czyli zaraz po ogłoszeniu wyroku. Stwierdził, że sędzia źle poinformował ławę przysięgłych o tym, co należy udowodnić, by orzec spowodowanie śmierci na skutek zaniedbania. Prom "Queen of The North" zatonął w marcu 2006 roku w pobliżu Gil Island, w środkowej części wybrzeża Kolumbii Brytyjskiej. W zeszłym miesiącu Lilgert został uznany za winnego zaniedbania, które doprowadziło do śmierci Geralda Foisy i Shirley Rosette. W poniedziałek sędzia Sunni Stromberg-Stein ogłosiła wyrok – cztery lata więzienia i dziesięć lat zakazu pełnienia obowiązków operatora promu. W uzasadnieniu sędzia podała, że "skandaliczne" okoliczności zdarzenia sugerują wysoki wymiar kary. Nie był to bowiem wypadek. Podczas rejsu Lilgert prawdopodobnie był rozkojarzony obecnością swojej byłej kochanki Karen Briker. Była ona jedyną osobą towarzyszącą Lilgertowi na mostku podczas katastrofy. Podczas przesłuchania nawigator zapewniał, że kluczowe znaczenie miała bardzo zła pogoda i zawodne przyrządy nawigacyjne. Zdaniem Stromberg-Stein, to jednak relacja między nim a Briker była najistotniejszym czynnikiem.
Vancouver
Kathy Ramsey z Gabriola Island w Kolumbii Brytyjskiej jest oburzona usługami BC Ferries – operator promu wysadził jej córkę na wyspie Nanaimo, dlatego że dziewczynie zabrakło 10 centów do biletu. 20-latka posługiwała się kartą pre-paid BC Ferries Experience. Jej matka mówi, że dziewczyna miała trochę pieniędzy przy sobie, problem w tym, że minimalna kwota, by doładować kartę, wynosi 60 dolarów. Nikt nie zapytał, czy jej córka będzie miała gdzie przenocować w Nanaimo. Dziewczyna musiała czekać 24 godziny, aż otworzono bank i mogła wypłacić pieniądze. Rzeczniczka prasowa BC Ferries Deborah Marshall mówi jednak, że zasady są zasadami. Zdaje sobie sprawę, że sytuacja była niefortunna, ale należy gdzieś postawić granicę.
Jaka ma być imigracja - nasz głos się liczy!
Mississauga
Minister imigracji Jason Kenney ogłosił rozpoczęcie konsultacji społecznych dotyczących struktury społeczeństwa. Swoje opinie o liczbie imigrantów można zgłaszać przez Internet. Ponadto sekretarz parlamentu Rick Dykstra rozpoczął podróż po kraju, w czasie której będzie spotykał się z zainteresowanymi stronami. Pierwsze z takich spotkań odbyło się właśnie w Mississaudze. W spotkaniach mają brać udział przedstawiciele pracodawców, pracowników, uniwersytetów i innych uczelni, urzędów regulujących rynek pracy, miast, grup aborygenów oraz organizacji etniczno-kulturowych.
Kenney powiedział, że od 2006 roku mamy do czynienia z największą w historii Kanady falą imigracji. Oznacza to niewątpliwie rozwój gospodarczy, rząd jednak chce poznać zdanie obywateli na ten temat, zanim zacznie planować politykę na przyszłe lata.
Dlatego Kanadyjczycy zostali poproszeni o opinie na temat udziału imigrantów w społeczeństwie oraz struktury imigracji. Można się wypowiedzieć o prowadzonej przez rząd polityce imigracyjnej oraz przedstawić swoje poglądy na wpływ imigracji na gospodarkę. Rząd co roku tworzy plany, ilu osobom przyznany zostanie status stałego rezydenta. Decyduje o tym właśnie przyjęta polityka imigracyjna. Ponadto trzeba też brać pod uwagę możliwości administracyjne, zdolność do rozpatrzenia odpowiedniej liczby wniosków oraz "pojemność" kanadyjskiego społeczeństwa. Poprzez ogłoszenie konsultacji społecznych rząd chce też pokazać, jak trudnym i złożonym procesem jest zarządzanie imigracją. Programom imigracyjnym stawiane są różne cele. Od polityki imigracyjnej w dużym stopniu zależy kierunek rozwoju, w którym pójdzie Kanada. Konsultacje internetowe potrwają do 31 sierpnia 2013 roku.
Burmistrz zdał egzamin
Calgary
Tłumy mieszkańców Calgary zebrane na parkingu przy stadionie McMahon entuzjastycznie powitały burmistrza Naheeda Nenshi. Ludzie zebrali się, by wspólnie, jako wolontariusze, usuwać skutki powodzi. Burmistrz z mikrofonem wyglądał niczym gwiazda rocka. Przyszło ponad 2000 osób – znacznie więcej niż się spodziewano. Przydzielono im prace na najbliższe tygodnie. Wielu z nich ustawiło się w kolejce, by przywitać się z burmistrzem i uściskać go. Nenshi powiedział, że takie spotkania dodają mu energii.
Naheed Nenshi sprawuje urząd burmistrza od 2010 roku. Od początku powodzi oczy Kanadyjczyków są zwrócone właśnie na niego. W ostatnim tygodniu udzielił dziesiątek wywiadów, zwołał 11 konferencji prasowych, spotykał się ze służbami ratowniczymi i jeździł do zalanych stref.
Godzinę po spotkaniu na stadionie Nenshi wziął udział w kolejnej konferencji prasowej, podczas której mówił o postępach prac w centrum Calgary.
Gdy tylko może, chwali służby biorące udział w akcji. Dobre słowa usłyszeli więc pracownicy miasta udrażniający zalane ulice, policjanci, funkcjonariusze straży pożarnej i inspektorzy podejmujący trudne decyzje, czy zezwolić ludziom na powrót do zalanych domów.
Burmistrz mówi, że ma teraz mnóstwo pracy. Przede wszystkim musi ciągle informować mieszkańców o sytuacji w mieście, tak aby czuli się bezpiecznie i mieli świadomość, co się obecnie dzieje. Mówi np. o zamknięciach dróg i zniszczonej infrastrukturze, by ludzie wiedzieli, jakie rejony omijać. Drugie zadanie, w którym jest najlepszy, to dodawanie otuchy i nadziei poszkodowanym. Jego doradcy do spraw komunikacji mają niełatwe zadanie – szczególnie teraz burmistrz powinien odwiedzać wiele miejsc. Większość rejonów, które ucierpiały podczas powodzi, jest wizytowana w godzinach nocnych, by nie przeszkadzać w pracy służb oczyszczania miasta. Ciężka praca jednak się opłaca. Poparcie dla burmistrza deklaruje ponad 70 proc. mieszkańców Calgary.
Kształceni bez rozeznania
Toronto
Najnowszy raport Conference Board of Canada stwierdza, że co roku tracimy 24 miliardy dolarów poprzez kształcenie pracowników w innych kierunkach niż rzeczywiście są potrzebne. Dotyczy to przede wszystkim takich sektorów, jak produkcja, ochrona zdrowia i finanse.
Autorzy raportu stwierdzają, że to za duże kwoty, by je tak po prostu tracić. Obecna sytuacja niszczy zarówno gospodarkę, jak i osoby indywidualne i poszczególne przedsiębiorstwa.
Raport opierał się na analizie wyników ankiety przeprowadzonej wśród 1500 ontaryjskich przedsiębiorców. Mieli oni powiedzieć, jakich umiejętności oczekują od przyjmowanych pracowników. Brak umiejętności to jedno, ale przy okazji wyszedł kolejny problem. Okazało się bowiem, że wiele osób pracuje na stanowiskach, na których nie mogą w pełni wykorzystać tego, czego się nauczyli.
Jeśli chodzi o kwoty, to ocenia się, że w zestawieniu PKB za zeszły rok brak umiejętności kosztował prowincję 24,3 miliardy dolarów, a niedostosowanie umiejętności – 4,1 miliarda.
Twórcy raportu dodają, że te pieniądze mogłyby być spożytkowane np. na programy socjalne. Zastanawiano się też, jak można chociaż częściowo rozwiązać problem. Z jednej strony, należy zapewnić lepszy system szkoleń dla osób, które już pracują, tak by posiadane prze nie umiejętności były ciągle aktualne.
Minister szkolenia i uniwersytetów Ontario Brad Duguid nie miał jeszcze okazji, by zapoznać się z raportem. Przemawiał jednak na konferencji, podczas której w zeszły piątek raport został ujawniony. Zwrócił wtedy uwagę na konieczność współpracy między szkołami i przedsiębiorcami, tak by dostosować programy do potrzeb rynku. Dodał, że 80 proc. miejsc pracy, które powstaną w przyszłości, będą wymagały wykształcenia wyższego niż średnie. Poza tym należy przeprowadzić dodatkowe badania, by opierać się na pewnych danych.
Conference Board of Canada – organizacja zajmująca się trendami ekonomicznymi i polityką społeczną – opublikowała swój raport dzień po tym, jak CIBC ogłosiło, że jeden na dziesięciu młodych Kanadyjczyków jest narażony na ryzyko ekonomiczne. Młodym ludziom trudno jest zdobyć pierwsze doświadczenie na rynku pracy, które w końcu jest potrzebne, by starać się o stałą pracę. Prowadzi to do chronicznego bezrobocia.
Wnioski wyciągane z obu publikacji są takie same – należy położyć nacisk na edukację i szkolenia, na przydatność wykształcenia. Pracodawcy powinni także oferować możliwość odbywania płatnych staży, by młodzi ludzie, podejmując decyzję co do wyboru przyszłego zawodu, kierowali się potrzebami rynku. Dzięki temu też lepiej wykształceni pracownicy mogliby zarabiać więcej.
Pracodawcy stawiają na umiejętności z zakresu nauk przyrodniczych, inżynierii, technologii, biznesu i finansów. Tylko 10 proc. ankietowanych wskazało na nauki humanistyczne. 57 proc. badanych stwierdziło, że potrzebuje pracowników z dyplomami 2- i 3-letnich college'ów, 44 proc. – z 4-letnim wykształceniem wyższym, 41 proc. – z wykształceniem zawodowym.
Conference Board of Canada planuje jesienią uruchomić badania nad kształceniem policealnym. Będą one prowadzone we wszystkich częściach kraju przez pięć lat.
Homoseksualiści znów na ulicach
Toronto
Jedyna otwarcie homoseksualna premier w Kanadzie – Kathleen Wynne – wyraziła zadowolenie z powodu wyroku Sądu Najwyższego w USA, na mocy którego uznano prawa związków osób tej samej płci. Cieszy się, że Ontario przeciera szlaki. Sąd rozpatrywał sprawę 83-letniej Edith Windsor z Nowego Jorku, która poślubiła swoją partnerkę Theę Spyer sześć lat temu w Kanadzie, gdzie było to już legalne od 10 lat. Związek dwóch pań został uznany przez stan Nowy Jork, ale nie przez prawo federalne.
Wynne na Twitterze napisała, że jest to wielki krok dla Stanów Zjednoczonych. Załączyła też link do filmu, na którym mówi o dniu zawarcia małżeństwa ze swoją partnerką Jane Rounthwaite.
Kathleen Wynne, która jest pierwszym premierem-kobietą, będzie też pierwszym premierem biorącym udział w paradzie dumy homoseksualistów.
Parada odbędzie się w niedzielę.
Alkohol poza monopolem LCBO?
Toronto
Minister finansów Ontario Charles Sousa nie odrzuca możliwości sprzedaży alkoholu w sklepach osiedlowych. Dodał, że nie ma jednak żadnych planów co do zmiany struktury Liquor Control Board of Ontario. LCBO jest jedną z największych sieci zajmujących się sprzedażą alkoholu na świecie. Jej obrót w zeszłym roku wyniósł 1,65 miliarda dolarów.
Przedsiębiorstwo rozwija się z roku na rok. Powstają tzw. punkty ekspresowe w sklepach spożywczych, a także normalne wydzielone sklepy.
Obecny budżet Ontario nie domyka się na 11,7 miliarda dolarów. Rząd chce zlikwidować deficyt do roku rozliczeniowego 2017–18.
Minister wypowiadał się po tym, jak dyrekcja Mac's Convenience Stores stwierdziła, że gdyby w ich sklepach można było sprzedawać piwo, wino i mocne alkohole, powstałoby 1600 pełnoetatowych nowych miejsc pracy. Obroty sklepów, w których dopuszczono sprzedaż alkoholu, są znacznie wyższe niż innych. Trzeba też zatrudniać dodatkowy personel.
Obecnie zezwolenie na sprzedaż alkoholu w ramach współpracy z LCBO ma 219 sklepów w miejscach, gdzie ze względu na zbyt małą liczbę mieszkańców nie może powstać LCBO.
Jaka jest nasza praca, jacy jesteśmy w pracy?
Ottawa
Zgodnie z wynikami drugiej części 2011 National Household Survey przedstawionymi przez Statistics Canada, pracownicy w Kanadzie są coraz lepiej wykształceni, starsi i mobilni. Najwięcej zatrudnionych jest w Albercie (69 proc.) i na Jukonie (69,7 proc.) – tam odsetek zatrudnienia jest o 10 proc. wyższy od średniej krajowej.
W tych dwóch prowincjach, a także na Terytoriach Północno-Zachodnich i w Nunavucie pracuje najwięcej osób, które w ciągu ostatnich 5 lat ze względu na możliwość zatrudnienia zdecydowały się na zmianę miejsca zamieszkania. Najmniejszy odsetek zatrudnienia odnotowano w Nowej Fundlandii i Labradorze (50,7 proc.) oraz w Nunavucie (52,1 proc.).
Zatrudnienie rozkłada się niemal równo jeśli chodzi o płeć. 48 proc. pracowników to kobiety.
Najwięcej osób pracuje w handlu – szacuje się, że jedna na 10. Dalej – w opiece zdrowotnej i socjalnej oraz w produkcji. Najpopularniejszy zawód to sprzedawca. W przypadku kobiet najwięcej pracuje w administracji i handlu oraz jako pielęgniarki i nauczycielki. Wśród mężczyzn najbardziej popularne zawody to kierowca ciężarówki, menedżer handlowy, stolarz i dozorca.
Na rynku pracy jest wielu starszych pracowników, po 55 roku życia, którzy nie chcą jeszcze przejść na emeryturę. Pracują w rolnictwie, zawodach związanych z religią oraz jako kierowcy autobusów i metra. W 2011 roku osoby w wieku powyżej 55 lat stanowiły 18,7 proc. wszystkich pracowników.
Dla porównania, w 2006 było ich 15,5 proc. Z ankiety wynika też, że opłaca się zdobywać wykształcenie. 81,6 proc. osób z wykształceniem wyższym ma pracę. Dla porównania, pracuje tylko 55,8 proc. tych, które poprzestały na liceum. Po raz pierwszy okazało się, że więcej kobiet niż mężczyzn ma wykształcenie wyższe niż średnie (64,8 do 63,4 proc.). W przedziale wiekowym 25-34 kobiety stanowiły 59 proc. osób z wykształceniem uniwersyteckim. W przedziale 55-64 było ich 47,3 proc. Kobiety coraz chętniej wybierają kierunki z dziedziny nauk przyrodniczych, technologii, inżynierii i matematyki, chociaż w dalszym ciągu większość studentów stanowią tam mężczyźni.
Codziennie do pracy dojeżdża 15,4 miliona Kanadyjczyków. Trzy czwarte z nich jeździ samochodem. 1,1 miliona osób pracuje w domu. Transportu publicznego używa 12 proc. dojeżdżających. Najwięcej jeździ autobusem. 880 000 (5,7 proc.) chodzi pieszo, a tylko 201 800 (1,3 proc.) jeździ rowerem.
Wśród rdzennych mieszkańców Kanady między 25 a 64 rokiem życia 48,4 proc. ma wykształcenie policealne, w większości dyplom college'u. Tylko 10 proc. kończy uniwersytety.
Kolejny projekt Gehry'ego
Toronto
Sławny architekt Frank Gehry zaprezentował projekt trzech wieżowców, które mają powstać w jego rodzinnym Toronto przy King Street West. Wieżowce mają mieć od 82 do 86 pięter, mieścić m.in. galerie i centrum edukacyjne OCAD University.
Pierwsze przymiarki do projektu były zaprezentowane w październiku 2012 roku. Od tamtego czasu architekt dodał okładziny przypominające asymetryczne i kręte wstęgi okalające budynki. Mimo zastrzeżeń ze strony departamentu planowania przestrzennego projekty nie zostały zmienione.
Zastrzeżenia budzi też sposób zdobycia terenu pod budowę. Trzeba będzie wyburzyć trzy magazyny i mały teatr. Aby nieco zrekompensować stratę, Gehry dodał do elewacji pionowe i poziome drewniane belki, które mają przypominać o przemysłowym charakterze miejsca. Projekt ma być ukończony w 2023 roku.
Rośnie poparcie dla Forda
Toronto
Wyniki najnowszego badania opinii publicznej sugerują, że poparcie dla burmistrza Roba Forda rośnie. Badanie przeprowadziło "Toronto Sun". Forda popiera 47 proc. ankietowanych. W maju było to 42 proc. Autorzy twierdzą, że burmistrz zawdzięcza to końcowi afery kokainowej i skupieniu się z powrotem na sprawach miasta.
Przymiarki do budżetu
Mississauga
Rada miasta otrzymała pierwsze przymiarki do przyszłorocznego budżetu. Zgodnie z tym, co zaprezentowała dyrektor finansów Patti Elliott-Spencer, właściciele domów mogą spodziewać się wzrostu o 6,9 proc. części podatku od własności przypadającej dla miasta. Jest to i tak mniej niż w poprzednich latach. Z wcześniejszych doświadczeń widać też, że im bliżej wypracowania ostatecznej wersji budżetu, tym podwyżki są niższe.
Na razie jednak burmistrz Hazel McCallion nie mówi nic o obniżkach, zaznacza, że jest to dopiero wstępny projekt budżetu.
Podwyżka części dla miasta o 6,9 proc. oznacza ogólną podwyżkę podatku od własności o 2,1 proc. Pieniądze przeznaczane są też na potrzeby regionu Peel i na szkolnictwo. W przypadku domu wycenionego na 479 000 dol. naliczony podatek będzie o 96 dol. wyższy niż rok wcześniej.
Zebrane w ten sposób pieniądze będą przeznaczone na usługi miejskie, infrastrukturę, zwalczanie szkodników drzew, projekt Bus Rapid Transit czy wydłużenie godzin pracy bibliotek w niedziele. Łącznie potrzeba 26,3 miliona dolarów.
Elliott-Spencer powiedziała, że miasto chce zaoszczędzić 7,4 miliona – przede wszystkim na płacach i zużyciu energii (zmiana oświetlenia w Mississaudze na LED-owe).
Problemem jest natomiast infrastruktura. Deficyt w tej dziedzinie wynosi 85,6 miliona i rośnie z roku na rok. Aby temu zaradzić, należałoby podnieść o 3 proc. opłatę na infrastrukturę.
Większość wydatków miasta to płace. W obecnym roku budżetowym jest to kwota rzędu 420 milionów dolarów.
Zaduszony w samochodzie
Milton
Policja bada sprawę śmierci dwulatka, który przez większą część dnia był pozostawiony w samochodzie. Śmierć dziecka nastąpiła w środę po południu. Samochód stał przed domem jednorodzinnym przy Jempson Path niedaleko Tremaine Road.
Ze względu na dobro rodziny policja nie podaje tożsamości dziecka. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów.
Ktoś się nie bał... i zdefraudował
Hamilton
Policja w Hamilton bada sprawę urzędnika z wydziału finansów i usług, który w ciągu 9 lat zdefraudował 1 058 235,20 dolarów z miejskiej kasy. Miasto potwierdziło to 18 czerwca. Pracownik przyjmował płatności gotówkowe od dostawców. Sprawa wyszła na jaw, gdy podjęto starania, by przyjmować czeki. Urzędnik został natychmiast zwolniony.
Sprawę bada niezależny biegły księgowy. Śledztwo kryminalne rozpoczął też wydział Hamilton Police zajmujący się defraudacjami. Na razie nie postawiono żadnych zarzutów.
Wydział finansowy podaje, że znaczna część straty będzie zrekompensowana przez ubezpieczyciela. W ten sposób uda się zmniejszyć wpływ przestępstwa na kształt budżetu miasta.
Nie jest to pierwszy przypadek nieuczciwego urzędnika w Hamilton. Wcześniej w tym roku dzięki użyciu monitoringu i nadajników GPS 31 urzędnikom udowodniono nieprawidłowe korzystanie z samochodów służbowych. 29 zwolniono.
Mississauga
Transport Canada bada dość nieprzyjemną sprawę, której w zeszłym tygodniu doświadczyli mieszkańcy jednego z domów w Mississaudze. Na dom położony około 20 kilometrów od lotniska spadły zamrożone ludzkie odchody. Nieczystości pokryły dach, ogródek, wpadły do basenu, ucierpiał nawet pies. Na szczęście nikt z członków rodziny nie doświadczył skutków owego zrzutu. Przedstawiciele Transport Canada w poprzedni czwartek udali się na miejsce zdarzenia celem pobrania próbek. Agencja próbuje dociec, z samolotu jakiej linii pochodziły nieczystości.
Toronto
W najnowszej kampanii reklamowej Liquor Control Board of Ontario znalazła się sugestia, że karta podarunkowa do LCBO jest świetnym prezentem dla nauczyciela na zakończenie roku szkolnego. Na stronie internetowej wyświetla się hasło: "Podziękuj swojemu nauczycielowi za wspaniały rok – podaruj mu kartę LCBO". Znajduje się tam też link do zakupu karty online. Zwrot "Podziękuj swojemu nauczycielowi" wskazuje na to, że reklama adresowana jest do dzieci, a nie do ich rodziców. Osoby niepełnoletnie nie mogą kupić alkoholu, mogą jednak kupić kartę podarunkową. Ciekawe, ile skorzysta z tej możliwości obdarowania pedagogów.
Mississauga
Do komitetu planowania przestrzennego i rozwoju miasta wpłynęło studium dotyczące zabudowy w Clarkson. Radna Pat Mullin twierdzi, że ważne jest zachowanie wiejskiego charakteru Clarkson. Jedna z istotnych kwestii, która została w nim poruszona, dotyczy wysokości budynków. Raport sugeruje, by nie dopuszczać zabudowy wyższej niż sześć pięter. W niektórych przypadkach wprowadzone by było ograniczenie nawet do czterech pięter. Mullin mówi, że niektórzy uważają, że sześć kondygnacji to i tak za dużo. Radna przedstawiła plan wyznaczenia stref o różnej dopuszczalnej wysokości budynków. Na północ od Lakeshore Rd. W., w centrum Clarkson na wschód od Inverhouse Dr. do wschodniej części Meadow Wood Rd. najwyższe budynki mogłyby mieć trzy piętra. W innych rejonach miałyby powstawać budynki czteropiętrowe. Poza tym standardem byłoby sześć kondygnacji. Mullin utrzymuje, że nie jest przeciwna rozwojowi Clarkson. Jako przykłady wyższej zabudowy poza centrum Clarkson podała condominia Stonebrook przy Southdown Rd. i Lakeshore Rd. oraz dom dla osób starszych przy Walden Spinney. Jednak komisarz ds. planowania i budownictwa Ed Sajecki powiedział, że ograniczenie wysokości budynków do sześciu pięter będzie mieć wpływ na dalszą rozbudowę. Jeśli chcemy stymulować rozwój budownictwa w określonym obszarze, cztery piętra to zdecydowanie za mało. Mieszkańcy Clarkson stoją jednak po stronie radnej Mullin. Dr Boyd Upper, który współtworzył studium, zwrócił się do radnych z prośbą o ustalenie limitu na cztery piętra. Dodał, że nie wie, aby w jakimś miejscu o charakterze wiejskim stawiano sześciopiętrowe bloki. Podobnego zdania jest Sue Shanly z Meadow Wood Rattray Ratepayers Association. Propozycje musi jeszcze zaakceptować rada miasta.
Mississauga
Postawienie dwóch ławek przy Waterfront Trail w Port Credit wymagało 18 miesięcy i mnóstwa papierkowej roboty. Wreszcie we wtorek dokonano symbolicznego przecięcia wstęgi. Inicjatywa postawienia ławek wyszła od Cranberry Cove Port Credit Ratepayers Association. Miejsca ich ustawienia zostały wybrane z wielką starannością, tak by korzystający z nich mogli napawać się widokiem jeziora Ontario. Grupa Cranberry Cove reprezentuje mieszkańców trzech ulic pomiędzy terenem Imperial Oil i Rhododendron Gardens. Pomysł zrodził się w 2011 roku. Okazało się jednak, że umowa zawarta w 2005 roku między miastem i Imperial Oil wyklucza stawianie jakichkolwiek obiektów budowlanych na tym terenie. A tak właśnie zostały zakwalifikowane ławki. Szef grupy Cranberry Cove podjął wtedy rozmowy z Edem Charltonem, zajmującym się nieruchomościami Imperial Oil. Udało się stworzyć załącznik do umowy zawierający zezwolenie na ustawienie ławek. Na tej podstawie miasto w listopadzie zeszłego roku uchwaliło przepis, dzięki któremu można było zacząć realnie myśleć o ławkach. Za postawienie ławki miasto inkasuje 3000 dolarów. Zainteresowani mieszkańcy rozpoczęli więc pozyskiwanie funduszy. Do stycznia udało się zebrać dwie trzecie kwoty. Resztę pokryła Port Credit Community Foundation.
Mississauga
Policja regionu Peel zatrzymała rowerzystę, który potrącił starszą kobietę. Wypadek zdarzył się 12 czerwca. 71-letnią Shui-Fen Chan znaleziono leżącą na chodniku w pobliżu Burnhamthorpe Road West i Central Parkway West. Kobieta zmarła w szpitalu na skutek urazu głowy. Niedaleko miejsca wypadku znaleziono porzucony rower i czapkę z literą "B". Rzeczy te okazały się własnością 52-letniego Michaela Kowala. Mężczyzna został aresztowany. Postawiono mu zarzut ucieczki z miejsca wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Obecnie przebywa w areszcie w oczekiwaniu na przesłuchanie i wyznaczenie kaucji.
Szczęśliwie już wyjeżdża
Toronto
Była minister edukacji, której "osiągnięciem" było uchwalenie ustawy 13 nakładającej na szkoły katolickie obowiązek zakładania klubów dla homoseksualistów, zrezygnowała z mandatu poselskiego. Laurel Broten (46 l.), która obecnie od lutego pełni funkcję ministra ds. kobiet i ministra ds. międzyrządowych, przeprowadza się wraz z mężem i synami do Halifaxu. Jej bliźniaki przyszły rok szkolny mają rozpocząć już w nowej szkole.
Broten nie poprzestała na zmuszaniu szkół katolickich do promocji homoseksualizmu. Zaszokowała środowiska pro-life, twierdząc w październiku zeszłego roku, że feralna ustawa zwalczająca zastraszanie i prześladowanie niesie ze sobą zakaz nauczania w duchu poszanowania dla życia poczętego. Dotknęło to oczywiście szkoły katolickie. Pani minister powiedziała, że ustawa 13 zawiera jasne przesłanie, że szkoły w Ontario są miejscami przyjaznymi, bezpiecznymi, gdzie każdy uczeń może liczyć na akceptację. Ma zwalczać nienawiść do kobiet, a odbieranie kobietom prawa do wyboru jest, jej zdaniem, jednym z najbardziej nienawistnych zachowań.
Tak więc programy szkół katolickich łamią prawa człowieka.
Jak na razie stwierdzenia te nie zostały na szczęście wcielone w życie. Jednak rząd liberalny nie komentował nigdy wypowiedzi Broten. W tej sprawie nie wypowiedziała się też nowa minister edukacji Liz Sandals. Z kolei wiadomo, że premier Kathleen Wynne, która była ministrem edukacji w latach 2006–2010, głosi poglądy odpowiadające ustawie 13.
Broten, która z wykształcenia jest prawnikiem, pełniła mandat poselski z okręgu Etobicoke-Lakeshore od 2003 roku. Odwołanie jej ze stanowiska ministra edukacji miało związek z napiętymi stosunkami ze związkami zawodowymi nauczycieli.
Rowerzysta - zwierzę na odstrzał?
Toronto
Policja w Toronto chce zapewnić rowerzystów, że mogą bezpiecznie poruszać się po ulicach miasta – nie muszą obawiać się, że zostaną uderzeni drzwiami od samochodu albo że kierowcy będą wjeżdżać na pasy wydzielone dla rowerów. Właśnie zaczęła się kampania adresowana do kierowców.
Potrwa do niedzieli. Policja pragnie uświadomić kierującym samochodami, że muszą zatroszczyć się o miejsce dla innych użytkowników drogi.
Funkcjonariusze zwracają uwagę przede wszystkim na kierowców, którzy zajmują pasy przeznaczone dla rowerzystów i skręcają w niedozwolony sposób. Przy okazji kontrolują, czy rowerzyści jeżdżą zgodnie z przepisami.
Co roku zdarza się około 1500 wypadków z udziałem cyklistów.
Tory kontra Ford
Toronto
Były lider ontaryjskiej Partii Konserwatywnej John Tory powiedział, że rozważa ponowne ubieganie się o stanowisko burmistrza Toronto. Tory wcześniej przegrał w 2003 roku z Davidem Millerem. Stwierdzenie o starcie w nadchodzących wyborach padło podczas jego programu Newstalk 1010.
Po programie Tory rozmawiał z "The Star", gdzie potwierdził to, co usłyszeliśmy w radiu. Dodał, że w przeciwieństwie do innych polityków, jego "wadą" jest szczerość w odpowiadaniu na pytania. Na razie nic nie organizuje, nie robi sondaży. Póki co tylko rozważa decyzję o starcie, ponieważ sporo osób mu to sugeruje i pyta. Następne wybory burmistrza Toronto mają odbyć się za 16 miesięcy. Tory ma więc jeszcze trochę czasu do namysłu. Nie pozostawia jednak wątpliwości, że jeśli będzie startował, to tylko po to, by wygrać. Mówi, że ma 59 lat, w polityce działa od dawna i nikomu nie musi już niczego udowadniać. Tory był o krok od startu w wyborach w 2010 roku, które wygrał Rob Ford. Wtedy jednak skupiły się na nim ataki Nicka Kouvalisa, które miały go zdyskredytować w oczach potencjalnych wyborców. Na YouTube pojawił się obraźliwy film piętnujący obietnice Tory'ego dotyczące zwiększenia funduszy na szkoły katolickie składane podczas wyborów w 2007 roku. Kouvalis podstawiał też rozmówców w programie radiowym prowadzonym przez Tory'ego. Na koniec przyznał, że Ford wygrał właśnie dlatego, że jego główny konkurent nie stanął do wyborów.
Ostatnie badanie przeprowadzone 24 maja przez Forum Research Inc. daje Tory'emu 24 proc. poparcia. Na Olivię Chow chce głosować 42 proc. ankietowanych, a na Forda – 27 proc. W badaniu wzięło udział 1400 mieszkańców Toronto. Błąd wynosi 3 proc. Do wyborów szykuje się już Karen Stintz z TTC i radna okręgu Eglinton-Lawrence. Pytana o możliwość startu Johna Tory'ego stwierdziła, że jego decyzja nie wpłynie na jej przygotowania do kampanii.
Long Branch - duży węzeł
Etobicoke
Granica między Toronto a Mississaugą ma szansę stać się nowoczesnym węzłem przesiadkowym. Szykuje się bowiem przebudowa stacji GO Long Branch. Wszystko jest na razie w fazie planowania.
W okolicy powstaje wiele nowych budynków mieszkalnych i sklepów. Wiąże się to z większą liczbą pasażerów, którzy chcą korzystać z pociągów GO. Tymczasem wygląd stacji otwartej w 1967 roku niewiele się zmienił od tamtego czasu. Po planowanej renowacji ma to być przystanek z prawdziwego zdarzenia.
Modernizacja zakończy się w 2016 roku. Stacja zostanie wyposażona w cztery windy i toalety. Powstaną tunele i nowe punkty sprzedaży biletów. Odświeżone zostaną też perony, będą dodane nowe zadaszenia. Główny problem stanowi rozmieszczenie peronów, które nie odpowiada obecnym standardom dotyczącym budowania wind. Stacja w pobliżu Brown's Line jest jedną z sześciu, które do tej pory nie zostały przystosowane do korzystania przez osoby niepełnosprawne.
Ze stacji GO każdego dnia korzysta około 2700 pasażerów. Około 10 proc. z nich przesiada się tu na komunikację TTC lub MiWay. TTC podaje, że nie planuje modernizacji pętli tramwajowej, która została otwarta w 1928 roku. Nawet wiaty przystankowe są oryginalne, podczas przebudowy zmieniono położenie torów i liczbę linii (wcześniej był jeden tor biegnący obok jezdni). Codziennie korzysta z niej 3000 pasażerów.
Widać też, jak z roku na rok zmienia się charakter Lake Shore Blvd. Część mieszkańców nie jest jednak zadowolona ze zmian i pojawiania się wysokich budynków obok starszej, bardziej stylowej zabudowy. Okolica staje się "miejską sypialnią", przez którą ludzie po prostu przejeżdżają. A warto zwrócić uwagę, że jest bardzo dobrze skomunikowana (10 minut do lotniska, 5 minut pieszo do stacji GO). Chodzi tylko o to, by przyciągnąć większych inwestorów, zachowując jednocześnie miejsce dla lokalnych przedsiębiorców.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!